Piłka nożna to sport, który ma łączyć. Niekoniecznie kibicowsko, ale podobno dzięki tej dyscyplinie ludzie są dużo bliżej siebie. Wczorajsze wydarzenia pokazały, że rzeczywiście piłka zbliża, ale chyba nie w ten sposób, co trzeba.
Niestety, futbol coraz rzadziej pozbawiony jest polityki. Na trybunach wznoszone są niemające nic wspólnego z tym sportem hasła, trybuny stadionu piłkarskiego często przeradzają się w areny poglądowej walki i chamstwa. Na szczęście takie obrazki rzadko pojawiają się na naszych obiektach. Co innego w krajach, w których obecne konflikty zbrojne przeradzają się w burdy na stadionach.
Pole bitwy dotyczyło również Polaków, jednak tutaj aspekt był czysto sportowy. ZSRR miał być podobno tym krajem, który jest najlepszy we wszystkim. I propaganda starała się to ukazywać. Wszystko, co pochodziło od sowietów było najlepsze. Znalazł się jednak taki, który ostatecznie pokonał Związek Radziecki. Mowa oczywiście o Ś.P. Gerardzie Cieśliku. Polakom zdarzało się pokonać wspaniałe imperium. Były zawodnik Ruchu Chorzów zrobił to, gdy pojawił się na placu wojny w 1957 roku na Stadionie Śląskim. Przy stu tysiącach ludzi Lew Jaszyn musiał schować swoją dumną lwią grzywę i uznać wyższość snajpera, który ustrzelił wroga dwukrotnie. Zwycięstwo 2:1 nie umknęło uwadze polskich niezależnych mediów. 23 lata później w Moskwie mieszkańców ZSRR pozdrowił Władysław Kozakiewicz. Jego gest przeszedł do historii, a słysząc nazwisko polskiego lekkoatlety, od razu pokazujemy tzw. „wała”.
W ostatnich latach, jeśli ktoś toczy wojny na boisku, to niestety są to kibice, a piłkarze i inni sportowcy w tym momencie są dla tego jedynie tłem. Kilka miesięcy temu na Ukrainie zniszczono halę,w której odbyć się miały międzynarodowe mistrzostwa w hokeju. Poza budżetem kraju nikt nie ucierpiał. Co innego dwa lata temu, gdy na stadionie w Egipcie rozpoczęła się regularna wojna. Mecz ligowy rozgrywały akurat drużyny Al-Masry i Al-Ahly. Bojówki ekip, które lekko mówiąc, się nie lubią, wtargnęły na boisko. Policja była zupełnie bez szans, dlatego szybko się wycofała. Burda przeniosła się na pobliskie ulice. W ciągu jednego wieczora zginęło 35 osób! Nieco później doszło do starć pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami byłego prezydenta Egiptu. Niestety i tu areną był piłkarski stadion.
„Odlecieliśmy” do dalekich krajów, jednak można wrócić na chwilę na polskie obiekty. Słynnej bitwy z Bydgoszczy przypominać nie trzeba. Po finale Pucharu Polski kibice Legii starli się z fanatykami z Poznania. Jaki był rezultat konfrontacji?
Do walki doszło również wczoraj. Piłkarskie spotkanie LOSC Lille i Maccabi Hajfa zostało przerwane przez propalestyńskich demonstrantów. Osoby, które wtargnęły na murawę, zaatakowały piłkarzy z Izraela. Tym na szczęście nic się nie stało – w porę zdążyli zbiec do szatni, z której musieli wyjechać w asyście ochrony. Przed stadionem w Bischofshofen czekali na nich inni „fani” futbolu. Według oficjalnej strony klubu większość napastników była imigrantami tureckiego pochodzenia.
https://www.youtube.com/watch?v=pg1aloLX24A
Ostatnio namawiano do tego, by boisko było polem, na którym można się odegrać za historyczne wydarzenia. Zachęcamy do czegoś zupełnie innego – niech zielona trawa na placu gry służy jedynie do uprawiania futbolu. Nikomu nie jest potrzebn, by to właśnie tam manifestować swoje poglądy. Do tego idealnie nadają się trybuny. Życzymy sobie i wszystkim prawdziwym fanom piłki nożnej wspaniałych doznań na stadionach, gdzie nikt nie będzie próbował zaplamić murawy krwią.