Wisła Płock i jej niezły start. „Nafciarze” rozpoczęli sezon najlepiej odkąd wrócili do elity


Podopieczni Radosława Sobolewskiego z pięcioma punktami zajmują dziewiątą lokatę w tabeli

25 września 2020 Wisła Płock i jej niezły start. „Nafciarze” rozpoczęli sezon najlepiej odkąd wrócili do elity
Paulina Rogalska / Wisła Płock S.A.​

W ostatnich latach Wisła Płock przyzwyczaiła nas do tego, że niezbyt dobrze rozpoczyna sezon. Zresztą na przestrzeni ostatnich pięciu sezonów tylko raz zdobyła więcej niż cztery punkty. I chyba nie jest zaskoczeniem fakt, że stało się to dopiero w obecnych rozgrywkach. Wydaje się więc, że podopieczni Radosława Sobolewskiego po czterech seriach gier mogą z optymizmem patrzeć w przyszłość. 


Udostępnij na Udostępnij na

Wielka euforia zapanowała w ekipie „Nafciarzy” po zeszłotygodniowym zwycięstwie przy Reymonta. Zresztą nie ma się co dziwić. Płocczanie niemal od początku do samego końca zdominowali swoich rywali, czego najlepszym dowodem jest wynik końcowy – 3:0. Sam szkoleniowiec szczerze przyznał, że ostatnie spotkanie z „Białą Gwiazdą” było najlepszym meczem, od kiedy pracuje w ekipie z Płocka. 

Trzeba jednak powiedzieć, że było to trochę inne spotkanie, od tych dotychczasowych. Wcześniej również rozgrywaliśmy dobre zawody, jeśli chodzi, chociażby o kwestie taktyczne. Starcie z Wisłą Kraków było na pewno atrakcyjniejsze dla płockich kibiców – tłumaczył Sobolewski na konferencji przed dzisiejszym meczem z Wartą –  Podeszliśmy o wiele wyżej, niż to miało miejsce dotychczas. Cieszę się bardzo, że to zdało egzamin. Tak okazałe zwycięstwo jest bodźcem napędowym dla chłopaków do dalszej pracy w kolejnych meczach, bo chcemy w piątek zagrać lepiej niż w Krakowie – przekonuje sternik Wisły Płock. 

Najlepszy początek od powrotu do ekstraklasy

Jak już wspomniano, Wisła Płock z reguły miała spore problemy na początku rozgrywek. Odkąd „Nafciarze” wrócili na najwyższy szczebel rozgrywkowy w Polsce – nie udawało im się po czterech kolejkach zainkasować więcej niż cztery punkty. W obecnym sezonie wreszcie zdołali to osiągnąć. Po czterech seriach gier mają bowiem pięć „oczek” i – co równie ważne – dodatni bilans bramkowy, co także od powrotu do ekstraklasy zdarzyło im się po raz pierwszy.

Na przestrzeni ostatnich pięciu sezonów po czterech meczach płocczanie zwykle dwukrotnie doznawali porażki. Tutaj również wyjątek stanowią jedynie obecne rozgrywki, w których „Nafciarze” okazali się gorsi na razie tylko od mistrzów Polski. Trudno nie zauważyć więc minimalnego, ale jednak progresu w wykonaniu podopiecznych Radosława Sobolewskiego. 

Z podtrzymaniem nie najgorszego bilansu większych problemów mieć nie powinni. A to dlatego, że ich najbliższym rywalem będzie Warta Poznań, która w dotychczasowych czterech spotkaniach oddała raptem sześć strzałów celnych, co daje średnią 1,25 strzału celnego na mecz. Choć, jak to w naszej rodzimej lidze – tutaj wszystko jest możliwe. Zresztą sam szkoleniowiec Wisły Płock przestrzega przed zlekceważeniem najbliższych rywali. 

Przed nami bardzo wymagające spotkanie. Będziemy musieli być maksymalnie skoncentrowani i skonsolidowani, żeby sięgnąć po trzy punkty. I raz jeszcze przestrzegam wszystkich przed dopisywaniem nam pełnej puli już przed meczem. Największą wartością Warty Poznań jest to, że tworzą zespół, monolit. Osoby, które śledzą ich poczynania, Ci, którzy oglądali ich mecze w całości wiedzą, że to bardzo trudny i poukładany rywal – argumentował cytowany przez oficjalną stronę internetową klubu Sobolewski. 

Wisła Płock z trójką z tyłu

Radosław Sobolewski w obecnym sezonie troszkę namieszał. I eksperyment ten trzeba przyznać, że całkiem mu się udał. Chodzi rzecz jasna o grę trójką obrońców. W dwóch pierwszych spotkaniach w pierwszej linii mieliśmy okazję oglądać tercet stoperów Uryga-Michalski-Rzeźniczak. Z uwagi na uraz tego ostatniego, w trzecim meczu z Legią Warszawa, Radosław Sobolewski obok Michalskiego i Urygi na początku spotkania ustawił Damiana Zbozienia, który jednak kończył mecz na wahadle. I trzeba przyznać, że były gracz Arki Gdynia czuje się na tej pozycji całkiem nieźle, co tylko udowodnił w meczach w Poznaniu oraz w Krakowie. W meczu z Wisłą szansę w pełnym wymiarze czasu dostał Dušan Lagator, który obok Urygi i Michalskiego spisał się całkiem nieźle. 

Jeśli chodzi o drugą linię – tutaj szkoleniowiec również nie zamierza zbyt dużo mieszać. W tej najczęściej mogliśmy oglądać Filipa Lesniaka oraz Damiana Rasaka, których po bokach uzupełniali z lewej strony Cabezali, a z prawej wspomniany już wyżej Zbozień. W ataku najwięcej szans dostawał Cilian Sheridan, który wystąpił we wszystkich czterech spotkaniach, ale w ani jednym nie zagrał pełnego wymiaru czasowego.

Sobolewski śmiało daje szanse młodemu Dawidowi Kocyle oraz Mateuszowi Szwochowi. W odwodzie szkoleniowiec ma również Gjertsena, Piotra Pyrdoła oraz Patryka Tuszyńskiego. Nie da się ukryć, że Radosław Sobolewski doskonale wie co robi.

Do małych problemów kadrowych odniósł się sam zainteresowany na konferencji przed dzisiejszym spotkaniem. – Piotr Tomasik trenuje już w normalnym trybie. Problem nadal utrzymuje się u Huberta Adamczyka, cały czas czekamy też na powrót Rzeźniczaka do pełnego treningu. Co prawda Kuba już trenuje, ale wciąż w niepełnym wymiarze. Wciąż odczuwa delikatne dolegliwości, dlatego uznaliśmy, że należy jeszcze chwilę poczekać – przekonywał sternik „Nafciarzy”. Zatem niewykluczone, że skład z ostatniego meczu z Wisłą Kraków nie powinien znacznie ulec zmianie… 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze