Unia Skierniewice zachwyca swoją historią, filozofią i jakością. Bezradna nawet Warta Poznań!


Unia Skierniewice pokonała 2:0 Wartę Poznań na stadionie przy Drodze Dębińskiej 12. Są liderem Betclic 2. Ligi, a przecież dopiero co awansowali!

23 listopada 2025 Unia Skierniewice zachwyca swoją historią, filozofią i jakością. Bezradna nawet Warta Poznań!

Spotkanie Warty Poznań z Unią Skierniewice miało symboliczny charakter. Oczywiście, mecz na szczycie, ale również starcie zespołów młodych, budowanych w oparciu o utalentowanych, polskich piłkarzy, grających otwarty i mądry futbol. Oba zespoły mają skromne, ale zaangażowane grono kibiców. Obecnie, oba emanują ciepłem, dobrymi warunkami do rozwoju. Jest wysoka jakość, ale też przestrzeń na radość z gry i wykonywania zawodu piłkarza. Zwycięska z tego boju wyszła Unia Skierniewice. Pewna siebie, trudna do zdarcia fizycznie, bezlitośnie wykorzystująca błędy rywala. Kamil Socha stworzył maszynę, a przed wieloma laty doprowadził do reaktywacji Unii, klubu, który znów pokazuje, że w sloganie sky is the limit troszkę prawdy może być.


Udostępnij na Udostępnij na

Ciężka praca u podstaw. Kamil Socha coś o tym wie!

Na pomeczowej konferencji prasowej, trener Unii Skierniewice, Kamil Socha półżartem półserio wypomniał rzecznikowi Warty Poznań, Piotrowi Komorowskiemu użycie słowa „udało się” w kontekście zwycięstwa Unii Skierniewice nad gospodarzami. Jak sam podkreślił, wyjazdowa wygrana i prowadzenie w lidze samo nie przyszło – są to efekty ciężkiej pracy drużyny, której gra naprawdę imponuje.

Ma to swoje odzwierciedlenie w historii klubu. Unia Skierniewice powstała w 1945 roku, jednak na skutek problemów finansowych w sezonie 2012/2013 ogłosiła upadłość. Na reaktywacje nie trzeba było długo czekać, Unia wróciła do gry w sezonie 2013/2014. Historia tegoż powrotu jest do prawdy urocza. Grupka przyjaciół, co czwartek spotykała się na piłkę, a później grę w karty.

Trener Kamil Socha, niby żartobliwie, miał rzucić propozycją rejestracji stowarzyszenia i rozpoczęcia gry w B-klasie. Od niewinnych żartów do ich realizacji wbrew pozorom droga długa nie jest. Tak też się stało. Klub powstał zupełnie od zera. Nie utrzymywał się z zewnętrznych dotacji. Przez pierwsze lata jego istnienia, to piłkarze grający dla zespołu płacili relatywnie wysokie składki – dzięki temu Unia kwitła. Gdy okazało się, że rozwój klubu nabiera wiatru w żagle, hobbystyczne prowadzenie drużyny zamieniło się w poważny, piłkarski projekt. Obecnie jeden z lepiej prosperujących w Polsce.

Puchar Polski, który przeszedł do historii Unii Skierniewice

Głośno o Unii Skierniewice zrobiło się w poprzednim sezonie. Wyeliminowali dwóch Ekstraklasowiczów z Pucharu Polski – Motor Lublin i GKS Katowice. W 1/8 finału czekał na nich Ruch Chorzów. „Niebiescy” wyrzucili za burtę klub ze Skierniewic. Wykonano jednak kolejny krok milowy w historii klubu. Przez chwilę oczy piłkarskiej Polski były zwrócone na tę niewielką miejscowość zlokalizowaną w województwie łódzkim. Unia także zdecydowanie zwyciężyła w pierwszej grupie Betclic 3. Ligi. Zgromadziła 23 zwycięstwa, 5 remisów i 6 porażek. Zakończyła kampanię z genialnym bilansem brakowym 81:30. Dokonano małej przebudowy. Transfery oparto o wyróżniających się, młodych, polskich piłkarzy z niższych lig. Nie oznacza to, jednak, że pozbawiono klub jego tożsamości. Wręcz przeciwnie.

Kamil Sabiłło jak strzelał w trzeciej lidze, tak i strzela w drugiej.

Sercem Unii Skierniewice jest Kamil Sabiłło, wychowanek Widzewa Łódź. Zakochany w mieście, klubie. Ceni Unię za rodzinną atmosferę, ciepło i niewielką presję. Jest luz, jest przestrzeń na dawanie z siebie maximum. Sabiłło robi to. Jest zmorą bramkarzy, którzy przewinęli się przez trzecioligowe kluby odkąd tylko trafił do Unii. Jak sam deklaruje, chce tu zakończyć karierę.

– To była bardzo udana przygoda. Głównym założeniem poprzedniego sezonu było awansować. Dokonaliśmy tego, a teraz chcemy być czarnym koniem rozgrywek Betclic 2 Ligi. – opowiedział Sabiłło w wywiadzie dla TVP Sport przed startem kampanii.

Przyszłość przewidział. Zresztą, Unia Skierniewice już z czarnego konia wyewoluowała do potencjalnego dominatora. W tym sezonie na przestrzeni 16 spotkań strzelił 14 goli, w poprzednim sezonie 24. Sezon 2023/2024 – 26 bramek, 2022/2023 – 13, 2021/2022 – 22. Wcześniej, w żadnym innym klubie Sabiłło aż tak nie strzelał. Teraz robi to nałogowo, regularnie, konsekwentnie z godną podziwu pewnością siebie. Dziś świetnie wykorzystał drobny błąd Kamila Lepczyńskiego, wyszedł niemal jeden na jeden z Leo Przybylakiem. Bramkarza Warty Poznań pokonał ładnym, płaskim strzałem po prawym słupku. Architekt, snajper idealnie wpasowujący się w założenia taktyczne Unii Skierniewice.

Co ciekawe, w przeszłości Sabiłło trenował pod wodzą Marka Papszuna. 31-latek w sezonie 2016/2017 trafił do Rakowa Częstochowa z niemieckiego Interu Dragon. Spędził tam raptem pół roku, więc ledwo liznął szkoły Papszuna.

– To bardzo wymagający trener, co jak widać po wynikach, przyniosło pozytywny wynik. – opowiada Sabiłło dla TVP Sport.

Być może dobrze, że było to raptem liźnięcie, bo gdyby Marek Papszun miał okazję na dłużej współpracować z Kamilem Sabiłłą, prawdopodobnie ten nie strzelałby co sezon ponad 20 goli, bo byłby… wahadłowym. Obecny trener „Medalików”, według pogłosek lada moment Legii Warszawa, prawie niechcący nie dopuściłby do napisania naprawdę imponującej historii. Sabiłło jest ikoną Skierniewic. I wspaniale widzieć takie historie, gdy kluby – także te mniejsze – mają swoich, niepowtarzalnych bohaterów. Być może 31-latek za jakiś czas doczeka się pomnika pod stadionem.

Bo Unia Skierniewice stadion ma reprezentatywny.

Nowoczesna infrastruktura Unii Skierniewice – ogromny potencjał

— Życzę, by na tym stadionie rozgrywały się mecze ekstraklasy — przy otwarciu obiektu deklarował Dariusz Klimczak, ówczesny minister infrastruktury.

Budowa obiektu pochłonęła 50 milionów złotych. Stadion może pomieścić trzy tysiące kibiców. Inwestycje dofinansowano z funduszu „Polski Ład”, a także Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej. Poza stadionem, powstały dwa boiska, z których korzystać mogą uczniowie lokalnych szkół.

Unia Skierniewice zachwyca. Pierwsze miesiące w Betclic 2. Lidze wyglądały obiecująco, ale nie wskazywały na to, że „Skierki” na tym etapie sezonu będą wyraźnym liderem. „Duma Skierniewic” uległa ledwo czterem rywalom: Olimpii Grudziądz, Świtowi Szczecin, Podhalu Nowy Targ oraz Podbeskidziu Bielsko-Biała.

Świetni trenerzy, młode talenty, jakościowy, otwarty i widowiskowy futbol. Tak, to o Unii Skierniewice i Warcie Poznań!

Pokonali Wartę Poznań 2:0 przy Drodze Dębińskiej 12 – od powrotu na poznańską Wildę do spotkania z Unią „Zieloni” nie przegrali ani jednego domowego meczu. Zakończyła się tym samym ponad 100-dniowa seria Warty bez porażki. Mijają już dwa miesiące odkąd podopieczni Kamila Sochy ostatni raz doświadczyli porażki. Mają także na swoim koncie najwięcej goli strzelonych w lidze – aż 36. Nie licząc rządzących się swoimi prawami zespołów rezerw, Unia ma trzecią najniższą średnią wieku w lidze – wynosi ona 22,5. Ich wczorajszy rywal znajduje się zaledwie pozycje niżej. Na 100% będą liderami po zakończeniu rundy jesiennej, a przecież dopiero co awansowali z trzeciej ligi!

Swoją drogą, trener Kamil Socha to też specjalista. Ma 54 lata. Kilkukrotnie odbijał się od poziomu centralnego. Wielkich trofeów jeszcze na koncie nie ma. Awansował wraz z Unią Skierniewice do drugiej ligi. Przygotował się odpowiednio na rywalizacje w Pucharze Polski z Motorem Lublin i GKS-em Katowice. Do rywali podchodził z szacunkiem, ale i wiarą w zespół, poszanowaniem wartości jakimi są praca i zaangażowanie. Moda na młodość na karuzeli trenerskiej w Polsce robi dużo dobrego dla wschodzącego pokolenia, być może dysponujące nieco świeższym, bardziej nowatorskim spojrzeniem na urlop. Ale tacy 54-latkowie jak Socha, oddani klubowi, nie dysponujący nie wiadomo jak niesamowitym CV też mają swoją przestrzeń w tej nowej rzeczywistości polskiego futbolu. Jeżeli dostaną odpowiednie warunki, zaufanie, sami wykażą się zaangażowaniem, udowodnią, że mają swoją wizję, pomysł i plan, mogą zrobić duże rzeczy. Tak jak Kamil Socha.

To nie jest jedyna duża rzecz jaką 54-letni szkoleniowiec zrobił. Środowisko piłkarskie w Polsce ma wciąż wiele tematów tabu. I depresja jest jednym z nich. Przed paroma laty, Kamil Socha w wywiadzie dla Weszło przyznał, że na depresję cierpi. Wsparcie otrzymał, bo jak się okazało, nie był wyjątkiem. Przechodził przez to niejeden polski trener. Przełamywanie tabu jest dobre. Depresja istnieje, także wśród tych zarządzających grupą, muszących wzbudzać zaufanie, wyzwalać respekt, choć w tych przypadkach o wyartykułowanie swoich problemów niełatwo. Świetne podejście i godna podziwu odwaga.

Mecz wysokiej klasy

Konfrontacja Warty Poznań z Unią Skierniewica była  niezwykle przyjemna do pogłębionej obserwacji. Dwie drużyny ze skromną, ale bardzo oddaną kibicowską bazą. Tworzone w oparciu o młodych, polskich piłkarzy. Nastawione na grę otwartego, przyjemnego dla oka, jakościowego futbolu. Zarówno Maciej Tokarczyk jak i Kamil Socha są w pełni świadomi atutów ich ekip, bez grama kompleksów, z wielką dumą te atuty eksponują w finalnym, taktycznym planie na mecz. Nie brakuje młodych talentów – po stronie gości chociażby Jakub Jendryka, Damian Makuch czy niezwykle dynamiczny, kreatywny i konkretny w ofensywie Jarosław Czerwik. W szeregach „Zielonych” – pewny siebie, świetnie technicznie, wyróżniający się w drugiej lidze Filip Waluś, a także Kacper Szymanek, Michał Smoczyński czy Leo Przybylak.

Unia Skierniewice, bez dwóch zdań, była najmocniejszą i najciekawszą drużyną jaka przyjechała na drugą ligę do Poznania. Od początku założyła bardzo wysoki pressing. W pierwszej połowie minimalnie dominowała, jednak brakowało jej groźnych sytuacji strzeleckich. Dawała Warcie przestrzeń do rozgrywania piłki – momentami było jej za dużo, Rafał Grocholski musiał trochę się wysilić. W 17 minucie groźny strzał z dystansu oddał Marcel Stefaniak, trzynaście minut później Warta sprytnie rozegrała rzut wolny. Stefaniak zagrał piłke na Walusia, ta spadła finalnie pod nogi ustawionego blisko bramki Kamila Kumocha, jednak ten chybił.

Warta Poznań nie zagrała źle, ale to Unia Skierniewice zasłużyła na zwycięstwo

Goście z kolei byli bliscy szczęścia w 10 minucie spotkania, z rzutu rożnego niemal doskonale perfekcyjnie dośrodkowano piłkę na głowę Juliana Kamińskiego, a ten minimalnie spudłował. W 36 minucie trochę nieśmiała, choć dominująca Unia Skierniewice objęła prowadzenie. Błąd w rozegraniu piłki popełnił Kamil Lepczyński, futbolówkę w mig przejął Kamil Sabiłło. W godny podziwu sposób przedarł się pomiędzy zdekoncentrowanymi defensorami Warty, wyszedł sam na sam z Przybylakiem. Zgadzało się wszystko – sytuacja jak najbardziej dogodna, przy piłce Sabiłło, gol musiał być. Unia otworzyła wynik. Przewagę zwiększyła w drugiej połowie po rzucie karnym – piłkę ręką zagrał Kacper Rychert. Karnego bez problemu wykorzystał 29-letni kapitan zespołu, Mateusz Stępień.

W drugiej połowie Unia miała mecz pod kontrolą. Kilkukrotnie prawą stroną atakował Marcel Stefaniak, momentami zawstydzał dryblingiem rywali, szukał kolegów w polu karnym. Gdy piłka do nich dochodziła, strzały zazwyczaj były niecelne, zablokowane lub łatwe do obronienia. Kibice Warty nauczeni doświadczeniem mogli mieć nadzieję, nawet przy wyniku 0:2, że „Zieloni” wezmą się w garść i wyrównają, albo nawet wygrają. Udało się tak z Podbeskidziem Bielsko-Biała, Olimpią Grudziądz i KKS-em Kalisz. Wartę Poznań trzeba było uznać najsilniejszym mentalnie zespołem – zawsze zdeterminowanym, grającym do końca, na pełnym zaangażowaniu.

Więcej Unii, więcej Warty

Dzisiaj jednak wolicjonalne bogactwo jakim dysponują „Zieloni” zostało przeciwstawione wysokiej jakości, ogromnej intensywności, taktycznemu zaawansowaniu. Warta chciała, nawet bardzo, ale defensywa Unii Skierniewice była doskonale przygotowana na trudną końcówkę. Pole karne zostało zamurowane, co więcej, gracze Unii cały czas byli w gotowości do wyjścia z szybką kontrą. W fazach przejściowych radzili sobie dużo lepiej od gospodarzy. Niemoc niekiedy przeradza się w desperacje – wiele prób Warty w ostatnich minutach nie miało szans na powodzenie, brakowało zachowania chłodnej głowy. Przede wszystkim, Unia Skierniewice była lepsza.

Takich meczów jak ten chcemy więcej. Poprosimy też jak najwięcej snajperów jak Kamil Sabiłło, trenerów jak Maciej Tokarczyk i Kamil Socha, atmosfery jak wczoraj przy DD12 i inspirujących historii. Bo futbol i my potrzebujemy zarówno tych sięgających początku ubiegłego wieku, o tytułach mistrzowskich zdobywanych wiele dekad temu, jak i takich, które od 2013 roku pisze Unia Skierniewice, która z tym samym zarządem, tą samą ekipą przyjaciół która przeszła ścieżkę od B-klasy, do Betclic 2. Ligi. Futbol także potrzebuje więcej ciepła. Warta i Unia to drużyny sympatyczne, niewielkie, ale z ambicjami, zostawiające serducho na murawie i grające dla kibiców, którzy w sobotę także, po obu stronach, zrobili niesamowite show.

Komentarze
Marek (gość) - 1 sekunda temu

Bardzo dobry artykuł poparty faktami 👏🏼👏🏼

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze