AC Milan to nie jest jeszcze poziom Ligi Mistrzów?


„Rossoneri” przeciwstawiają się losowi i chcą walczyć na wszystkich frontach

25 listopada 2021 AC Milan to nie jest jeszcze poziom Ligi Mistrzów?
forzaitalianfootball.com

AC Milan po zwycięstwie nad Atletico w 5. kolejce Ligi Mistrzów zachował szansę na awans do fazy pucharowej. „Rossoneri” wrócili do tych elitarnych rozgrywek po siedmiu latach przerwy, ale to jeszcze nie jest ten klub, który na początku XXI w. osiągał dobre wyniki w Champions League. Mediolańczycy dopiero wspinają się na wysokie szczeble, choć dzięki Stefano Pioliemu potrafią pokazać niezwykłą wolę walki i mocny charakter.


Udostępnij na Udostępnij na

Po pięciu kolejkach fazy grupowej Ligi Mistrzów AC Milan ma na swoim koncie zaledwie cztery punkty. To do końca nie jest to, czego oczekiwano po siedmioletniej przerwie związanej z brakiem gry tego uznanego klubu w tych elitarnych rozgrywkach. Trzeba jednak przyznać, że „Rossoneri” trafili do trudnej grupy złożonej z wyjadaczy. Mimo to Włosi zachowują szansę na awans do fazy pucharowej. Dodatkowo podopiecznym Stefano Pioliego w Serie A idzie… zbyt dobrze, co też „przeszkadza” w grze w Champions League.

Mecz z Atletico najlepszym obrazem gry AC Milan

Zapewne niewielu kibiców AC Milan spodziewało się zwycięstwa w Madrycie w pojedynku z Atletico. Hiszpanie może nie pokazali „pazura” w pierwszym starciu przeciwko „Rossonerim”, ale potrafili odnieść zwycięstwo na San Siro. Dla przybyszów z Włoch był to ważny mecz, bo ewentualna wygrana dawała nadzieję na awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów lub co najmniej na grę wiosną w Lidze Europy.

Przed meczem zakładano, że Atletico będzie chciało przyjąć na swojej połówce gości i czekać na odpowiednią kontrę dającą sukces w postaci gola. Z kolei AC Milan miał być drużyną prowadzącą grę, ale rozbijającą się o hiszpański blok obrony. I dokładnie to dostaliśmy w trakcie meczu. Przez większość czasu nie było to widowisko, choć w drugiej części trochę bardziej się rozkręciło. Im bliżej było 90. minuty, tym bardziej wydawało się realne osiągnięcie bezbramkowego remisu przez obie ekipy. Jeden błąd zdecydował o tym, że to „Rossoneri” wygrali arcyważny mecz i zachowali szansę na awans.

Czy to, co mogliśmy zobaczyć w grze Milanu, to jego prawdziwe oblicze? O to zapytaliśmy Pietra Balzana Protę: – AC Milan z meczu z Altetico to AC Milan, którego widzimy od jakiegoś czasu. Prawdziwa zmiana gry „Rossonerich” polega na tym, że drużyna nie dostosowuje się do sposobu gry przeciwnika, a ma już własną tożsamość. Jest zespołem proaktywnym, który próbuje narzucić własną filozofię gry. To zasługa Stefano Pioliego, który wykonał ogromną pracę. To Milan, który doskonale wie, co chce robić na boisku. Nie zawsze może to robić, ale zawsze stara się narzucać rywalowi swój pomysł na grę. Jest to niezwykle ważny sposób myślenia piłkarzy z Mediolanu.

Sezon pod znakiem walki z losem

– Twój los jest odbiciem i rezultatem twojego charakteru – ten cytat od Johanna Gottfrieda Herdera najlepiej pasuje do Milanu z obecnego sezonu. „Rossonerim” udało się dostać po siedmiu latach do Ligi Mistrzów, w Serie A mają duże szanse na wygranie scudetto, ale sami muszą walczyć z brakiem szczęścia i różnymi losowymi wydarzeniami. I dzięki charakterom piłkarzy i pracy trenera udaje się osiągać dobre rezultaty. Tylko to jeszcze nie koniec ich pracy.

Jeżeli ktoś nie śledzi Serie A, a pamięta AC Milan z początku XXI wieku, to zapewne jest przyzwyczajony do wielkich nazwisk. Nic z tego. Problemy finansowe i późniejsze zawirowania ze zmianą właściciela klubu spowodowały, że poziom sportowy obniżył się w czerwono-czarnej części Mediolanu. Przez ten czas mediolańczycy wypadli z Champions League. Nawet mieli problemy, żeby w ogóle załapać się do europejskich pucharów. W ciągu tej przerwy zagrali tylko trzykrotnie w Lidze Europy, ale bez większych sukcesów. Po latach wydaje się, że Stefano Pioli wreszcie zbudował odpowiednią drużynę.

Słabość Juventusu spowodowała, że w Serie A wreszcie można było odebrać turyńczykom mistrzostwo. W zeszłym sezonie dokonał tego Inter, mocno wyprzedzając resztę stawki, a Milan zameldował się na 2. stopniu podium. W obecnych rozgrywkach o scudetto może powalczyć już więcej drużyn, a jedną z nich są „Rossoneri”. Wszystko byłoby piękne dla mediolańczyków, gdyby nie trapiące ich kontuzje kluczowych piłkarzy.

W żadnym momencie w tym sezonie Stefano Pioli nie miał luksusu posiadania pełnego składu. Jeśli nie wypadł Zlatan Ibrahimović, to za chwilę jeszcze Mike Maignan lub Brahim Diaz z powodu zakażenia koronawirusem. Milan może rywalizować z każdym, kiedy może wystawić swoją najlepszą jedenastkę – na pytanie na temat urazów odpowiada Matt Santangelo.

Mimo braków Milan jest w stanie walczyć o zwycięstwo. Obecnie widzę, że Pioli stara się znaleźć równowagę między ryzykownym wymienianiem piłkarzy w kluczowych meczach a zapewnieniem, że nie straci z oczu długoterminowych celów na ten sezon. Zwycięstwo nad „Atleti” na Wandzie zostało osiągnięte bez Davide Calabrii, Fikayo Tomoriego, Rafaela Leão i Mike’a Maignana. Mecze, jakie widzieliśmy w wykonaniu „Rossonerich” w tej trudnej grupie, dają nadzieję, że nie są daleko w tyle w stosunku do europejskiej czołówki. Ta drużyna rośnie mentalnie, a mentalność jest bardzo ważna przy próbie zdobycia tytułów.

Milan w Lidze Mistrzów trafił do naprawdę trudnej grupy. Jest ona złożona z drużyn występujących corocznie w tych rozgrywkach, a nawet grających praktycznie regularnie w fazie pucharowej. W 1. kolejce nie mieli większych szans przeciwko Liverpoolowi, ale w kolejnym meczu u siebie sędzia skrzywdził ich w końcówce, dyktując kontrowersyjnego karnego dla Atletico Madryt. W meczach z FC Porto „Rossonerim” nie szło wykańczanie sytuacji, przez co na dwie kolejki do końca fazy grupowej mieli jeden punkt i ostatnie miejsce w tabeli.

AC Milan jeszcze niegotowy na Ligę Mistrzów?

Najlepszym miernikiem poziomu wicemistrza Włoch w Lidze Mistrzów był mecz z Liverpoolem. Podopieczni Jürgena Kloppa są zaliczani do światowej czołówki, więc to był odpowiedni sprawdzian dla Milanu. Tylko niestety został on oblany. Na Anfield „Rossoneri” mieli przebłyski geniuszu, dzięki którym udało im się powalczyć jak równy z równym. Niestety był to tylko lekki zryw przy całkowitej dominacji wydarzeń na boisku przez „The Reds”. Przegrać tam 2:3 to nie wstyd, ale niestety wynik mocno zaciera duże momenty słabości przyjezdnych.

Potem dwie pechowe porażki z Atletico i Porto, a następnie wywalczenie punktu w rewanżu z Portugalczykami postawiło pytanie: czy AC Milan jest gotowy na grę w Lidze Mistrzów? Biorąc pod uwagę to, jak im dobrze idzie w Serie A, kibice zaczęli się zastanawiać, czy piłkarze przypadkiem lekko nie odpuszczają sobie Champions League po to, aby po latach móc wyrwać scudetto.

Bez wątpienia dużą weryfikację daje obsada grupy, w której znajduje się Milan. – To jest bardzo trudna grupa dla „Rossonerich”. Przed startem oceniano ją nawet jako najbardziej skomplikowaną i wyrównaną ze wszystkich. Cztery silne drużyny, zarówno pod względem sławy, jak i wartości na boisku. W trakcie fazy grupowej było to widać. Myślę, że Milan miał trochę pecha w swoich początkowych porażkach z Liverpoolem i Atletico. Ale wicemistrz Włoch to twarda ekipa grająca do końca – dodaje Prota.

Wzmocnienie składu konieczne?

„Rossoneri” ostatni raz zdobywali mistrzostwo Włoch w 2011 roku. Dzisiaj otworzyła się dla nich wyjątkowa droga po scudetto. W obecnym sezonie jest dużo kandydatów do tego trofeum. Na ten moment najbliżej niego są SSC Napoli i AC Milan. W Serie A podopiecznym Stefano Pioliego idzie nadzwyczajnie dobrze. Po 13 kolejkach mediolańczycy nie zgarnęli kompletu punktów tylko w trzech meczach, z czego tylko jeden przegrali.

Skoro pojawiła się realna szansa na wywalczenie mistrzostwa i jednocześnie na ugranie czegoś w Lidze Mistrzów, to pojawia się pytanie: czy AC Milan ma odpowiedni skład, aby rywalizować w obu tych rozgrywkach? Jest wystarczający potencjał ludzki na to? – W tej chwili boisko mówi tak. AC Milan jest pierwszy w Serie A i ma swoje szanse na awans w Champions League. Właściwie uważam, że Liga Mistrzów jest ważnym poligonem treningowym. Bardzo przydatnym do rozwoju i rywalizacji na poziomie europejskim, a dla niektórych młodszych piłkarzy jest świetnym miejscem do zebrania doświadczenia. Zgadzam się w jednej kwestii, że Milan w tym roku ma za cel scudetto – odpowiada Prota.

Nie można powiedzieć, że Stefano Pioli nie dysponuje odpowiedniej jakości piłkarzami. Bardzo ważnym ogniwem jest napędzający akcje Ante Rebić, pewnym punktem w bramce jest Mike Maignan, w środku pola niezastąpiony Franck Kessie, a są jeszcze Rafael Leão czy Sandro Tonali. Dużo wnosi do drużyny Zlatan Ibrahimović, ale w tym sezonie Szwed ma sporo problemów zdrowotnych. I właśnie kontuzje są mocnym utrapieniem „Rossonerich” w obecnej kampanii. Prawdopodobnie gdyby trener miał przez cały sezon zdrowych wszystkich piłkarzy, Milan mógłby być samotnym liderem Serie A.

Przez te losowe problemy trudniej mediolańczykom odpowiednio rozłożyć siły. Teoretycznie Milan dysponuje szeroką kadrą, ale nie jest to jeszcze jakość pozwalająca na swobodną rywalizację w Lidze Mistrzów i rozgrywkach ligowych. Do końca jeszcze na to nie pozwalają finanse. Dlatego „Rossoneri” musieli ratować się kilkoma wypożyczeniami zawodników, których nikt by wcześniej nie łączył z Milanem. Dobrym przykładem jest 30-letni Junior Messias. Brazylijczyk w poprzednim sezonie grał w Crotone i tam się wyróżniał. Nie sądzono, że trafi on wkrótce do czerwono-czarnej części Mediolanu. A tym bardziej, że zostanie bohaterem Milanu, strzelając gola w debiucie przeciwko Atletico, dającego nadzieję na awans.

Znowu ten Liverpool

Większość kibiców piłki nożnej (zwłaszcza w Polsce) pamięta finał Ligi Mistrzów z 2005 roku w Stambule. Po dramatycznym spotkaniu Liverpool doprowadził do remisu w meczu z Milanem, a potem po lepiej strzelanych karnych sięgnął po puchar. Dwa lata później w Atenach Milan zrewanżował im się w finale, wygrywając w regulaminowym czasie gry 2:1. Na początku XXI w. to angielsko-włoskie starcie elektryzowało kibiców, którzy chętnie wracali do wspomnień z tej rywalizacji. Po wielu latach los znowu skrzyżował ze sobą te dwie ekipy.

Siedem lat czekano na powrót Milanu do Ligi Mistrzów i już w 1. kolejce Włosi zagrali z „The Reds”. Przegrali 2:3, ale mało kto przewidywał wygraną obecnego składu „Rossonerich” nad maszyną, jaką zbudował Jürgen Klopp. W grudniu Włosi znowu zagrają z nimi mały finał. Anglicy wygrali wszystkie mecze w Lidze Mistrzów i zostaje im na koniec wyjazd na San Siro. „Rossoneri” będą musieli dokonać niemożliwego, aby awansować do fazy pucharowej.

Na plus dla Milanu działa to, że Liverpool z kompletem punktów ma już pewne 1. miejsce w grupie. Może Klopp da też odpocząć kilku ważniejszym piłkarzom, bo w Premier League czołówka jest zbliżona do siebie. Niemiec nie będzie chciał zaliczyć żadnej wpadki do końca stycznia, kiedy to część jego zawodników uda się na Puchar Narodów Afryki. Mecz na San Siro może potraktować treningowo. Ale nawet z częścią rezerwowych „The Reds” będą trudnym rywalem do pokonania. A Włochom będzie potrzebny komplet punktów i pomyślne wieści z Portugalii, gdzie Porto zagra z Atletico.

Na pewno mecz przeciwko „The Reds” będzie wyzwaniem. Tak, Liverpool wygrał grupę. Teraz może strategicznie rotować składem, aby mieć pewność, że nie straci szans na zrealizowanie celów w Premier League. Ale jak widzieliśmy w pierwszym meczu, ten zespół Liverpoolu ma w sobie głębię i jakość. Jürgen Klopp wystawi zbalansowany skład i nie da Milanowi łatwego zadania. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, a Milan zostanie wzmocniony o kluczowych piłkarzy, to będzie mógł zaryzykować – dodaje Santangelo.

Ostatecznie nawet niezajęcie 3. miejsca dającego grę wiosną w Lidze Europy może zostać… dobrze przyjęte przez kibiców. Tak jak już wspominał wyżej Pietro Balzano Prota, głównym celem na ten sezon jest scudetto.

Stefano Pioli musi zostać

Ostatnim wątkiem, jaki chcemy poruszyć w kontekście Milanu, jest jego trener. Długo czekano na to, aż znajdzie się odpowiedni kandydat do poukładania klocków w czerwono-czarnej części Mediolanu. Próbowano swoich w postaci Clarence’a Seedorfa, Gennaro Gattuso czy Filippo Inzaghiego. Ale dopiero bardziej doświadczony szkoleniowiec od nich spełnił oczekiwania. Stefano Pioli pracuje z „Rossoneri” od października 2019 roku i wyraźnie widać efekty jego pracy. Jego umowa wygasa z końcem obecnego sezonu, dlatego priorytetem jest jej przedłużenie.

Z tym nie powinno być większych problemów. Widać naprawdę duży wpływ trenera na grę Milanu, który potrafi świetnie motywować swoich podopiecznych. Było kilka meczów w obecnym sezonie, w których nie szło mediolańczykom. „Rossoneri” charakteryzują się walką do samego końca. Nawet jak przegrywają, to kibice – w większości przypadków – mają poczucie, że piłkarze zrobili wszystko, co mogli danego dnia.

Stefano Pioli już wygrał dużo w klubie dla grona fanów. Zastępując Marco Giampaolo po kilku meczach sezonu, mając negatywne hasła (#PioliOut), zanim jeszcze postawił stopę na boisku, naprawdę przezwyciężył ogromną presję. Potrzeba silnego, gruboskórnego trenera, aby podjąć się pracy w Milanie w tamtym momencie. Osiągnięcie przez niego sukcesu jest naprawdę podnoszące na duchu.Matt Santangelo

Milanowi brakowało tożsamości, charakteru, chemii i pewności siebie, by grać i rywalizować o zwycięstwa. Niezależnie od tego, czy w składzie są wielkie, polaryzujące osobowości, takie jak Ibrahimović czy dopiero wchodzący młodzieńcy, którzy wciąż próbują się zaaklimatyzować, Pioli zapewnił graczom możliwość rozwoju. Jest to niezwykle ważne, gdy masz projekt oparty na młodości. Chociaż w dzisiejszych czasach trudno jest określić trwałość menedżera. Ten trener zapewnia klubowi odpowiednią stabilność i sukces. Do momentu, w którym powinien nadal być wspierany przez władze – kończy Santangelo.

Stefano Pioli jest niezwykle ważnym elementem w układance, która na nowo buduje silny i doceniany w Europie AC Milan. Jest jeszcze przed nimi kilka stopni do pokonania. Dla porównania wracający po dłuższej przerwie (w 2018 roku) do Ligi Mistrzów Inter Mediolan dopiero w czwartym sezonie z rzędu wywalczył awans do fazy pucharowej. Przed tym wywalczył mistrzostwo Włoch. Niewykluczone, że „Rossoneri” pójdą podobną drogą i najpierw staną się najlepszą drużyną we Włoszech.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze