Zagłębie Lubin w obliczu rewolucji kadrowej


Drużynę „Miedziowych” opuszczają kluczowi piłkarze. Pora na transfery

7 czerwca 2022 Zagłębie Lubin w obliczu rewolucji kadrowej
Tomasz Folta / PressFocus

Zagłębie Lubin czeka nieunikniona rewolucja kadrowa. W bieżącym oknie transferowym byliśmy już świadkami kilku ciekawych transferów zarówno na rynku zagranicznym, jak i polskim, o czym wspominaliśmy choćby na przykładzie Wisły Płock. Kluby się zbroją. Dlatego kiedy patrzymy na „Miedziowych”, to widzimy powody do niepokoju. Klub już opuściło kilku ważnych graczy, a transferów przychodzących brak. Postanowiliśmy więc przeanalizować, które pozycje lubinianie powinni wzmocnić w pierwszej kolejności.


Udostępnij na Udostępnij na

Musimy to niestety powiedzieć. Skład Zagłębia Lubin z roku na rok wygląda coraz słabiej. Już przed sezonem wydawało się, że mogą być problemy. Pozytywne nastawienie wzbudzała jednak obecność takich piłkarzy, jak: Dominik Hładun, Łukasz Poręba czy Patryk Szysz. Dziś nawet oni już opuścili Lubin. Żaden zaś nowy zawodnik jeszcze nie przyszedł.

W najbliższych tygodniach Zagłębie Lubin musi więc przeprowadzić ofensywę transferową, jeśli chce utrzymać się w ekstraklasie. Już w poprzednim sezonie było o to trudno, a odejścia z klubu tylko pogarszają sytuację. Spróbujmy przeanalizować pozycja po pozycji, jak wygląda sytuacja kadrowa klubu z Dolnego Śląska.

Bramkarze

Idzie nowe, jeśli chodzi o obsadę bramki w Lubinie. Przez kilka ostatnich lat Dominik Hładun był podstawowym golkiperem „Miedziowych” i gwarantował bardzo solidny poziom. Swego czasu był być może nawet najlepszym polskim bramkarzem w lidze. To wzbudziło zainteresowanie zagranicznych klubów i dlatego dzieje się to, czego można było się spodziewać od dawna. Dominik Hładun od nowego sezonu zmieni otoczenie. Piłkarz chciałby zagranicznego transferu. Pojawiały się pogłoski o zainteresowaniu ze strony PAOK-u Saloniki, ale jak na razie nie ma żadnych konkretów.

Zagłębie Lubin na następcę Hładuna szykuje Kacpra Bieszczada. Młody Polak zaczął obecny sezon w trzeciej lidze, ale wiosną występował już w pierwszej drużynie. W 10 meczach w ekstraklasie puścił 11 bramek i zaliczył cztery czyste konta. To całkiem niezły wynik jak na młodzieżowca. W Zagłębiu już od jakiegoś czasu wierzono, że Bieszczad może być w przyszłości zawodnikiem pierwszego zespołu, i teraz pojawia się na to szansa.

Tomasz Folta / PressFocus

Pamiętajmy też, że w kadrze Zagłębia jest też Jasmin Burić. Wydaje się jednak, że nie jest to już ten sam golkiper, który przed laty czarował między słupkami Lecha Poznań. Przez ostatnie dwa sezony rozegrał zaledwie osiem meczów, będąc, czy to w Happoelu Haifa, czy to w Zagłębiu, tylko rezerwowym. Nieprzypadkowo wiosną Piotr Stokowiec stawiał na Bieszczada, a nie na Bośniaka. Nie zmienia to jednak faktu, że w przypadku absencji Polaka Burić może dobrze go zastąpić i w tym kontekście jest bardzo potrzebny „Miedziowym”.

Podsumowując sytuację Zagłębia między słupkami: jest to pewna niewiadoma. Bo Kacper Bieszczad ma duży potencjał, ale w przypadku tak młodego zawodnika należy zachować ostrożność. Weźmy na tapet chociażby sytuację Xaviera Dziekońskiego. W końcówce sezonu 2020/2021 prezentował się bardzo dobrze i następne rozgrywki rozpoczął w pierwszym składzie. Popełniał jednak dużo błędów i ostatecznie wylądował na ławce. W przypadku doświadczonego Bośniaka możemy mieć wątpliwości co do jego aktualnej formy, bo po prostu rozgrywa za mało meczów, aby ją obiektywnie ocenić.

Zagłębie Lubin ma więc dwóch golkiperów, którzy mogą rywalizować o miejsce w pierwszym składzie. Faworytem jest Bieszczad, ale Burić też na pewno powalczy o swoją szansę. W przypadku obu bramkarzy można mieć pewne wątpliwości, ale generalnie ta pozycja jest przyzwoicie zabezpieczona.

Obrońcy

Zacznijmy od lewej obrony. Na tej pozycji podstawowym zawodnikiem przez większość sezonu był Mateusz Bartolewski. Wystąpił w 26 meczach, w których zdobył dwie bramki i zaliczył tyle samo asyst. W następnym sezonie również powinien grać w pierwszej jedenastce. Problem jednak pojawia się w przypadku jakiejś wymuszonej absencji Bartolewskiego. Jedynym zmiennikiem w minionym sezonie był Sasa Balić. Czarnogórzec żegna się jednak z Zagłębiem po pięciu latach. W tej chwili Zagłębie Lubin pozostaje zatem z jednym lewym obrońcą w postaci Bartolewskiego. Koniecznie potrzebny jest ktoś do ewentualnej rotacji.

Tomasz Folta / PressFocus

Jeśli chodzi o środkowych obrońców, to „Miedziowi” mają w miarę spokojną sytuację. Głównie dzięki temu, że zadbali o to zimą. W zimowym okienku do Lubina przybyli Aleks Ławniczak oraz Bartosz Kopacz. Pierwszy z nich po świetnym sezonie 2020/2021 miał, tak jak cała Warta Poznań, słabszą jesień minionych rozgrywek i postanowił zmienić otoczenie. Bartosz Kopacz zaś przyszedł do trenera, z którym wcześniej pracował w Lechii Gdańsk. I Piotr Stokowiec z miejsca uczynił go kluczowym zawodnikiem, a nawet kapitanem drużyny.

W kadrze są jeszcze Kamil Kruk, Damian Oko i Kacper Lepczyński. Pierwsi dwaj są ograni na poziomie ekstraklasy. Lepczyński zaś ma za sobą bardzo dobry sezon w trzecioligowych rezerwach. Co prawda skończył się kontrakt Jhonowi Chancellorowi, ale generalnie patrząc na sytuację „Miedziowych” ze stoperami, jesteśmy w miarę spokojni. I możemy pochwalić klub za transfery zimowe na tę pozycję.

Na prawej obronie sytuacja jest podobna jak na lewej. Podstawowym zawodnikiem powinien być Kacper Chodyna, w którym drzemie spory potencjał i wciąż ma potencjał sprzedażowy, bo ma dopiero 23 lata. Klub opuszcza jednak Jakub Wójcicki i pojawia się problem ze zmiennikiem. Zespół na poziomie ekstraklasy musi mieć przynajmniej dwóch piłkarzy na daną pozycję w przypadku kontuzji, pauz za kartki.

Reasumując, Zagłębiu Lubin potrzebni są przede wszystkim boczni obrońcy. Zarówno na lewej, jak i prawej stronie mają po jednym solidnym zawodniku i koniecznie potrzeba im zmieników. Jeśli chodzi o środek obrony, to tam sytuacja jest ustabilizowana i w tym momencie nie potrzeba kolejnego stopera.

Pomocnicy

Przyjmując, że Zagłębie Lubin gra w ustawieniu 4-2-3-1, zacznijmy od dwóch środkowych pomocników usposobionych defensywnie. I w tym miejscu „Miedziowi” mają duży problem. Z klubem żegnają się Łukasz Poręba, który odchodzi do RC Lens, oraz Aleksandar Scekić. Obaj byli ważnymi postaciami zespołu, mimo że Czarnogórzec spędził w Polsce zaledwie pół roku.

W tej chwili z ogranych w ekstraklasie zawodników zostają tylko Jakub Żubrowski i Łukasz Łakomy. Pierwszy z nich w tym sezonie nie był nawet podstawowym zawodnikiem. Łakomy zaś był jednym z najjaśniejszych punktów „Miedziowych” wiosną i w przyszłym sezonie, o ile utrzyma formę, powinien być pewnym punktem pierwszej jedenastki. Kiedy jednak patrzymy dalej w skład, to nie widać tam kolejnych środkowych pomocników. Są co prawda młodzieżowcy, ale w tym momencie nie traktujemy ich jak pełnoprawnych członków pierwszego zespołu, bo nie przeszli jeszcze odpowiedniej weryfikacji.

Przechodząc bliżej bramki rywala, trafiamy na ofensywnego pomocnika, popularną pozycję numer 10. Przez lata to właśnie Zagłębie Lubin miało jedną z najlepszych „dziesiątek” w lidze w postaci Filipa Starzyńskiego. Ostatnio jednak czterokrotny reprezentant Polski znacząco obniżył loty i nie daje już zespołowi tyle co kiedyś.  W zanadrzu jest jeszcze Koki Hinokio, ale nie mamy pewności, czy Japończyk jest w stanie dawać odpowiednią jakość przez cały sezon. Być może klub powinien poszukać na rynku transferowym kogoś, kto wzmocni rywalizację na pozycji numer 10.

Skrzydłowi i napastnicy

Zacznijmy od skrzydłowych. Tutaj pojawia się największa strata dla „Miedziowych”. Do Turcji odchodzi bowiem Patryk Szysz, czyli najlepszy gracz Zagłębia Lubin w ostatnich dwóch sezonach. Wystarczy przytoczyć statystykę, że Szysz miał udział przy 37% goli drużyny w poprzednim sezonie, żeby dostrzec, jak wielka to strata dla klubu. Odchodzi też Erik Daniel. Czechowi kończy się wypożyczenie i wraca do Slovana Bratysława. Skrzydłowy nie był tak ważnym zawodnikiem jak Szysz, ale przez właściwie sezon był graczem pierwszego składu.

Zagłębie Lubin traci więc dwóch podstawowych skrzydłowych. A kto zostaje? Na pewno Sasa Żivec. Słoweniec ma za sobą jednak dwa trudne sezony i nie wiadomo, jak będzie prezentował się w kolejnych rozgrywkach. Są jeszcze młodzi Adam Ratajczyk oraz Jakub Sypek. Pierwszy z nich ma jednak za sobą bardzo słaby sezon. Sypek dobrze prezentował się w trzecioligowych rezerwach, dla których w jedenastu meczach zdobył pięć bramek i zaliczył pięć asyst. Jednak czy może zastąpić w pełni Patryka Szysza? Jesteśmy prawie pewni, że nie.

Zagłębie Lubin traci lidera ofensywy, więc musi ściągnąć za niego innego lidera. Kogoś, kto będzie w stanie zrobić różnicę, kiedy drużynie nie będzie szło. W tym momencie sytuacja „Miedziowych” na tej pozycji wygląda bardzo słabo. Są tylko Sasa Żivec i dwóch młodzieżowców. Żaden z nich nie jest jednak w tym momencie gwarantem sukcesu. Ta pozycja z całą pewnością wymaga wzmocnienia.

Jeśli spojrzymy na listę napastników, to jest tam kilka nazwisk. Cheikhou Dieng, Karol Podliński, Martin Doleżal. Jednak czy któryś z nich ma potencjał, żeby strzelić w sezonie 10 bramek? Dieng nie strzelił gola w jedenastu meczach poprzedniego sezonu. Podliński w dwudziestu. Jedynie Doleżal jakkolwiek broni się liczbami. W piętnastu spotkaniach zdobył cztery gole. A to wciąż wynik  przeciętny. Z pewnością przydałoby się wzmocnić siłę rażenia, ściągając „dziewiątkę”, która będzie w stanie zapewnić dwucyfrową liczbę bramek w sezonie.

Jak widać, sytuacja kadrowa Zagłębia Lubin nie wygląda kolorowo. Wiele pozycji wymaga wzmocnienia. Zagłębie nie może ściągnąć zawodników z przypadku. To muszą być piłkarze, którzy będą w stanie zastąpić dotychczasowych liderów. Jedno jest pewne. Kibiców lubinian czeka ciekawe okienko transferowe i jesienią powinni zobaczyć całkiem inną drużynę niż w minionym sezonie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze