Dania znów jest wielka


„Duński dynamit” wersja 2.0

8 października 2021 Dania znów jest wielka
Foto Zheng Huansong/Xinhua/PressFocus

Kasper Hjulmand obejmował stanowisko selekcjonera w dosyć niecodziennych okolicznościach. Miał objąć posadę po Euro 2020. Przesunięcie o rok rozgrywek sprawiło, że to jemu przypadł ten zaszczyt. Dzisiaj cała piłkarska Dania jest wdzięczna. Z każdym kolejnym spotkaniem trener potwierdza, że był najlepszym wyborem.


Udostępnij na Udostępnij na

Jego poprzednik, Age Hareide, wprowadził drużynę na mistrzostwa Europy. Miał to być jego ostatni turniej. Los sprawił, że nie dane było mu poprowadzić zespołu – wszystko przez kontrakt, który wygasł z końcem lipca. Na początku kadencji nowego szkoleniowca czekała Liga Narodów – Belgia, Anglia oraz nieco słabsza Islandia dla nowego trenera? Selekcjoner nie miał żadnych obaw.

Jeśli nie potrafisz poradzić sobie z presją, nie powinieneś być selekcjonerem. (…) Mam wizję, jak osiągnąć wielkie rzeczy. Kasper Hjulmand

Dania i wizja wielkości

Kasper Hjulmand delikatnie zmodyfikował taktykę, jaką gra kadra. Nowy trener przywiązuje sporą uwagę do wymienności pozycji. Większość spotkań Dania rozpoczyna w ustawieniu 4-2-3-1, które w fazie ofensywnej zmienia się w 3-4-3 lub 3-5-2. Boczni obrońcy grają jako wahadłowi, kiedy jeden ze środkowych pomocników cofa się między stoperów i stamtąd rozgrywana jest piłka.

Jeśli mowa o środkowych obrońcach, to wszyscy mają wspólny mianownik. Jest nim wzrost. Każdy zawodnik pełniący tę funkcję w reprezentacji ma bowiem powyżej 185 centymetrów wzrostu. A ci kluczowi w trakcie Euro, czyli kapitan Simon Kjaer czy Jannik Vestegaard, grubo ponad 190 centymetrów. To daje pewność w defensywie i stwarza zagrożenie przy stałych fragmentach pod bramką rywala.

Wspomniani już wahadłowi pełnią bardzo ważną funkcję w układance Kaspera Hjulmanda. Po prawej stronie Jens Stryger Larsen lub Daniel Wass, a po lewej zwykle jest nim Joakim Maehle, którego selekcjoner wypatrzył jeszcze w belgijskim Genku. Z przodu zazwyczaj pozostaje jeden wysoki napastnik oraz zawodnik, który pełni funkcję fałszywej „dziewiątki”. Ostatnio byli to Martin Braithwaite lub Andreas Skov Olsen.

Takie ustawienie ofensywnych zawodników daje „wolność” piłkarzowi występującemu w środku, za plecami napastnika. Aktualnie tę funkcję pełni Mikkel Damsgaard z włoskiej Sampdorii. Początkowo, co naturalne, na tej pozycji grał Christian Eriksen, z którego z przyczyn zdrowotnych od pierwszego spotkania na Euro 2020 selekcjoner skorzystać nie może.

Horror z Finlandią

Dzień, który zapadnie w pamięć wszystkim fanom piłki nożnej na długo. Spotkanie przeciwko Finlandii, 12 czerwca 2021 roku. Około 40. minuty Christian Eriksen upadł bezwładnie na murawę Parken Stadium w Kopenhadze. U zawodnika Interu Mediolan doszło do zatrzymania akcji serca. Historię tego horroru śledził cały świat.

Natychmiast z każdej strony spływać zaczęły słowa otuchy dla zawodnika, rodziny, ale również kolegów z drużyny. W tym zamieszaniu zapomniano o jednej kwestii – turniej nadal trwał. Brutalne, ale prawdziwe. Duńczycy mogli przełożyć mecz o jeden dzień lub dokończyć go tego samego dnia. Po 90 minutach zapadła decyzja: „gramy dalej”.

Trudniej byłoby nam po tym wszystkim wsiąść dzisiaj autobus i przyjechać tutaj znowu jutro. Nie mogliśmy wyobrazić sobie, żeby po tym tak po prostu zasnąć. Bylibyśmy jeszcze bardziej zdezorientowani niż teraz. Chcieliśmy grać i przezwyciężyć to wszystko na boisku. Kasper Hjulmand po meczu z Finlandią

Duńczycy byli załamani, wykończeni emocjonalnie. Kapitan Simon Kjaer nie był w stanie grać dalej z powodu towarzyszącego mu strachu. To samo powiedzieć można o każdym zawodniku reprezentacji Danii, po kolei. Oprócz jednego – Kaspera Schmeichela. To on przed powrotem na murawę przytulił każdego z zawodników. To właśnie on próbował wzniecić ogień w swoich kolegach.

Cała Dania zjednoczona

Kiedy do reprezentantów wreszcie trafiła wyczekiwana wiadomość o stanie zdrowia Eriksena, odetchnęli z ulgą. W mediach pojawiła się informacja o rozmowie Eriksena z drużyną, w której zagrzewał ich do walki, prosząc, by dali z siebie wszystko. Do tej pory nie jest potwierdzone, że tak było, ale coś tchnęło w Duńczyków nowe siły. Przy wsparciu całego świata Dania grała dla Eriksena.

Spotkanie drugiej kolejki przeciwko Belgii zakończyło się porażką, mimo że liczbą wykreowanych sytuacji Duńczycy zmiażdżyli rywala. Tę dominację odczuli na swojej skórze Rosjanie, którzy zostali zniszczeni przez „Czerwono-białych” (4:1). Duńczykom udało się wyjść z fazy grupowej, mimo że po meczu z Finlandią nikt tego nie oczekiwał.

Wspaniały ofensywny futbol pozwolił roznieść Walię (4:0), a następnie w przekonujący sposób pożegnać z turniejem rewelacyjnych Czechów (2:1). Prasa rozpływała się w zachwytach nad ich postawą, zasłużenie. „Duński dynamit” w wersji 2.0 zatrzymał się w półfinale, w meczu przeciwko Anglii. Po dogrywce, po kontrowersyjnym rzucie karnym.

Ogromne zasługi w sukcesie drużyny Kaspera Hjulmanda przypisywano kibicom. Dania całą fazę grupową grała w rodzimej Kopenhadze. Atmosfera na trybunach stadionu Parken niosła zawodników. Bliskość trybun i murawy sprawiała, że piłkarze doping czuli dwa razy mocniej.

Kierunek Katar

Jeszcze przed Euro Dania świetnie rozpoczęła eliminacje do mistrzostw świata. Zwycięstwa nad Izrealem (2:0), Mołdawią (8:0) oraz – co najbardziej szokujące – nad Austrią (4:0). Po Euro „Duński dynamit” w wersji 2.0 nie zwalnia tempa. We wrześniu pokonał Szkocję (2:0), rezerwowym składem Wyspy Owcze (1:0) oraz Izrael (5:0).

Oznacza to, że przed spotkaniami z Mołdawią oraz Austrią reprezentacja Danii legitymuje się bilansem bramkowym 22:0 oraz kompletem zwycięstw. Dania jest piekielnie mocna, „zarówno w ofensywie, jak i w defensywie” – jak zapewne powiedziałby Adam Nawałka. Żarty na bok. Sympatyzujący z reprezentacją Danii mogą być niemal pewni awansu na mundial w 2022 roku.

Każda seria kiedyś się kończy, ale czy musi akurat na tym zgrupowaniu? Wydaje mi się, że najgroźniejszym rywalem dla Kaspera Schmeichela i spółki mimo wszystko będzie borykająca się z problemami Austria. Przed nią na Danię czeka wyjazd do Mołdawii. Trudno zakładać, że właśnie tam żelazny mur w defensywie upadnie.

Walec, za sterami którego stoi Kasper Hjalmund, jedzie dalej i nie zamierza się zatrzymywać. Kolejna ofiara na jego drodze już w sobotę o 20.45.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze