Po bardzo obfitym daniu głównym w postaci zmagań w Champions League czeka nas jeszcze w tym tygodniu czwartkowy deser, czyli Liga Europy, a w niej rewanżowe mecze 1/16 fazy pucharowej. Zdecydowana większość zeszłotygodniowych potyczek wiele nie rozstrzygnęła – pewne swego przed rewanżem mogą być chyba jedynie hiszpańskie Sevilla i Valencia, które na własnych stadionach rozgromiły odpowiednio Rapid Wiedeń i FK Molde. W pozostałych meczach padło od groma remisów, a mieliśmy także okazję zobaczyć niemałe niespodzianki. Rewanże zapowiadają się więc arcyciekawie i już teraz wypada przyjrzeć się bliżej najbardziej interesującym zestawieniom.
Duński koszmar Czerwonych Diabłów
Podopieczni Luisa van Gaala zawodzą w tym sezonie na całej linii – w lidze zajmują dopiero piąte miejsce z dwucyfrową stratą do prowadzącego Leicester, a z Champions League pożegnali się już po fazie grupowej, ulegając Wolsburgowi i PSV. Jest to już drugi z kolei sezon, w którym „Czerwone Diabły” nie grają na wiosnę w najbardziej elitarnych międzynarodowych rozgrywkach i choć w tym roku dostali na osłodę fazę pucharową Ligi Europy, to i w niej zaliczyli niewyobrażalny wręcz falstart.
Wyjazdowa porażka 1:2 z duńskim FC Midtjyjlland potwierdziła jedynie, że United jest w stanie przegrać absolutnie z każdym. Van Gaal przekonuje, że wszystkiemu winne są kontuzje, i choć rzeczywiście ich lista jest długa i imponująca, a w zeszłym tygodniu zabrakło na murawie między innymi Rooneya, Fellainiego, Jonesa, Schweinsteingera i De Gei, to klęskę z takim rywalem zawsze trzeba traktować w kategoriach kompromitacji. Szczególnie, gdy nie jest ona dziełem przypadku czy wynikiem mnóstwa zmarnowanych okazji podbramkowych, a efektem bardzo kiepskiej gry wszystkich formacji.
https://www.youtube.com/watch?v=Y1dIckiswF4
Dziś na Old Trafford chyba nikt nawet nie wyobraża sobie, że taka wpadka mogłaby się powtórzyć. Będący na wylocie Luis van Gaal liczy, że to właśnie triumf w Lidze Europy zapewni jego podopiecznym grę w przyszłorocznej edycji Champions League. Do tego jednak jeszcze długa droga, a pierwszy krok trzeba wykonać dziś w Manchesterze. Na Old Trafford przeszkodą będzie klub utworzony ledwie 17 lat temu, który przed tym sezonem nie dotarł nigdy nawet do fazy grupowej europejskich rozgrywek. FC Midtjyjlland to aktualny mistrz Danii, który w tegorocznej fazie grupowej Ligi Europy okazał się lepszy od warszawskiej Legii oraz szwajcarskiego Club Brugge, lecz zaliczył także dwie bardzo wysokie przegrane z Napoli (5:0 i 1:4). Jeśli United nie pójdzie w ślady Włochów i nie zdoła pewnie uporać się z duńskim „kopciuszkiem”, ten sezon może już dziś zostać spisany na straty, a dalsze losy Luisa van Gaala już chyba dla wszystkich przestaną być jakąkolwiek zagadką.
O to, by tak się nie stało, mają zatroszczyć się między innymi wracający po kontuzji Antonio Valencia i Marcos Rojo, a ze swoich zadań pod bramką rywala lepiej wywiązać będą musieli się, grający pod nieobecność Wayne’a Rooney’a, Anthony Martial oraz Memphis Depay. Jednak jeśli na Old Trafford nie wydarzy się kolejna katastrofa, to zdaje się, że nawet będący w słabej formie piłkarze United nie powinni mieć większego problemu z wyeliminowaniem mistrza Danii.
Kursy bukmacherów na to, która drużyna awansuje do kolejnej rundy:
Manchester United – 1,37 FC Midtyjland – 2,62
W Dortmundzie pewni swego przed rewanżem z Porto
W przeciwieństwie do „Czerwonych Diabłów” ten sezon póki co do zdecydowanie udanych zaliczyć może prowadzona przez Thomasa Tuchela Borussia Dortmund. Napędzani bramkami będącego w wybitnej formie Pierre’a Emericka Aubomeyanga dortmundczycy na stałe zadomowili się na drugiej pozycji Bundesligi, a fazę grupową Ligi Europy przeszli bez większych trudności. Kolejny etap tych rozgrywek miał jednak zacząć się dla nich dużo ciężej, bo już w 1/16 finału wylosowali – czujące się w europejskich pucharach jak ryba w wodzie – FC Porto, zespół, który jeszcze w zeszłym roku dotarł aż do ćwierćfinału Champions League.
W tym sezonie jednak Portugalczycy nie zdołali wyjść z grupy Ligi Mistrzów, przegrywając rywalizację z Chelsea i Dynamem Kijów, a początek ich zmagań w Lidze Europy chyba nie mógł wyglądać gorzej. Pierwsze starcie z Borussią w Dortmundzie zakończyli porażką 0:2 i trzeba uczciwie przyznać, iż był to możliwie najniższy wymiar kary. Piłkarze Porto zostali wbici w ziemię i rozstrzelani przez podopiecznych Thomas Tuchela i ci drudzy mogą mieć pretensje jedynie do siebie, że już w meczu na własnym stadionie nie rozstrzygnęli w pełni losów tej rywalizacji.
https://www.youtube.com/watch?v=3T_uNxpq8uM
Przed rewanżem w Portugalii faworyt jest jeden i tylko wybitny występ grającego w tym sezonie w kratkę Porto mógłby zmienić oblicze dwumeczu. Błędów jak ognia musi wystrzegać się Iker Casillas, bo już jedna bramka strzelona przez przyjezdnych z Dortmundu sprawi, że znajdujący się w dobrej dyspozycji strzeleckiej Vincent Aboubakar i jego koledzy będą musieli trafić do siatki rywala aż czterokrotnie. Kluczem do zwycięstwa gospodarzy powinna być stała kontrola nad wydarzeniami na boisku i przewaga w posiadaniu piłki, która była ich domeną podczas fazy grupowej Ligi Mistrzów. Niestety w pierwszym meczu z Borussią Portugalczycy utrzymywali się przy futbolówce jedynie 37% czasu gry i choć trener Porto liczy, że w rewanżowym sukcesie pomogą mu nieobecni w Dortmundzie Danillo i Maxi Pereira, to środek pola Borussii, do którego po dłuższej absencji wraca Ilkay Gundogan, znów może okazać się dla nich zaporą nie do przejścia. Nie zapominając także o świetnej dyspozycji strzeleckiej Aubomeyanga, który w Lidze Europy zaliczył już siedem trafień, a także o coraz lepszej formie Marco Reusa, wydaje się uzasadnione, że dortmundczycy jadą do Porto w świetnych nastrojach, pewni wywalczenia awansu do kolejnej rundy.
Kursy bukmacherów na to, który zespołu awansuje do kolejnej rundy:
Borussia Dortmund – 1,08 FC Porto – 5,40
Włoskie batalie na szczycie
Fiorentina i Napoli dotarły w poprzedniej edycji omawianych rozgrywek aż do półfinału i z pewnością liczą dziś co najmniej na powtórzenie tego świetnego wyniku sprzed roku. Na razie radzą sobie w tym sezonie wręcz wyśmienicie i nie dość, że w Serie A depczą po piętach liderującemu Juventusowi, to w Lidze Europy nie miały najmniejszych problemów z wyjściem z niełatwych grup. Losowanie par 1/16 finału okazało się jednak dla obu zespołów bardzo niefortunne i przed dzisiejszymi rewanżami Włosi muszą drżeć o awans do ćwierćfinału.
Zajmująca trzecią pozycję w Seria A Fiorentina podobnie jak przed rokiem trafiła na angielski Tottenham i dokładnie tak samo jak przed dwunastoma miesiącami przystąpi do rewanżu, mając za sobą remis 1:1 w pierwszym spotkaniu. Tym razem jednak to będący w tym sezonie rewelacją Premier League „Spurs” mają w drugim meczu atut własnego boiska i to oni wydają się niewielkim faworytem tej rywalizacji. Passa pięciu kolejnych zwycięstw w Premier League mówi sama za siebie, a zabójczo skuteczni w tym sezonie Harry Kane, Christian Eriksen i Dele Alli będą dla gości z Florencji niezwykle trudni do powstrzymania. Swoich szans podopieczni Paulo Sousy mogą upatrywać za to w dobrej dyspozycji pochodzących z dawnej Jugosławii graczy ofensywnych, Nikoli Kalinica i Josipa Ilicica, a także – być może – w przebłyskach wysokiej formy Kuby Błaszczykowskiego, który to jednak nie jest pewien wyjścia na murawę w pierwszej jedenastce.
Kursy bukmacherów na to, który zespołu awansuje do kolejnej rundy:
Fiorentina – 2,62 Tottenham – 1,37
Jeszcze trudniejsze zadanie niż Fiorentinę czekać może dziś – typowane przez wielu na faworyta do końcowego triumfu w rozgrywkach Ligi Europy – Napoli. Do Neapolu z jednobramkową zaliczką z pierwszego spotkania przyjedzie bowiem hiszpański Villarreal, który jak na razie notuje w Primera Division swój najlepszy sezon od 2008 roku. Trener Włochów, Marcelino, będzie liczył na to, że odblokuje się niemogący od trzech spotkań znaleźć drogi do siatki rywala Gonzalo Higuain, który już nieraz w tym sezonie udowadniał, że w pojedynkę potrafi rozstrzygać losy rywalizacji. Zatrzymać go będzie starała się druga najlepsza defensywa Primera Division dowodzona przez jedną z rewelacji tychże rozgrywek bramkarza Alphonse Arreole. Kto wie, może po raz kolejny zdoła ona postawić przed Napoli zaporę nie do przejścia i tym samym wyrzucić podopiecznych Marcelino z tegorocznych rozgrywek Ligi Europy.
Kursy bukmacherów na to, który zespołu awansuje do kolejnej rundy:
Napoli – 2,15 Villarreal – 1,55
W pozostałych rolach
Oprócz omówionych wyżej meczów gorąco będzie też z pewnością na Anfield Road, gdzie będący w gazie po wygranej 6:0 nad Aston Villą „The Reds” powalczą z Augsburgiem, który zdołał w pierwszym meczu u siebie wywalczyć bezbramkowy remis. Emocji nie zabraknie także w Rzymie, gdzie na mecz ze stołecznym Lazio przyjeżdża tureckie Galatasaray, a chyba jeszcze ciekawiej zapowiada się rewanżowe starcie Schalke 04 ze Szachtarem Donieck. Tak naprawdę każde z dzisiejszych spotkań może się okazać dla fanów futbolu prawdziwą ucztą, więc zostaje nam zasiąść przed telewizorem bądź laptopem i liczyć na to, że wybrany przez nas spektakl okaże się najciekawszym spośród wszystkich serwowanych nam dziś przez Ligę Europy.