Lider drużyny „Młotów”, którego wykreował sobie David Moyes, zaskakuje wszystkich. Choć wielu dostrzegło go dopiero rok temu, to Michail Antonio zaczął grać koncert po lockdownie, kiedy Premier League ponownie nabierała rozpędu, a jego klub potrzebował bramek niczym tlenu, by utrzymać się w angielskiej elicie. Teraz snajper po prostu kontynuuje wspinanie się na szczyty własnych możliwości i na razie wychodzi mu to w sposób imponujący.
Nie ma co się oszukiwać, że zawodnik West Hamu, reprezentant Jamajki jest gwiazdą, którą regularnie można oklaskiwać na trybunach London Stadium. Jest architektem, który narysował kilka ważnych kresek w drodze powrotnej „The Irons” do europejskich pucharów. Jednak najważniejsze jest to, że on nadal nie spuszcza z tonu! Wręcz przeciwnie, dalej się rozwija, o czym świadczy chociażby wybór na piłkarza sierpnia w Premier League.
Moyes znalazł mu miejsce
To właśnie u szkockiego szkoleniowca Michail Antonio stał się zawodnikiem kompletnym. Snajperem, którego obawia się każda obrona w angielskiej lidze. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie ustabilizowanie jego pozycji na boisku. Obecny opiekun dostrzegł w nim zawodnika, który nie powinien być skupiony na trzymaniu się bliżej linii bocznej boiska niż środka pola karnego. Postanowił wykorzystać wszystkie jego atuty właśnie w szesnastce przeciwnika.
Wystarczy tylko spojrzeć na kilka ważnych faktów boiskowych, by zrozumieć tę jakże piękną przemianę w zawodnika, nie bójmy się tego słowa – klasy światowej. Odkąd gra na szpicy, każde długie podanie jest na reprezentanta Jamajki.
https://www.youtube.com/watch?v=qojN64Zwn4U
Skąd to się bierze? Ponieważ Michail Antonio jest zawodnikiem, który swoją budową ciała oraz atutami gry zbliżony jest do Romelu Lukaku. A więc posiada nie tylko siłę, by przepchać się z rosłymi środkowymi obrońcami, ale też dysponuje bardzo dobrym przyspieszeniem. Jest typem gracza, któremu nie przeszkadza piłka przy nodze, ale kiedy otrzyma ją na głowę, jest jeszcze lepszy. W ten sposób dostrzegamy jak na te czasy napastnika wzorowego.
– Eksplozja strzelecka Antonio wzięła się z bardzo dobrej gry całego West Hamu, ale tutaj należy cofnąć się do restartu Premier League po lockdownie. Od tego czasu „Młoty” wyglądają imponująco i w głównej mierze to zasługa jego skuteczności. Drużyna mocno się rozwinęła pod batutą Davida Moyesa, a zbiegło się to z przestawieniem Michaila na „dziewiątkę”.
Ofensywa West Hamu bardzo dobrze funkcjonuje. Kwartet Fornals, Benrahma (wcześniej Lingard), Bowen i Antonio potrafią zaskoczyć każdą defensywę w lidze. Od kiedy Moyes wrócił na London Stadium, Antonio rozegrał 44 spotkania, zdobył 25 goli i zaliczył 11 asyst. Nie ma chyba w lidze innego piłkarza, który miałby takie statystyki.
Przy eksplozji formy napastnika „Młotów” ważne było też to, że gra na jednej pozycji, a nie jest rzucany po całym boisku, jak to miało miejsce wcześniej. Antonio znalazł w końcu swoje miejsce na boisku i widzimy tego efekty. Oby tylko był zdrowy, bo o jego urazach mięśniowych można napisać książkę – mówi Piotr Świtalski z West Ham Poland.
Piłkarz sierpnia z rekordem i apetytem na króla strzelców?
Tegoroczne rozgrywki rozpoczął w sposób imponujący, który doprowadził go do sięgnięcia po nagrodę zawodnika sierpnia w Premier League. Trudno było jednak, by wybór fanów najlepszej ligi świata był inny.
Piłkarz West Ham United 🇯🇲 Michail Antonio wybrany najlepszym piłkarzem sierpnia w 🏴 Premier League.
👕 Mecze – 3
⚽️ Gole – 4
🎯 Asysty – 3#PremierLeague#WestHam#MichailAntonio#Antonio pic.twitter.com/W5uk3eWnsl— Flashscore.pl (@FlashScorePL) September 10, 2021
Sezon 2021/2022 rozpoczął od zdobycia czterech bramek i zaliczenia trzech asyst w trzech pierwszych meczach ligowych. Ponadto podczas meczu z Leicester City Michail Antonio pobił rekord Paolo Di Canio i został najlepszym strzelcem „Młotów” w historii rozgrywek Premier League!
Dla 31-letniego napastnika jest to druga taka nagroda w karierze. Pierwszy raz sięgnął po statuetkę dla najlepszego piłkarza miesiąca w lipcu 2020 roku. Warto wspomnieć również, że Mikey stał się też drugim Jamajczykiem z tą nagrodą po Robbiem Earle’u (luty 1997).
– Szczerze mówiąc, to jest niesamowite! Wychodzę na boisko i wykonuję swoją pracę, a otrzymanie wdzięczności i nagród za to jest niesamowite. Sierpień nie był tylko kolejnym miesiącem. Wiedziałem, że byłem blisko pobicia rekordu i dążyłem do tego. Teraz chcę iść jak najdalej do przodu, aby nikt nie mógł mnie dogonić – powiedział Michail Antonio już po otrzymaniu nagrody.
Na ten moment zawodnik West Hamu ma prawo marzyć o tytule króla strzelców. Jego bilans po sześciu kolejkach jest bardzo dobry, a przecież de facto podstawowa strzelba Davida Moyesa musiała pauzować jedno spotkanie po otrzymanej za głupi faul czerwonej kartce. Pięć trafień daje mu w wyścigu o to trofeum pozycję lidera wraz Vardym oraz Salahem. Jednak sceptyczny co do jego szans jest nasz rozmówca, a więc redaktor Whufc.pl:
– Jeśli kontuzje będą go omijały, to jest w stanie powalczyć, choć uważam, że będzie o to bardzo trudno, bo w Premier League jest wielu świetnych snajperów. Już po przerwie na mecze reprezentacyjne West Ham będzie grał co trzy dni, a biorąc pod uwagę, że Antonio nie ma wartościowego zmiennika, to będzie bardzo mocno eksploatowany i może być trudno o zdrowie i utrzymanie tak wysokiej dyspozycji przez dłuższy czas.
On nigdy nie strzelił więcej niż 10 goli w jednym sezonie ligowym i pomimo tak dobrego początku sezonu uważam, że ustrzeli maksymalnie 15 goli – co automatycznie go wykluczy z rywalizacji o króla strzelców.
Obalmy jeden mit – prawy obrońca. Nie, po prostu mobilny zawodnik!
David Moyes wie, że może zawsze liczyć na swojego snajpera i wystawić go nie tylko w ataku, ale też na prawej obronie, wahadle czy w pomocy, jak i na skrzydle. Dla kibiców WHU najważniejsze jest jednak to, co Michail robi na boisku. Tam zaś zawsze haruje za trzech. Nic dziwnego, że przed czterema laty dostąpił zaszczytu i został wybrany przez fanów Młotem Roku, co w tym konkretnym przypadku jest sporym wyróżnieniem.
Jak mówi nasz ekspert: – On jest skrojony do stylu gry preferowanego przez Moyesa. Jest mobilny, często zmienia pozycję (nie jest przyspawany do pola karnego, tylko biega dużo i rozgrywa – na pewno dlatego, że grał na innych pozycjach) i doskonale rozumie się z pomocnikami. Obrońcy mają sporo problemów z jego warunkami fizycznymi, przez co łatwiej gra się innym ofensywnym graczom.
Jednak później ekspert dopowiada nam coś, co urosło już wśród wielu z nas do rangi mitu. Michail Antonio nigdy nie był prawym obrońcą. Podczas trwania swojej przygody z piłką występował zawsze jako gracz przednich formacji w swoich zespołach. Wyjątek stanowią tylko czasy Slavena Bilicia, który widział dziś już najlepszego napastnika „Młotów” w historii Premier League jako wahadłowego.
– W środowisku piłkarskim jest dziwna narracja oraz krążą błędne informacje, jakoby Antonio z prawego obrońcy stał się napastnikiem. Tak do końca nie jest. Mikey zawsze był ofensywnym graczem. Gdy grał w niższych ligach, to występował głównie jako skrzydłowy, ale zdarzało mu się też grać w ataku. Do West Hamu przychodził z Nottingham Forest jako skrzydłowy i tam grał.
W trakcie trwania sezonu 2015/2016 Slaven Bilić wymyślił mu nową pozycję – prawego obrońcy lub wahadłowego, gdy grali trójką stoperów. On w swojej karierze zagrał tam z 20 spotkań. To pokazuje, że Antonio jest megawszechstronnym graczem i na dobrym poziomie potrafi grać na wielu pozycjach.
Stricte środkowego napastnika zrobił z niego Moyes i okazało się to strzałem w dziesiątkę. Szkocki trener podczas pierwszego podejścia we wschodnim Londynie zrobił to samo z Marko Arnautoviciem, a gdy wrócił do WHU, to powtórzył to z Antonio. Oba pomysły idealnie wypaliły. West Ham za Moyesa gra często z kontry i wykonuje dużo dośrodkowań – stałe fragmenty są bardzo mocną stroną zespołu, a Antonio w takiej grze czuje się jak ryba w wodzie – tłumaczy nam Piotr Świtalski z Whufc.pl.
Michail Antonio 2021/2022
Jest starą, dobrą, poczciwą wersją siebie z zeszłego sezonu. Oprócz wspomnianych wcześniej trafień dołożył już trzy asysty. Patrząc, że West Ham strzelił w tym sezonie ligowym 13 bramek, to łatwo zobaczyć, jak wiele wnosi on od początku tegorocznych rozgrywek do swojej drużyny.
Bycie zamieszanym w ponad połowę zdobyczy bramkowej dla „The Irons” robi z niego bezsprzecznie po raz kolejny zdecydowanego lidera boiskowego. Jednak czy może to wyglądać inaczej, kiedy jesteś zwyczajnie szczęśliwy i trener w ciebie wierzy? Bo taki jest aktualnie jego obraz nakreślony przez naszego rozmówcę:
– Antonio jest bardzo lubianym zawodnikiem. To zwariowany gość, który dba o atmosferę w szatni. Jest cały czas uśmiechnięty i swoim podejściem do życia zaraża innych zawodników. Moyes bardzo go docenia jako piłkarza. Tym bardziej że mając w klubie dobrego napastnika – Sebastiena Hallera, wolał przekwalifikować tam Antonio. To pokazuje, jakie zaufanie ma reprezentant Jamajki u menedżera. W klubie jest na tyle szanowany, że pomimo kontraktu ważnego jeszcze przez dwa sezony ma dostać niebawem podwyżkę i ofertę przedłużenia umowy.
Ta zaś należy mu się jak mało komu. Przed 7. kolejką jest on gwarantem zdobycia przynajmniej bramki w spotkaniu. Do tego oddaje średnio pięć strzałów podczas zmagań boiskowych. Idąc dalej, kreuje cztery sytuacje i zalicza ponad dwa kluczowe podania w trakcie trwania meczu. Jeśli komuś mało, to 80% udanych dryblingów oraz 50% skuteczności wygranych pojedynków powinno zamknąć dyskusję nad jego znaczeniem w nowym sezonie Premier League.
Chyba że ktoś chce jeszcze zobaczyć jego mobilność i poruszanie się na boisku, a tam jest właściwie wszędzie – lewa, prawa strona czy zwyczajnie środek boiska lub pola karnego przeciwnika.
***
Kolejna szansa na obejrzenie w akcji tego kompletnego napastnika będzie właśnie w dzisiejszą niedzielę. West Ham spotka się z Brentford, a więc drużyną, która awansowała do Premier League po barażach w zeszłym sezonie i jest rewelacją angielskich boisk. Oba zespoły dzielą tylko dwa punkty i mają fantastycznych snajperów, bowiem oprócz reprezentanta Jamajki będziemy mogli zobaczyć w akcji Ivana Toneya w barwach popularnych „Pszczół”.