Drużyna z Poznania grająca w Grodzisku Wielkopolskim zaczęła sezon co najmniej dziwnie. Warta nie wygrała żadnego z czterech pierwszych spotkań, do tego nie zdobyła w nich ani jednej bramki. Jednak z drugiej strony nie ma lepiej broniącego od nich zespołu.
W czterech kolejkach drużyna trenera Piotra Tworka straciła do tej pory tylko trzy bramki, pechowo dla nich każdą w innym spotkaniu. Stąd pytanie, czy Warta Poznań po prostu nie miała szczęścia do terminarza? Czy może jest za słabą ofensywnie drużyną, by zagrozić stałym bywalcom ekstraklasy? To drugie pytanie po meczu w Płocku wydaje się już niepotrzebne.
Piotr Tworek objął drużynę latem poprzedniego roku. Przed jego przyjściem Warta jako beniaminek zakończyła rozgrywki 1. ligi na trzynastej lokacie. Nie był to dobry sezon, ale z drugiej strony wywalczono utrzymanie. Po awansie z 2. ligi i utrzymaniu Warta po sezonie mogła spokojnie zacząć przygotowywać się do tego, by powalczyć o coś więcej. Czyli w ich przypadku o awans do ekstraklasy. Droga do tego awansu z początku była prosta i przyjemna, ale kiedy awans był na wyciągniecie ręki, drużyna przestała wygrywać. Zgubiła swój rytm, ale mimo wszystko wspólnym wysiłkiem osiągnęła baraże i dołożyła wszelkich starań, by awansować.
Geneza
Trener Piotr Tworek przyszedł do zespołu, by wypracować z nią awans. Kim jednak był szkoleniowiec poznańskiej drużyny, zanim dołączył do projektu o nazwie Warta Poznań. Piotr Tworek to były asystent między innymi Leszka Ojrzyńskiego za czasów, kiedy ten trenował Podbeskidzie Bielsko-Biała. Prowadzona przez nich drużyna zajęła na koniec sezonu dziesiąte miejsce w ekstraklasie. Jednak trener Ojrzyński stracił pracę w trakcie sezonu, 30 kwietnia. Piotr Tworek był tymczasowym trenerem przez trzy dni, by już 6 maja zostać szkoleniowcem Kotwicy Kołobrzeg. Nad Bałtykiem Tworek spędził półtora roku i poprowadził drużynę w trzech sezonach. Rozegrał sześć spotkań w sezonie 2014/2015, poprowadził zespół przez całe rozgrywki 2015/2016 i przez początek kampanii 2016/2017, by w listopadzie 2016 roku zostać zwolnionym.
Maciej Bartoszek okazał się kolejnym trenerem, u którego obecny szkoleniowiec Warty znalazł się na pozycji asystenta. Razem współpracowali w Koronie, gdy ta rozegrała najlepszy swój sezon, zajmując piąte miejsce w lidze. Później była ich wspólna przygoda w Niecieczy i kolejna w Chojnicach. Trener Bartoszek potrzebował przerwy, trwała ona niecały rok, a po niej trafił do Kielc, by ratować to, czego już chyba nikt by nie uratował. Natomiast wtedy jeszcze asystent trenera, Piotr Tworek, przejął Wartę Poznań i ruszył z nią po ekstraklasę.
Warta w 1. lidze
Na początku sezonu do drużyny dołączyli zawodnicy, którzy mieli dodać tej ekipie potencjału, i tak też zrobili. Tercet grających nadal w Warcie piłkarzy, czyli Łukasz Trałka, Mariusz Rybicki i Jakub Kuzdra. Trzech piłkarzy, którzy prezentowali się dobrze zarówno w 1. lidze, jaki i na starcie ekstraklasy. Zespół był dobrze przygotowany do sezonu, ale pierwszy mecz skończył się porażką 1:2 w Mielcu. Następnie jednak było już tyko lepiej.
Seria czterech zwycięstw, jednocześnie jedenastu spotkań bez porażki. Gra drużynie Piotra Tworka układała się bardzo dobrze i Warta do przerwy spowodowanej pandemią stawiana była jako faworyt do bezpośredniego awansu do ekstraklasy. Po przerwie jednak przydarzyło im się pięć zwycięstw, dwa remisy i pięć porażek. To wszystko doprowadziło poznańską Wartę do baraży, a tam udało jej się pokonać Termalicę w półfinale i Radomiaka w finale.
Warta i start ekstraklasy
Ekstraklasa nie przywitała drużyny z Poznania dobrze. Porażka z Lechią Gdańsk w meczu, w którym zespół Piotra Tworka był lepszy. Grał ciekawiej, miał więcej sytuacji, ale po jednym celnym strzale to Lechia wygrała 1:0. Wtedy jednak Warta wyglądała naprawdę dobrze. Nawet po czerwonej kartce, grając w dziesięciu, potrafiła grać ofensywnie. Były sytuacje bramkowe i być może udałoby się ten mecz wygrać, gdyby nie głupota Jakubowskiego. Zawodnik Warty wyleciał z boiska za podwójne symulowanie w polu karnym. Pierwszy mecz to dobra Warta, ale bez goli i z pechem w obronie.
Drugi mecz z Zagłębiem to znów porażka 0:1. Znów symulowanie Jakubowskiego w polu karnym, ale tym razem bez czerwonej kartki. Jednak Warta Poznań dobrze ustawiała się w obronie. Potrafiła czasem przeprowadzić kontratak, ale prezentowała się już gorzej niż u siebie przeciwko Lechi. Nie można wygrać meczu, w którym nie oddaje się celnego strzału na bramkę przez 90 minut.
Piast Gliwice przyjechał do Grodziska Wielkopolskiego w ramach trzeciej kolejki. W tym meczu momentami było szalenie, to Piast bardziej nie potrafił gola zdobyć, niż Warta dobrze broniła. Z drugiej strony Piast, który słabo zaczął sezon ligowy, też pozwolił na wiele drużynie z Poznania. I tak mogliśmy oglądać próbę wymiany ciosów w drugiej połowie, kiedy to raz byliśmy pod bramką Lisa, a za chwilę pod tą strzeżoną przez Frantiska Placha. Jednak ta otwartość w obronie nie pomogła nikomu i mecz zakończył się remisem.
No i w końcu mecz przeciwko Lechowi. Najbardziej pokojowe derby w Polsce zakończone zwycięstwem „Kolejorza” po golu Jakuba Modera z rzutu karnego. Stały fragment gry, który sprokurował Łukasz Trałka. Warta wyszła z wielką ambicją i chciała wygrać, starała się i przy Bułgarskiej naprawdę mogła zdobyć gola, ale tego pierwszego trafienia po powrocie do ekstraklasy nadal nie było. Wróciła za to satysfakcjonująca w pewnym stopniu obrona, która mimo wszystko popełniła błąd i przez to znów Warta skończyła z zerowym dorobkiem punktowym.
Po czterech spotkania drużyna trenera Tworka zajmowała przedostatnie miejsce. Zawdzięczała to w głównej mierze swojemu umiejętnemu graniu w obronie. Mając bilans minus trzech bramek, Warta była o jedną lepsza od Piasta. Jednak prawdą jest, że Warta przeciwko lepszym od siebie drużynom wypadła w ogólnym rozrachunku dobrze. Nie było wysokich porażek.
Lech, który z Wartą się męczył, wygrał kilka dni później z Apollonem 5:0. Piast grający przeciętnie trochę w naciągany sposób, ale jednak w liczbach ją wyprzedza. Lechia Gdańsk miała szczęście, a co poniektórzy piłkarze Warty grali głupio w pierwszym spotkaniu po powrocie do ekstraklasy. Z Zagłębiem byli gorsi i tam nie ma nic na ich obronę. Jednak biorąc to wszystko pod uwagę, Warta to dobrze zbudowany zespół, który dotychczas grał po prostu z drużynami lepszymi i prawdziwym testem miało być spotkanie z Wisłą Płock.
Pierwszy gol, pierwsze zwycięstwo
Udało się w końcu w Płocku zdobyć gola, a potem poszło już z górki. Nadal jednak nie ustrzeżono się błędów i już w pierwszej połowie gracze z Płocka mogli mecz z Wartą wyrównać, ale Lis stanął na wysokości zadania. Warta w spotkaniu z Płockiem była drużyną lepszą. Stwarzała więcej sytuacji, chciała grać piłką i zmierzała do swojego celu, czyli zwycięstwa. Z drugiej strony gracze z Płocka nie byli wielką przeszkodą dla zespołu z Poznania. Zawodnicy trenera Tworka co prawda stracili gola, ale sami zdobyli trzy. W końcu zaczęła funkcjonować ofensywa, a fantastyczny w tym meczu był Łukasz Trałka.
***
Warta wygrywa pierwsze spotkanie i posiada już cztery punkty. Czy to moment, by krzyczeć, że wróciła Warta z pierwszej części sezonu 2019/2020? Chyba za wcześnie na takie słowa, ale jest wynik, a tego Piotr Tworek potrzebował. Dobra gra, która sprawia, że tracisz mało goli, to po prostu za mało. Jeżeli stracisz kilka bramek, ale strzelisz ich mniej, to możesz na koniec sezonu skończyć w strefie spadkowej. Dobrze się broniąc, nie można wygrać, można tylko nie przegrać, a tak nie da się utrzymać w ekstraklasie.
Drużyna Warty Poznań pasuje do ekstraklasy, problemem na starcie dla mnie był słaby terminarz. Lech, Lechia, Zagłębie były drużynami, które powinny wygrać z zespołem Piotra Tworka wyżej niż 1:0. Nie stało się tak, bo drużyna Warty grała solidnie. Dlatego miejmy nadzieję, że pierwszy gol i pierwszy sukces poprowadzą ekipę z Poznania na zwycięski szlak, sprawiając, że ich wyniki będą odtąd wyglądać tylko lepiej.