Bodo/Glimt chce pokazać się w Europie


Sensacyjny mistrz Norwegii będzie trudnym rywalem dla Legii Warszawa

7 lipca 2021 Bodo/Glimt chce pokazać się w Europie
Morten Fredriksen / flickr.com

FK Bodo/Glimt w ubiegłym roku osiągnęło największy sukces w swojej historii. Zespół niespodziewanie zdobył mistrzostwo Norwegii, a teraz chce dobrze zaprezentować się w europejskich pucharach. Przed Legią Warszawa stoi więc naprawdę trudne zadanie.


Udostępnij na Udostępnij na

Dotychczasowy bilans polsko-norweskich pojedynków w europejskich pucharach jest korzystny dla Polaków. Nasze zespoły rozegrały łącznie 26 meczów z norweskimi rywalami, wygrywając 13 z nich, remisując osiem i przegrywając tylko pięć spotkań. W XXI wieku z Norwegami rywalizowało zaś pięć polskich klubów. Trzy z nich awansowały do kolejnej rundy rozgrywek, natomiast dwa pozostałe musiały uznać wyższość rywali.

Sensacja

Biorąc pod uwagę statystyki, mistrz Polski nie stoi na straconej pozycji. W rzeczywistości Bodo/Glimt będzie niezwykle trudnym rywalem dla Legii. Norweska liga funkcjonuje w systemie wiosna–jesień, dlatego tamtejsze zespoły znajdują się praktycznie na półmetku rozgrywek. Popularni „Glimt” po 13 spotkaniach zajmują drugie miejsce w tabeli, tracąc tylko dwa punkty do lidera.

Tym samym Bodo/Glimt ma jeszcze szansę, aby powtórzyć sukces z ubiegłego sezonu. Zupełnie niespodziewanie zespół z północnej części kraju zdobył pierwszy w swojej historii tytuł mistrzowski. – Na triumf złożyło się kilka czynników. Już w sezonie 2019 drużyna, która rok wcześniej broniła się przed spadkiem, zaskoczyła, zdobywając wicemistrzostwo. Głównym faworytem w sezonie 2020 Bodo/Glimt nie było, ale po cichu było wymieniane w gronie zespołów mogących znowu namieszać w czołówce – mówi w rozmowie z naszym portalem Adrian Adamus, twórca strony Piłkarska Norwegia.

Już jednak początek sezonu zweryfikował te przypuszczenia. Glimt od samego początku zdominowało rozgrywki, na koniec bijąc wszystkie rekordy ligi. W Bodo od kilku lat pracuje się w ten sam sposób. Szkoleniowiec Kjetil Knutsen ma niekonwencjonalne metody treningu, jest zatrudniony także trener mentalny. W Bodo świetnie działa również skauting i stawia się na piłkarzy z regionu, co wpływa na atmosferę i poczucie tożsamości w zespole – dodaje ekspert.

To nie to samo Bodo/Glimt

Szkoleniowiec „Glimt” w obecnym sezonie nie może już jednak liczyć na swoje największe gwiazdy. Sensacyjny triumf w Eliteserien nie umknął bowiem uwadze zagranicznym klubom. – W zespole nastąpiły duże zmiany po mistrzowskim sezonie. W Bodo nie ma już ofensywnej trójki Philip Zinckernagel – Kasper Junker – Jens Petter Hauge, która siała w zeszłym roku spustoszenie. Ich następcy nie prezentują na razie aż tak wysokiego poziomu, co przekłada się nieco na wyniki. „Glimt” jest wiceliderem, ale przegrało już trzy razy w 13 spotkaniach – zauważa Adamus.

Ubytki kadrowe oczywiście osłabiły Bodo/Glimt, niemniej mistrz Norwegii dalej jest niezwykle groźny. – Styl gry zespołu się nie zmienił, ale przy nieco gorszych wykonawcach nie wygląda to już tak jak przed rokiem. Siłą obecnej drużyny jest z pewnością druga linia z Patrickiem Bergiem i Ulrikiem Saltnesem. Gdy mają swój dzień, są nie do zatrzymania w środku pola – tłumaczy redaktor Piłkarskiej Norwegii.

Bodo opiera swoją grę na ofensywie. Potrafi zarówno dłużej utrzymać się przy piłce, jak i grać szybkimi podaniami. Legioniści powinni uważać właśnie na takie momenty, gdy piłkarze Knutsena przyspieszają, wymieniając kilka szybkich podań. Zmianom nie uległa także linia defensywna z Mariusem Lode i Fredrikiem Bjorkanem, która jednak ma problemy z kontuzjami i nie jest już tak skuteczna jak w zeszłym roku. Mocnym punktem był do tej pory również bramkarz, Nikita Haikin, który jednak ostatnio popełnił kilka błędów.

Po pierwsze młodzież

Norweskiej ekstraklasie trudno konkurować z dużo bogatszymi ligami, dlatego jej funkcjonowanie w ogromnej mierze opiera się na promowaniu zawodników. Bodo/Glimt jest jednym z klubów przykładających największą wagę do szkolenia młodzieży, starając się również wyszukiwać młode talenty. Najlepszym przykładem jest wspomniany Hauge, który w ubiegłym roku za 5 milionów euro przeniósł się do Milanu.

W kolejce do wyjazdu z Norwegii czekają kolejni młodzi zawodnicy. – Wspomniałem już o Bergu i Saltnesie. Obaj są chłopakami z regionu, a Berg kontynuuje rodzinne tradycje na Aspmyra. Oni są w tej chwili najważniejsi. Bardzo dobrze radzi sobie także inny pomocnik, Hugo Vetlesen. 21-latek po transferze ze Stabaek w zeszłym roku nadal się rozwija, potwierdzając swój talent – twierdzi Adamus.

Za króla strzelców Junkera sprowadzono młodego Erika Botheima. Niechciany w Rosenborgu Trondheim napastnik strzelił co prawda już siedem bramek, ale jak na razie to jednak nie ta jakość co Duńczyk. Przed sezonem sprowadzono kilku młodych zawodników, ale dotychczas żaden nie robi w Bodo furory. Bodo jest jednak znane z pracy z młodzieżą, więc jestem przekonany, że prędzej czy później usłyszymy o kolejnym Jensie Petterze Hauge – kończy ekspert.

Widać więc wyraźnie, że gra toczy się nie tylko o awans do kolejnej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. Zawodnicy norweskiego mistrza będą chcieli pokazać się w Europie, aby wypromować się do lepszych lig. Przed warszawską Legią stoi więc bardzo trudne zadanie, zwłaszcza biorąc pod uwagę wyraźne braki kadrowe polskiego zespołu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze