Błękitni Stargard – mały klub, który podbił serca polskich kibiców


Czy zespół stać na sprawienie kolejnej niespodzianki?

16 lipca 2019 Błękitni Stargard – mały klub, który podbił serca polskich kibiców
Szymon Górski / PressFocus

Podczas sezonu 2014/2015 zespół ze Stargardu obchodził 70-lecie istnienia klubu. Mało który kibic tego klubu spodziewał się, że zespół grający na co dzień w drugiej lidze (trzeci poziom rozgrywek) sprawi im taki prezent w ten jubileusz.


Udostępnij na Udostępnij na

Zespół z województwa zachodniopomorskiego sprawił, że nie tylko znali go lokalni mieszkańcy tego miasteczka, ale także po występach w Pucharze Polski był na ustach kibiców w całym kraju. Rok 2015 był najlepszym okresem stargardzkiego klubu, dotarł do półfinału Pucharu Polski oraz do samego końca walczył o awans do pierwszej ligi. Oczywiście, występy w rozgrywkach pucharowych były najlepszym podsumowaniem tego jubileuszowego roku.

Po wyeliminowaniu w 1/8 finału GKS Tychy w ćwierćfinale na piłkarzy czekała ekstraklasowa Cracovia. Bez dwóch zdań faworytem dwumeczu była ekipa z Krakowa, która miała bez problemu pokonać drugoligowca i awansować dalej. Rzeczywistość okazała się brutalna dla faworytów, zawodnicy ze Stargardu przypominali zespół grający w tej samej lidze. Mądra, konsekwentna gra, a zarazem świetne przygotowanie taktyczne sprawiły, że drużyna upokorzyła przeciwnika z wyższej ligi. Wyniki w obydwu meczach po 2:0 spowodowały, że Błękitni mogli się cieszyć z awansu do historycznego półfinału rozgrywek o Puchar Polski. Na tym etapie czekał jeszcze trudniejszy przeciwnik. Również zespół z ekstraklasy, jeden z faworytów walki o mistrzostwo Polski – Lech Poznań.

O krok od gry na Stadionie Narodowym

– Moi zawodnicy to zawodowcy, choć jeszcze przez takie małe „z” – mówił Krzysztof Kapuściński, ówczesny trener Błękitnych w rozmowie z TVP Sport. Z 26 piłkarzy, jacy byli w kadrze, tylko czterech czy pięciu pracowało dodatkowo poza graniem dla zespołu ze Stargardu. Pozostała otrzymywała niewielkie pieniądze za grę w klubie. W porównaniu z tymi, jakie otrzymywali piłkarze Lecha, były to grosze. Ale jak wiadomo, na boisku pieniądze nie grają, wszystko miało zweryfikować boisko.

Mimo takich gwiazd w drużynie „Kolejorza”, jak: Tamas Kadar, Zaur Sadajew, Barry Douglas i Karol Linetty. Do tego jeszcze młodzi wyróżniający się zawodnicy: Dawid Kownacki i Marcin Kamiński. Gracze Błękitnych znów pokazali pazur zespołowi z ekstraklasy i w pierwszym meczu pokonali poznańską lokomotywę 3:1, a bohaterem spotkania został strzelec dwóch bramek Tomasz Pustelnik. Taki wynik dawał nadzieję kibicom jak i piłkarzom ze Stargardu, że finał na Stadionie Narodowym jest w zasięgu ręki. Polscy kibice zastanawiali, jak może wypaść drugoligowiec w europejskich pucharach w przypadku ewentualnego wygrania trofeum.

Marzenia legły w gruzach

Niestety, w rewanżu gracze Lecha odrobili straty z pierwszego spotkania i pokonali podopiecznych trenera Kapuścińskiego 5:1. Choć mimo porażki zespół mógł być w pełni zadowolony z tego, co pokazał w Poznaniu, bo do wyłonienia finalisty była potrzebna dogrywka. Tutaj niestety zabrakło sił drużynie z województwa zachodniopomorskiego, u której wyraźnie było widać zmęczenie. Piękna przygoda z Pucharem Polski zakończyła się na półfinale, ale dzięki temu, co pokazali piłkarze, zyskali fanów nie tylko w swoim mieście  lecz również w całej Polsce.

Zespół pozostawał jeszcze w grze o awans na zaplecze ekstraklasy, gdzie niestety w samej końcówce sezonu poległ. Widać było, że gra w rodzimych pucharach dała się we znaki drużynie, która grała w kratkę, a ligowi rywale grali bardzo równo. Do awansu piłkarzom zabrakło jednego punktu i w następnym sezonie znów kibice oglądali ich na drugoligowych boiskach. Sezon 2014/2015 zapewne i tak pozostanie stargardzkim kibicom w pamięci, ponieważ ich ulubieńcy pokazali niesamowitą wolę walki oraz ogromne zaangażowanie. Jedno jest pewne, podopieczni trenera Krzysztofa Kapuścińskiego zostali bohaterami nie tylko w swoim mieście, lecz także w całej piłkarskiej Polsce.

Początki klubu

Klub sportowy w Stargardzie powstał jeszcze przed zakończeniem drugiej wojny światowej. Dokładnie 18 maja 1945 roku. Był to wyjątkowy moment, bo drużyna sportowa w Stargardzie była pierwszą na Pomorzu Zachodnim. Inicjatorem założenia zespołu piłkarskiego był lekkoatleta Tadeusz Świniarski. Przed wojną był on zawodnikiem poznańskiej Warty.

Pierwszy mecz drużyna piłki nożnej rozegrała z jednostką radziecką. Miał on istotne znaczenie, po jego zakończeniu wyłoniono zarząd klubu. Znaleźli się w nim T. Świniarski, F. Głuch, S. Hoffmann i J. Cholewa. 25 maja podczas zawodów przy Łużyckiej wyłoniono pierwszą stargardzką reprezentację, w której znalazło się kilku graczy Czarnych Lwów. Swój pierwszy oficjalny mecz drużyna rozegrała w czerwcu. Jej rywalem była jednostka wojsk radzieckich, Błękitni wygrali mecz 4:2, pierwszego gola  strzelił Józef Cholewa.

Pierwsze sukcesy

Na swój pierwszy sukces ekipa ze Stargardu czekała do 1981 roku, kiedy w ówczesnej III lidze zajęła ona 2. miejsce, które dało awans do II ligi. Niestety, przygoda z drugą ligą trwała tylko jeden sezon, zespół Błękitnych w swojej grupie miał takich rywali jak m.in. GKS Katowice, Stal Szczecin czy Odra Opole. Wszystkie drużyny okazały się w tamtym czasie zbyt mocne dla klubu. Ostatecznie z dorobkiem 17 punktów zajął przedostatnie, 15. miejsce w lidze i spadł z powrotem do III ligi.

Po wielu latach tułaczki między III a IV ligą piłkarską w 2001 roku nastąpił przełom. Zespół z Pomorza Zachodniego wzmocniony kilkoma dobrymi nazwiskami postawił sobie za cel awans do III ligi. Zawodnicy osiągnęli swój cel: z dorobkiem 97 punktów wygrali swoją grupę, mając 7 punktów przewagi nad drugą Zorzą Dobrzany. W kolejnym sezonie zarząd miał nadzieję na co najmniej środek tabeli III ligi, która była podzielona na regiony Pomorza Zachodniego, Pomorza, Wielkopolski oraz Kujaw. Już wtedy była obawa o budżet klubu, ponieważ zaczynały się problemy z brakiem opłat. Jednak zarówno trener Zbigniew Kozłowski, jak i zawodnicy nie zawracali sobie głowy problemami, robili to, co do nich należało, czyli grali swoją najlepszą piłkę, do której przyzwyczaili kibiców. Zespół z bilansem 20 zwycięstw, 6 remisów oraz 4 porażek wygrał po raz drugi z rzędu ligę, wyprzedzając Flotę Świnoujście, i tym samym awansowali na zaplecze ekstraklasy. Niestety, mimo wielkiego sukcesu najgorsze było przed nimi.

Debiut na zapleczu ekstraklasy i wielkie problemy finansowe

Sezon 2003/2004 był debiutanckim dla ekipy ze Stargardu na zapleczu ekstraklasy. Jednak w tamtym sezonie zespół przechodził coraz poważniejsze kłopoty finansowe w dodatku z klubu odszedł duet trenerów Kozłowski – Wiśniewski. Zarząd w trybie awaryjnym szukał nowego trenera, padło na Jerzego Engela Jr, syna słynnego Jerzego Engela. Zamiarem nowego trenera było wzmocnienie drużyny zawodnikami, którzy będą decydować o sile zespołu. W tym okresie do Błękitnych dołączyli m.in. Krzysztof Kotorowski oraz Jakub Wawrzyniak. Wydawało się, że podopieczni Engela Jr powalczą o utrzymanie w lidze, jednak rzeczywistość okazała się brutalna. Dorobek zaledwie pięciu punktów po rundzie jesiennej stanowił dużą różnicę pomiędzy III a II ligą. Niestety, zbyt duże problemy finansowe spowodowały, że klub nie dokończył sezonu i musiał wycofać się z rozgrywek. Jego wszystkie wyniki zostały anulowane lub zweryfikowane na walkower 3:0. Aby wyjść z kryzysu, zespół musiał pożegnać się z większością zawodników i trenerów. Jakub Wawrzyniak po latach w wywiadzie stwierdził, że w klubie było tak źle, że niektórzy głodowali i musieli jakoś dorabiać. Jak się okazało, klub był zadłużony na około 1,5 mln zł.

Zacząć od nowa

Błękitni swoją odbudowę zaczęli od IV ligi. Od sezonu 2008/2009 nastąpiła reformacja rozgrywek i zespół grał w III lidze (czwarty poziom rozgrywek). Drużyna zawsze plasowała się w czołówce tabeli, lecz do awansu o klasę wyżej zawsze czegoś brakowało. Dopiero w sezonie 2012/2013 drużyna dopięła swego i pod wodzą trenera Krzysztofa Kapuścińskiego awansowała do II ligi. Już w debiutanckim sezonie ekipa z Pomorza Zachodniego uplasowała się na świetnej, czwartej lokacie, a najlepsze nadeszło sezon później.

W 70-lecie klubu drużyna osiągnęła historyczny wynik w Pucharze Polski. Była o krok od gry w finale, a także była blisko awansu na zaplecze ekstraklasy. Był to najlepszy sezon od pamiętnego awansu w sezonie 2002/2003. Drużyna w tym czasie wprawiła ekspertów w zdziwienie swoją walecznością i determinacją. Niektórzy porównywali ją do reprezentacji Grecji, która sięgnęła po mistrzostwo Europy w 2004 roku. Większość kibiców bardzo chciała zobaczyć drugoligowca w europejskich pucharach. Po tym niezwykłym sezonie zespół już nie powtórzył sukcesu. W następnych latach w lidze zajmował miejsce w środkowej części tabeli. Po sześciu latach pracy zespołem pożegnał się trener Krzysztof Kapuściński. Ulubieniec kibiców, a zarazem ojciec sukcesu z 2015 roku, był najdłużej pracującym trenerem Błękitnych w XXI wieku. Jego sukcesy na zawsze pozostaną w pamięci fanów ze Stargardu, a on zapewne będzie mile widziany na stadionie przy ulicy Ceglanej.

Nowy trener, nowy zespół

Obecnie trenerem „Wojowników Pomorza” jest Adam Topolski, który przejął klub przed sezonem 2018/2019. W jego debiucie zespół zajął 12. miejsce, zapewniając sobie utrzymanie w lidze. Po czterech latach od pamiętnego Pucharu Polski w drużynie nie ma już żadnego przedstawiciela w dzisiejszej ekipie. Władze ściągają bardziej utalentowanych zawodników z regionu lub wypożyczają chłopaków z ekstraklasowej Pogoni Szczecin. Są to gracze, którzy nie mają szans na grę w pierwszym zespole z klubu ze Szczecina.

W tym sezonie Błękitni Stargard będą obchodzić 75-lecie istnienia. Być może znowu pokuszą się o sprawienie niespodzianki na polskiej arenie i sprawią prezent swoim fanom. O to może być bardzo trudno w drużynie, już nie ma tego doświadczenia co cztery lata temu. Ale może młodzi piłkarze pokażą, na co ich stać. Czy im się uda? Czy powtórzą sukces z 2015 roku? O tym dowiemy się w trakcie sezonu. Będziemy uważniej śledzić losy drugoligowca z Pomorza Zachodniego. Miejmy nadzieję, że ten jubileuszowy sezon będzie taki sam jak ten, w którym zadziwili piłkarską Polskę. Czas pokaże.

Komentarze
Kibix (gość) - 4 lata temu

Po pierwsze miasto Stragard a nie Stargard Szczeciński po drugie żadne miasteczko tylko 3 miasto pod względem ludności w Województwie i po 3 zaden mały klub a 2 klub w Województwie. Widać że pisała ten artykuł osoba która nie ma pojęcia o mieście i Błękitnych. Pozdrawiam

Odpowiedz
(gość) - 4 lata temu

Nie wiem gdzie tu kibic widzi, że jest napisane Stargard Szczeciński?. Bo ja w większości tekstu widzę nazwę miasta Stargard. Po drugie mały klub nie chodzi w kontekście województwa, tylko względem takich klubów jak choćby Lech,Legia czy Lechia. Po trzecie rozumiem krytykę i każdy ma prawo do swojego zdania. Pozdrawiam

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze