Wpadka obrońców tytułu


Wszystkie drużyny w grupie A stworzyły dziś wspaniałe widowiska. Zespoły były zgodne również co do liczby bramek. W Enschede oraz w Bremie wpadło ich po cztery. Twente niespodziewanie urwało punkty Interowi, z kolei Werder po zaciętym pościgu zremisował z Tottenhamem.


Udostępnij na Udostępnij na

TwenteInter 2:2 (2:2)

Inter rozpoczął drogę, aby dokonać niemożliwego, a więc zdobyć Ligę Mistrzów po raz drugi z rzędu. Z kolei Twente po raz pierwszy przedostało się do krainy mlekiem i miodem płynącej (a raczej milionami euro). U mistrzów Holandii od początku widać było debiutancką tremę. Takty melodii skomponowanej przez Georga Haendla splątały im nogi. Inter szybko się w tym zorientował i ruszył do natarcia. Ataki szybko wydały owoce. W 13. minucie Mihajłow musiał wyciągać piłkę z siatki po strzale Wesleya Sneijdera do pustej bramki. Holender udowodnił, że chce się liczyć w walce o Złotą Piłkę. Po kilku chwilach do dogodnej sytuacji doszedł Samuel Eto’o, ale piłka po jego uderzeniu odbiła się od nóg obrońców i wyszła na aut. Po pierwszych 19 minutach wydawało się, że obrońcy tytułu zmiotą kopciuszków w pył. Aż na zegarze wybiła 20. minuta. Pierwszą kontrę przeprowadzili gospodarze i Walter Samuel był zmuszony popełnić faul w okolicach 16. metra. Do piłki podszedł Janssen i kapitalnym strzałem pokonał bezradnego Julio Cesara. I od tej pory nastawienie Twente zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Mistrzowie Holandii z impetem ruszyli na mistrzów Włoch. W 25. minucie silnie w kierunku bramki uderzył Tiendalli, ale brazylijski golkiper spisał się bez zarzutów. Kibice w Enschede wpadli w ekstazę w 30. minucie. Wówczas Diego Milito źle interweniował w polu karnym i skierował piłkę do własnej siatki. To był pierwszy gol Argentyńczyka w tym sezonie. Niestety, samobójczy. To był dla mediolańczyków mocny policzek. Dzięki tej straconej bramce potrafili się szybko podnieść. W 35. minucie w polu karnym dobrze znalazł się Cambiasso. Pomocnik nieczysto trafił w piłkę, a ta wylądowała na poprzeczce bramki gospodarzy. Po chwili jednak futbolówka trafiła we właściwe miejsce. Goran Pandev przeprowadził indywidualną akcję, którą zwieńczył dograniem do Eto’o. Kameruńczyk zbyt długo się nie zastanawiał i precyzyjnym strzałem tuż przy słupku pokonał Mihajłowa.

W drugiej odsłonie zawodnicy obu drużyn sprawiali wrażenie, jakby całą swoją energię przeznaczyli na rozegranie pierwszej części. Jedni i drudzy konstruowali ospałe akcje. Dopiero w granicach 65. minuty szybsze tempo narzucił Inter. To od razu zaowocowało sytuacjami pod bramką Mihajłowa. Najpierw uderzenie Cambiasso zostało zablokowane przez jednego z obrońców, a po chwili podobnie wykończył akcję Coutinho. Młody Brazylijczyk zmienił Pandeva i trzeba przyznać, że w tym meczu pokazał się z naprawdę niezłej strony. Przede wszystkim wprowadził wiele zamieszania pod bramką gospodarzy. Właśnie w 74. minucie dynamicznie wbiegł z piłką w pole karne i odegrał ją do dobrze ustawionego Marigi. Kenijczyk bardzo źle wykończył tę akcję. Do końca spotkania Twente szczelnie zamknęło dostęp do własnego pola karnego i Inter nie stworzył już żadnej groźniejszej sytuacji. Dla mistrzów Holandii remis z obrońcą Ligi Mistrzów jest dużym sukcesem. Z kolei Inter przyjeżdżał do Enschede w jednym celu. Niestety dla mediolańczyków, nie udało im się go osiągnąć.

WerderTottenham 2:2 (1:2)

Obie drużyny miały drobne problemy, aby dostać się do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Werder awansował po dramatycznym dwumeczu z Sampdorią, a Tottenham najadł się strachu w Bernie, ale na White Hart Lane udowodnił swoją wyższość. Dziś również szybko pokazał, że jego miejsce jest w Lidze Mistrzów. Już w 13. minucie Petri Pasanen, starając się przeciąć dośrodkowanie, skierował piłkę do własnej siatki obok bezradnego Tima Wiese. Nie minęło zbyt dużo czasu, a już było 2:0 dla gości. W polu karnym świetnie znalazł się Peter Crouch i nie miał problemów z pokonaniem niemieckiego bramkarza. Werder szybko się ocknął i ruszył do ataku. Jeden z nich przyniósł pożądany efekt. Gola do szatni zdobył Hugo Almeida, czym przedłużył szansę bremeńczyków na korzystny wynik.

Jak Werder skończył pierwszą część meczu mocnym uderzeniem, tak samo rozpoczął drugą. Gola wyrównującego dał młodziutki Marko Marin, który w tym sezonie jest lansowany na następcę Mesuta Özila. Niemcy robili wszystko, aby pójść za ciosem, ale ich ataki były skutecznie rozbijane przez londyńczyków. Podopieczni Redknappa grali tak, jakby myśleli, że dwie zdobyte bramki na Wesserstadion to szczyt ich możliwości. Za bardzo nie kwapili się do konstruowania akcji. Bardziej starali się uprzykrzać życie rywalom. Wederowi z każdą minutą topniały pomysły na rozpracowanie obrony Tottenhamu. Ostatecznie drużyny podzieliły się punktami, co nie jest żadną niespodzianką. Zaznaczyć trzeba, że oba zespoły stworzyły niezłe widowisko. Natomiast wyróżnić należy Werder, który po raz drugi w tych rozgrywkach potrafił podnieść się z kolan.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze