Obecnie Fiorentina zajmuje 17. miejsce w tabeli włoskiej ekstraklasy. Tylko trzy punkty dzielą ją od znajdującego się w strefie spadkowej Torino. We Florencji jeszcze nikt nie bierze na poważnie scenariusza, w którym ekipa Cesare Prandellego przyszły sezon zaczynałaby w Serie B. Na papierze drużyna „Violi” ma za mocny skład, by mogło dojść do czegoś takiego. Jednak jak już nieraz się przekonaliśmy – w piłkę nie grają statystyki.
Patrząc jedynie na zawodników grających obecnie w barwach Fiorentiny, można dojść do wniosku, że jest to zespół, który bez większego wysiłku powinien ogrywać drużyny takie jak Benevento czy Spezia, a z włoskimi gigantami może walczyć jak równy z równym. Jednak obecnie sytuacja klubu z Florencji wygląda zupełnie inaczej. Na razie Fiorentinie nie udało się nawet zremisować w starciach z najlepszymi zespołami Półwyspu Apenińskiego.
Między ważnymi meczami ekipa „Violi” oddaje się swojemu nowemu hobby – gubieniu punktów w pojedynkach z przedsezonowymi kandydatami do spadku. Oczywiście, drużynie Cesare Prandellego udało się również dwa razy zgarnąć całą pulę punktów – w spotkaniach przeciwko Torino i Udinese. Jednak te zwycięstwa bardziej przypominają chusteczkę na otarcie łez niż wyraziste ligowe triumfy. Co zatem dzieje się w klubie z Florencji, że nie jest on w stanie wykorzystać swojego potencjału?
Odpadające gwiazdy
Frederico Chiesa był najlepszym strzelcem ekipy ze Stadio Artemio Franchi przez dwa ostatnie sezony. W poprzednim roku był też, na równi z Dalbertem, najczęściej asystującym zawodnikiem drużyny z Florencji. Jednak w ostatnim okienku transferowym Włoch zdecydował się na przejście do Juventusu na zasadzie wypożyczenia z opcją wykupu. Jak łatwo się domyślić, klubowi włodarze stanęli przed nie lada wyzwaniem. Musieli znaleźć kogoś, kto – jak Chiesa – będzie praktycznie w całości odpowiedzialny za budowanie akcji ofensywnych.
Federico Chiesa w Juventusie! Hitowy transfer stał się faktem
Oprócz 23-latka ekipa z Florencji straciła też innego ważnego zawodnika – wcześniej wspomnianego Dalberta, który wrócił do Interu po zakończeniu wypożyczenia. We wcześniejszych oknach transferowych Fiorentina również nie potrafiła zatrzymać swoich najbardziej wartościowych zawodników. W lecie 2019 roku z włoskiej ekipy odeszło dwóch zawodników, którzy stanowili fundament ekipy „Violi”. Najpierw, na zasadzie wypożyczenia do AS Roma, z drużyny odszedł podstawowy środkowy pomocnik Jordan Veretout. Następnie, na podstawie takiej samej umowy, tym razem z zespołem Cagliari, z ekipą pożegnał się Giovanni Simeone – najlepszy strzelec drużyny z Florencji z sezonu 2017/2018. Mimo że obaj zawodnicy odeszli tylko na roczne wypożyczenia, to po ich zakończeniu nie wrócili na Stadio Artemio Franchi. Obaj zostali wykupieni z Fiorentiny za łączną kwotę 28 milionów euro. Można powiedzieć, że w tym momencie drużyna „Violi” specjalizuje się w pozbywaniu się z swojego klubu najbardziej wartościowych piłkarzy. Jednak każdy wie, że po takich ruchach transferowych do danego klubu pozyskiwani są zawodnicy, których zadaniem jest zastąpić nieobecne gwiazdy.
Dziury trzeba jakoś załatać
Najgłośniejszym transferem do włoskiej ekipy było przejście Francka Ribery’ego z Bayernu Monachium. Francuz dołączył do zespołu „Violi” w sierpniu 2019 roku na zasadzie wolnego transferu. Dzięki jego dotychczasowym osiągnięciom piłkarskim kibice z Florencji pokładali w nim wielkie nadzieje. Problemem okazały się ciągłe kontuzje 9-krotnego mistrza Niemiec. Ribery z powodu różnych urazów musiał w zeszłym sezonie opuścić aż 14 ligowych meczów. Problemem jest również wiek 81-krotnego reprezentanta Francji. Napastnik ma już 37 lat. Mimo że w profesjonalnej piłce chyba nie ma lepszego miejsca dla piłkarskich legend niż Serie A, czego najlepszym przykładem jest Zlatan Ibrahimović, to Ribery nie jest już najlepszą wersją siebie. Brakuje mu szybkości i zwinności, którą kiedyś imponował. Jednak nie przeszkadza mu to w popisywaniu się swoją boiskową inteligencją, wizją i doświadczeniem, którego nabierał przez lata. Francuz jest obecnie jedną z najjaśniejszych gwiazd ekipy z Florencji, ale tylko wtedy, kiedy jest w dobrej formie fizycznej. Niestety, w tym aspekcie były reprezentant Francji nie prezentuje się najlepiej.
W ostatnim oknie transferowym klub z Florencji pozyskał kilku innych zawodników znanych ze swoich umiejętności. Chodzi tutaj głównie o Giacomo Bonaventurę, Jose Callejona oraz Borję Valero. Oprócz ostatniego z wymienionych zawodników, który rozegrał tylko połowę poprzedniego sezonu w barwach Interu, nie można się do nich przyczepić, jeżeli chodzi o regularną grę na topowym poziomie. Musi zatem czegoś brakować w drużynie Fiorentiny, jeżeli tacy piłkarze nie mogą się wpasować w grę „Violi”. Może to być zwykły problem asymilacji w nowych warunkach, który często dopada sportowców po transferze do nowego klubu. Jednak sedno całej sprawy może tkwić w czymś zupełnie innym.
Nikola Milenkovic is the youngest defender to have reached 10 goals in Europe's top five leagues since 2018/19 ⚽#ForzaViola 💜 #Fiorentina pic.twitter.com/QKN6huLxw5
— ACF Fiorentina English (@ACFFiorentinaEN) December 12, 2020
Czy leci z nami napastnik?
O piłkarskiej chemii między Callejonem a Insignie mogłyby powstawać prace naukowe. To, w jaki sposób bez słów rozumieli się na boisku, było niesamowite. Giacomo Bonaventura też nie mógł narzekać na kolegów ze swojego poprzedniego zespołu. Tutaj właśnie może leżeć największy problem Fiorentiny. Wymienieni zawodnicy mogą świetnie pracować w ofensywie, jeżeli mają kogoś do pomocy. Oczywiście umieją od czasu do czasu samodzielnie stworzyć groźną akcję, ale nie jest to ich najsilniejsza strona. Czy teraz w zespole z Florencji można znaleźć kogoś, kto mógłby z nimi kierować ofensywą „Violi”?
Obecni napastnicy Fiorentiny: Christian Kouame, Dusan Vlahovic i Patrick Cutrone, w tym sezonie zdobyli łącznie dwie bramki. To tyle samo co Nikola Milenković – środkowy obrońca „Violi”. Ekipie Cesare Prandellego po prostu brakuje dobrych napastników. Można mieć w klubie świetnych pomocników, ale co z tego, skoro w drużynie nie ma skutecznych ofensywnych piłkarzy, którzy mogliby umiejętnie wykorzystać podania. Fakt, że najlepszym strzelcem drużyny w tej kampanii jest środkowy pomocnik – Gaetano Castrovilli – tylko pokazuje słabość ofensywy Fiorentiny. Wyraźnie widać, że drużyna z Florencji często nie wie, co dokładnie ma robić, kiedy znajdzie się już pod polem karnym przeciwnika. Mimo dobrego ustawiania się zawodników ofensywnych po prostu brakuje im techniki oraz doświadczenia, by wykorzystać podanie i umieścić piłkę w siatce.
Potrzebny kubeł zimnej wody
Jak widać, włoski zespół jeszcze nie otrząsnął się po odejściu Chiesy do Juventusu. W ekipie „Violi” brakuje zawodnika, który tak jak wcześniej 23-latek mógłby być generałem ofensywy. Jeszcze nie wiadomo, jak ekipa z Florencji podejdzie do nowego wyzwania. Na razie jedynym działaniem była zmiana trenera na Cesare Prandellego. Nowy szkoleniowiec zaczął pracę z zespołem w listopadzie. Mimo dotychczasowych słabych wyników kibice dają temu trenerowi jeszcze czas na udowodnienie swoich możliwości. Warto przypomnieć, że nie jest to pierwszy raz, kiedy Prandelli prowadzi zespół z Florencji. To właśnie z Włochem „Viola” osiągała czwarte oraz piąte miejsce w Serie A. Może okaże się on elementem, którego brakowało drużynie do wykorzystania swojego pełnego potencjału.
👋 ⚜️#ForzaViola 💜 #Fiorentina #Prandelli pic.twitter.com/8N5mNmDbAD
— ACF Fiorentina (@acffiorentina) November 10, 2020
Czy Fiorentina pokusi się o nowe transfery w styczniu, czy może będzie czekać na przełamanie napastników, którzy są obecnie w klubie? Jedno jest pewne: zarząd włoskiego klubu będzie musiał coś zrobić, jeżeli na poważnie myśli o powrocie do czołówki Serie A i walce o europejskie puchary.