Czy to będzie sezon Chelsea?


Nowy system gry procentuje, po czterech kolejkach "The Blues" z kompletem punktów

4 września 2018 Czy to będzie sezon Chelsea?

Zmiana szkoleniowca z pewnością wyszła na dobre piłkarzom ze Stamford Bridge. Podopieczni Maurizio Sarriego zachwycają ofensywnym stylem gry i czasem posiadania piłki. Włoski menadżer powiedział, że najpierw liczy się styl. A na wyniki jeszcze przyjdzie czas. Na początku zamierza sprawić, by gra londyńczyków przede wszystkim mogła się podobać. Na razie trzeba przyznać, że mu się to udaje. Piłkarze i kibice chwalą nowy styl gry Chelsea.


Udostępnij na Udostępnij na

Zmiana filozofii gry

Kibicom Chelsea gra ich ulubieńców kojarzyła się przede wszystkim z defensywą. Od czasu Roberto Di Matteo, pod wodzą którego „The Blues” zdobyli Ligę Mistrzów, po Jose Mourinho i Antonio Conte styl gry Chelsea nie był porywający. Oczywiście fanom mogła się podobać konsekwentna gra defensywna, podobna do tej obecnych mistrzów świata, w której każdy ma obowiązek pracować w defensywie, ale dopóki przynosiła ona efekty.

Były trener Napoli stara się to nieco zmodyfikować. Chce od swoich graczy przede wszystkim wysokiego pressingu, co widać było już w jego ligowym debiucie z Huddersfield. O ile w pierwszej kolejce wysokie bronienie się przynosiło szybki odbiór piłki i momentalne, płynne przejście do ataku, o tyle w starciu z Arsenalem owa metoda zdawała się poniekąd zawodzić, gdyż jego podopieczni stracili dwubramkowe prowadzenie.

Jeśli bronisz, wychodząc naprzód, musisz robić to tylko na 10, 15 metrach. Jeśli masz piłkę wewnątrz pola karnego, musisz wrócić 50 metrów. Dlatego sądzę, że możemy naciskać przez 90 minut, ale tylko jeśli będziemy mieć przygotowany odpowiedni dystans pomiędzy zawodnikami, pozostaniemy bardzo wysoko. W przeciwnym razie będzie to problem. W ostatniej części pierwszej połowy meczu przeciwko Arsenalowi straciliśmy nasz dystans, więc naciskanie było niemożliwe, tak jak ochrona piłki, i natychmiastowo mieliśmy problem – tłumaczył Włoch na oficjalnej stronie internetowej klubu.

Ofensywa Chelsea bazuje przede wszystkim na długim posiadaniu piłki, co widoczne było w ostatnim ligowym meczu z Bournemouth. Podopieczni Sarriego utrzymywali się przy piłce przez 73% czasu. Dzięki temu mogli wypracować ponad 24 sytuacje bramkowe i oddać 12 strzałów, z czego ponad połowa to uderzenia celne. Sporo strzałów było również zablokowanych przez blok defensywny podopiecznych Eddiego Howe’a. To pokazuje siłę rażenia Chelsea w obecnym sezonie.

Ofensywny styl gry musi podobać się nie tylko kibicom, ale przede wszystkim piłkarzom. Jednym z zawodników, który zachwyca się nową filozofią gry, jest Eden Hazard, który dla ESPN powiedział, że to zupełnie inny styl gry od tego, który prezentowali pod wodzą Conte czy Mourinho. Zrozumienie na linii menadżer – piłkarze procentuje. Wydaje się, iż Sarri doskonale poznał już zawodników, z którymi przyszło mu pracować w nowym klubie, czego dowodem może być fakt, że ostatnie ligowe zwycięstwo zapewnił zmiennik, Pedro. Ponadto szkoleniowiec nie miał oporów przed posadzeniem Edena Hazarda na ławce rezerwowych w dwóch pierwszych kolejkach.

Wymarzony, szczęśliwy początek

Z kolei dowodem na bardzo ofensywny styl gry jest tabela. Podopieczni Sarriego pod względem strzelonych goli (10) ustępują tylko zabójczej machinie Pepa Guardioli, która strzeliła jedną bramkę więcej. Trzeba podkreślić tutaj krótki okres pracy Włocha, co jest wyczynem imponującym, patrząc na innych „wielkich” debiutantów w tym sezonie tj. Unaia Emery’ego, który to z Arsenalem zanotował dwie porażki z rzędu na początku rozgrywek, czy Manuela Pellegriniego, którego West Ham nie zdobył jeszcze punktu.

Rok temu Chelsea pod wodzą Conte po czterech kolejkach traciła do lidera trzy punkty. „The Blues” w pierwszym meczu sezonu 17/18 przegrali u siebie 2:3 z Burnley. Następnie w trzech następnych kolejkach pokonywali kolejno Tottenham (2:1), Everton (2:0) i Leicester (2:1). Trzeba zauważyć, że ówcześni rywale byli znacznie groźniejsi od tych, z którymi w czterech pierwszych kolejkach mierzyła się Chelsea pod wodzą Sarriego.

Jednakże nie popadajmy w huraoptymizm. Chelsea pod wodzą nowego szkoleniowca nie została jeszcze solidnie przetestowana. Maurizio Sarri, jeśli chodzi o czołówkę, miał okazję rywalizować do tej pory jedynie z Manchesterem City, z którym przegrał 0:2 w starciu o Tarczę Wspólnoty, oraz z Arsenalem w wygranym meczu 3:2 w drugiej kolejce Premier League.

Niewątpliwym jest, że styl gry, jaki prezentuje obecnie Chelsea, naprawdę może się podobać, a o to właśnie chodzi nowemu menadżerowi. – Przede wszystkim chcę, aby futbol grany przez „The Blues” cieszył moich piłkarzy i mnie samego – mówił łamaną angielszczyzną w jednym z pierwszych wywiadów po przenosinach do Anglii. Ów system faktycznie może być pomocny w osiągnięciu nie lada sukcesu, jakim z pewnością byłoby TOP4 i awans do Ligi Mistrzów na koniec sezonu.

Kłopoty oligarchy

Pod koniec zeszłego miesiąca sportowe media na całym świecie donosiły, iż Roman Abramowicz rzekomo szykuje się do sprzedaży klubu. Brytyjski dziennik „The Sun” donosi, iż Abramowicz prowadził rozmowę mającą na celu sprzedaż klubu między innymi z najbogatszym człowiekiem w Wielkiej Brytanii – Jimem Ratcliffem, którego majątek netto na ten rok wynosi 14,8 miliarda dolarów.

Mówi się, że obecne problemy oligarchy wynikają z tego, iż w maju nie mógł dostać wizy na pobyt w Wielkiej Brytanii, a miesiąc później zrezygnował z tak zwanej wizy inwestycyjnej. Owe problemy z wizą wynikały prawdopodobnie z odwetu przeprowadzonego przez brytyjskie służby za otrucie Siergieja Skripala przez rosyjskie służby specjalne. Działania te miały na celu przeprowadzenie rewizji imigracyjnego statusu Abramowicza.

Rosjanin bierze pod uwagę wyłącznie kwotę nie mniejszą niż 2,5 miliarda funtów. Jeśli faktycznie doszłoby do sprzedaży ostatniego angielskiego triumfatora Ligi Mistrzów, wówczas Chelsea stałaby się najdrożej sprzedanym klubem w historii. Na ten czas tytuł ten należy do Manchesterem United, którego akcje w 2005 roku zostały wykupione przez amerykańską rodzinę Glazerów.

Roman Abramowicz wykupił „The Blues” w 2003 roku. Od tamtej pory jego klub zdążył pięć razy triumfować w Premier League i tyle samo w Pucharze Anglii oraz zdobył także najważniejsze klubowe trofeum – Puchar Europy, wygrywając Ligę Mistrzów i Ligę Europy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze