Fatum dopadło Steinborsa. Wisła wyszarpuje zwycięstwo nad Arką


Zwycięstwo ekipy Carillo po bardzo trudnym spotkaniu

17 lutego 2018 Fatum dopadło Steinborsa. Wisła wyszarpuje zwycięstwo nad Arką
Krzysztof Pulak

Jednym z największych zarzutów kierowanych do drużyny prowadzonej przez Kiko Ramireza była jej zbyt zachowawcza gra. Taki styl szczególnie doskwierał kibicom „Białej Gwiazdy” w spotkaniach domowych. Joan Carillo miał pod tym względem stanowić zupełne przeciwieństwo swojego poprzednika. Nic dziwnego zatem, że wielu kibiców oczekiwało dzisiejszego wieczora odrodzenia na R22 tzw. krakowskiej piłki. Czy po zwycięstwie Wisły nad Arką można obwieścić radosną nowinę?


Udostępnij na Udostępnij na

Wyszarpane trzy punkty

Jednoznacznej odpowiedzi nie da się jeszcze udzielić, niemniej w meczu z Arką drużyna gospodarzy zaprezentowała kilka bardzo optymistycznych symptomów. Przede wszystkim warto docenić dzisiejsze zaangażowanie wiślaków, którzy ewidentnie chcieli w końcu przełamać niechlubną serię trzech kolejnych porażek u siebie. Podopieczni Carillo od początku ruszyli na Arkę, niemniej nie zawsze ich ataki były w pełni przemyślane, co z kolei stwarzało okazje dla rywali. To właśnie w wyniku jednej z niedokładnych prób ataku krakowian piłkarze Leszka Ojrzyńskiego zdołali wyprowadzić skuteczną kontrę, po której Patryk Kun otworzył wynik meczu.

Wisła bardzo chciała szybko wyrównać, niemniej przez całą pierwszą połowę wyraźnie brakowało w jej grze dokładności. Jakby tego było mało, podopiecznym Carillo nie sprzyjała również fortuna, ponieważ dość szybka odpowiedź w postaci gola Carlitosa zakończyła się konsultacją z systemem VAR, który słusznie anulował trafienie Hiszpana, choć sam spalony zaklasyfikowalibyśmy do tych dość drobiazgowych.

W środku pola świetne zawody rozgrywał Llonch, swoje okazje miał jak zwykle Carlitos, dużo lepiej wyglądały również skrzydła, na których od 1. minuty wystąpili Imaz i Boguski. Szczególnie ten pierwszy wypadł wyraźnie lepiej od odstawionego na ławkę Małeckiego. Kluczowa zaś w kontekście późniejszych wydarzeń okazała się jego bramka w 45. minucie, kiedy to potężnym uderzeniem z dystansu zdołał skierować futbolówkę do bramki rywali.

https://twitter.com/BartekSzulga/status/964956893402845184

 

Nikt nie ma wątpliwości, że ten gol wyraźnie dodał wiatru w żagle zawodnikom Wisły, którzy będąc na fali, dość szybko objęli prowadzenie na początku drugiej części spotkania. Gdy zaś wydawało się, że gospodarze spokojnie już zamkną ten mecz, nieoczekiwanie Arka znów wykorzystała dziury w defensywie krakowian, wyrównując stan gry. I chociaż ostatecznie Wisła wyszarpała zwycięstwo, strzelając trzeciego gola, podopieczni Carillo do końca drżeli o wynik, jeszcze w 93. minucie ostateczny rezultat musiał ratować Michał Buchalik.

I jeszcze meldunek z trybun.

 

Fatum golkiperów

No właśnie, słówko o bramkarzach, gdyż fatum krążące od początku rundy nad golkiperami dziś dosięgło Pavela Steinborsa. Najpierw Łotysz fatalnie wypluł futbolówkę po strzale Imaza, jednak domykający akcję Carlitos znalazł się na spalonym. Przeznaczenia jednak bramkarz Arki nie zdołał oszukać, ponieważ gol Imaza, a także trafienie Arsenicia na 2:1 w dużym stopniu obciążyły jego konto za to spotkanie.

 

Bezbarwna Cracovia przegrywa w Białymstoku

Michał Probierz przywitany gromkimi brawami nie będzie mógł wracać z Białegostoku zadowolony. Jego drużyna w bardzo słabym stylu przegrała 0:1 z Jagiellonią.

Samo spotkanie nie stało na szczególnie wysokim poziomie. Pierwsza połowa upłynęła głównie pod znakiem niedokładności oraz walki w środku boiska. Z jednej strony Cracovia częściej była przy piłce, z drugiej zaś Jagiellonia nie potrafiła utrzymać futbolówki, a jej próby w ataku pozycyjnym niemal za każdym razem kończyły się fiaskiem. Dodatkowo grę często przerywano z powodu licznych przewinień. W tym wszystkim na największe wyróżnienie zasłużył bardzo dobrze dysponowany Guilherme, który pewnie powstrzymywał próby ataku krakowian.

 

Pierwszą połowę zwieńczył „intrygujący” rzut rożny.

 

W drugiej części Jagiellonia wyszła na boisko zdecydowanie agresywniej. W konsekwencji jej gra wyglądała inaczej niż w pierwszych 45 minutach. Atak pozycyjny, spokojne rozgrywanie i znajdowanie miejsca na oddanie strzałów – wszystko to odbywało się w zupełnym kontraście do Cracovii, która, jak stwierdził komentator Canal+, „tylko przeszkadzała”.

Bardzo dobre spotkanie rozegrał Martin Pospisil, który na przestrzeni całego meczu najbardziej zasłużył na strzelenie bramki, finalnie zresztą ta sztuka mu się powiodła. Tym samym środkowy pomocnik ma już na swoim koncie dwa trafienia w dotychczasowych, wiosennych starciach. Fakty są następujące – w meczach z Piastem oraz Cracovią Pospisil pomógł drużynie bardziej niż przez całą rundę jesienną.

Pomimo ofensywnych zmian Michał Probierz nie zdołał odmienić gry swojej drużyny. Nie pomogło wprowadzenie: Madsena, Zenjova i Culiny. Ostatecznie Cracovia zakończyła spotkanie bez ani jednego celnego strzału, co jest podsumowaniem niewymagającym komentarza.

Wisła Płock ogrywa fatalne Zagłębie

Przed tygodniem minuty dzieliły lubinian od remisu na inaugurację rundy wiosennej. Mimo bolesnej porażki z Legią Zagłębie jednak sprawiło wrażenie drużyny przyzwoicie przygotowanej do startu ligi. Niestety dziś podopieczni Mariusza Lewandowskiego z nawiązką zdołali zamazać ten obraz, gdyż w Płocku ani przez moment nie dorównali poziomem do swojego rywala. Efekt? Porażka na boisku Wisły po totalnie bezbarwnym spotkaniu, które obnażyło dziś największe problemy ekipy z Dolnego Śląska.

Tym, co po dzisiejszym popołudniu może kibiców „Miedziowych” najbardziej niepokoić, jest kompletny brak pomysłu na grę ofensywną w drużynie lubinian. Już przed tygodniem niektórzy eksperci i kibice zwracali na to uwagę, niemniej wtedy dwie bramki strzelone mistrzowi Polski zdołały jeszcze uśpić naszą czujność. Dziś żadnych złudzeń już nie było. Bezsensowne wymiany piłki między defensorami, a także długie zagrania w kierunku zagubionych kolegów z przodu to wszystko, co tego popołudnia drużyna Mariusza Lewandowskiego potrafiła zaoferować. Efekt? W pełni zasłużona porażka dwiema bramkami.

W zupełnie odmiennych nastrojach mogli być za to sympatycy z Płocka. Podopieczni Jerzego Brzęczka po naprawdę niezłym meczu w ich wykonaniu odnieśli kolejne zwycięstwo w rundzie wiosennej, a także przedłużyli serię ligowych spotkań bez porażki do sześciu pojedynków. Jak na standardy ekstraklasy – wynik godny uwagi.

 

W grze Wisły widać również pewną powtarzalność, znów następne bramki zanotował Kante, po raz kolejny miał swoje momenty stary, dobry Stlić. Tym jednak, na którego szczególnie należy zwrócić uwagę, jest Konrad Michalak, który konsekwentnie wyrasta na odkrycie tego sezonu. Wypożyczony z Legii Warszawa ofensywny pomocnik ponownie zaliczył asystę po akcji, która powoli staje się wizytówką ekipy z Płocka: prostopadłe podanie na skrzydło, kapitalny rajd 20-latka i zgranie piłki do zamykającego akcję Kante.

Sobotnie wyniki ekstraklasy:

Wisła Płock – Zagłębie Lubin 2:0 (0:0)

Jagiellonia Białystok – Cracovia 1:0 (0:0)

Wisła Kraków – Arka Gdynia 3:2 (1:1)

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze