Wayne Rooney – kolejna gwiazda w Ameryce


Angielski gwiazdor chce podbić MLS

1 sierpnia 2018 Wayne Rooney – kolejna gwiazda w Ameryce
Sport24.spdns.org

Od kiedy letnie okienko transferowe zostało otwarte, oczy całego świata skierowane są głównie na Europę. W sumie nic dziwnego. Skoro taki piłkarz jak Cristiano Ronaldo zmienia klub, przechodząc z Realu Madryt do Juventusu Turyn, to chcąc nie chcąc musi przyćmić innych. Jedną z takich osób niewątpliwie jest Wayne Rooney, który opuścił Stary Kontynent, by spróbować sił w Ameryce.


Udostępnij na Udostępnij na

Narodziny rekordzisty

Kolebka futbolu zrodziła wielu napastników, jednak tylko on może poszczycić się mianem najlepszego strzelca w historii angielskiej reprezentacji. Wayne Rooney, bo o nim mowa, urodził się w Liverpoolu i wiadome było, że swoje pierwsze kroki będzie stawiał w jednej z miejscowych drużyn. Wybrał Everton, w którym zadebiutował w 2002 roku. Na osiągnięcie pierwszych rezultatów nie musiał długo czekać. Dzięki zdobyciu bramki w jednym z ligowych spotkań stał się najmłodszym strzelcem Premier League.  Szesnaście lat jak na debiutującego w sezonie zawodnika to nie lada wyczyn. Ale to był dopiero początek. W następnym roku pojawił się w reprezentacji „Synów Albionu”, co uczyniło go z kolei tym najmłodszym, który założył narodowy trykot. Jego gra nie mogła przejść bez echa, co zwróciło uwagę Manchesteru United.

W 2004 roku, za 15 milionów euro, młody piłkarz zasila szeregi drużyny Sir Alexa Fergusona. I znów kolejny rekord, bowiem był to najdroższy transfer w Anglii, jakiego dokonano za nastolatka. Początkowo młodzieniec był w cieniu takich piłkarzy jak Ruud Van Nistelrooy czy Cristiano Ronaldo. Pierwszy strzelał gole praktycznie na zamówienie, drugi z roku na rok wyrastał na coraz większą gwiazdę światowego formatu. Dopiero po odejściu Holendra Rooney utorował sobie dojście na bramkowe widoki. Natomiast transfer CR7 do Realu Madryt sprawił, że to Anglik stał się ikoną klubu z Old Trafford. Z biegiem czasu został kapitanem „Czerwonych Diabłów”, a także zapisał się w historii tej drużyny jako najlepszy strzelec wszech czasów. 253 gole w 559 meczach robią wrażenie. Po 13 latach Wayne przeniósł się znów do Evertonu, gdzie zagrał tylko sezon.

Czempionat

Gdyby spojrzeć na jego bogate w sukcesy CV, można znaleźć w nim  m.in. pięciokrotne zdobycie mistrzostwa Anglii czy też Tarczy Wspólnoty, Puchar Anglii oraz czterokrotny triumf w Pucharze Ligi Angielskiej. A to jedynie osiągnięcia na domowym podwórku, bowiem zwycięstwa w Lidze Mistrzów (2008), Lidze Europy (2017) czy w Klubowych Mistrzostwach Świata (2008) to już puchary z wyższej półki. Można powiedzieć, że Anglik zdobył wszystko, co było w jego karierze możliwe do skolekcjonowania. Smaku poważnego sukcesu nie było mu dane za to zaznać w barwach narodowych. Jedynie miano najlepszego strzelca w historii reprezentacyjnych spotkań, z 53 bramkami na koncie, czyni go już legendą za życia. Do tego liczne osiągnięcia indywidualne jak tytuły strzeleckie czy bycie ponownie najlepszym w poszczególnych konkursach wyraźnie podkreślają jego piłkarski kunszt.

To jeszcze nie koniec

Jednak sam piłkarz nie powiedział jeszcze stop. Mimo przekroczonej trzydziestki pragnie znów udowadniać, iż potrafi być klasową „dziewiątką”. Krok, jaki zdecydował się poczynić w tym okienku transferowym, na pewno zaskoczył niejednego fana piłki nożnej. Po tym, jak nowy trener „The Toffees” nie widział napastnika w swoim składzie, ten raczej nie zmartwił się swoją sytuacją i zapragnął poszukać nowych wyzwań. Po zakończeniu minionego sezonu postanowił opuścić Everton, a zarazem Europę, by spróbować swoich sił tam, gdzie zmierza coraz więcej „emerytowanych” zawodników – w Ameryce Północnej. I już na wstępie, przechodząc za 12,5 mln funtów, jego transfer staje się najdroższym w MLS.

10 lipca Anglik oficjalnie został przedstawiony jako piłkarz DC United. Klub z Waszyngtonu jest czterokrotnym zwycięzcą Major League Soccer, lecz po raz ostatni puchar umieścił w swojej gablocie w 2004 roku. Rooney ma być tym, który pomoże nowemu pracodawcy wznieść się na wyżyny. Jak sam gracz też przyznaje, przejście do MLS stanowi kolejne w jego karierze wyzwanie. Póki co DC zajmuje dolną część tabeli w Konferencji Wschodniej i niewiele wskazuje na to, by mogło być lepiej. W każdym razie, były napastnik Manchesteru powoli zaczyna aklimatyzować się w nowym otoczeniu, czego dowodem jest jego pierwsza bramka w nowej lidze. Zwycięstwo 2:1 nad Colorado Rapids i efektowna siatka założona bramkarzowi rywali z pewnością pomogą przełamać bariery oraz wejść z impetem w amerykańskie rozgrywki. W Anglii już ma status rekordzisty, w Europie piłkarza kompletnego i utytułowanego, a teraz czas na podbój USA. Tutaj przychodzi jako gwiazda, która wciąż błyszczy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze