Zagłębie ucieka spod topora w arcyważnych derbach Dolnego Śląska


Zagłębie robi ważny krok w kierunku utrzymania. Miedź z kolei nie wykorzystała dobrej szansy, aby doścignąć peleton

28 lutego 2023 Zagłębie ucieka spod topora w arcyważnych derbach Dolnego Śląska
Tomasz Folta / PressFocus

Starcia między Miedzią Legnica a Zagłębiem Lubin od lat przepełnione są emocjami. Tak było też tym razem. Fajerwerki były na trybunach, były też chwilami na boisku. Zagłębie okazało się od beniaminka lepsze i zasłużenie wygrywa w Lubinie. Jest to być może kluczowy wynik w kontekście spadku „Miedzianki”, a jednocześnie utrzymania drużyny Waldemara Fornalika.


Udostępnij na Udostępnij na

Mecz ten pokazał, że Miedź, chociaż oczywiście gra lepiej niż jesienią, to dalej zmaga się z wieloma problemami. Zagłębie z kolei bardzo dobrze przygotowało się do tego starcia.

Wciąż nie wiadomo, jakie jest Zagłębie Fornalika

Gdy Waldemar Fornalik obejmował drużynę Zagłębia, można było usłyszeć głosy, że to zbyt dobry i doświadczony szkoleniowiec, żeby nie zdołał utrzymać lubinian w ekstraklasie. Jego debiut tylko to potwierdził. Śląsk Wrocław został na własnym stadionie odprawiony z kwitkiem, poniósłszy porażkę aż 0:3. Następnie jednak „Miedziowi” przegrali z Legią Warszawa, co dużym zaskoczeniem nie jest. Klęska z Piastem mogła być jednak bolesna. Gliwiczanie są bezpośrednim rywalem Zagłębia w walce o utrzymanie, a porażka Fornalika z byłym zespołem mocno skomplikowała sytuację lubinian.

Później nastąpiło jednak przełamanie. I to na mistrzu Polski w Poznaniu. Można oczywiście szukać wytłumaczeń, że Lech bardziej skupiony był na starciu z FK Bodo/Glimt. Nie ma to jednak żadnego znaczenia, zwłaszcza dla zawodników i kibiców Zagłębia. Ligowe zwycięstwo waży zawsze tak samo.

„Miedziowi” pod wodzą Fornalika mieli więc przed meczem z Miedzią bilans 2-0-2. Dwa ważne zwycięstwa, ale i dwie porażki.

Miedź Legnica nabierała wiatru w żagle

Goście derbowego starcia mogli przystępować do tego spotkania mocno podbudowani. Zwycięstwo nad Wisłą Płock okazało się bardzo ważne w kontekście utrzymania dystansu do drużyn zamieszanych w walce o utrzymanie. Nawet krótka seria zwycięstw mogła zmienić bardzo wiele i „Miedzianka” znalazłaby się po raz pierwszy od 4. kolejki na bezpiecznym miejscu.

Wart odnotowania jest też fakt, że przed meczem z Zagłębiem Miedź w ostatnich siedmiu spotkaniach poniosła tylko jedną porażkę – w Poznaniu z Lechem. W ostatnim czasie punktuje na niezłym poziomie, co w normalnych okolicznościach pozwoliłoby jej na spokojnie dryfować w okolicach środka tabeli. Zawalony początek sezonu sprawił jednak, że Miedź wciąż potrzebuje punktów jak tlenu. Zwycięstwo w derbach było więc dla Miedzi tak ważne. Pozwoliłoby jej zbliżyć się do Zagłębia na zaledwie dwa „oczka”, tak samo jak do bezpiecznej lokaty.

– Mamy teraz cztery mecze do przerwy reprezentacyjnej. Każdy z nich będzie o przysłowiowe sześć punktów, bo zmierzymy się z przeciwnikami, którzy są blisko nas w tabeli. W najbliższych kolejkach będziemy więc mogli patrzeć tylko na siebie. Wygrywając, nie będziemy musieli spoglądać na innych, bo zagramy bezpośrednio z nimi. Będziemy wiedzieć, że różnica punktowa topnieje i jesteśmy bliżej utrzymania – mówił przed tym spotkaniem kapitan Miedzi, Nemanja Mijusković.

Mocny początek, potem nie było tak dobrze

Pierwsze dziesięć minut tego spotkania pokazało prawdziwy derbowy charakter. Miedź już w 1. minucie była w polu karnym przeciwnika, lecz nie wyniknęła z tego groźna okazja. Chwilę później Masouras wbiegł w „szesnastkę” Zagłębia, odegrał do środka, lecz dobrą interwencją popisał się Sokratis Dioudis. W 8. minucie z kolei gospodarze mogli wyjść na prowadzenie, mieli bowiem ku temu świetną okazję. Skórę Miedzi uratował jednak Stefanos Kapino, który instynktownie obronił płaski strzał.

Na tym jednak emocje w pierwszej części spotkania się skończyły. Obie drużyny postanowiły dłużej utrzymywać się przy piłce i nie forsować kolejnych ataków. Ostatnią wartą odnotowania sytuacją był rajd Maxime Domingueza w pole karne, jednak zabrakło w tej sytuacji wykończenia i piłka ostatecznie wylądowała w rękach bramkarza Zagłębia.

Wszystko wyjaśniło się po przerwie, Zagłębie rządzi na Dolnym Śląsku

Druga część spotkania rozpoczęła się znacznie lepiej dla gospodarzy. Od pierwszych minut mocno przycisnęli Miedź, co przyniosło efekty już w 50. minucie spotkania. Andrzej Niewulis faulował w polu karnym Dawida Kurminowskiego, co musiało zakończyć się „jedenastką”. Kapino wyczuł intencje Kacpra Chodyny i obronił jego strzał, lecz wypluł futbolówkę przed siebie, co zawodnik Zagłębia wykorzystał bezlitośnie.

W kolejnych minutach Zagłębie w umiejętny sposób powstrzymywało Miedź, nie pozwalając rozwinąć jej skrzydeł. Skutecznie odcięło od gry bardzo groźnego wiosną zawodnika, Giannisa Masourasa. Pod bramką gospodarzy gorąco zrobiło się w 76. minucie i to za sprawą… zawodników Zagłębia. Defensorzy Zagłębia nie porozumieli się między sobą i ostatecznie jeden z nich zmuszony był do wybicia piłki z linii bramkowej.

Kilka minut po tym zdarzeniu było już 2:0 dla Zagłębia. Jarosław Jach przy wrzutce z rzutu wolnego uwolnił się spod opieki obrońców Miedzi i strzałem głową pokonał bramkarza gości. Lepiej mogła się w tej sytuacji zachować całą linia defensywna legniczan, na czele z Niewulisem, który odpuścił Jacha, oraz Kapiną, który zbyt biernie zachował się przy tej bramce.

Miedź obudziła się dopiero w doliczonym czasie gry. Błąd tym razem popełnił Dioudis, który wypuścił piłkę z rąk na rzecz Luciano Narsinhga. Holender taki prezent wykorzystał i wpakował piłkę do siatki. Parę chwil później wydawało się, że bramka nie zostanie uznana, Mijusković przeszkodził bowiem greckiemu bramkarzowi w interwencji, co poskutkowało wypuszczeniem futbolówki z rąk. Ku zdziwieniu wszystkich sędzia Krasny bramkę jednak uznał. Miedź w ostatnich minutach przycisnęła rywala do ściany i kto wie, może by wyrównała, gdyby starczyło jej czasu. Zryw ten jednak nastąpił zdecydowanie za późno. Zagłębie robi ważny krok w kierunku utrzymania.

Nie ma napastnika, nie ma punktów

Po raz kolejny w oczy rzuca się w Miedzi brak bramkostrzelnego napastnika. Jesienią takim był Angelo Henriquez, lecz reprezentant Chile ewidentnie się zaciął. W spotkaniu derbowym zaliczył kolejny bezbarwny występ, zanotowawszy w ciągu 58 minut zaledwie 19 kontaktów z piłką. Bramka Narsingha była z kolei jedynym celnym strzałem legniczan w tym meczu.

Chociaż duża szansa na doskoczenie do reszty stawki przeszła koło nosa, Miedź nie może się poddawać. Terminarz bowiem ułożył się dla niej tak, że każdy mecz będzie tym z gatunku „o wszystko”. W następnej kolejce bowiem zmierzy się z Jagiellonią Białystok, następnie z Lechią, Piastem i Koroną, a więc prawie każdym bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie. Marzec i pierwszy dzień kwietnia zdają się więc kluczowe w kontekście utrzymania Miedzi w ekstraklasie. Jeśli z tymi rywalami porządnie nie zapunktuje, raczej nic jej już nie pomoże.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze