Boufal imponuje podczas Pucharu Narodów Afryki. „Starał się na treningach”


Sofiane Boufal prezentuje swoje nowe oblicze. Piłkarz Angers dosyć niespodziewanie jest jednym z lepszych graczy Maroka podczas Pucharu Narodów Afryki

30 stycznia 2022 Boufal imponuje podczas Pucharu Narodów Afryki. „Starał się na treningach”
moroccolatestnews.com

Reprezentacja Maroka jest jak dotąd jedną z mocniejszych drużyn Pucharu Narodów Afryki. Nie przeszkadza jej brak takich postaci jak Hakim Ziyech czy Amine Harit. Tym razem odpowiedzialność wzięli na siebie Achraf Hakimi oraz Sofiane Boufal. Rewelacją jest zwłaszcza ten drugi piłkarz. Mimo przyzwoitego CV miał być on tylko jednym z wielu. Tymczasem ten zawodnik wygląda na jeden z pewniejszych punktów w ofensywie „Lwów Atlasu”.


Udostępnij na Udostępnij na

Boufal jest jednym z tych piłkarzy, których w Polsce niektórzy nazwaliby farbowanym lisem. Otóż Sofiane urodził się w Paryżu, a wychowywał we francuskim Angers. Jak sam często przyznaje, jest bardzo mocno związany z narodem swoich rodziców i kiedy tylko może, stara się wyjeżdżać z Europy do macierzystego kraju. Czy to są szczere wyznania? Nie wiadomo, bo do dzisiaj ma problem z językiem arabskim, którym na co dzień posługują się mieszkańcy Maroka. Jednak swój kraj od pewnego czasu reprezentuje z pełnym zaangażowaniem.

„Nie strzelasz wystarczająco dużo bramek”

Vahid Halilhodzić jako trener słynie z bezkompromisowości. Zdążył już oskarżyć o brak zaangażowania Hakima Ziyecha. Noussair Mazraoui według jego mniemania nie miał ochoty przyjeżdżać na mecze reprezentacji. Na Amine’a Harita narzekał, że ten „nie pokazał niczego, gdy dostał szansę”. Boufal też nie miał łatwo.

W przypadku urodzonego w stolicy Francji zawodnika było o tyle trudniej, że z reguły nie imponował liczbami, a poza tym często miał problemy ze zdrowiem. Sytuacja lekko zaczęła zmieniać się po wróceniu do Angers. O ile krótko po powrocie (jest wychowankiem tego klubu) było mu trudno, to od początku sezonu 2021/2022 ma coraz lepsze liczby i całkiem dużo minut.

Być może jest to zasługa bośniackiego szkoleniowca, który od pewnego czasu dostrzegał kilka braków w grze tego piłkarza. – Jak dużo bramek strzeliłeś? Nie jesteś dobrym strzelcem. Niewiele asystujesz. Bierzesz udział w grze, ale jeśli nie robisz różnicy, nie możesz grać na wysokim poziomie w dużym zespoletłumaczył w stosunku do Boufala niezadowolony Halilhodzić. – Jeśli dryblujesz, nie zdobywając terenu, to nic to nie znaczy. Chcemy widzieć piłkę wpadającą w pole karne, aby ktoś mógł zdobyć bramkę. 85–90 procent bramek zdobywamy z pola karnego, więc jeśli napastnik tam nie trafia, nie możemy strzelić gola – wyjaśniał.

Doświadczony trener przyznał też, że długo rozmawiał ze swoim podopiecznym. To te dyskusje miały być kluczem do eksplozji jego formy na Pucharze Narodów Afryki. – Odbyliśmy wiele trudnych rozmów i zauważyłem pewne zmiany. Kiedy zespół zebrał się w grudniu, on był tym, który najbardziej starał się na treningach – cieszył się bośniacki szkoleniowiec. W innej rozmowie przyznał, że Boufal gra lepiej niż w Angers. W jego oczach Marokańczyk częściej wraca po piłkę oraz mądrzej drybluje. Te słowa mają sens, bo urodzony w Paryżu zawodnik dawno nie miał takich dobrych liczb.

„Marokański Neymar”

Dotychczas można było wiele zarzucić Boufalowi, ale na pewno nie brak techniki czy zdolności do dryblingu. Skąd wzięły się te cechy? Na pewno swoje zrobił francuski system szkoleniowy. Jednak jeszcze bardziej na styl piłkarza wpłynęły jego warunki fizyczne. – Miałem poważne problemy ze wzrostem, które spowolniły mój postęp. Jednak w zasadzie mi to pomogło. Byłem znacznie mniejszy i słabszy od innych, więc musiałem robić wszystko szybciej niż oni, aby uniknąć starcia. Jeśli ktoś mnie dotknął, upadałem, więc musiałem zrobić różnicę, dryblując – wyjaśniał sam zainteresowany, wracając do lat juniorskich.

Być może lepiej pasowałoby do niego określenie „marokański Messi”. Wszystko dlatego, że z powodu mikrych warunków fizycznych Angers rozważało rezygnację z usług zawodnika. Jego karierę uratował ówczesny trener rezerw, Stephane Moulin, który później został wieloletnim szkoleniowcem pierwszego zespołu (więcej o Moulinie tutaj). To on zawetował w klubie zwolnienie młodego zawodnika. Miał rację, bo za jakiś czas Boufal zaczął szybciej rosnąć i nadrobił swoje braki. Potem obaj panowie współpracowali na tyle dobrze, że skrzydłowym zainteresowało się Lille.

Stabilizacja, lojalność, szacunek. Stéphane Moulin i historia jego pięknego związku z Angers

Bramki i asysty

2016 rok. Sofiane Boufal, mimo pewnych problemów na początku, ukończył sezon w Lille z bardzo dobrymi liczbami. Strzelił w nim 12 bramek i zaliczył cztery asysty. Młodym zawodnikiem szybko zainteresowały się kluby z zagranicy.

Co oczywiste, Marokańczyk wybrał zespół z bogatej Premier League – Southampton. Jednak w Anglii nigdy nie wyzwolił swojego niewątpliwego potencjału. Nie imponował liczbami, rzadko dostawał pełne 90 minut. Do tego lokalni zawodnicy (np. James Ward-Prowce i Nathan Redmond) wydawali się nie być gorsi od niego. Po dwóch sezonach batalii o pierwszy skład Boufal musiał udać się na wypożyczenie. Dostał się do hiszpańskiej Cety Vigo. Tam miało być dla niego lepiej, bo liga hiszpańska jest bardziej techniczna.

Niestety, nie do końca tak było. Boufal częściej występował w pierwszym zespole, ale tak samo jak sama Celta prezentował się bardzo słabo. Po jednym sezonie ponownie wrócił do Anglii. Mimo to do dzisiaj broni tego epizodu. W sposób, jaki nie do końca ceni Halilhodzić, ponieważ nie przejmuje się brakiem bramek i asyst. – Trener [Fran Escriba] powiedział mi, że byłem bardzo ważny, ponieważ robiłem różnicę i łamałem linie dryblingami, co w konsekwencji umożliwiało tworzenie wyłomów. Jeśli spojrzysz tylko na liczby, to tak, nie wyróżniałem się. Jednak wyjścia do piłki też były bardzo ważneopowiadał o swoich wrażeniach z Hiszpanii Sofiane Boufal. Ta rozmowa odbyła się kilka miesięcy temu.

O tym, jak długim okresem może być kilka miesięcy, niech świadczy jedna z jego wypowiedzi w trakcie Pucharu Narodów Afryki. – Moją misją jest zdobywanie bramek i asystowaniezadeklarował niedawno Boufal. Obiecał też, że będzie jeszcze bardziej wydajny. Szybko zmienił swoją mentalność. Bodźcem do rozwoju nie okazały się niepowodzenia w klubach, lecz chęć sukcesu z reprezentacją.

Lider Maroka?

Maroko czyni coraz śmielsze kroki w Pucharze Narodów Afryki. Mało kto obstawiał scenariusz, że jednym z liderów „Lwów Atlasu” okaże się akurat Sofiane Boufal, który przez lata pozostawał w tle Hakima Ziyecha i innych „odstrzelonych” obecnie piłkarzy. Kto wie, czy dobra gra w reprezentacji nie okaże się dla niego kluczem do kolejnej próby podboju Europy. W końcu sukcesy osiąga nie tylko z kadrą – w Angers też jest ważną postacią.

Powoli zaczynają go też zauważać media. Duży szum wywołała sytuacja, gdy wywiad trenera Halilhodzicia został przerwany przez świętujących Achrafa Hakimiego i właśnie Sofiane'a Boufala. – Gratuluję im, ale to jeszcze nie koniec. Nie rozmawiamy dużo, jesteśmy zdeterminowani, aby pójść na całość. Dziękuję i pozdrawiam wszystkich Marokańczyków – podsumował wówczas zadowolony szkoleniowiec.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze