Wczorajszy mecz na szczycie Fortuna 1. Ligi zapowiadał się bardzo ciekawie i nie zawiódł oczekiwań fanów tych rozgrywek. Świetne widowisko stworzyli wczoraj przy al. Piłsudskiego zawodnicy Widzewa Łódź i Korony Kielce. Kibice tych pierwszych niestety nie mogą być zadowoleni. Widzew przegrał 1:2 i kolejny raz nie wykorzystał wielu klarownych sytuacji bramkowych.
Słaba skuteczność widzewiaków ma miejsce już w drugim meczu domowym z rzędu. Nieco ponad tydzień temu przy okazji starcia z Puszczą Niepołomice „Czerwono-biało-czerwoni” nie wykorzystali dogodnych sytuacji, które mogły ułożyć mecz na ich korzyść, ostatecznie i tak udało im się wygrać po bramce Daniego Villanuevy w 93. minucie spotkania. Wczoraj taka sytuacja się nie powtórzyła i łodzianie przegrali spotkanie, którego nie mieli prawa przegrać.
90+6' Koniec meczu.
___#WIDKOR pic.twitter.com/dpnwVUOICB— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) April 26, 2022
– Powiem to, co powiedziałem w szatni zawodnikom. Zostało kilka tygodni, tylko cztery mecze. Z taką grą, z tym co dzisiaj pokazaliśmy i jeśli poprawimy skuteczność to wierzę, że zrealizujemy to, o czym wszyscy marzymy. Musimy być spokojniejsi w tej ostatniej fazie akcji. Wykańczać wszystko, co sobie wypracujemy. Nie możemy popełniać też takich prostych błędów jak przy drugiej bramce.
– Teraz najważniejsze jest, żebyśmy się zjednoczyli pomimo tego wyniku, który boli nas wszystkich. Nie mamy do drużyny pretensji. Tak, jak walczyliśmy dzisiaj i jak dominowaliśmy, to powinniśmy ten mecz zamknąć już w pierwszej połowie. Tego oczekujemy. W meczu derbowym musimy zagrać taki sam futbol jak dzisiaj – z takim charakterem, z taką determinacją i z taką prędkością gry. Wiem, że drużynę na to stać – powiedział na pomeczowej konferencji trener Widzewa, Janusz Niedźwiedź.
Widzew bez napastnika
W łódzkiej drużynie od 1. minuty na pozycji nr „9” wystąpił Karol Danielak. Nie można powiedzieć, że był to zły występ. Były piłkarz Podbeskidzia Bielsko-Biała starał się, walczył i zanotował kilka niezłych rajdów. Nie zmienia to jednak faktu, że nie jest on typową „dziewiątką”, egzekutorem, którego zadaniem jest strzelanie goli hurtowo. Danielak wystąpił na tej pozycji z konieczności. Bartłomiej Pawłowski usiadł jedynie na ławce, a Bartosz Guzdek, Przemysław Kita i Mattia Montini nie znaleźli się nawet w kadrze meczowej z powodu urazów. Na ostatnie kilkanaście minut spotkania Pawłowski wszedł z ławki rezerwowych, ale nie był to zbyt udany występ. Wydaje się, że były piłkarz Śląska Wrocław zbyt mocno chciał wziąć sprawy w swoje ręce, co w większości przypadków kończyło się stratami. Wszyscy w Łodzi liczą jednak, że Pawłowski wróci do dyspozycji sprzed kontuzji, a pozostali napastnicy wyleczą urazy.
Jeśli Widzew nie wygra tego meczu z Koroną, piłka nożna nie ma sensu. W kulturze gry, pomyśle, stylu – przepaść. Jak przez większość wiosny jedynym ratunkiem dla ekipy Ojrzyńskiego są stałe fragmenty gry. #Pierwszoligowiec
— Szymon Janczyk (@sz_janczyk) April 26, 2022
Korona skuteczna do bólu
Wczorajsze spotkanie na początku nie układało się dobrze dla zespołu z Kielc. Koroniarze musieli ciągle odpierać narastające ataki Widzewa, który już po pierwszych 45 minutach powinien prowadzić. Korona nie istniała w pierwszej części spotkania, nie mogła stworzyć sobie żadnej konkretnej sytuacji do strzelenia gola. W Kielcach musieli mierzyć się także z wieloma przypadkami zachorowań na grypę w zespole, dlatego wydawało się, że po przerwie gościom zabraknie sił. Nic bardziej mylnego. Po przerwie Korona doszła do głosu i z minuty na minutę zaczęła coraz bardziej zagrażać bramce Widzewa. Goście wykorzystali dwie dogodne sytuacje do zdobycia gola. Mieli jedną rzecz, której zabrakło gospodarzom – skuteczność.
– Mieliśmy własne problemy, lecz przyjechaliśmy tutaj z wiarą w sukces. Mecz się dla nas nie układał, bo straciliśmy bramkę na początku drugiej połowy, co po raz kolejny nam się przytrafiło. Musimy nad tym popracować, lecz poza tym same pozytywy.
– Musimy się teraz podleczyć. Dobrze, że następny mecz gramy dopiero w sobotę. To o jeden dzień więcej niż mieliśmy teraz. Patrzymy dalej w przyszłość i będziemy walczyć o bezpośredni awans. Zbliżyliśmy się do Widzewa, chociaż ta przewaga jest wciąż duża, ale zostały jeszcze cztery kolejki. Jutro jeszcze gra Arka z ŁKS-em i na pewno będzie ciekawie. Jeszcze raz gratulacje dla naszych chłopców, bo dali z siebie wszystko – powiedział po spotkaniu Leszek Ojrzyński.
Trzy mecze i dwanaście bramek! 😮😮😮 pic.twitter.com/7tkdEMY9rf
— Fortuna 1 Liga (@_1liga_) April 26, 2022
RTS pod ścianą
Po przegranej z Koroną widzewiacy dalej mają dwa oczka przewagi nad trzecią Arką. Gdynianie mają jednak jeden rozegrany mecz mniej. Dzisiaj zmierzą się przed własną publicznością z Łódzkim Klubem Sportowym. Dojdzie do dość nietypowej sytuacji, ponieważ kibice Widzewa powinni w tym spotkaniu trzymać kciuki za lokalnego rywala, który ma szansę urwać Arce punkty. Pozwoliłoby to Widzewowi zachować fotel wicelidera, dający bezpośredni awans do ekstraklasy. Jedno jest pewne – ostatnie cztery kolejki Fortuna 1. Ligi zapowiadają się niesamowicie ciekawie, a walka pomiędzy Widzewem a Arką toczyć się będzie do samego końca rozgrywek.