Dla jednych kula u nogi, dla drugich kolejny dzień w biurze – PKO Ekstraklasa w obliczu przepisu o młodzieżowcu


Zagłębie Lubin jest pierwszym zespołem, który wypełnił limit minut dla młodzieżowców. Kto pójdzie śladem "Miedziowych"?

21 października 2022 Dla jednych kula u nogi, dla drugich kolejny dzień w biurze – PKO Ekstraklasa w obliczu przepisu o młodzieżowcu
Mateusz Kostrzewa / Legia.com

W tym sezonie mamy jedno uaktualnienie. A zatem zamiast wymaganego co najmniej jednego młodzieżowca na boisku, trzeba spełnić wymóg 3000 minut dla zawodników poniżej 21. roku życia. Z pewnością daje to większe możliwości manewrów trenerom, ale oznacza też kombinacje różnych klubów. Jak sobie radzą poszczególne zespoły i kto może zacząć się martwić o spełnienie wymogu?


Udostępnij na Udostępnij na

Dodajmy, że za niespełnienie limitu przewidziana jest sroga kara. Przynajmniej tak było zapowiadane. Pytanie, na ile jest ona bolesna dla klubów, które nie mają zamiaru wpuszczać na boisko młodzieżowców. Po niektórych nie widać, żeby się nią przejmowali. Wymóg 3000 minut pozwala na rozegranie kilku spotkań bez obecności młodzieżowca. Dodajmy, że na ten moment jeden piłkarz mógł uzbierać 1170 minut, a w gronie zawodników, którzy nie opuścili ani minuty, jest dwóch młodzieżowców. Kacper Tobiasz i Kacper Bieszczad nabijają minuty, obsadzając pozycję bramkarza Legii i Zagłębia.

Taktyka na bramkarza

Poszczególne zespoły obrały różne taktyki. Już w poprzednich latach widzieliśmy, jak niektóre drużyny obsadzały pozycję bramkarza młodzieżowcem, dając sobie względny spokój w polu. Jakoś trzeba było sobie radzić z tym przepisem. Tym razem jest to również dość popularny sposób na wypełnienie limitu. Najlepszy przykład Zagłębie Lubin, które jako pierwsze wypełniło oczekiwaną liczbę minut. Bieszczad jednak sam tego nie nabił.

Zresztą pomimo że „Miedziowi” prezentują się przeciętnie w tym sezonie, to pod względem młodzieżowców górują. Ponad tysiąc minut uzbierał również Łukasz Łakomy, a piłkarze jak Rafał Adamski czy Tomasz Pieńko błyskawicznie uzupełnili limit. Za to wielkie brawa, bo chyba sami twórcy tego przepisu nie spodziewali się, że już po trzynastu kolejkach któraś z drużyn odhaczy spełnienie go.

Na najlepszej drodze do spełnienia limitu jest również Legia Warszawa. Nie jest to zaskoczeniem, ale w stolicy również punktuje głównie bramkarz. Kacper Tobiasz jest pewnym punktem „Wojskowych” i sprawia, że Kosta Runjaić może być spokojny o wypełnienie limitu. Swoje dokłada również Maciej Rosołek, a to oznacza, że Legii brakuje tylko 740 minut. Kwestia pięciu meczów, a jesteśmy pewni, że osięgnięcie celu, jakim jest 3000 minut, nie spowoduje, że Legia przestanie dawać szansę obu piłkarzom.

Kolejnym zespołem, który zabezpieczył sobie pozycję bramkarza młodzieżowcami, jest Radomiak Radom. Praktykował to już rok temu z Filipem Majchrowiczem. Nie inaczej jest w obecnych rozgrywkach, gdzie Jakub Ojrzyński i Gabriel Kobylak bronią dostępu do bramki, a przy okazji nabijają wymagane minuty. Taki jest plan Mariusza Lewandowskiego, który reszcie młodzieżowców daje tylko epizodyczne występy. Radomiak jednak w tym momencie samymi bramkarzami minut nie nabije i potrzebna jest mała pomoc, a obecnie próżno szukać takiego zawodnika. Niewykluczone więc, że pod koniec sezonu ktoś „na siłę” dostanie kilka meczów do rozegrania.

 

PKO Ekstraklasa – na najlepszej drodze do wypełnienia limitu

W tym momencie większość drużyn ma za sobą 13 rozegranych spotkań, co oznacza, że za nami 38% sezonu, a więc jeśli drużyna chce bez problemu spełnić wymóg, powinna mieć już 1440 minut zawodników do lat 21. Niektóre zespoły systematycznie dają grać młodzieżowcom i pewnie wypełnią wymaganą liczbę minut. Do takich drużyn zaliczają się na pewno Cracovia i Górnik Zabrze, które już w tym momencie mają ponad 1500 minut, a młodzieżowcy tych klubów dodają wiele kolorytu do gry tych zespołów. Michał Rakoczy, Jakub Myszor, Szymon Włodarczyk i Aleksander Paluszek to jedni z ciekawszych młodych ligowców.

O dziwo równie dobrze radzi sobie w tej klasyfikacji Piast Gliwice. Waldemar Fornalik nie jest wielkim entuzjastą tego przepisu, ale jak co roku znalazł swojego „wybawiciela”. Tym razem jest nim Ariel Mosór, który ma pewny plac obok Jakuba Czerwińskiego, co daje wielki komfort Fornalikowi. Oprócz tego, że Mosór zbiera minuty, to również jest solidnym stoperem. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Swoje minuty dostaje także Michael Ameyaw i w ten sposób „Piastunki” są na najlepszej drodze do wypełnienia przepisu.

W gronie drużyn, które również powinny spokojnie przebić 3000 minut, są Jagiellonia Białystok, Lech Poznań, Miedź Legnica, Stal Mielec, Korona Kielce i Warta Poznań. Te drużyny zrobiły już ponad 38% wymaganego limitu i jeśli dalej będą tak „punktować”, to skończą bez kary. Warto jednak zauważyć, że na przykład w przypadku Lecha  żaden z młodzieżowców nie jest pierwszym wyborem, a 390 minut uzbierał Maksymilian Pingot, który w normalnych warunkach pewnie nie dostałby żadnej szansy, a więc w Poznaniu może się jeszcze zrobić gorąco.

Także w Kielcach i Białymstoku brakuje jednej mocnej postaci, która byłaby gwarantem zbierania minut. Raczej rozkłada się to na kilku zawodników, a więc wiosną będzie balansowanie po kruchym lodzie. Reszta zespołów ma choć jednego młodzieżowca, który regularnie dostaje szansę w wyjściowym składzie – Kobacki, Matuszewski, Gerbowski.

A na co komu to potrzebne?

W jednym meczu można uzbierać maksymalnie 270 minut, a więc tak naprawdę dwoma, trzema spotkaniami można sobie znacznie podreperować wynik, ale sytuacja niektórych drużyn jest, co by nie mówić, nie za ciekawa. Tutaj wyrasta nam faworyt i klub, który zbytnio się nie przejmuje ewentualną karą. Raków Częstochowa do tej pory wypełnił zaledwie 24% wymaganego czasu gry przez młodzieżowców. „Medaliki”, żeby dostosować się do nowego przepisu, musiałyby co mecz notować 133 minuty. Raczej trudno to sobie wyobrazić, bo Szymon Czyż dostaje jedynie ostatki, a Kacper Trelowski po wyleczeniu kontuzji przez Kovacevicia jest rezerwowym. Dla Marka Papszuna najważniejsze jest mistrzostwo.

Nie za ciekawą sytuację ma również Pogoń Szczecin. W Szczecinie również brakuje miejsca w składzie dla młodzieżowca, nawet jeśli Jens Gustafsson ma do dyspozycji reprezentanta Polski Mateusza Łęgowskiego. Oprócz niego pojedyncze występy zbierają Fornalczyk i Smoliński, ale to nie zmienia faktu, że Pogoń jest pod kreską i jeśli nie chce płacić kary, musi zacząć dawać więcej minut młodzieżowcom, którzy jednak zawodzą w tym sezonie.

Na karę w tym momencie łapie się także Widzew Łódź. Pomimo że zachwyca wynikami i grą, to jak na razie mogą niepokoić minuty młodzieżowców. Na szczęście w tym momencie mają tylko 79 minut do nadrobienia. Nadzieją jest Ernest Terpiłowski, który wraca po kontuzji. Pytanie tylko, czy znajdzie się dla niego miejsce w coraz lepiej funkcjonującym ataku widzewiaków.

Poza tym na ten moment limitu minut nie spełniają Radomiak Radom, Lechia Gdańsk, Wisła Płock i dosłownie na granicy obecnie znajduje się Śląsk Wrocław – jednak jest na malutkim plusie. Czyli mamy sześć zespołów, które muszą zacząć się obawiać konsekwencji. W najgorszej sytuacji znajdują się Raków, Pogoń i Wisła Płock, której wiele minut dał Aleksander Pawlak, ale schemat z nim na prawej obronie przestał działać, a więc młodzieżowcy z Płocka mają ogromny problem ze zbieraniem minut. Nadzieją Lechii jest za to Jakub Kałuziński, ale tu wiele zależy od sytuacji w tabeli. Realnie przewidujemy więc, że co najmniej cztery kluby nie spełnią limitu.

PKO Ekstraklasa – liderzy mogą zapłacić karę

Nie trzeba skończyć studiów z logiki i analizy, aby zauważyć jedną zależność. Czołówka przepis o młodzieżowcu ma w pompie. Na pięć najlepszych drużyn przed 13. kolejką tylko Legia jest na drodze po wypełnienie limitu. Reszta będzie cudowała pod koniec sezonu lub po prostu to oleje. Pytanie, co będzie im się bardziej opłacać.

W tym wszystkim wyjątkiem jest Lechia Gdańsk, która jest w strefie spadkowej i ma problem z młodzieżowcami. W tym wszystkim należą się wielkie słowa pochwały dla Zagłębia Lubin. Piotr Stokowiec stawia na młodzież z wyboru, a nie przymusu. Dla „Miedziowych” cały ten przepis był tylko formalnością, a to tylko pokazało, w jakim kierunku idzie zespół z miasta miedzi. Jeszcze tylko żeby poszły za tym wyniki, choć jak pokazuje ten sezon – kto nie stawia na młodzieżowców, lepiej wychodzi na tym w tabeli. Taki paradoks, ale nie idźmy tą drogą.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze