Sezon 2018/2019 wychodzi już na ostatnią prostą. Im bliżej finiszu, tym jednak coraz więcej niewiadomych. W najlepsze trwa oczywiście korespondencyjny bój Manchesteru City i Liverpoolu o tytuł mistrzowski. Za ich plecami toczy się jeszcze ciekawsza walka o miejsce na najniższym stopniu podium. Jak co kolejkę przestawiamy, kto w naszej opinii zasłużył na wyróżnienia i nagany w minionej serii gier.
Hitem kolejki był oczywiście pojedynek Liverpoolu z Tottenhamem. „The Reds” w kuriozalnych okolicznościach sięgnęli po komplet punktów. Wynik ten przede wszystkim umożliwił zamianę miejsc na lokacie numer trzy, co po poniedziałkowym meczu zamykającym tę serię spotkań właśnie się stało. Arsenal wykorzystał kolejną stratę punktów i zameldował się na trzecim miejscu.
Ponowny debiut w roli menedżera Manchesteru United zaliczył Ole Gunnar Solskjær. Można powiedzieć, że dokonał tego raz jeszcze, gdyż Norweg dopiero teraz został pełnoprawnym szkoleniowcem najbardziej utytułowanego angielskiego klubu. Jego tymczasowa praca przerodziła się w trzyletni kontrakt. Bez wielkich zachwytów „Czerwone Diabły” sięgnęły po trzy punkty, pokonując Watford 2:1.
Z innych wydarzeń należy wspomnieć o ostatecznym spadku Huddersfield. Jego los oczywiście przesądzony był od dłuższego czasu, lecz ostatecznym gwoździem do trumny okazał się przegrany 0:2 mecz z Crystal Palace. Czy zeszłosezonowy beniaminek dołączy do czołówki najgorszych zespołów pod względem dorobku punktowego w całej historii Premier League?
Wyróżnienia
Skoro została już poruszona kwestia ligowego bytu, wyróżnienia zaczynamy od zespołu Burnley, który toczy walkę o jego zachowanie. Ostatnie tygodnie były dla ekipy Seana Dyche’a niezwykle bolesne. Cztery kolejne porażki z rzędu nie pomagały w trudnej misji utrzymania miejsca w angielskiej elicie. W domowym starciu z „Wolves”, mającym chrapkę na europejskie puchary, zawodnicy Burnley również nie byli faworytem. Kontynuowanie niechlubnej passy było bardzo realnym i prawdopodobnym scenariuszem.
Portugalska wataha drużyny przyjezdnej nie pokazała jednak kłów, a Burnley mogło cieszyć się z przełamania. O tyle istotnego, iż dzień później swój mecz przegrało Cardiff, dzięki czemu złapało nieco oddechu. Oczywiście jedno zwycięstwo wiosny nie czyni. Konkurencja, która również ma nóż na gardle, nie śpi. Triumf nad beniaminkiem nie może być zatem jednorazowym wyskokiem. Na nieszczęście, terminarz zdecydowanie nie pomaga, gdyż do końca sezonu Burnley zmierzy się jeszcze z Manchesterem City, Chelsea i Arsenalem. Tym bardziej zatem trzy punkty, które zostały na Turf Moor, stanowią olbrzymią wartość.
FULL-TIME Burnley 2-0 Wolves
A huge win for Burnley as they score in each half to boost their push for #PL safety#BURWOL pic.twitter.com/tMoEmlzzV6
— Premier League (@premierleague) March 30, 2019
Tak jak napisano, bezpośredni rywal Burnley w walce o utrzymanie trzyma rękę na pulsie. Mowa o Southampton, które również w newralgicznym momencie sięgnęło po zwycięstwo. Wyjazdowa wygrana z Brighton, także niemogącym czuć się bezpiecznie, to cenny skalp. Z perspektywy polskiego kibica cieszy także fakt, że czynny udział w mozolnym gromadzeniu kolejnych niezwykle cennych punktów bierze Jan Bednarek.
Od momentu objęcia sterów przez Ralpha Hasenhuettla reprezentant Polski i jego koledzy udowadniają, że nie reprezentują barw klubu zasługującego na pożegnanie się z elitą. Od połowy grudnia ubiegłego roku odnotowali kilka niezłych spotkań, a punktów na ich koncie mogło być więcej. Pierwiastek szczęścia to nieodzowny element futbolu, a tego właśnie drużynie Southampton w niektórych momentach brakowało. Tak jak chociażby nie tak dawno przeciwko Manchesterowi United, w meczu z którym nie zasłużyli na porażkę. W ostatnich tygodniach odkuli się z nawiązką, ogrywając Tottenham i właśnie w minionej kolejce Brighton. Dorobek punktowy bezcenny.
FULL-TIME Brighton 0-1 Southampton
Pierre-Emile Hojbjerg's goal is the difference as Saints seal a vital victory at the Amex Stadium#BHASOU pic.twitter.com/zHhLNxy0yO
— Premier League (@premierleague) March 30, 2019
AS Monaco wydawało się optymalnym miejscem dla rozwoju Youriego Tielemansa. Belgijski zawodnik trafił tam latem 2017 roku i z perspektywy czasu widać, że nie do końca było to trafne rozwiązanie. Mowa o całokształcie postawy niedawnych mistrzów Francji, gdyż środkowego pomocnika nie należy obarczać za całe zło, jakie ich dotknęło. Zmiana otoczenia i wypożyczenia do Leicester zdecydowanie pomaga odżyć 21-latkowi.
W minionej kolejce jego zespół podtrzymał zwycięską tendencją, po raz trzeci z rzędu sięgając po komplet punktów. Tielemans znów miał przy tym czynny udział, zaliczając asystę przy bramce Jamiego Vardy’ego na 2:0. Wyróżnienie dotyczy całokształtu formy prezentowanej na boiskach Premier League. Z takim zawodnikiem w składzie zespół prowadzony przez Brendana Rodgersa zdecydowanie może myśleć o Lidze Europy. Jedno trafienie i cztery asysty w siedmiu spotkaniach rozegranych to naprawdę obiecujący dorobek.
Nagany
Cóż za niespodzianka, znów narzekamy na sędziów. Rozjemcy spotkań na Premier League bardzo często uwzględniani są w tej kategorii. Trudno jednak o inny wybór, skoro swoimi czynami regularnie dają ku temu powody. Tym razem zasłużone cięgi zbiera Craig Pawson do spółki z jego asystentami. Decyzja o uznaniu zwycięskiej bramki Cezara Azpilicuety w meczu Cardiff City w doliczonym czasie gry nie powinna mieć racji bytu.
Jak istotny to gol, nie trzeba mówić. Beniaminek został okradziony z cennego punktu, natomiast Chelsea, prezentując się poniżej krytyki, wciąż pozostaje kandydatem do trzeciego miejsca. Nad samymi sędziami nie ma co się pastwić, gdyż niemalże co kolejkę należałoby tworzyć na ten temat poematy. Po raz kolejny podkreślamy jedynie, że tego typu sędziowska patologia ma miejsce. Chwalmy zatem VAR, który całe szczęście wkrótce pojawi się na angielskich boiskach.
https://twitter.com/JaroUnited/status/1112366988410667008
Nad ekipą Tottenhamu nie należy się szczególnie pastwić. Fakt, wyniki wciąż nie ulegają poprawie, a jej sytuacja w tabeli staje się coraz bardziej pogmatwana. Na Anfield Road londyńczycy wcale nie zasłużyli na porażkę. Gospodarze, sięgając po komplet punktów, mieli więcej szczęścia niż rozumu. Smagnięcia batem zatem nie, ale mały pstryczek się należy. To gracz Tottenhamu Moussa Sissoko przy stanie 1:1 miał piłkę meczową na nodze, a dodając do tego kuriozalny samobój Toby’ego Alderweirelda, mamy pełnię częściowo smutnego i częściowo komicznego obrazu obecnej dyspozycji piłkarzy Tottenhamu. Czas się obudzić. Arsenal już wyskoczył zza ich pleców, a na to samo czekają Manchester United i Chelsea.
W ostatnich pięciu spotkaniach Premier League Tottenham zdobył mniej punktów od Huddersfield. To chyba mówi wszystko o aktualnej formie Kogutów #LIVTOT
— Marcin Kowara (@KowaraMarcin) March 31, 2019
Na miejsce wśród nagan zasługuje postawa formacji obronnych dwóch zespołów. Po pierwsze Fulham. Porażkę z Manchesterem City, która przybliżyłaby go do spadku, oczywiście należało brać w ciemno i tak też się stało. Rozegranie piłki przez defensorów Fulham przy pierwszym golu dla gości strzelonym przez Bernardo Slivę dobitnie odzwierciedla stan tej drużyny. Błędy naturalnie zdarzają się każdemu, ale w ich wykonaniu nie był to odosobniony przypadek. Na przestrzeni całego sezonu beniaminek z Londynu wielokrotnie zawodził, jeśli chodzi o postawę w obronie. Pewne rzeczy nie przystają na poziomie Premier League, dlatego Fulham lada chwila się z nią pożegna.
Nie lepiej wyglądało to w przypadku Newcastle. Jedynie indolencja Arsenalu uchroniła zespół Rafy Beniteza od pogromu. W ostatnim meczu kolejki skończyło się zaledwie dwubramkowym zwycięstwem „Kanonierów”, a zdecydowanie powinni dołożyć przynajmniej dwa trafienia więcej.
Podsumowanie
Wyróżnienia:
- Burnley
- Southampton
- Youri Tielemans
Nagany:
- Craig Pawson i asystenci
- Tottenham
- defensywy Fulham i Newcastle