Zagraniczne znaczy lepsze? Niekoniecznie!


Poznajcie najsłabszych zagranicznych trenerów ekstraklasy ostatnich lat

25 września 2016 Zagraniczne znaczy lepsze? Niekoniecznie!
Grzegorz Rutkowski

W klubach ekstraklasy panowało ogólne przeświadczenie, że trener z zagranicy będzie lepszy niż polski. Szkoleniowcy z innych państw byli hurtowo zatrudniani przez prezesów, ponieważ oczekiwali oni, że dadzą oni klubowi oczekiwane mistrzostwo bądź w przypadku mniejszych klubów utrzymanie się w najwyższej klasie rozrywkowej. To zestawienie udowodni wam jednak, że do polskiej ligi często trafiali i trafiają trenerscy nieudacznicy.


Udostępnij na Udostępnij na

Jose Carlos Serrao

Pamiętacie jeszcze brazylijską Pogoń? Antoni Ptak, właściciel klubu, który chciał podbić naszą ligę brazylianą. Do trzydziestu siedmiu piłkarzy z „Kraju Kawy” został zatrudniony trener, który prowadził klub od grudnia 2005 roku do marca 2006. Pierwszą przeszkodą w jego pracy okazała się polska zima. Nie spodziewał się, że w naszym kraju panuje tak niska temperatura. Szkoleniowiec został zwolniony tuż przed rundą wiosenną i nie zdążył poprowadzić żadnego meczu w naszej lidze. Tego trenera zapamiętamy raczej jako trzęsącego się z zimna człowieka na mrozie, który próbuje prowadzić treningi „Portowców”.
Statystyki w ekstraklasie 0-0-0

Theo Bos

W Polonii Warszawa przed erą Ireneusza Króla trwała era Józefa Wojciechowskiego, dewelopera, który inwestował w klub ogromne sumy pieniędzy. Jednak wadą ekscentrycznego prezesa była niecierpliwość do kolejnych szkoleniowców. W styczniu 2011 roku postawiono na Holendra Theo Bosa. Miał on do dyspozycji takich piłkarzy jak Artur Sobiech, Euzebiusz Smolarek czy nowo sprowadzonych Macieja Sadloka, Adama Kokoszkę, Milosa Adamovicia, Dimitrija Reikisza oraz Dordje Cotre. Holender nie podołał jednak oczekiwaniom Wojciechowskiego i został zdymisjonowany już 14 marca po porażce z Zagłębiem Lubin. Co ciekawe, trener na pożegnanie otrzymał… czekoladki. Theo Bos zmarł w marcu 2013 na chorobę nowotworową.
Statystyki w ekstraklasie 0-1-2

Quim Machado

16 czerwca 2014 roku poinformowano, iż nowym szkoleniowcem Lechii Gdańsk został Portugalczyk Quim Machado, człowiek, który miał rozpocząć budowę wielkiego klubu na miarę mistrzostwa Polski. W tamtym czasie do Gdańska przychodziła duża liczba piłkarzy. W letnim okienku transferowym w trakcie przygotowań pojawiło się ich aż 25. W szczytowym momencie na treningach w klubie pojawiało się nawet 45 graczy. Zadaniem tego trenera było ułożenie tego międzynarodowego towarzystwa w jeden zespół, co wcale nie było prostą sprawą. Machado jednak na pierwszej konferencji prasowej stwierdził: – Wierzę w swoją pracę i swój warsztat. Pochodzę z dobrej portugalskiej szkoły trenerów, która jest uznana na świecie, czego dowodem jest choćby fakt, że sześciu moich rodaków jest trenerami drużyn, które grają w Lidze Mistrzów. W czym tkwił problem tego trenera? Miał za duży wybór składu. Zbyt duża liczba piłkarzy w drużynie powodowała, że nie wszyscy mogli grać, a Machado nie potrafił tego poukładać w spójną całość. Poza tym jego Lechia grała bardzo słabo i bez pomysłu. Trener został zwolniony po dziewięciu kolejkach.
Statystyki w ekstraklasie 3-3-3

Libor Pala

Czeski szkoleniowiec to chyba jeden z najbardziej barwnych trenerów, jakich miała okazję widzieć polska ekstraklasa. O jego wynikach, osiąganych czy to z Lechem Poznań, czy z Pogonią Szczecin, nie można powiedzieć wiele dobrego, za to jego niektóre metody pracy z zespołem to jest bardzo ciekawa historia, której warto poświęcić trochę miejsca. Czech nie tolerował graczy poniżej 180 cm wzrostu, gdyż uważał, że to zbyt mało dla mężczyzny, który chcę grać w piłkę nożną.

Pala otwarcie wierzył w energię z kosmosu. Krąży na ten temat pewna historia. Ponoć piłkarzowi, który narzekał na kontuzję, Pala nakazał przykleić monetę, która będzie sprowadzała dobrą energię z kosmosu. Innym razem trener kazał wejść do morza i pobierać z niego pozytywną energię.

W Polsce te eksperymentalne metody się nie sprawdziły i łącznie trener prowadził swoje zespoły w jedenastu meczach ekstraklasy.
Statystyki w ekstraklasie 1-2-8

Thomas von Heesen

Kolejnym człowiekiem, który miał poprowadzić Lechię do chwały, był niemiecki szkoleniowiec Thomas von Heesen. Trener, który w swoim CV mógł pochwalić się między innymi prowadzeniem 1.FC Nuernberg i Apollon Limasol, miał poprowadzić zespół do mistrzostwa Polski. Potencjał kadrowy w Lechii miał naprawdę ogromy, byli tam tacy piłkarze, jak: Sławomir Peszko, Milos Krasić, Aleksander Kovacević, Ariel Borysiuk czy Michał Mak. Pod wodzą Niemca drużyna grała bardzo słabo i anemicznie, bez pomysłu taktycznego. Trener jednak miał skłonności do zrzucania winy za porażki nie na siebie, ale na swoich piłkarzy, których na konferencjach prasowych bez końca krytykował. Ofiarami tejże krytyki był chociażby Michał Mak, który na początku jednego z meczów otrzymał czerwoną kartkę i zespół przegrał. Kolejną krytykowaną osobą był reprezentant Polski Sławomir Peszko, któremu zarzucano, że nie przykłada się do treningów. Trener mówił, że jeśli reprezentant Polski tego nie zmieni, to w jego miejsce będą grali młodzi zawodnicy. Kolejną ofiarą była gwiazda zespołu Milos Krasić. Serb, który niegdyś grał w Juventusie, został zesłany do rezerw, również za słabą grę. Z czego zapamiętamy tego trenera? Kibice zapamiętają go głównie jako konferencyjnego krzykacza, z którego słów praktycznie nic nie wynikało.
Został zwolniony po serii pięciu porażek z rzędu.
Statystyki w ekstraklasie 3-2-6

Besnik Hasi

Po zerwaniu kontraktu ze Stanisławem Czerczesowem Legia Warszawa postawiła na albańskiego szkoleniowca Besnika Hasiego, który miał wprowadzić do klubu nową jakość, a jednocześnie kontynuować to, co wykonał Czerczesow. Jednak trener nie miał łatwych przygotowań do sezonu, ponieważ trwało Euro 2016, więc nie miał do dyspozycji pełnego składu. W okresie przygotowawczym brakowało Pazdana, Nikolicia i Jodłowca, którzy do treningów wrócili przed samym superpucharem przegranym z Lechem 1:4. Jednak nikt wówczas z tego powodu nie siał w klubie paniki. Potem przyszły eliminacje Ligi Mistrzów, które legioniści przebrnęli, jednak w forma zespołu pozostawała wiele do życzenia. Mimo to po raz pierwszy od 20 lat świętowali awans do najważniejszych klubowych rozrywek w Europie. W międzyczasie ruszyła polska ekstraklasa. Słabe wyniki na krajowym podwórku uchodziły Hasiemu płazem, gdyż wiadomo, że oczy wszystkich były zwrócone na Europę. Albańczyk nie jest wybitnym trenerem, ale paradoksalnie udało mu się odnieść największy sukces w polskiej piłce klubowej od 20 lat. Jednak chaos w grze oraz brak woli walki spowodowały, że dziś Hasiego nie ma już w Warszawie. A Legia? Legia jest w ogonie tabeli, a czołówka odjeżdża coraz bardziej.
Statystyki w ekstraklasie 2-3-4

Michał Probierz po meczu z Lechią w 2014 roku stwierdził, że w Polsce jest ślepa moda na zagranicznych trenerów, i na konferencji przeszedł na język niemiecki, chcąc sobie zakpić z właścicieli klubów i pokazać, że to droga donikąd. I chyba miał trochę racji, bo po dwóch latach od tego wydarzenia mamy w ekstraklasie już tylko trzech zagranicznych trenerów. Jednak w tej lidze na pewno pojawią się jeszcze ludzie, których kibice będą po latach wyśmiewać.
ZAGRANICZNE NIE ZNACZY LEPSZE!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze