Czy Jagiellonia przypomni sobie w końcu, jak smakuje wygrana?


Jagiellonia od października nie jest w stanie zdobyć kompletu punktów. Czy uda jej się przełamać tę złą passę z Pogonią?

11 lutego 2023 Czy Jagiellonia przypomni sobie w końcu, jak smakuje wygrana?
Zbigniew Harazim / zbyszkofoto.pl

To nie tak miało wyglądać w Białymstoku. Jeszcze na początku października Jagiellonia miała 16 punktów i zajmowała siódme miejsce w tabeli. Jednak od tego momentu wszystko zaczęło się sypać. W następnych ośmiu kolejkach zawodnicy "Jagi" uciułali cztery oczka po remisach, przez co osunęli się blisko strefy spadkowej. Kibice białostockiego klubu mogli już zapomnieć, jak smakuje wygrana w tym sezonie. Czy w sobotni wieczór fani "Dumy Podlasia" wreszcie zobaczą wygraną swoich zawodników?


Udostępnij na Udostępnij na

Kiedy Jagiellonia Białystok wygrała ostatni mecz w PKO BP Ekstraklasie, studenci dopiero ruszali na uczelnie. Wygrana 4:1 z Koroną, a także ówczesny atrakcyjny styl gry białostoczan powodowały, że można było zacząć myśleć, czy Jagiellonia wróci w końcu do poziomu czołówki. Jak się okazało, były to płonne nadzieje. Od tego meczu licznik zwycięstw w lidze stanął na czterech. Na dodatek w Pucharze Polski skompromitowali się, odpadając z trzecioligową Lechią Zielona Góra. Kibice zadają sobie pytanie, co się stało z drużyną Macieja Stolarczyka.

Jagiellonia nie umie wygrywać

Patrząc na statystykę bramkową, ekipa ze stolicy województwa podlaskiego powinna raczej zajmować miejsce w środku tabeli. A jednak Jagiellonia musi oglądać się za plecy, ponieważ przewaga nad strefą spadkową wynosi zaledwie trzy punkty. Nasuwa się pytanie, jakim cudem drużyna z 27 zdobytymi bramkami może być tak nisko w tabeli?

Zapytaliśmy o to redaktora WP Sportowych Faktów, Kubę Cimoszko, który doskonale orientuje się w realiach białostockiej drużyny. Na pytanie, dlaczego Jagiellonia tak dużo razy traci punkty ,odpowiedział: – Ta drużyna od dawna ma widoczny problem mentalny. Nie jest to kwestia tygodni, nawet miesięcy, ale wręcz ostatnich lat. W tej chwili wydaje się być jednak najgorzej pod tym względem od dłuższego czasu. Na boisku często jest totalny chaos, u piłkarzy widać brak jakiejkolwiek pewności, a trener Maciej Stolarczyk nie wydaje się być kimś, kto może temu zaradzić.

Wydaje się zatem, że problemem Jagiellonii jest słaba psychika meczowa. Ma to również odzwierciedlenie w statystykach. W tym sezonie remisowali do przerwy siedem razy, aby na koniec przegrać cztery z siedmiu takich meczów. Jagiellonia, nawet jeśli strzela gola jako pierwsza (w tym sezonie miało to miejsce dziewięć razy), tylko trzy razy dowiozła zwycięstwo do końca meczu, co jest najniższą średnią (wraz z Miedzią Legnica) w PKO BP Ekstraklasie.

Jagiellonia żyje dzięki duetowi Jesus Imaz – Marc Gual

Wszystko, co pozytywne, drużyna z Białegostoku zawdzięcza temu duetowi z Półwyspu Iberyjskiego. Obaj zawodnicy mają po osiem goli i trzy asysty, co sprawia, że ich łączny procentowy udział przy golach ekipy ze stolicy Podlasia wynosi aż 82%! „Żółto-czerwoni” są zbyt mocno uzależnieni od ich gry. Gdy mają swój dzień, mogą oni ponieść drużynę do zwycięstwa tak jak w meczu z Mielcem. Ale gdy im nie idzie, białostocka ofensywa nie ma kim straszyć.

Na pytanie o to, kto mógłby pociągnąć grę „Jagi”, Kuba odpowiedział: – Bez Imaza i Guala Jagiellonia jest pozbawiona indywidualności, na których w ostatnich miesiącach tak naprawdę bazuje cała gra ofensywna zespołu. Piłkarzem potrafiącym zrobić różnicę z przodu teoretycznie jest też Tomas Prikryl, ale obecnie wydaje się być bez formy i zdecydowanie zawodzi. Jeśli więc Hiszpanie nie wrócą do gry, kibicom pozostaje liczyć, że albo Czech się przebudzi, albo tak jak chociażby w meczu z Widzewem dopisze trochę szczęścia lub któryś z zawodników zaliczy niespodziewany błysk. Tutaj można zauważyć, że Nene ma dobry strzał z dystansu, Tomasz Kupisz duże doświadczenie, a nowi gracze jak Michal Sacek czy Aurelien Nguiamba nie są jeszcze znani rywalom.

Zmiana stylu przez trenera na razie niewiele dała

Przez długi czas Maciej Stolarczyk ustawiał drużynę w ustawieniu 1-3-4-2-1. Jednak w trakcie przerwy zimowej został sprzedany Bogdan Tiru. To spowodowało, że szkoleniowiec białostoczan musiał zmienić formację z trójką obrońców na klasyczne 1-4-2-3-1. Takie rozwiązanie na razie przyniosło dwa remisy. Nie przegrali oni co prawda ani z Piastem, ani z Widzewem, niemniej daleko w Białymstoku do optymizmu. W obydwu meczach byli drużyną gorszą, co było widać zwłaszcza w spotkaniu z Piastem.

Czy Stolarczyk może obawiać się o posadę?

Warto również wspomnieć o samym trenerze. Maciej Stolarczyk mimo znikomego doświadczenia na stanowisku pierwszego trenera oraz dramatycznej sytuacji finansowej Wisły Kraków przetrwał z drużyną najgorszy moment. Jednak jego dotychczasowa przygoda w Jagiellonii przypomina raczej schyłkowy okres pracy w Wiśle. 14. miejsce w tabeli i seria meczów bez wygranej nie działa na korzyść szkoleniowca. Czy to oznacza, że trener Stolarczyk może obawiać się o swoją posadę? Ponownie głos oddajemy redaktorowi Sportowych Faktów:

– Już zimą było słychać plotki, że jeśli trener zaliczy nieudany start rundy to zmiana będzie możliwa. Ostatnio tego typu głosów jest coraz więcej. W Jagiellonii zarząd chciał trochę ustabilizować sytuację trenerów. W decyzji o ewentualnej dymisji trenera nie pomaga także kwestia finansów klubu, ale raczej nikt nie zaryzykuje czekania ze zmianą do ostatniej chwili, jeśli wyniki nie ulegną poprawie.

Czy Stolarczyk wyprowadzi drużynę z kryzysu?

A czy trener jest w stanie wyprowadzić drużynę z kryzysu? Zdaniem eksperta raczej nie: – Moim zdaniem Stolarczyk będzie miał spore problemy, aby poradzić sobie z sytuacją. Nie widać, aby miał jakiś szczególny pomysł na grę całej drużyny, nadal nie poprawił funkcjonowania defensywy będącej największym problemem, niektóre jego wypowiedzi czy decyzje wydają się wręcz oderwane od rzeczywistości. Do tego dochodzi historia. Zatrudniony czasowo w Pogoni Szczecin nie poradził sobie z kryzysem, nie poradził sobie z takowym także w Wiśle Kraków. Jesienią w „Jadze” było to samo i kontynuację mamy nadal.

Ile Jagiellonia zawdzięcza Cezaremu Kuleszy?

Również wewnątrz klubu nie dzieje się najlepiej. Jagiellonia od lat zarządzana jest przez grupkę firm bez dominującego akcjonariusza. Dopóki w klubie był Kulesza, rządził żelazną ręką i umiał przekonywać do swoich racji pozostałych udziałowców. Odkąd odszedł z klubu, pojawił się chaos. Skąd taka teza? Po sposobie, w jaki się rozstano z Ireneuszem Mamrotem. Pani Agnieszka Syczewska, była prezes Jagiellonii, w rozmowie 23 grudnia 2021 roku dla Weszlo.com na pytanie o stabilność posady trenera odpowiedziała: – Tak, nasza diagnoza jest taka, że to nie w szkoleniowcu tkwi problem. Zmian potrzebuje drużyna. Niecałe trzy godziny później trener został zwolniony. Czy bez Kuleszy Jagiellonia nie ma u sterów kapitana?

Inaczej patrzy na tę kwestię nasz rozmówca: – Problemy Jagiellonii zaczęły się jeszcze z Cezarym Kuleszą u steru. Niemniej moim zdaniem faktycznie jego odejście, a może raczej już samo zajęcie się kampanią na rzecz prezesury w PZPN znacznie utrudniło funkcjonowanie klubu. Struktura zarządzania klubem była dość zagmatwana i poprzedni prezes umiał to trzymać w ryzach dzięki swojemu charakterowi. Później takiej osoby wyraźnie brakowało, klub nie został odpowiednio przygotowany na ten moment. Dopiero decyzje z końcówki 2021 roku związane z przyjściem Wojciecha Pertkiewicza dały nadzieję, że uda się wszystko ustabilizować.

Przyjście Wojciecha Pertkiewicza, byłego prezesa Arki, faktycznie trochę ustabilizowało sytuację. Niemniej daleko nam od mówienia o normalności.

Jak duże są problemy finansowe

W Jagiellonii, aby uniknąć walki o utrzymanie, dokonano kilku wzmocnień. Ściągnięto Aureliena Nguiambę ze Spezii (poleconego przez Bartłomieja Drągowskiego), Michala Sáčka oraz Dušana Stojinovicia.

Głośniej natomiast mówiło się o problemach finansowych Jagiellonii, przez które walkę o Andrzeja Niewulisa przegrała ona z Miedzią Legnica. Podobnie było z Michałem Trąbką. Jagiellonia w walce o tego zawodnika musiała ustąpić Stali Mielec (!), która posiada najmniejszy budżet w lidze. Czy sytuacja finansowa „Jagi” jest aż tak tragiczna? Zdaniem naszego rozmówcy to nie jest do końca prawda:

– Sytuacja finansowa „Jagi” nie jest dobra, choć uległa nieznacznej poprawie w ostatnim czasie. Niekoniecznie ma to jednak wpływ na przegrywanie rywalizacji o zawodników ze wspomnianymi klubami. W tym wypadku sporo rzeczy ma znaczenie, a każdy przypadek może być inny. Jednemu graczowi nie spodobają się warunki umowy, takie jak na przykład jej długość, inny będzie miał obawy ze względu na częste zmiany trenerów, a jeszcze inny może się kierować względami osobistymi, takimi jak chociażby rodzina. Osobiście nie każda decyzja Łukasza Masłowskiego mnie przekonuje, ale ogólnie na razie wykonuje on dobrą robotę.

Czy przy ulicy Słonecznej pojawi się słońce?

Jagiellonii zwycięstwo jest potrzebne jak tlen, aby odskoczyć na bezpieczną odległość od strefy spadkowej. Szansa na trzy punkty jest spora, zwłaszcza że „Portowcy”, podobnie jak Jagiellonia, nie weszli dobrze w rundę wiosenną. Ponadto ekipa ze Szczecina w dwóch kolejkach rundy wiosennej straciła aż pięć goli. Zawodnicy Jagiellonii mogą to wykorzystać i przełamać tę okropną serię ośmiu meczów bez zwycięstwa, która zaczyna razić po oczach.

Swego czasu Pogoń uwielbiała pomagać rywalom w kryzysie i wręczać im trzy punkty. W sezonie 2019/2020 przekonała się o tym Wisła Kraków. „Biała Gwiazda” notowała serię jedenastu spotkań bez zwycięstwa, aż zagrali mecz domowy właśnie z Pogonią, który wygrali 1:0. Może „Portowcy” także dziś pomogą się przełamać białostoczanom. Żarty żartami, ale kibice „Jagi” liczą, że może w końcu przy ulicy Słonecznej, jak wskazuje nazwa, wzejdzie słońce i klub znów wróci na dobre tory.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze