Almeria gładko uległa grającej w rezerwowym składzie Barcelonie 0:3 w rewanżowym meczu półfinałowym Pucharu Króla. „Duma Katalonii” nie miała problemów z pokonaniem rywala i awansowała do finału tych rozgrywek. Do siatki przeciwnika trafiali Adriano, Thiago i Afellay.
Mecz, zgodnie z zapowiedziami, był tylko formalnością. Pomimo wystawienia rezerwowego składu, Barcelona była murowanym faworytem tego starcia. Gracze Almerii swojej szansy na odpadnięcie z twarzą z Pucharu Króla upatrywali w przypadku Betisu, który po porażce 0:5 w pierwszym spotkaniu zdołał pokonać „Dumę Katalonii”, ale oczywiście nie dość wysoko. W pierwszym składzie Andaluzyjczyków w większości wybiegli gracze podstawowego składu, ale trener Oltra dał szansę pokazania się przeciwko mistrzom Hiszpanii m.in. drugiemu bramkarzowi oraz świeżo sprowadzonemu z Valencii Sofiane Feghouliemu. Mimo to nikt nie miał wątpliwości, że starcia pierwszej z ostatnią drużyną Primera Division Almeria po prostu nie może wygrać, zwłaszcza że w dwóch dotychczas rozegranych spotkaniach między tymi zespołami Barcelona strzeliła rywalowi aż 13 goli, nie tracąc przy tym żadnego.

Niestety, pierwsze minuty spotkania pokazały, że różnica między pierwszą a drugą jedenastką „Barcy” nie zmieniła się od spotkania z Betisem. Akcji ofensywnych praktycznie nie było, a jeśli już, to kończyły się zaledwie na obrońcach. Gospodarze natomiast szukali swoich szans w akcjach zaczepnych, najpierw wyciągając Katalończyków z ich połowy, by chwilę później przypuścić szturm. Taktyka ta była możliwa do realizacji w 27. minucie, kiedy to do przedłużonej głową przez Goitoma piłki dopadł Feghouli i z kilkunastu metrów huknął na bramkę, ale trafił tylko w słupek. Akcja ta bardzo podrażniła gości, którzy dwie minuty później mieli po raz pierwszy tego wieczora swoją szansę, ale po odegraniu Nolito strzał Afellaya zdołał obronić Esteban. Piłkarze chyba dopiero się rozkręcali, gdyż już trzy minuty później Almeria miała kolejną szansę, ale po rzucie rożnym Pinto mógł spokojnie odprowadzić piłkę wzrokiem główkę Goitoma.
„Duma Katalonii” rozpoczęła jednak w końcu skuteczne strzelanie w 35. minucie, kiedy to ładną indywidualną akcją popisał się Adriano, który po przyjęciu podania od Nolito minął zwodami dwóch rywali i znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Brazylijczyk zachował w tej sytuacji zimną krew i posłał piłkę obok bramkarza i umieścił futbolówkę tuż przy dalszym słupku, a kibice „Blaugrany” mogli odetchnąć z ulgą – powtórka z Betisu już chyba nie groziła ich ulubieńcom. Almeria najgroźniejszą sytuację w pierwszej połowie miała w 43. minucie – po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zakotłowało się tuż przed bramką Pinto, jednak na jego szczęście żaden z Andaluzyjczyków nie zdołał skierować piłki do siatki. Sędzia nie zdecydował się doliczyć do pierwszej części spotkania choćby sekundy i równo po 45 minutach odgwizdał koniec pierwszej połowy, w której Barcelona była drużyną nieznacznie lepszą, ale nie można powiedzieć, żeby pokazała wybitny futbol.
W drugiej połowie Guardiola nie ryzykował i po przerwie na boisko nie wybiegł już jedyny ukarany żółtą kartką w pierwszej połowie zawodnik, Busquets. Przez pierwsze minuty pierwszej połowy mecz przypominał bardziej grę w dziada niż widowisko piłkarskie, jednak kiedy Barcelona podkręciła tempo, zrobiła to w iście mistrzowskim stylu – w 55. minucie z prawej strony w pole karne dośrodkował Dani Alves, a Thiago ładnym strzałem głową nie dał szans Estebanowi, uderzając piłkę nad wyciągniętym bramkarzem. Szansę na strzelenie honorowego gola Almeria miała w 59. minucie, ale Goitom po minięciu Alvesa uderzył obok dalszego słupka. Kolejnymi szansami gospodarzy zupełnie nie przejmowali się natomiast gracze ofensywni „Barcy”, którzy w 66. minucie przeprowadzili kolejną bramkową akcję – Keita odzyskał piłkę w środku pola i natychmiast odegrał ją do wybiegającego Afellaya, a ten mocnym strzałem między nogami obrońcy z prawej strony pola karnego umieścił futbolówkę przy dalszym słupku bramki Estebana i było już 0:3, a Holender zdobył swojego debiutanckiego gola w barwach Barcelony. Po postawie podopiecznych Guardioli widać było, że wyciągnęli oni wnioski z przegranego meczu w ćwierćfinale… albo, co bardziej prawdopodobne, Almeria nie jest zespołem tej klasy co lider Segunda Division. Kolejne gole z ławki oklaskiwali mistrzowie świata, jak również Leo Messi.
Zadowolona wysokim prowadzeniem Barcelona nie spoczęła jednak na laurach i sporadycznie atakowała bramkę Estebana, a jednym z aktywniejszych graczy był Bojan, który jednak nie zdołał tego dnia zdobyć bramki. Piłkarze Almerii byli już zbyt zdruzgotani, żeby chociażby podjąć walkę o honorowego gola – zdruzgotani, gdyż ciężko inaczej nazwać stracenie aż 16 goli w trzech spotkaniach z mistrzem Hiszpanii. Najaktywniejszym graczem Andaluzyjczyków był niewątpliwie Feghouli, ale często był osamotniony w akcjach ofensywnych i nie był w stanie w pojedynkę pokonać Pinto. Barcelona natomiast w końcówce spotkania bardziej skupiła się na biciu rekordu w posiadaniu piłki niż w liczbie strzałów – jedyne strzały w końcówce oddali Bojan w 76. minucie, Nolito w 84. minucie oraz najlepszy ze wszystkich trzech Thiago minutę później, jednak z odległości kilku metrów trafił prosto w bramkarza.
Sędzia, podobnie jak po pierwszej połowie, nie doliczył ani sekundy do drugiej części spotkania i równo po upływie regulaminowego czasu gry zakończył ten mecz. Barcelona pokazała, że jest zespołem o klasę lepszym od Almerii i bez problemów pokonała Andaluzyjczyków, aplikując im w dwumeczu aż osiem goli, nie tracąc przy tym żadnego. Teraz pozostaje jej tylko czekać na drugiego finalistę, którego wyłoni spotkanie Real – Sevilla. W przypadku korzystnego wyniku „Królewskich”, dojdzie do pierwszego od 21 lat Gran Derbi w finale Copa del Rey.
No taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak...;/
VeB !!!!!!!!!!!!!!!!!!! bez messiego i tak dali radę
!!!!!!
Haha wygrali rezerwowym składem a kilka dni temu
real podstawowym z Almerią zremisował
nie zremisował tylko przegrał ;)
z Osassuną przegrał Real , a z Almerią zremisował
!