Angielska herbata: O dwóch takich co pobili rekord


Za nami debiuty najdroższych bramkarzy świata

14 sierpnia 2018 Angielska herbata: O dwóch takich co pobili rekord

Rynek transferowy oszalał. Zdanie wypowiadane praktycznie każdego lata. Kolejne rekordy transferowe i kolejne debaty, gdzie jest granica i czy w ogóle istnieje. Niesmak, podziw i ekscytacja mieszają się ze sobą po ogłoszeniu każdej transakcji, która przekracza granicę. W obecnym oknie angielskie kluby znacznie ją przekroczyły i wręcz wyśrubowały nowy rekord, kupując dwóch najdroższych golkiperów w historii futbolu.


Udostępnij na Udostępnij na

Pozycja bramkarza jest unikalną w piłce nożnej. Błędy napastnika czy nawet obrońcy nie zawsze rzutują na ostateczny rezultat meczu. Pomyłki golkiperów widać jednak zawsze jak na dłoni. Bramkarzy się kocha albo nienawidzi. Wychwala albo złorzeczy. Nie ma nic pośrodku. Skrajne emocje odczuwane w stosunku do bramkarzy nierzadko następują po sobie w bardzo krótkim odstępie czasu. Nawet w przeciągu jednego spotkania.

Jednak odsuwając na bok kwestie emocjonalne nierozłącznie związane z tą newralgiczną pozycją na boisku, nie można nie zauważyć jak istotną częścią obecnego futbolu stali się bramkarze. W ostatnich latach praktycznie każdy zespół (czy to klub czy reprezentacja) wygrywający ważne trofeum dysponował przynajmniej solidnym golkiperem. Wzrost znaczenia tej pozycji dla dzisiejszej piłki jest niesamowity.

Kiedyś golkiperzy byli odpowiedzialni przede wszystkim za obronę strzałów. Teraz mają także m.in. prezentować świetną grę nogami, rozpoczynać akcje ofensywne, nierzadko wybiegać wysoko od własnej bramki pełniąc rolę fałszywego stopera, a także błyskawicznie czytać i wznawiać grę. Zadań  oraz obowiązków taktycznych dla współczesnego golkipera jest cała masa. To już nie te czasy, kiedy najbardziej otyły dzieciak z podwórka był najlepszym materiałem na bramkarza (choć piłce ręcznej lepiej się to sprawdzało). Nadeszła rewolucja. Kto się nie dostosuje, ten zginie. Zginie w przeciętności, a swojego końca doczeka na peryferiach wielkiego futbolu.

Desperacja twórcą rekordów

Dlatego rekordowy transfer bramkarza za kwotę wcale nie tak daleką od 100 milionów euro był tylko kwestią czasu. Myślę nawet, że to dziwne, iż trwało to tak długo. Bramkarz to przecież według wielu opinii najważniejszy element zespołu piłkarskiego. Jednak najczęściej niedoceniany. Kochamy napastników, kochamy pomocników, bo strzelają gole, czyli wyciągają na światło dzienne to, za co uwielbiamy futbol. Dlatego transfer Neymara za gigantyczne pieniądze nie zrobił aż tak wielkiego wrażenia, mało kogo zdziwił. Inaczej było w przypadku Alissona Beckera.

Rekord transferowy (ponad 60 milionów euro) i zarazem miano najdroższego golkipera świata dla Brazylijczyka wywołały szeroką i intensywną debatę. Czy Liverpool nie przepłacił, czy reprezentant „Canarinhos” jest wart swojej ceny? Pytań było nieskończenie wiele, choć raczej nikt nie zadał tego właściwego – dlaczego „The Reds” tyle zapłacili? Odpowiedź jest banalnie prosta. Alisson Becker spełnia wszystkie już wymienione kryteria nowoczesnego golkipera, a ponadto desperacja (wywołana błędami Lorisa Kariusa w finale Ligi Mistrzów) kosztowała Liverpool kilkanaście dodatkowych milionów.

Brazylijczyk mianem najdroższego bramkarza świata nie cieszył się jednak długo. Chelsea kilka tygodni później ogłosiła pozyskanie Kepy Arrizabalagi za 80 milionów euro. Desperacja w najczystszej postaci, gdyż klub ze Stamford Bridge na gwałt szukał zastępstwa dla odchodzącego do Realu Madryt Thibaut Courtoisa. Jak pokazują oba przypadki, desperacja nie pomaga w robieniu udanych (czyt. tanich) transferów.

Dla samej Premier League dwukrotne bicie rekordu i wyśrubowanie cen za kolejnych golkiperów jest wielkim bonusem marketingowym. Anglicy znów są najlepsi. Pół roku po „mianowaniu” najdroższym obrońcą świata Virgila van Dijka, teraz mogą pochwalić się także rekordowym zakupem golkipera. Sęk w tym, żeby Kepa Arrizabalaga prezentował się na poziomie holenderskiego defensora lub nawet lepiej. W innym przypadku Chelsea zostanie wyśmiana jak swego czasu Liverpool po prawie każdym występie Andy’ego Carrolla w barwach „The Reds”.

Póki co szału nie było. Przyznać jednak trzeba, że nie mogło być inaczej, skoro zawodnicy Huddersfield Town oddali na bramkę Chelsea zaledwie trzy celne, choć niegroźne strzały. Prawdziwy test jeszcze przed Hiszpanem. Najbliższe miesiące pokażą czy udźwignie ciężar najdroższego golkipera świata i wypełni lukę po Thibaut Courtoisie.

Dużo więcej pokazał w swoim debiucie Alisson Becker. Brazylijczyk szybko wprowadzał piłkę do gry, pewnie wychodził z bramki oraz interweniował, gdy zachodziła potrzeba. Pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, choć jak na debiut nie było źle, a nawet powiedziałbym, że dobrze.

Obaj bramkarze są uosobieniem zmian, jakie zaszły w futbolu na pozycji golkipera. Wraz z wydaniem olbrzymich kwot na bohaterów tego tekstu, ceny za zawodników występujących między słupkami skoczyły jak szalone. Może to po części i dobrze. Niedoceniani dotąd w futbolu bramkarze mają swoje pięć minut. Kto wie, może nawet i więcej.

Mniej istotne, ale też ciekawe:

  • Gdy Everton ogłosił, że za 40 milionów euro pozyskał z Watfordu Richarlisona, kpinom nie było końca. Opinie o sporym przepłaceniu były jednymi z łagodniejszych. Brazylijczyk jednak niczym się nie przejął i zamknął usta krytykom już w pierwszym spotkaniu. Dwa gole w meczu przeciwko Wolverhamptonowi niczym falochron rozbiły falę krytyki. Brazylijczyk zaliczył imponujący początek w zespole z Liverpoolu, jednak tym samym automatycznie podniósł sobie poprzeczkę przed kolejnymi meczami.
  • Strata Richarlisona zaskakująco nie wpłynęła znacząco na Watford. Nieobecność Brazylijczyka wykorzystał Roberto Pereyra (przynajmniej w spotkaniu z Brighton) stając się nowym liderem zespołu. Kolejne mecze pokażą czy Argentyńczyk podoła zadaniu i nadal będzie siłą napędową drużyny z Vicarage Road. Dwa trafienia już w pierwszym spotkaniu sezonu to na pewno dobry prognostyk.
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze