Zapomnieć o klęsce na Euro. Francja chce wygrać Ligę Narodów!


Francuzi znaleźli się w gronie czterech zespołów, które powalczą o końcowy triumf

7 października 2021 Zapomnieć o klęsce na Euro. Francja chce wygrać Ligę Narodów!

Rozczarowanie i ból po klęsce na mistrzostwach Europy jeszcze długo będą utrzymywały się w sercach kibiców reprezentacji "Trójkolorowych". Francja jako faworyt Euro zawiodła na całej linii. Demony z meczu ze Szwajcarią trzeba zostawić za sobą. W czwartkowy wieczór w Turynie Francuzi mogą otworzyć sobie drogę do zdobycia trofeum Ligi Narodów.


Udostępnij na Udostępnij na

Rozgrywki Ligi Narodów nie mają zbyt dużego poparcia wśród europejskich kibiców. Mimo słabego prestiżu jest to jednak turniej, w którym można zdobyć trofeum do kolekcji. Z takim zamiarem do czwartkowego spotkania podejdą Francuzi oraz Belgowie. Ci pierwsi będą dążyli do zmazania plamy z klęski na mistrzostwach Europy z tego lata. Mimo że byli faworytem, odpadli we wstydliwy sposób, a w ostatnich miesiącach atmosfera wokół kadry stała się bardzo napięta. Piłkarze staną przed szansą uciszenia wszystkich krytyków i udowodnienia, że trumf na mundialu w Rosji nie był przypadkowy.

Bogata historia rywalizacji

W czwartkowy wieczór na stadionie w Turynie Francja stanie do walki o finał rozgrywek Ligi Narodów. Rywalem „Trójkolorowych” będzie reprezentacja Belgii. Dla podopiecznych Roberto Martineza mecz z Francuzami będzie okazją do rewanżu za przegrany półfinał mistrzostw świata w 2018 roku. Wtedy górą byli podopieczni Deschampsa, którzy zwyciężyli po bramce Samuela Umtitiego.

Historia rywalizacji obu zespołów jest bardzo bogata. Oprócz wcześniej wspomnianego półfinału na mundialu w Rosji najsłynniejsze spotkanie pomiędzy oboma zespołami zostało rozegrane na mistrzostwach świata w 1986 roku. Wtedy to w meksykańskim skwarze obie reprezentacje walczyły o brązowy medal. Górą była ponownie Francja, która wygrała 4:2. Od początków rywalizacji obu reprezentacji więcej spotkań wygrali Belgowie, którzy triumfowali 31 razy w 71 spotkaniach przy 25 wygranych „Trójkolorowych”.

Szansa na zdobycie trofeum

Rozgrywki Ligi Narodów nie mają zbyt dużego poparcia wśród europejskich kibiców. Mimo to jest to dobra szansa dla piłkarzy na zdobycie trofeum. Obie reprezentacje awans do wielkiej czwórki zapewniły sobie dzięki doskonałej grze w zeszłorocznych spotkaniach Ligi Narodów. Belgowie triumfowali w swojej grupie, pokonawszy Anglików, Duńczyków oraz Islandczyków. Francja natomiast okazała się lepsza od Portugalii, Chorwacji oraz Szwecji.

Mimo wielu problemów dla obu reprezentacji czwartkowe spotkanie będzie więc szansą na pokazanie, kto rozdaje karty w europejskim futbolu. Mimo nieudanego Euro Francję wciąż trzeba uważać jako jedną z najlepszych reprezentacji na Starym Kontynencie.

Problemem mogą być braki, jakie Francja ma na czwartkowy mecz. Z powodu kontuzji Deschamps nie mógł powołać N’Golo Kante, którego nieobecność będzie bardzo odczuwalna. Pominięty został Olivier Giroud, a miejsce w kadrze znalazło się dla Anthony’ego Martiala, który od lutego zdobył jedną bramkę w rozgrywkach Premier League. Jeśli spojrzymy sobie na powołanych pomocników, to w zasadzie jedynym klasowym piłkarzem jest Paul Pogba.

Klęska na mistrzostwach Europy

Nie tak wyobrażali sobie mistrzostwa Europy francuscy kibice. Ich reprezentacja jako mistrz świata oraz główny faworyt, naszpikowany gwiazdami, miał po dwudziestu jeden latach przywieźć trofeum do domu. Ostatecznie Euro 2020 okazało się dla Francji klęską. Wstydliwa porażka ze Szwajcarią, która mimo tego, że do 81. minuty przegrywała 1:3, zdołała odwrócić losy spotkania i doprowadzić do dogrywki, a później do karnych, po których to Helweci mogli cieszyć się z awansu.

Decydującego karnego dla Francji nie wykorzystał Kylian Mbappé, który o tym turnieju będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. Gwiazda PSG nie strzeliła ani jednego gola podczas Euro i na koniec zadecydowała o porażce swojej reprezentacji.

Turniej ten od samego początku stawiał wiele znaków zapytania co do kadry prowadzonej przez selekcjonera Didiera Deschampsa. Przed samym Euro atmosfera wokół kadry była bardzo pozytywna, a kibice „Trójkolorowych” przepełnieni byli optymizmem i nadzieją. Bo jak można inaczej patrzeć na drużynę, która mimo posiadania niesamowitych piłkarzy wzmocniona została powrotem Karima Benzemy, który po sześciu latach ponownie mógł założyć koszulkę „Les Bleus”.

Media hucznie zapowiadały, że żadna drużyna nie będzie w stanie zatrzymać trójki Mbappé – Benzema – Griezmann. Już występy w fazie grupowej pokazały, że Francuzi nie są jednak doskonale naoliwioną maszyną. Owszem, w pierwszym meczu dzięki dobrej organizacji w zespole oraz indywidualnościom pokonali Niemcy, ale w 2. kolejce nie mogli sobie poradzić z Węgrami, a w ostatnim spotkaniu zadowolili się remisem z Portugalią, który dał im awans do fazy pucharowej.

Złe zarządzanie i nieodpowiednia taktyka

Najbardziej niepokojące były jednak decyzje samego selekcjonera. Didier Deschamps decydował się na częste zmiany ustawienia. Kontuzje oraz słaba dyspozycja niektórych piłkarzy sprawiły, że we wspomnianym wcześniej meczu ⅛ przeciwko Szwajcarom, Francja wyszła w ustawieniu 3-5-2 z Adrienem Rabiotem, grającym na wahadle.

Złe zarządzanie zespołem, odpadnięcie z turnieju oraz problemy poza boiskowe (kłótnie rodziców piłkarzy) spowodowały, że nad przyszłością selekcjonera zaczęto stawiać coraz więcej znaków zapytania. W mediach co już pojawiało się nazwisko Zinedine’a Zidane’a, który zakończył swoją przygodę z Realem Madryt. Ostatecznie Deschamps został i teraz ma poprowadzić zespół do triumfu w Lidze Narodów.

Kolejne występy nie dają kibicom nadziei

Od feralnego meczu ze Szwajcarią na Euro Francja zdążyła już rozegrać trzy spotkania w ramach eliminacji do mistrzostw świata w Katarze. „Trójkolorowi” dwukrotnie zremisowali po 1:1 – najpierw u siebie z Bośnią i Hercegowiną, a następnie na wyjeździe z Ukrainą. W trzecim spotkaniu pewnie pokonali u siebie Finlandię. Te spotkania pokazały jednak, że w tym zespole wciąż tkwi masa problemów. Gra i sam styl zespołu nawet w małym stopniu nie przypominały tego, co oglądaliśmy w 2018 roku na rosyjskich boiskach.

Mimo świetnych piłkarzy obecni mistrzowie świata nie przekonują swoich kibiców. Zespołowi brakuje energii oraz świeżej krwi. Selekcjonerowi zarzuca się także, że za bardzo przywiązuje się do poszczególnych zawodników, blokując tym samym szansę dla innych graczy. Bo jak wytłumaczyć to, że Deschamps na Euro wolał postawić na słabiutkiego Clementa Lenglet kosztem Dayota Upamecano? To samo możemy powiedzieć o Aymericu Laporte, który mimo dobrej gry w Manchesterze City nie mógł doczekać się powołania, co ostatecznie sprawiło, że wybrał grę dla reprezentacji Hiszpanii.

Supertrio, które nie potrafi się zgrać

W kontekście Francji i jej problemów trzeba również wspomnieć o istotnym aspekcie personalnym. Kiedy Didier Deschamps ogłosił kadrę na Euro 2020, a w niej znalazło się nazwisko Karima Benzemy, kibice nad Sekwaną oszaleli. Perspektywa oglądania trójki niesamowitych piłkarzy w osobie Kyliana Mbappé, Antoine’a Griezmanna oraz wspomnianego napastnika Realu Madryt wydawała się rzeczą galaktyczną. Rzeczywistość to jednak zweryfikowała.

Cała trójka ma problemy ze znalezieniem wspólnego języka na boisku i na razie to występy Karima Benzemy są najbardziej efektywne, a przecież nie tak to miało wyglądać. Dużo może zależeć tu od specyfiki piłkarzy. Karim, grając przez wiele lat u boku Cristiano Ronaldo, dostosował się do odpowiedniej roli i grał pod Portugalczyka, jednako rozumiejąc swoją rolę. Griezmann już tego nie potrafił zrobić. Grając w Barcelonie u boku Leo Messiego i Luisa Suareza, był jak zagubione dziecko, nie mógł się odnaleźć i często przeszkadzał na boisku swoją obecnością.

Warto w tym przypadku poruszyć również temat Kyliana Mbappé. Młoda gwiazda reprezentacji Francji i Paris Saint-Germain już zdążyła niejednokrotnie pokazać światu swoje duże ego. Francuzowi często zdarza się pokazywać swoje niezadowolenie z gry innych kolegów czy też decyzji trenera. Mimo ekscytacji, którą wyrażał w social mediach, podświadomie może czuć się zagrożony, że miejsce największej gwiazdy kadry zostało mu odebrane kosztem Benzemy.

Brakuje liczb

Jak na razie francuskie trio grało ze sobą pięć razy, Griezmann zdobył dwie bramki, Karim Benzema cztery, a Kylian Mbappé ani razu nie trafił do siatki rywali. Przede wszystkim nie widać między nimi chemii. Jest to raczej zlepek indywidualności, a nie zgrana trójka. Selekcjoner „Les Bleus” próbował już kilku ustawień, by wydobyć jak najwięcej ze swoich ofensywnych piłkarzy.

Raz grał klasycznie trójką z przodu, raz ustawiał Griezmanna jako ofensywnego pomocnika w formacji 4-2-3-1, a nawet piłkarz Atletico Madryt występował jako pomocnik, a Mbappé z Benzemą tworzyli dwójkę napastników. Te decyzje pokazują, że selekcjoner „Trójkolorowych” nie ma za bardzo pomysłu, jak tych piłkarzy na boisku ustawić, a chce to zrobić wszelkim kosztem, sadzając na przykład na ławce efektywnego Oliviera Giroud, który zwykle jak dostawał szansę, to nie zawodził.

Potencjał ludzki we francuskiej kadrze jest niesamowity. Ostatnie miesiące pokazały, że i w najlepszych zespołach na świecie mogą zdarzać się kryzysy. Mistrzowie świata stoją przed doskonałą szansą na udowodnienie, że ta drużyna wciąż może być jednością, a pomysły selekcjonera Didiera Deschampsa mogą być trafne. W meczu z Belgią „Trójkolorowi” będą chcieli pokazać, że dwie gwiazdki nad herbem na koszulce nie są przypadkowe.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze