Po porażce z Holandią kolejnym rywalem reprezentacji Polski będzie Walia. Polacy z pewnością muszą zaprezentować się lepiej niż w czwartkowym spotkaniu, jeżeli myślą o utrzymaniu w dywizji A Ligi Narodów. Gareth Bale i spółka mają jednak warunki, by zagrozić naszej kadrze mimo kontuzji ważnych zawodników i ostatniej lokaty w tabeli.
Walia to jeden z przeciwników reprezentacji Polski w czwartej grupie dywizji A Ligi Narodów. Jest to jedyna drużyna, z którą „Biało-czerwoni” wygrali w czerwcowych zmaganiach tych rozgrywek. Mecz zakończył się wynikiem 2:1, co wcale nie oznacza, że Walijczyków można postrzegać jako jeden z najsłabszych zespołów dywizji A. Są 19. drużyną rankingu FIFA, siedem miejsc nad Polską. W naszej grupie nieźle zaprezentowali się przeciwko Holandii, aby później wywalczyć punkt w meczu z Belgią. Niedawno udało im się zakwalifikować na mundial, zwyciężając w barażach najpierw z Austrią, a następnie z nieprzewidywalną Ukrainą.
W obu spotkaniach jedyne bramki dla Walii zdobywał Gareth Bale, na którego Polacy muszą zwrócić szczególną uwagę. Bale co prawda nie jest tym samym piłkarzem, który pobijał rekord transferowy, przechodząc z Tottenhamu do Realu, ale na poziomie reprezentacji nadal notuje wybitne występy. Przy okazji ostatniej konfrontacji Polski z Walią Bale nie pojawił się na boisku, mając na uwadze regenerację przed ważnym meczem z Ukrainą. Oczywiście bez niego nasi najbliżsi rywale aż tak nie zagrażali bramce Kamila Grabary.
Tym razem trzeba spodziewać się trudniejszej batalii na wyjeździe. Oprócz obecnego gracza Los Angeles FC w składzie „Smoków” wystąpią zawodnicy topowych europejskich lig, którzy mogą sprawić problemy ekipie Czesława Michniewicza. W defensywie możemy zobaczyć doświadczonego gracza Tottenhamu, Bena Daviesa. Na wahadle wystąpi reprezentujący Nottingham Forest, a wcześniej Liverpool FC Neco Williams. Z kolei w ataku obok Garetha Bale’a mogą zagrać Daniel James lub Kieffer Moore z Bournemouth.
To właśnie na linię ofensywną powinna uważać polska kadra. James oraz Bale są dynamiczni i dobrze czują się z piłką przy nodze, dlatego tak ważne jest, by nie pozwolić im na swobodne rozgrywanie w polu karnym. Czesław Michniewicz musi wziąć to pod uwagę, ponieważ przegrany tego meczu może zająć czwartą lokatę w grupie i wylądować w niższej dywizji.
Forma reprezentacji Walii
Zarówno Walia, jak i Polska są podbudowane awansem na mistrzostwa świata w Katarze. Nasi rywale mieli jednak trudniejszą przeprawę przez kwalifikacje. „Smoki” zakończyły fazę grupową na drugim miejscu, tuż za Belgią. W przeciwieństwie do Polaków potrzebowali dwóch zwycięstw w barażach. W pierwszym meczu z Austrią pokazali, że nie muszą dłużej utrzymywać się przy piłce, żeby oddać więcej celnych strzałów niż przeciwnik. Następnie wygrali z Ukrainą, która wydawała się dominować przez całe spotkanie. Niewiele zabrakło, a doprowadziłaby do wyrównania, gdyby nie dobra dyspozycja bramkarza, Wayne’a Hennesseya.
Mimo zaledwie 32% posiadania piłki przez Walijczyków i 22 strzałów Ukrainy to Gareth Bale miał udział przy jedynym golu. Po strzale z rzutu wolnego kapitana reprezentacji Walii Andrij Jarmołenko skierował piłkę głową prosto do własnej bramki. Ostatecznie na Cardiff City Stadium gospodarze zapewnili sobie kwalifikację do mundialu po raz pierwszy od 1958 roku. Bale uznał to osiągnięcie za największy sukces w historii walijskiego futbolu. Jest to o tyle interesujące, że na Euro 2016 Walia znalazła się w półfinale. Jednak to właśnie awans na mistrzostwa świata jest postrzegany jako najważniejsze wydarzenie.
🗣"It's the greatest result in history for Welsh football."
Wales' World Cup play-off final win over Ukraine is the national team's "greatest" result, says Gareth Bale.
More ⤵️ #BBCFootball
— BBC Sport (@BBCSport) June 5, 2022
Reprezentacja Polski również może wyciągnąć wnioski z ostatnich spotkań niedzielnych rywali. Przede wszystkim „Smoki” nie do końca poważnie potraktowały poprzedni mecz z Polską, ponieważ cztery dni później rozgrywały decydujący baraż z Ukrainą. Stąd absencja kilku kluczowych zawodników, w tym kapitana, w wygranym przez „Biało-czerwonych” 2:1 spotkaniu. Walijczycy mogą teraz w pełni skoncentrować się na Lidze Narodów, chcąc sprawdzić się przed nadchodzącym mundialem.
W spotkaniach kwalifikacyjnych „Smoki” nie przeważały nad rywalami i oddawały inicjatywę, a mimo to zdobyły więcej goli. W związku z tym drużyna Czesława Michniewicza musi mieć się na baczności przez pełne 90 minut. Biorąc pod uwagę doświadczenia Austrii oraz Ukrainy, nawet względne prowadzenie gry przez Polaków nie musi zakończyć się korzystnym rezultatem.
Najmocniejsze ogniwa walijskiej kadry
Selekcjoner reprezentacji Walii, Robert Page, dokonał kilku kluczowych zmian w powołaniach do kadry na mecze z Belgią i Polską w porównaniu do zgrupowań przed poprzednią kolejką Ligi Narodów. Oczywiście największym wzmocnieniem będzie powrót kapitana, Garetha Bale’a. Były piłkarz Realu Madryt rozegrał ledwie 290 minut w ubiegłym sezonie. Teraz jest już zawodnikiem Los Angeles FC, gdzie buduje formę na wyjazd do Kataru. Można jednak zaryzykować stwierdzenie, że bez niego Walia nie zajmowałaby najwyższej lokaty w światowym futbolu od ponad 60 lat.
Bale ma niesamowity wpływ na zespół i to na nim bazuje ofensywa. Wystarczy spojrzeć na wyniki Bale’a w meczach reprezentacji. Ze 108 spotkań w kadrze w 95 wystąpił w wyjściowej jedenastce. Od początku 2021 roku w 11 meczach reprezentacji zaliczył sześć goli oraz cztery asysty. Miał przy tym wkład w najważniejsze zwycięstwa nad Austrią, której strzelił dwie bramki, oraz nad Ukrainą, pieczętując awans Walii strzałem z rzutu wolnego. Nieregularna gra w klubie na przestrzeni ostatnich kilku lat nie przeszkadza Bale’owi w prezentowaniu znakomitej formy w kadrze. Znalezienie sposobu na choćby częściowe wyłączenie go z gry w niedzielnym meczu powinno być priorytetem reprezentacji Polski.
🇬🇧 Bobby Charlton, George Best, Kenny Dalglish, Gareth Bale 🇬🇧
Is Bale the best of British? ⭐️ pic.twitter.com/6XEqvBcwPW
— Sky Bet (@SkyBet) September 22, 2022
Zagrożenie pod naszą bramką może też stworzyć Kieffer Moore. Napastnik Bournemouth na razie nie rozgrywa wybitnego sezonu w klubie, ale podobnie jak Bale bywa lepiej przygotowany do gry w reprezentacji. To on strzelił jedynego gola dla Walii w czwartkowym meczu z Belgią.
Jeśli chodzi o linię pomocy, Robert Page również stawia na zawodników występujących na co dzień w Premier League. Tu uwagę przykuwa 21-letni Brennan Johnson, który jawi się jako wschodząca gwiazda Nottingham Forest, gdzie gra na pozycji drugiego napastnika. W ostatnich trzech starciach w Lidze Narodów miał na koncie dwa gole i jedną asystę. Jeżeli Bale ponownie nie wyjdzie na boisko w pierwszym składzie przeciwko Polsce, to właśnie Johnson najprawdopodobniej zagra od pierwszej minuty.
Selekcjoner reprezentacji Walii lubi eksperymentować z formacjami. Tak prezentowała się jedenastka „Smoków” w poprzednim, przegranym 1:2, spotkaniu z Polską.
W konfrontacji z Belgią Page wystawił Moore’a w roli wysuniętego napastnika, umieszczając z tyłu Johnsona oraz Daniela Jamesa. Natomiast we wcześniejszym meczu z Holendrami zdecydował się na grę dwoma napastnikami, ponownie Jamesem i Johnsonem. Polacy muszą uważać na akcje biegowe tych dwóch graczy. Daniel James z Fulham może przechodzić do bocznych sektorów boiska, skąd potrafi celnie dograć w pole karne do Johnsona.
Trener mógłby też spróbować systemu 3-4-3 jak w barażu z Ukrainą, kiedy Gareth Bale zagrał w jednej linii z Kiefferem Moorem i Danielem Jamesem. W tym wypadku wszechstronność ataku Walijczyków naraziłaby na szwank polską defensywę, która i tak nie wygląda zbyt dobrze. Z kolei jeśli nasi rywale zostaną przy grze wahadłowymi, tak jak ostatnio w Brukseli, Neco Williams i Connor Roberts przysporzą kłopotów Polakom. Mogą wzmocnić linię ataku, na co nasza kadra nie miała odpowiedzi w czwartek, kiedy Denzel Dumfries kontrolował całą prawą stronę.
Obrona „Smoków” jest prowadzona przez Joe Rodona, wypożyczonego z Tottenhamu do Rennes, oraz Chrisa Mephama z Bournemouth. Wygląda na to, że to oni zajmą się Robertem Lewandowskim w nadchodzącym spotkaniu. Walia musi sobie jednak poradzić z absencją dwóch fundamentalnych graczy środka pola. Były piłkarz Arsenalu oraz Juventusu, Aaron Ramsey, nie otrzymał powołania na obecne zgrupowanie. Brakuje też Harry’ego Wilsona, który nabawił się kontuzji kolana. Wilson ma za sobą znakomity sezon 2021/2022 w barwach Fulham. Z jego pomocą ekipa z Londynu zapewniła sobie powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii. Walijczyk zgromadził wtedy dziesięć bramek i aż 20 asyst.
Walia może być wymagającym przeciwnikiem
Wygrany mecz Polski z Walią 1 czerwca we Wrocławiu nijak się ma do rewanżu w Cardiff. Obie drużyny mogą teraz w pełni skoncentrować się na utrzymaniu w dywizji A. Walia przegrała ostatnie wyjazdowe spotkanie z Belgią 1:2 i nadal ma tylko jeden punkt. Z kolei Polska w słabym stylu uległa Holandii na Narodowym, utrzymując się na trzecim miejscu z czterema punktami. Wszystko wskazuje na to, że zwycięzca tego starcia uratuje się przed czwartą lokatą w grupie.
Mecz z Holandią pokazał, że „Biało-czerwoni” nie radzą sobie w defensywie, kiedy rywale wymieniają podania blisko pola karnego. Wobec tego Bale lub James muszą być odcinani od podań, co powinno być łatwiejsze niż przeciwko „Pomarańczowym”. Depay i Bergwijn mieli za plecami lepszych rozgrywających od walijskich pomocników.
Polacy będą mieli też większy udział w posiadaniu piłki, jednak żeby przełożyło się to na udany rezultat, trzeba unikać prostych błędów. W czwartek na Narodowym Polacy regularnie oddawali piłkę przeciwnikowi, co wynikało z nieporozumień w rozegraniu. Walia jest w stanie wykorzystać takie straty, ponieważ jest przyzwyczajona do zdobywania bramek, generując mniej akcji ofensywnych. Czesław Michniewicz musi przy tym wystrzegać się nieudolnej defensywy w bocznych sektorach. Wahadłowi Walii, tak jak wcześniej Dumfries czy Blind, mogą szukać tu swoich przewag.
Polscy stoperzy także nie mają łatwego zadania. Glik i Bednarek będą z jednej strony zmuszeni upilnować Kieffera Moore’a, który ma warunki, by skutecznie grać głową. Z drugiej, nie wiadomo, czy sprostają umiejętnościom technicznym Garetha Bale’a. Cieszyć może fakt, że walijska obrona nie należy do najpewniejszych. W siedmiu z ośmiu meczów w tym roku tracili przynajmniej jedną bramkę. Do tego w drugim starciu z Holandią stracili aż trzy bramki. Dopóki bramkarz Wayne Hennessey nie będzie się popisywał tak spektakularnymi interwencjami jak w spotkaniu z Ukrainą, nasza reprezentacja ma duże szanse na gole. Niemniej jednak Walia nie wydaje się być łatwym rywalem. Prawdopodobnie pokażą się z lepszej strony niż w pierwszej konfrontacji z Polską.