Barca planowo rozbija Malagę


16 stycznia 2011 Barca planowo rozbija Malagę

Barcelona, co było dosyć łatwe do przewidzenia, wykorzystała potknięcie Realu i odjechała odwiecznemu rywalowi na cztery punkty. Było to możliwe dzięki okazałemu zwycięstwu chłopców Guardioli, które odnieśli nad coraz silniejszą Malagą.


Udostępnij na Udostępnij na

Barcelona do meczu z Malagą przystępowała bez niemal żadnej presji, znając wynik meczu Realu. Od początku spotkania zarysowała się wyraźna przewaga gospodarzy, którzy wymieniali mnóstwo podań, grali szybko i dokładnie, nieustannie molestując defensywę rywala (czyt.: grali swoją piłkę). Pierwszy groźny strzał oddał, wyraźnie zachęcony zdobyciem gola decydującego o awansie do ćwierćfinału Copa del Rey, Eric Abidal. Piłka jednak zatrzepotała na bocznej siatce. W 8. minucie fantastycznym zagraniem popisał się Andres Iniesta. Po zespołowej akcji Katalończyków piłka trafiła do Daniego Alvesa, który posłał piłkę na 17. metr, skąd kapitalnie uderzył bohater finału mistrzostw świata. 1:0 na Camp Nou! W kolejnych minutach przewaga gospodarzy nie zmniejszała się, zgromadzona na stadionie publika miała zaś co oglądać.

Andres Iniesta po raz kolejny w tym sezonie pokazał, ile znaczy dla Barcelony
Andres Iniesta po raz kolejny w tym sezonie pokazał, ile znaczy dla Barcelony (fot. news.uk.com)

Po kwadransie gry Barcelona powinna podwyższyć prowadzenie, najpierw świetnym strzałem z ok. 25 metrów popisał się Xavi, jednak piłka z hukiem odbiła się od poprzeczki. Sekundy później z piłką do bramki mógł wbiec Messi, ale jakimś cudem wyłuskali mu ją spod nóg gracze Malagi. Co nie udało się w 16. minucie, spełniło się kilkadziesiąt sekund później: po kapitalnym wślizgu Sergio Busquetsa piłka trafiła do Xaviego, a następnie do Messiego, który świetnie dograł do wbiegającego w pole karne Villi. „El Guaje” nie miał problemów z pokonaniem golkipera gości. 2:0! Po niecałych 30 minutach boisko musiał opuścić Dani Alves, który przy jednym ze sprintów doznał kontuzji nadciągnięcia mięśnia. Zastąpił go Adriano.

Okazję na podwyższenie prowadzenia miał Leo Messi, który najpierw uwolnił się spod opieki kilku obrońców, odegrał piłkę do Iniesty, a ten natychmiast mu ją oddał. Argentyńczyk był już jednak zbyt blisko linii końcowej, by móc skierować piłkę do siatki. Nie minęło jednak kilka minut, a „Barca” już prowadziła trzema bramkami. Podanie od Xaviego otrzymał wbiegający w pole karne Iniesta, który próbował oddać strzał, jednak piłka po próbie interwencji golkipera trafiła do Pedro i to dopiero on skierował ją do siatki, tuż przy długim słupku. Mimo wysokiego prowadzenia, kolejne bramki wisiały w powietrzu. Najpierw po dobrym podaniu Pedro w polu karnym z futbolówką znalazł się Villa, który szukał Leo Messiego, jednak piłkę do Argentyńczyka posłał niedokładnie. Przed gwizdkiem kończącym pierwszą część spotkania „La Pulga” miał jeszcze kolejną szansę na bramkę, ale świetnie jego intencje wyczuł Asenjo, który odważnym wyjściem zapobiegł utracie bramki.

Od początku drugiej połowy „Barca” w dalszym ciągu atakowała, nie dając Maladze właściwie nawet wejść z piłką dalej niż na 30. metr przed własną bramką. Gospodarze całkowicie zdominowali zespół przyjezdnych, który schowany za podwójną gardą mógł właściwie tylko czekać na kolejne ciosy. I tak się działo, podopieczni Pellegriniego tylko od czasu do czasu potrafili się przedrzeć przez linię środkowa Barcelony, a nawet jeśli im się udało, sędzia często gwizdał nieco stronniczo (wyimaginowany faul Quincy’ego na Puyolu około 60. minuty). Zaniepokojony zarówno wynikiem, jak i obrazem gry Pellegrini zdjął właśnie Ghańczyka oraz Enzo Mareskę, a w ich miejsce wpuścił Jose Rondona oraz Eliseu.

Trudno powiedzieć, by obaj zawodnicy diametralnie zmienili grę, chociaż pierwszy z nich dwukrotnie przepchnął Gerarda Pique, a raz ograł na prawej obronie Adriano, po czym uderzył na bramkę Valdesa. Zrobił to jednak zbyt lekko, by bramkarz Barcelony mógł mieć jakiekolwiek problemy. Gospodarze nieco oddali jednak inicjatywę gościom, co nie skończyło się dla nich najlepiej. Po stracie w środku pola gracze Malagi wyszli z groźną kontrą, wskutek czego konieczne było zatrzymanie faulem tuż przed linią pola karnego szarżującego Baptisty. Do piłki ustawionej na 18. metrze podszedł Duda i kapitalnym strzałem w róg bramki zdobył pierwszego gola dla Malagi. Źle w tej sytuacji zachował się przede wszystkim David Villa, który stojąc w zewnętrznej części muru, nawet nie drgnął, by zmienić tor lecącej piłki. 3:1 na Camp Nou! Nie minęło kilka minut, a „Barca” ponownie wyszła na trzybramkowe prowadzenie: kapitalnym podaniem, łamiącym linię obrony rywala, popisał się Xavi, a jego adresatem był David Villa, który w ładnym stylu minął wyciągniętego jak struna Asenjo i wpakował piłkę do pustej bramki. 4:1!

W ostatnim kwadransie „Barca” nieco oszczędzała już siły, chociaż sytuacji na podwyższenie wyniku wciąż nie brakowało. W decydującym momencie brakowało jednak zawodnikom Guardioli pół kroku bądź ułamka sekundy na podniesienie głowy i upewnienie się, w którym dokładnie miejscu znajduje się partner. Umiejętności tej zabrakło zarówno Messiemu, jak i wprowadzonym na dziesięć minut przed końcem Bojanowi i Afellayowi. Niewiele brakowało, a w 89. minucie Malaga, a konkretnie Duda, zdobyłaby drugą bramkę, jednak niebezpiecznie kozłującą piłkę wygarnął mu sprzed nosa interweniujący na granicy pola karnego Valdes. Chwilę później po raz kolejny w tym spotkaniu swój zespół przed utratą bramki uratował (i to dwukrotnie) Asenjo. Najpierw ofiarnym wyjściem, w ostatniej chwili przeciął podanie Villi do Messiego, a kilka sekund później, w tej samej akcji, czubkiem stopy wybronił jeszcze strzał Bojana. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie, które zakończyło się dla „Barcy” kolejnym pokaźnym zwycięstwem.

Komentarze
~Blados (gość) - 15 lat temu

Masz Afellayu swoją basre. bendziesz grzal lawke,
buahahahahah

~Raath' (gość) - 15 lat temu

Brawo Barca! Extra, że po potknięciu Królewskich
mamy już 4 pkt. przewagi :D

~dsdsd (gość) - 15 lat temu

4 punkty teraz to juz duza zaliczka,madryckie cioty
słabną z kazdym meczem,ubywa im tez pewnie
sezonowcow...ale wrocicie wierni kibice kiedy real
kpi rooneya albo bruca lee..prawda :-)

~Marcin77 (gość) - 15 lat temu

No niestety Barcelona wygrała swój mecz...;( Więc
może następnym razem ktoś urwie m punkty;P

~Guardiola (gość) - 15 lat temu

"Trudno powiedzieć, by obaj zawodnicy diametralnie
zmienili grę, chociaż pierwszy z nich dwukrotnie
przepchnął Gerarda Pique, a raz ograł na prawej
obronie Daniego Alvesa, po czym uderzył na bramkę
Valdesa."
Dani Alves juz wtedy nie grał, wcześniej zmienił
go Adriano. Proszę o poprawę w tekście

~sewerYN28 (gość) - 15 lat temu

brawo brawo brawo! barca to mój ulubiony klub i
ciesze się z tego ze tak wysoko wygrała a do tego
potknięcie realu

Najnowsze