Widzew Łódź przegrywa na własnym stadionie z Koroną Kielce


Łodziane po raz kolejny byli bardzo nieskuteczni

27 kwietnia 2022 Widzew Łódź przegrywa na własnym stadionie z Koroną Kielce
Adrian Mielczarski / PressFocus

Wczorajszy mecz na szczycie Fortuna 1. Ligi zapowiadał się bardzo ciekawie i nie zawiódł oczekiwań fanów tych rozgrywek. Świetne widowisko stworzyli wczoraj przy al. Piłsudskiego zawodnicy Widzewa Łódź i Korony Kielce. Kibice tych pierwszych niestety nie mogą być zadowoleni. Widzew przegrał 1:2 i kolejny raz nie wykorzystał wielu klarownych sytuacji bramkowych.


Udostępnij na Udostępnij na

Słaba skuteczność widzewiaków ma miejsce już w drugim meczu domowym z rzędu. Nieco ponad tydzień temu przy okazji starcia z Puszczą Niepołomice „Czerwono-biało-czerwoni” nie wykorzystali dogodnych sytuacji, które mogły ułożyć mecz na ich korzyść, ostatecznie i tak udało im się wygrać po bramce Daniego Villanuevy w 93. minucie spotkania. Wczoraj taka sytuacja się nie powtórzyła i łodzianie przegrali spotkanie, którego nie mieli prawa przegrać.

Powiem to, co powiedziałem w szatni zawodnikom. Zostało kilka tygodni, tylko cztery mecze. Z taką grą, z tym co dzisiaj pokazaliśmy i jeśli poprawimy skuteczność to wierzę, że zrealizujemy to, o czym wszyscy marzymy. Musimy być spokojniejsi w tej ostatniej fazie akcji. Wykańczać wszystko, co sobie wypracujemy. Nie możemy popełniać też takich prostych błędów jak przy drugiej bramce.

Teraz najważniejsze jest, żebyśmy się zjednoczyli pomimo tego wyniku, który boli nas wszystkich. Nie mamy do drużyny pretensji. Tak, jak walczyliśmy dzisiaj i jak dominowaliśmy, to powinniśmy ten mecz zamknąć już w pierwszej połowie. Tego oczekujemy. W meczu derbowym musimy zagrać taki sam futbol jak dzisiaj – z takim charakterem, z taką determinacją i z taką prędkością gry. Wiem, że drużynę na to stać – powiedział na pomeczowej konferencji trener Widzewa, Janusz Niedźwiedź.

Widzew bez napastnika

W łódzkiej drużynie od 1. minuty na pozycji nr „9” wystąpił Karol Danielak. Nie można powiedzieć, że był to zły występ. Były piłkarz Podbeskidzia Bielsko-Biała starał się, walczył i zanotował kilka niezłych rajdów. Nie zmienia to jednak faktu, że nie jest on typową „dziewiątką”, egzekutorem, którego zadaniem jest strzelanie goli hurtowo. Danielak wystąpił na tej pozycji z konieczności. Bartłomiej Pawłowski usiadł jedynie na ławce, a Bartosz Guzdek, Przemysław Kita i Mattia Montini nie znaleźli się nawet w kadrze meczowej z powodu urazów. Na ostatnie kilkanaście minut spotkania Pawłowski wszedł z ławki rezerwowych, ale nie był to zbyt udany występ. Wydaje się, że były piłkarz Śląska Wrocław zbyt mocno chciał wziąć sprawy w swoje ręce, co w większości przypadków kończyło się stratami. Wszyscy w Łodzi liczą jednak, że Pawłowski wróci do dyspozycji sprzed kontuzji, a pozostali napastnicy wyleczą urazy.

Korona skuteczna do bólu

Wczorajsze spotkanie na początku nie układało się dobrze dla zespołu z Kielc. Koroniarze musieli ciągle odpierać narastające ataki Widzewa, który już po pierwszych 45 minutach powinien prowadzić. Korona nie istniała w pierwszej części spotkania, nie mogła stworzyć sobie żadnej konkretnej sytuacji do strzelenia gola. W Kielcach musieli mierzyć się także z wieloma przypadkami zachorowań na grypę w zespole, dlatego wydawało się, że po przerwie gościom zabraknie sił. Nic bardziej mylnego. Po przerwie Korona doszła do głosu i z minuty na minutę zaczęła coraz bardziej zagrażać bramce Widzewa. Goście wykorzystali dwie dogodne sytuacje do zdobycia gola. Mieli jedną rzecz, której zabrakło gospodarzom – skuteczność.

Mieliśmy własne problemy, lecz przyjechaliśmy tutaj z wiarą w sukces. Mecz się dla nas nie układał, bo straciliśmy bramkę na początku drugiej połowy, co po raz kolejny nam się przytrafiło. Musimy nad tym popracować, lecz poza tym same pozytywy.

Musimy się teraz podleczyć. Dobrze, że następny mecz gramy dopiero w sobotę. To o jeden dzień więcej niż mieliśmy teraz. Patrzymy dalej w przyszłość i będziemy walczyć o bezpośredni awans. Zbliżyliśmy się do Widzewa, chociaż ta przewaga jest wciąż duża, ale zostały jeszcze cztery kolejki. Jutro jeszcze gra Arka z ŁKS-em i na pewno będzie ciekawie. Jeszcze raz gratulacje dla naszych chłopców, bo dali z siebie wszystko – powiedział po spotkaniu Leszek Ojrzyński.

RTS pod ścianą

Po przegranej z Koroną widzewiacy dalej mają dwa oczka przewagi nad trzecią Arką. Gdynianie mają jednak jeden rozegrany mecz mniej. Dzisiaj zmierzą się przed własną publicznością z Łódzkim Klubem Sportowym. Dojdzie do dość nietypowej sytuacji, ponieważ kibice Widzewa powinni w tym spotkaniu trzymać kciuki za lokalnego rywala, który ma szansę urwać Arce punkty. Pozwoliłoby to Widzewowi zachować fotel wicelidera, dający bezpośredni awans do ekstraklasy. Jedno jest pewne – ostatnie cztery kolejki Fortuna 1. Ligi zapowiadają się niesamowicie ciekawie, a walka pomiędzy Widzewem a Arką toczyć się będzie do samego końca rozgrywek.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze