Poprzednia kolejka Orange Ekstraklasy przyniosła ze sobą kilka ciekawych wyników i spotkań, w tym 174. derby Krakowa. Nie mniej ciekawie, a być może nawet ciekawiej będzie w zbliżającej się wielkimi krokami dwunastej serii gier. Dojdzie w niej do określanych przez wielu kibiców "derbów Polski", w których w najbliższą niedzielę na przeciwko siebie staną piłkarze Wisły Kraków oraz Legii Warszawa.
Nim jednak dojdzie do tego arcyciekawego spotkania, które może mieć niebagatelny wpływ na układ w górnej części tabeli, na boiska wybiegną piłkarze pozostałych 14 zespołów. Najwcześniej uczynią to reprezentanci GKS-u Bełchatów oraz ŁKS-u Łódź, którzy na boisku w Bełchatowie zameldują się już o godzinie 19:00 dnia dzisiejszego. Mecz bardzo ważny dla obu zespołów z prostego punktu widzenia – zarówno jednym, jak i drugim bardzo potrzebne są punkty. Wobec słabszej formy GKS mający walczyć w tym sezonie o najwyższe cele jest dopiero ósmy, a złą atmosferę w zespole potęguje groźba obniżenia pensji oraz odsunięcia od składu, jeśli w kolejnym spotkaniu w Bełchatowie nie pozostaną 3 punkty. Z wieloma problemami zmaga się również ŁKS, który dość nieoczekiwanie w tym sezonie walczyć będzie tylko i wyłącznie o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.
W drugim piątkowym meczu zmierzą się drużyny Lecha Poznań oraz Cracovii, które o godzinie 20:00 będą walczyć o punkty na stadionie przy ulicy Bułgarskiej w Poznaniu. Pojedynki Lecha oraz Cracovii określane są mianem „meczu przyjaźni” z racji stosunków pomiędzy kibicami oby klubów, jednak piłkarze na boisku zapowiadają walkę do ostatniego gwizdka o zdobycie kompletu punktów. Jak zapowiada Jakub Wilk, „Kolejorz” nie może pozwolić sobie na kolejna stratę punktów, bo wówczas ligowa czołówka może już znacznie oddalić się od poznańskiego zespołu, który w dalszym ciągu chce walczyć o udział w europejskim pucharach. W meczu przeciwko Cracovii zabraknie Emiliana Dolhy, jednak jego miejsce między słupkami zajmie Krzysztof Kotorowski, co z pewnością nie jest osłabieniem gospodarzy. Faworytem tego meczu wydaje się być Lech nie tylko ze względu na wyższą pozycję w ligowej tabeli, ale również dlatego, że Cracovia wszystkie dotychczasowe wyjazdowe konfrontacje przegrała, ba, nie strzeliła w nich nawet bramki.
W sobotę najciekawiej będzie z pewnością w Kielcach, gdzie na przeciwko siebie staną zespoły Korony i Górnika Zabrze. Gospodarze w cieniu korespondencyjnego pojedynku Wisły Kraków oraz Legii Warszawa spokojnie gromadzili punkt po punkcie i dość nieoczekiwanie (patrząc na dość słaby początek sezonu) zajmują w ligowej tabeli drugie miejsce, tracąc do prowadzącej „Białej Gwiazdy” cztery punkty. W meczu z Górnikiem kielczanie wystąpią bez Grzegorza Bonina, który najprawdopodobniej nie wybiegnie w „złocisto-krwistej” koszulce w tej rundzie. Podobnie jak gospodarze, również i goście rozkręcają się z meczu na mecz i są już na szóstym miejscu w tabeli. Duża to zasługa będącego w wyśmienitej formie strzeleckiej Dawida Jarki, jednak na jego gole pracuje cały zespół, który prowadzi nie kto inny, jak Ryszard Wieczorek. Dla szkoleniowca Górnika będzie to powrót „na stare śmieci”, albowiem prowadził on Koronę przez 2,5 roku. Jak sam mówi, były to lata, które wspominać będzie bardzo dobrze. Ciekawe, czy tak samo dobrze będzie mógł wspominać zbliżający się pojedynek Korony i Górnika.
W pozostałych sobotnich spotkaniach faworytami będą gospodarze, z wyjątkiem jednego pojedynku: Widzew Łódź – Groclin Grodzisk. W tym meczu z pewnością uskrzydleni zwycięstwem z Lechem Poznań piłkarze Jacka Zielińskiego będą chcieli sięgnąć po komplet punktów i umocnić swoją pozycję w czubie tabeli. Groclin jest zdecydowanym faworytem, jednak jak już nie jeden raz się o tym przekonywaliśmy, nie zawsze faworyci wygrywają. Tym bardziej, że ten mecz rozegrany zostanie w Łodzi na stadionie Widzewa, który ma swoją specyficzną atmosferę i gorących kibiców.
Łatwe trzy punkty powinny paść łupem Zagłębia Lubin, które będzie gościć swoją imienniczkę z Sosnowca. Wielu zawodnikom będzie zależeć, aby pokazać się nowym szkoleniowcom, a swój niefortunny wywiad będzie chciał zatuszować również Manuel Arboleda, który mimo wcześniejszych zapowiedzi, prawdopodobnie jednak wystąpi od pierwszej minuty. Zwycięstwa powinny odnieść również wodzisławska Odra, która po zwycięstwie z Legią ma wielką „chętkę” na trzy punkty w meczu z Jagiellonią, która w spotkaniach wyjazdowych w tym sezonie… nie zdobyła nawet punktu, oraz Ruch Chorzów, który w małych derbach podejmować będzie odbijającą się od ligowego dnia Polonię Bytom.
Na deser pozostanie mecz niedzielny, na który czeka cała piłkarska Polska. Aktualny lider tabeli – krakowska Wisła, zmierzy się z warszawską Legią, która na dzień dzisiejszy zajmuje trzecie miejsce w ligowej ze stratą pięciu punktów do swojego przyszłego przeciwnika. To wielkie piłkarskie wydarzenie obserwować będzie ponad 21 tysięcy kibiców, którzy bilety wykupili w przeciągu dwóch dni. Obu zespołom zależy tutaj na wywalczeniu kompletu punktów, jednak zarówno Wisła jak i Legia wystąpią bez swoich kluczowych zawodników, którzy decydowali o grze swojego zespołu. W szeregach Wisły zabraknie Arkadiusza Głowackiego (pauzuje za żółte kartki) oraz najprawdopodobniej Kamila Kosowskiego, którego z gry może wyłączyć kontuzja stopy. Legia przyjedzie do Krakowa osłabiona brakiem Vukovicia, który podobnie jak Głowacki pauzować musi za nadmiar żółtych kartek. Pomimo braku tych zawodników mecz zapowiada się ciekawie i emocji przy ulicy Reymonta w niedzielny wieczór z pewnością nie zabraknie!