Wszystko, co dobre, szybko się kończy – Wisła Płock z pierwszymi problemami


Wisła Płock na początku sezonu zachwycała wszystkich. Teraz, po małych problemach, musi wrócić do swojej gry

30 września 2022 Wszystko, co dobre, szybko się kończy – Wisła Płock z pierwszymi problemami
Mateusz Ludwiczak / Wisła Płock S.A.

Wisła Płock w pierwszych kolejkach spłatała reszcie ligi niemałego figla. Zespół wszedł w sezon z grubej rury, ale przecież kiedyś musiało się to wszystko skończyć. „Nafciarze” są poukładaną drużyną z trenerem, który świetnie przygotował ją do sezonu, ale bez przesady. Nie napiszemy, że czekaliśmy, kiedy przyjdzie zadyszka, ale takowa była nieunikniona. Szkoda, że Wisła Płock trochę na własne życzenie wpadła w dołek.


Udostępnij na Udostępnij na

Pierwsze kolejki to absolutna konsternacja. Płocczanie kręcili wszystkimi i wszędzie. Pojechali na teren mistrza Polski – spuścili im manto, pokonali bez problemu beniaminków, świetnie radzili sobie z pucharowiczami. Byli po prostu najlepszą, najefektowniejszą i najprzyjemniejszą drużyną do oglądania. Mówiły o tym tabela i bilans bramkowy – 1. miejsce i stosunek goli 18:5. Nie na co dzień czeka się na mecz Wisły i spodziewa fajerwerków.

Z takimi drużynami trzeba jednak obchodzić się jak z jajkiem i cieszyć się tym, co w danym momencie prezentują. Inni tylko obserwowali wyczyny „Nafciarzy” i liczyli, że coś się w końcu zepsuje i załamie. Niestety, ale było to nieuniknione. Wisła Płock musiała obniżyć loty, choć oczywiście nie było tak, że zespół Pavola Stano wygrywał na wyrost. Absolutnie nie. Drużyna z Płocka wydawała się nie mieć słabych punktów, dlatego wszyscy robili wielkie oczy na widok ich gry. Przyszło jednak małe zachwianie, które spowodowało, że Davo i spółka czekają na zwycięstwo już cztery spotkania.

Problemy sportowe i pozasportowe

Wisła Płock to idealny przykład na to, że jak idzie, to idzie. Wielkość zespołu poznaje się jednak po tym, jak radzi sobie z problemami i wychodzi z kryzysu. Pokazuje to w tym sezonie choćby Lech Poznań. Atmosfera wokół „Nafciarzy” zrobiła się w pewnym momencie niesamowicie pozytywna. W końcu Płock pokazał, że oprócz piłki ręcznej piłka nożna również może stać na niezłym poziomie. Zrobiła się moda na piłkarską Wisłę. Głównie dzięki wynikom, ale to wszystko napędzało piłkarzy na boisku.

Wszystko żarło, dopóki nie pojawiły się przeciwności losu. Pierwsza to głupota Rafała Wolskiego. Takie rzeczy jak jazda samochodem po pijaku przez jednego z zawodników muszą wpłynąć na atmosferę w szatni. Nikt nam nie wmówi, że ta wiadomość nie wstrząsnęła drużyną. A i Rafał Wolski stracił w oczach wszystkich. Poza tym środkowy pomocnik obecnie pauzuje za niesportowe zagranie z meczu z Górnikiem, kiedy poniosły go nerwy w pojedynku z Erikiem Janzą. Nieobecność lidera osłabiła zespół Pavola Stano, a sam piłkarz nie ma najłatwiejszych ostatnich tygodni, co może oznaczać, że będzie mały problem z tak fantastyczną grą jak w pierwszych kolejkach.

Ale jeszcze większym osłabieniem jest brak Damiana Michalskiego. Lider defensywy, który został sprzedany do Greuther Fuerth. Razem z Kapuadim tworzyli duet, który zatrzymywał kolejnych to rywali. Problemy zaczęły się po odejściu Michalskiego, właśnie od meczu z Widzewem, kiedy go zabrakło. Przy nim nawet Gradecki wyglądał dobrze w bramce. A tak poważnie, to chyba nie przypadek, że z Michalskim w drużynie na sześć meczów płocczanie tylko raz stracili punkty. Kryvotsyuk nie jest w stanie zastąpić go nawet w najmniejszym stopniu. Defensywa „Nafciarzy” trochę się rozsypała.

Wisła Płock w defensywie musiała zacząć przeciekać

Wisła Płock zachwyciła wszystkich tym, jak operowała piłką i swobodnie atakowała. Każdy z ofensywnych zawodników dawał liczby, ale też pozwalał na grę kombinacyjną. Doszły do tego rewelacyjne akcje Rafała Wolskiego, i to wszystko okazało się składową najlepszej drużyny na początku sezonu PKO BP Ekstraklasy już od wielu lat. Defensywa była jedynie dodatkiem i ważnym elementem.

Warto jednak zauważyć, że Wisła Płock w dziesięciu spotkaniach zachowała tylko dwa czyste konta – w dwóch pierwszych kolejkach. Później było już coraz gorzej, a skuteczna gra pod bramką rywala tuszowała niepewność w defensywie. Gradecki pomimo tego, że w wielu sytuacjach był „elektryczny”, jest trzecim bramkarzem pod względem obronionych strzałów, a przecież w ostatnim spotkaniu został już oddelegowany na ławkę.

I tak szczerze, oglądając pierwsze kolejki i doszukując się możliwych słabych punktów, wskazalibyśmy właśnie formację defensywną. Tomasik, Chrzanowski czy Kryvotsyuk nie byli wirtuozami futbolu w poprzednich sezonach, a więc trudno oczekiwać, aby nagle coś im przeskoczyło. Defensywa będzie kuleć, a od słabych punktów można uciec, jedynie skutecznie atakując, w czym zdecydowanie lepiej czuje się Wisła Płock.

Wisła Płock – ofensywny potencjał nadzieją

Wisła Płock miała ten luz w ataku. Podczas gdy inni zanudzali jak Bolec puszczający „film o facecie w łódce” w „Poranku kojota”, Davo z kolegami pykali w piłkę i rozmontowali choćby mistrza Polski. Do tej pory „Nafciarze” mają najwięcej zdobytych bramek i trzeci wskaźnik expected goals. Ale to wyłącznie dzięki piorunującemu początkowi. W ostatnich spotkaniach w żadnym z meczów nie wyniósł więcej niż 0,87. Zresztą bardzo ciekawą rzeczą jest to, że Wisła Płock ostatni raz oddała więcej strzałów od przeciwnika w drugiej kolejce – z Wartą Poznań.

Gdzie się podziała ta ofensywa? Właściwie to w ostatnich meczach brakuje jednego człowieka – Rafała Wolskiego. To w nim Pavol Stano powinien pokładać nadzieje na poprawę gry. Można zachwycać się Davem, czyli obecnym liderem klasyfikacji strzelców, ale ten często strzelał z prostych pozycji. Nie były to jakieś bramki, po których przecieralibyśmy oczy ze zdumienia. To były zawodnik Fiorentiny jest prawdziwym liderem zespołu. Przecież niejeden napastnik przez całą karierę musi czekać na tyle podań, ile w tym sezonie dostał Łukasz Sekulski. Wracając do Dava – nie umniejszamy oczywiście Hiszpanowi, bo ten był brakującym elementem w układance „Nafciarzy”, który pozwolił rozwinąć skrzydła Wolskiemu.

Wisła Płock imponowała grą kombinacyjną, do której włączał się cały zespół. Wolski, Furman, Szwoch, Rasak, Vallo, Davo, Sekulski czy nawet prawy obrońca Pawlak. Zespół Pavola Stano lubił utrzymywać się przy piłce. W Płocku już wszyscy ochłonęli, a po początku sezonu wylał się na nich kubeł zimnej wody. Z Piastem jeszcze bez Rafała Wolskiego, ale trzeba złapać znów ten luz i odciąć się od problemów i nieobecnych. Potencjał ofensywny jest ogromny, szkoda byłoby go zaprzepaścić.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze