Camavinga w kryzysie. Mimo to nadal na celowniku wielkich klubów


Eduardo Camavinga w najbliższym czasie może odejść z Rennes. Ironią losu jest fakt, że zawodnik nie ma za sobą najlepszych dni

17 kwietnia 2021 Camavinga w kryzysie. Mimo to nadal na celowniku wielkich klubów
footballtransfertavern.com

Eduardo Camavinga jest piłkarzem, o którym pisze się głównie w samych superlatywach. 18-latek, dobrze wyszkolony technicznie, do tego z budzącą emocje historią życiową. Na dodatek jego kontrakt z Rennes kończy się już w czerwcu 2022 roku. Oznacza to, że w najbliższym okienku transferowym może zmienić pracodawcę. Za grube pieniądze.


Udostępnij na Udostępnij na

Życie czasami potrafi płatać figle oraz tworzyć sytuacje z pozoru dziwne. W takowym miejscu jest Camavinga. W ubiegłym sezonie ten chłopak przeżywał fenomenalne momenty. Jego klub zajął trzecie miejsce w lidze. Awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Sam zawodnik był uznawany za gwiazdę, bez której ten „Les Rouge et Noir” nie istnieje.

Zachwytów było co niemiara. Julien Stephan, ówczesny trener Rennes, w związku z ciągłymi pytaniami od dziennikarzy regularnie wychwalał swojego ulubieńca. Gdy był pytany o transfer Camavingi do Realu, to odpowiadał: – Tak, jest wystarczająco dobry. W perspektywie średnioterminowej widzę go na najwyższym poziomie. Ma potencjał i wszystkie cechy wymagane, aby któregoś dnia dołączyć do czołowego klubu.

Wszystkiemu sprzyjały dalsze dobre wyniki drużyny. W sezon 2020/2021 podopieczni Stephana weszli z impetem. Przez moment skromny klub z Bretanii był nawet liderem Ligue 1. Camavinga w międzyczasie zadebiutował nawet w dorosłej reprezentacji Francji. Wszystko zaczęło się ciąć pod koniec października 2020 roku.

Te nieszczęsne puchary

Dlaczego wtedy? Camavinga doznał drobnego urazu, który wykluczył go z kilku meczów. Ponadto już wcześniej przeżywał niewielkie wahania formy. Jego klub popadł w pierwszy kryzys, bo zaliczył serię pięciu meczów bez zwycięstwa. Tak samo jak niemrawi byli Doku, Guirassy czy Tait, tak samo coś zacięło się w piłkarzu urodzonym w obozie dla uchodźców. Nzonzi, czyli mentor młodego zawodnika, również popełniał błąd za błędem.

Rennes załamało się wraz z początkiem europejskich pucharów (w Lidze Mistrzów „Czerwono-czarni” doznali sromotnej klęski). Przestało imponować defensywą. Ponadto jego liderzy w środku pola już nie dogrywali tak efektywnie piłki do partnerów ustawionych na skrzydle lub z przodu. Camavinga często tracił piłkę, nie był w stanie pokonać rywala w bezpośrednim starciu. Być może przez nagromadzenie meczów, ale po prostu stracił to coś.

Sam piłkarz tłumaczył swego czasu, że jego styl gry po prostu ewoluuje. – Zacząłem jeszcze bardziej zajmować się obroną, pomaganiem drużynie i jestem z tego dumny. (…) Ale wciąż mam wiele do nauczenia się, do poprawy, szczególnie moją prawą nogę wyjaśniał w jednym z wywiadów Camavinga.

W każdym razie cały schemat Juliena Stephana spalił na panewce. W styczniu Rennes spotkał kolejny, jeszcze większy od poprzedniego kryzys. Tym razem „Czerwono-czarni” zaliczyli aż osiem meczów bez zwycięstwa. Po starciu z OGC Nice z posady zrezygnował trener.

Analiza sytuacji po porażce z Nice skłoniła mnie do złożenia rezygnacji zarządowi w ten weekend. Opuszczam Rennes z ciężkim sercem, ale z poczuciem, że zawsze dawałem z siebie wszystko dla dobra klubu. Ta trudna do podjęcia decyzja została głęboko przemyślana. Czuję, że w ostatnich tygodniach zrobiłem wszystko, co mogłem, aby wydobyć ten zespół z negatywnej spirali, w której był od początku roku (…). Z całego serca mam nadzieję, że przy innym podejściu i innej metodzie zawodnicy osiągną wyniki bardziej odpowiadające ich talentowi – brzmiała część oświadczenia trenera. Jego treść może sugerować, że Stephana w pisaniu mogli wspierać klubowi PR-owcy.

O nich będzie głośno: Eduardo Camavinga – błyskawicznie rozwijający się talent z Rennes

Harce agentów

Rennes znajduje się teraz w lepszej formie. Po przyjściu Bruno Genesio odbiło się od dna i obecnie ponownie zalicza serię czterech meczów bez porażki. Od czasu Stephana Camavinga po raz pierwszy od dłuższego czasu grywa pełne 90 minut. Nie przekłada się to na lepsze cyferki (na razie zarabia jedynie więcej żółtych kartek niż wcześniej), lecz jego doradcy i tak mogli odetchnąć z ulgą.

Lepsza sytuacja klubu oznacza większy stopień zainteresowania gigantów. W konsekwencji może to przynieść większy zarobek dla Rennes. Jeśli klub będzie usatysfakcjonowany, to szybciej odda Camavingę w inne ręce. A chętnych paru jest. Swego czasu mówiło się o zainteresowaniu Realu Madryt. To by pasowało, ponieważ przebywa tam lubiący rodaków Zinedine Zidane. Ale sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie.

Otóż Camavindze wcześniej doradzał Moussa Sissoko, agent m.in. Moussy Dembele, ponadto ciągle wspierali go rodzice. Teraz młodzian znajduje się w rękach ICM Stellar Sports. Czyli krótko mówiąc, jego agentem został Jonathan Barnett, który reprezentuje np. Jordana Pickforda czy Masona Mounta. Ponadto uczestniczył w transakcji sprzedaży Garetha Bale’a z Tottenhamu do Realu Madryt.

Jego działania wskazują na duże prawdopodobieństwo, że Camavinga może trafić do Premier League. Gracza na pewno chętnie przygarnąłby choćby Liverpool. Barnett dość otwarcie zasugerował ten kierunek w jednej z wypowiedzi dla popularnego „The Athletic”. Kolejną wskazówką co do potencjalnego kierunku 18-latka może być fakt, że zdecydował się on na nieprzedłużanie kontraktu z Rennes. Francuski klub jest w dobrej sytuacji finansowej, ale nie może rywalizować z angielskimi markami.

Wodzą nami kręte ścieżki

Camavinga, będąc w najsłabszej od początku kariery formie, wciąż jest łakomym kąskiem dla światowych gigantów. Dziwny paradoks, prawda? Jednak ten gracz już niejednokrotnie potwierdził, że ma wrodzony talent i fantastyczne wyszkolenie techniczne. Jeśli nie odpali za rok lub dwa, to może się przydać za następnych kilka lat.

A jeśli nie sprawdzi się optymistyczny scenariusz, to Francuz wróci do rodzimej ligi i przejdzie tak kręte ścieżki jak Portugalczyk Renato Sanches, który znowu czaruje w Lille. To też mimo pozorów nie jest zła opcja.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze