Czy Brentford jest w stanie nawiązać do sukcesów Sheffield United z sezonu 2019/2020?


Brentford zaliczył świetny początek nowego sezonu

3 października 2021 Czy Brentford jest w stanie nawiązać do sukcesów Sheffield United z sezonu 2019/2020?

Brentford od początku obecnego sezonu pokazuje, że można. Drużyna z Londynu szturmem weszła do Premier League i z każdym kolejnym tygodniem pokazuje, że nikogo nie warto się bać, a różnice w budżecie i umiejętnościach można nadrobić ambicją i odpowiednim pomysłem na grę. Czy londyńczyków stać będzie na podobny sezon jak ten w wykonaniu Sheffield United z kampanii 2019/2020?


Udostępnij na Udostępnij na

Za nami dopiero sześć kolejek nowego sezonu Premier League, ale Brentford pokazał już, że w tym sezonie stać go na absolutnie wszystko. Widowiskowa i odważna gra, piłkarze z potencjałem, inteligentny trener oraz kibice, dla których każda minuta oglądania ich zespołu w Premier League jest jak wizyta dziecka w Disneylandzie. W Anglii już wszyscy mówią, że jak nie wiesz, komu w tym sezonie kibicować, to musisz zacząć oglądać mecze Brentford.

Brentford pokazuje, że nie boi się nikogo

W ubiegłej kolejce „Pszczoły” zremisowały po szalonym meczu 3:3 z Liverpoolem. „The Reds” mieli wiele okazji, aby ustalić wynik spotkania na swoją korzyść, ale piłkarze Thomasa Franka ogromną ambicją i odrobiną szczęścia wydarli punkt z rąk piłkarzy z Anfield. Żeby było jasne, w tym meczu nie było przypadku. Szkoleniowiec Brentford nastawił drużynę bardzo ofensywnie, nie wystraszył się lepszego rywala i to dało efekt. Świetny mecz rozegrał David Raya, o którym Klopp po meczu powiedział, że równie dobrze mógłby zagrać na „dziesiątce”. „The Bees” po sześciu meczach przegrali tylko raz, a grali już u siebie z Arsenalem czy Wolverhampton na wyjeździe.

Wspomnienia ze Stalowego Miasta

Dobre wyniki zespołu z Brentford Community Stadium łudząco przypominają to, co oglądaliśmy w sezonie 2019/2020. Wtedy beniaminek Sheffield United także udanie rozpoczął sezon po awansie do angielskiej elity. Podopieczni ówczesnego szkoleniowca Chrisa Wildera ostatecznie zakończyli sezon na wysokim, 9. miejscu. „Szable” były wtedy sensacją ligi, wyróżniały się świetną grą w defensywie. Dean Henderson zachował przez cały sezon 13 czystych kont, a mniej straconych bramek od „The Blades” miały tylko zespoły z TOP3.

Wilder postawił na formację z trzema silnymi, wysokimi obrońcami i mobilnymi wahadłowymi. W środku pola rządzili Oliver Norwood oraz John Fleck, a prawdziwym dżokerem, wchodzącym z ławki, był John Lundstram. Jako największy mankament tamtego zespołu trzeba wyróżnić pozycję napastnika. Mimo kilku klasowych zawodników, takich jak Oli McBurnie, Lys Mousset czy Billy Sharp, „Szable” miały spory problem ze zdobywaniem bramek. Dość powiedzieć, że „The Blades” zdobyli tylko 39 bramek przez cały sezon, ale mimo tak małej liczby strzelanych goli potrafili regularnie punktować.

Szczególnie przekonywały się o tym zespoły z big six. Gracz Wildera potrafili wygrać u siebie z Chelsea czy Tottenhamem, strzelając im po trzy gole. Wygrali także z Arsenalem i grali jak równy z równym z zespołami pokroju Manchesteru City oraz Liverpoolu. Byli oni bardzo niewygodnym rywalem, a solidna gra w obronie pozwoliła im ostatecznie zająć wysokie miejsce na koniec sezonu.

Ulepszone podobieństwa

To, co oglądamy w tym sezonie w Brentford, może nam przypominać tamtą kampanię w wykonaniu drużyny z Bramall Lane. W zespole z Londynu też mamy trzech wysokich stoperów: Ajer, Pinnock oraz Jansson. Do tego drużyna ma świetnego bramkarza i w dalszej perspektywie sezonu na pewno będzie gromadziła kolejne czyste konta.

„Pszczoły” jednak mają dwa atuty, których tamta drużyna Sheffield United nie miała. Pierwszy nazywa się Ivan Toney. Napastnik „The Bees jest o wiele lepszym piłkarzem niż każdy ze snajperów, których miała wtedy drużyna ze Stalowego Miasta. Były gracz Peterborough United pokazuje, że przeskok pomiędzy Championship a Premier League dla niego nie istnieje. Toney wygrał już w tym sezonie 38 pojedynków powietrznych i wykreował cztery stuprocentowe okazje swoim kolegom. Nie ma w całej Premier League lepszego piłkarza pod tym względem.

Drugim atutem jest oczywiście menedżer Thomas Frank. Duński szkoleniowiec pokazał już w tym sezonie kilkukrotnie, że doskonale zna się na swojej robocie. Jest bardzo inteligentny i elastyczny – w meczu z Liverpoolem zrobił świetne zmiany, wpuszczając Wissę, który zdobył później bramkę dającą punkt. W meczu z Crystal Palace przesunął w drugiej połowie Vitaly’ego Janelta bliżej lewej strony boiska, by ten zneutralizował Wilfrieda Zahę, który szarżował prawą flanką przez całą pierwszą połowę. Ten zabieg okazał się skuteczny i mecz skończył się bezbramkowym remisem. Frank jest świetnym taktykiem i potrafi dotrzeć do piłkarzy, wpływając na ich rozwój.

Wydaje się, że Brentford ma po prostu bardziej jakościową kadrę niż tamta Sheffield United z sezonu 2019/2020. To nie oznacza jednak, że „Pszczoły” mają z góry gwarantowane wyższe miejsce na koniec sezonu. Jeżeli spojrzymy sobie jednak na kreatywność w środku pola, szybkość oraz skuteczność wahadłowych, to „The Bees” wypadają tutaj o niebo lepiej niż „Szable”.

Udowodnić swoją wartość

Przed Brentford trzy trudne mecze. „Pszczoły” zmierzą się kolejno z West Hamem, Chelsea oraz Leicester City. Jeżeli „The Bees” mają na koniec sezonu zająć miejsce podobne do tego, które miało na koniec sezonu Sheffield United w 2020 roku, to starcia z takimi rywalami mogą być decydujące. Drużyna z Brentford Community Stadium nie ma się jednak czego bać. W tym sezonie już wielokrotnie pokazała, że stać ją na walkę z każdym.

Nie jest to zespół, który będzie murował się przed własnym polem karnym i czekał na dogodną okazję z kontrataku. Ich xG na poziomie 6,95 z otwartej gry mówi samo za siebie. Sheffield United pokazało, że jako beniaminek wchodzący do Premier League można osiągnąć nieprzeciętny wynik. Brentford chce podążać tą drogą, ale swoją odrębnością i byciem krok przed innymi chce nas wszystkich zaskoczyć jeszcze bardziej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze