Dawid Szwarga: trudno jest wejść w buty Marka Papszuna


Dawid Szwarga jest pod presją z powodu ostatnich kiepskich wyników Rakowa

12 kwietnia 2024 Dawid Szwarga: trudno jest wejść w buty Marka Papszuna
Tomasz Folta / PressFocus

Ostatnia seria kiepskich wyników Rakowa spowodowała, że wokół częstochowian atmosfera stała się bardzo gęsta. Było na tyle gorąco, że interweniować w tej sprawie musiał sam właściciel klubu Michał Świerczewski. Namaszczony przez Marka Papszuna Dawid Szwarga przekonuje się zaś, że wskoczenie w buty swojego byłego już przełożonego będzie jeszcze większym wyzwaniem, niż mógł sobie zakładać.


Udostępnij na Udostępnij na

Ostatnie lata dla klubu spod Jasnej Góry były idyllą. Raków Częstochowa zdobywał puchary, prezentował powtarzalny, acz skuteczny futbol. Każde media chwaliły właściciela za harmonijny rozwój, czego zwieńczeniem było zdobycie mistrzostwa przez Marka Papszuna i jego kapelę. Jednak trener wcześniej już zapowiedział, że po sezonie odejdzie z klubu po siedmiu latach wiernej posługi. W jego miejsce wskoczył dotychczasowy asystent, młody, zdolny i znający myśl klubu Dawid Szwarga.

Wydawałoby się to z jednej strony wspaniałą okolicznością. Mocna jakościowo drużyna, poukładany projekt, który tylko trzeba dalej rozwijać. Natomiast z drugiej strony tli się myśl z tyłu głowy, że wskakujesz w buty człowieka, który napisał w tym klubie historię, a ty musisz utrzymać drużynę na podobnym poziomie jako trenerski żółtodziób. Na razie buty zaczynają coraz mocniej uwierać, a problemy wokół klubu narastają, poczynając od słabych wyników, po mentalność drużyny czy zarzuty wobec sztabu o porzucenie dziedzictwa. 

W pucharach napisał historię, w lidze było ciut gorzej

Na pewno na plus trenera należy zapisać awans do fazy grupowej Ligi Europy, czego wcześniej nie potrafił dokonać Marek Papszun (choć w tym sezonie Raków startował z Ligi Mistrzów, więc miał w przeciwieństwie do poprzednich lat margines błędu). Sami podkreślaliśmy, że gra Rakowa w europejskich pucharach była niezwykle inteligentna i choć czasami zbyt mało agresywna, przyniosła ona Rakowowi historyczny sukces.

Dobra gra w pucharach odbiła się na lidze, ponieważ strata do 1. miejsca po rundzie jesiennej była spora. Dlatego cel na wiosnę był jasny: wystartować z kopyta i szybko dorwać liderującą „Jagę” oraz Śląsk. Tymczasem przewaga zmniejszyła się minimalnie, ale więcej mówi się tu o problemach drużyny niż ściganiu czołówki. Raków wygrał wiosną zaledwie trzy mecze, cztery zremisował i dwa przegrał. Na dodatek odpadł z Pucharu Polski z jeszcze słabszym wiosną Piastem Gliwice.

A przecież Dawid Szwarga nie mógł narzekać na brak możliwości. Michał Świerczewski nie szczędził grosza, aby rozwijać ambitny projekt spod Jasnej Góry. W tym celu ściągnął nawet do klubu Samuela Cordenasa, byłego dyrektora sportowego belgijskiego Gent. Niestety w tym sezonie sporo tych ruchów nie było udanych, jak choćby Adnan Kovacević czy Sonny Kittel.

Na Rakowa każdy się spina, przez co dawny styl już tak nie działa jak kiedyś

Z pewnością dużym problemem dla zespołu jest fakt, że musiał on przejść transformację stylu. Marek Papszun, prowadząc Raków, stawiał na mocny pressing, zamykanie bocznych stref i szukanie swoich szans w szybkich przechwytach piłki. Jednak taka taktyka przestała działać w momencie, gdy częstochowianie stali się czołową siłą ligi. Teraz Raków jest mistrzem Polski, przez co więcej drużyn stawia na oddanie piłki przeciwnikowi.

Takie podejście zmusiło już trenera Papszuna, a teraz trenera Szwargę do wymyślenia taktyki, jak przebić się przez mur obronny rywali. Na razie obecnemu szkoleniowcowi idzie to opornie. Nawet po przechwycie piłki zespół zamiast pójść mocniej do przodu, cofa piłkę do obrońców, przez co cała akcja traci rozpęd i rozpoczyna się mozolne, często nieudane oblężenie. Częstochowianom przestały też wychodzić stałe fragmenty gry, w których w ostatnich latach byli prawdziwymi mistrzami.

Dawid Szwarga powinien poprawić punktowanie drużyny na wyjazdach

Dużo gorszą grę częstochowian widać także po wynikach. A konkretniej po ich wynikach na wyjazdach. Te są bowiem koszmarne. W tabeli delegacji są na 10. miejscu z ledwie trzema zwycięstwami na czternaście meczów. Z czego tylko jedno z nich było na trudnym terenie. „Czerwono-niebiescy” zatracili umiejętność przyjeżdżania i brania tego, co im się należy. Nie dominują przeciwnika jak kiedyś, przez co ten dużo śmielej sobie poczyna z mistrzem Polski. Tylko w tej rundzie częstochowianie potracili na wyjeździe punkty z Ruchem, Puszczą oraz Radomiakiem Radom. Jak na mistrza Polski to zwyczajny wstyd.

Lepsze jest wrogiem dobrego?

Z czego wynika taka zapaść zespołu, który jeszcze nie tak dawno święcił wielkie triumfy? Bardzo ciekawy głos wyraził nasz redakcyjny kolega Kamil Bednarski na platformie X. W myśl zasady, iż lepsze jest wrogiem dobrego, uznał, że trener Szwarga przekombinował, zmieniając założenia taktyczne drużyny oraz filozofię wyznaczoną przez Marka Papszuna. To dziwne, bo mówimy tu przecież o człowieku, którego uznano za najlepszego kontynuatora filozofii, którą sam zresztą widział i wdychał, będąc asystentem.

Jednak zawsze staramy się, przejmując po kimś schedę, zmienić pewne elementy tylko po to, aby nikt nie zarzucał nam, iż jedziemy na myśli poprzednika. Pragnienie dołożenia własnej cegiełki przez trenera Szwargę na razie spowodowało, że drużyna zamiast się rozwijać, przechodzi olbrzymią transformację. A te wiadomo, iż zawsze są bolesne i kosztują. Lecz przede wszystkim nie zawsze muszą być właściwe.

Na razie Dawid Szwarga może spać spokojnie

Czy to oznacza, że Dawid Szwarga w meczu z Legią Warszawa musi obawiać się o swoją posadę? Zdaje się, że na razie nie. Michał Świerczewski na platformie X oświadczył, iż nie ma na razie mowy o zwolnieniu szkoleniowca. Natomiast podkreślił, że piłkarze także muszą wziąć odpowiedzialność za swoje czyny na boisku. Bardzo nas cieszy taka decyzja, ponieważ pokazuje ona, że można w piłce dać trenerowi czas na naprawę własnych błędów.

Zwłaszcza że mówimy tu o gościu, który rozgrywa swój dopiero pierwszy pełny sezon w piłce nożnej jako pierwszy trener. Bardzo słuszne wydaje się też podkreślenie odpowiedzialności piłkarzy. Wielu z nich gra wyraźnie poniżej swoich możliwości jak, by nie szukać za daleko, choćby Marcin Cebula.

Zaufanie zaufaniem, ale grę trzeba poprawić

Dawid Szwarga otrzymał tym samym pewien kredyt zaufania. W polskiej piłce było to największe wskoczenie w buty swojego poprzednika, który dodatkowo cię namaścił na swojego następcę. Jednak skoro interweniować musiał właściciel klubu, to znak, że trener musi znaleźć rozwiązanie gorszych wyników drużyny oraz powodów słabszej dyspozycji swoich piłkarzy. 

Nie chcemy z góry osądzać, że Dawid Szwarga to pomyłka na stanowisku trenera Rakowa Częstochowa. Być może z biegiem czasu zrozumie on swoje błędy i doszlifuje grę częstochowian. Lecz na razie ta lekcja może go kosztować utratę mistrzostwa, a w najgorszym scenariuszu europejskich pucharów. Przejmowanie pałeczki po mistrzu nigdy nie jest proste.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze