Betis mierzy wysoko


4 marca 2013 Betis mierzy wysoko

Na 12 kolejek przed zakończeniem sezonu 2012/2013 w Primera Division Real Betis ma 40 punktów. Zdobycie pięciu punktów więcej zapewni drużynie z Andaluzji utrzymanie się w hiszpańskiej ekstraklasie. Aktualne statystyki ekipy „Los Beticos” są porównywalne z tymi, które w sezonie 2004/2005 dały jej miejsce premiowane awansem do Ligi Mistrzów.


Udostępnij na Udostępnij na

Drużyna prowadzona przez Pepe Mela ma na tym etapie rozgrywek tylko punkt mniej niż Betis z sezonu 2004/2005. Wówczas trenerem „Verdiblancos” był Lorenzo Serra Ferrer, który zdobył z zespołem Puchar Króla Hiszpanii i wywalczył awans do Ligi Mistrzów. W tamtym sezonie, po 25 kolejkach, Betis zajmował piąte miejsce na równi z Espanyolem. Obydwa kluby miały po 41 punktów. W szeregach ekipy z Andaluzji widniały wtedy takie nazwiska, jak: Joaquin Sanchez, Ricardo Oliveira czy Luis Eduardo Schmidt. Dotarli oni do finału Pucharu Króla, zwyciężając w nim po dogrywce Osasunę 2:1. Najbardziej wspominanym momentem z tamtego sezonu jest gol Marcosa Assuncao przeciwko Mallorce w ostatniej kolejce spotkań Primera Division. Podopieczni Lorenzo Ferrera potrzebowali tylko punktu, aby zająć czwarte miejsce, i gol zdobyty przez Assuncao z rzutu wolnego pozwolił im na osiągnięcie upragnionego remisu 1:1.

Pepe Mel, Real Betis Balompie
Pepe Mel, Real Betis Balompie (fot. as.com)

Obecnie drużyna zajmuje siódme miejsce i tylko trzy punkty dzielą ją od lokaty premiowanej grą w Lidze Mistrzów. Zdobycie 59 procent punktów w 12 meczach, które pozostały do rozegrania, hipotetycznie zapewni czwarte miejsce piłkarzom z Sewilli. 22 punkty na 36 możliwych, tylko i aż tyle dzieli ich od Europy. Dodatkowym faktem przemawiającym na korzyść jest to, że nie muszą się martwić o to, że spadną z Primera Division. Daje im to z pewnością komfort psychiczny i stabilizację emocjonalną, która jest potrzebna przed każdym meczem.

Zawodnicy nie ukrywają, że taki stan rzeczy daje im więcej pewności siebie. Angel Lopez, grający na pozycji prawego obrońcy, uzasadnia to w ten sposób: – Kiedy rozpoczynasz mecz, wiedząc, że jesteś na pozycji uprzywilejowanej i nie grozi ci spadek do drugiej ligi, presja jest o wiele mniejsza. Nie mamy wtedy noża na gardle i gramy na luzie. Musimy patrzeć tylko na siebie i nie zwracać uwagi na przeciwników. Tylko od nas zależy, czy osiągniemy postawiony sobie przez nas cel – powiedział Hiszpan. – Jeśli chodzi o mecze wyjazdowe, to powinniśmy bardziej się starać o strzelenie pierwszego gola. Wtedy przeciwnik musi się otworzyć, dając nam dużo wolnego miejsca w środku pola, gdzie mamy bardzo szybkich zawodników – dodał Angel.      

Angel Lopez
Angel Lopez (fot. marca.com)

Opierając się na statystykach, można sądzić, że szanse na awans do europejskich pucharów są bardzo duże. Nie brakuje jednak sceptyków, którzy twierdzą, że kluczem do awansu będzie uzyskanie pozytywnych rezultatów w meczach wyjazdowych. Wymieniają oni m.in. takie stadiony, jak: Santiago Bernabeu, Estadio Mestalla czy Camp Nou. To z pewnością nie będą łatwe mecze, ale optymizm, jaki panuje wśród kibiców z Sewilli, jest ogromny. Najbardziej zagorzali fani nie mają wątpliwości, że ten rok będzie należał do nich. Euforia rośnie z meczu na mecz, a pikanterii dodaje przewaga w tabeli La Liga, którą uzyskał Betis nad odwiecznym rywalem, Sevillą. Z ostateczną oceną należy jednak poczekać, bo jak mówi przysłowie, ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Końcowy sukces drużyny będzie zależał od wielu czynników niezależnych od zawodników czy trenera. Kontuzje, pauzy za kartki piłkarzy i błędy sędziów mogą odegrać kluczową rolę w drodze po sukces Realu Betis. Balonik z nadziejami został jednak napompowany i sen kibiców trwa nadal. Miejmy nadzieję, że nie znajdzie się szpilka, która go przebije.

Należy wspomnieć również, że w zespole z Andaluzji znajduje się nasz reprezentant, Damien Perquis. W razie awansu Betisu do Ligi Mistrzów mielibyśmy przyjemność zobaczyć Polaka w najwyższej klasie rozgrywkowej w Europie. Jak na razie tylko tak możemy pochwalić się obecnością naszych reprezentantów w tym turnieju. Od bardzo dawna żaden polski zespół nie zakwalifikował się nawet do fazy grupowej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze