W nocy gruchnęła informacja o powołaniu do życia Superligi, na której czele stoją największe kluby na świecie. Na naszych oczach nadchodzi rewolucja, która jest już nie do zatrzymania. UEFA, FIFA oraz poszczególne federacje i ligi zaczęły sprzeciwiać się i stawiać swoje warunki. Szkoda, że na to jest już za późno.
Nie od dziś wiadomo, że dla większości najbardziej na świecie liczą się pieniądze. Każdy bogaty chce zarabiać coraz więcej. Jest to zupełnie naturalne. Kluby nie są wyjątkiem. Już od dawna kierują się tylko i wyłącznie tym, ile zarobią dzięki futbolowi. Romantyczność w piłce nożnej przestała istnieć wraz z dojściem do władzy bogatych oligarchów, a później szejków.
Dyscyplina ta jest już doszczętnie zniszczona przez pieniądze. Superliga to tylko dopełnienie tego wszystkiego. Kluby założycielskie, czyli Real Madryt, FC Barcelona, Atletico Madryt, Juventus, Inter, AC Milan, Chelsea, Liverpool, Tottenham, Manchester City, Manchester United i Arsenal, mają dostawać ponad 300 milionów euro za sam udział w tych rozgrywkach. Obecnie za wygranie Ligi Mistrzów zespoły mogą otrzymać kwoty rzędu 130-160 milionów euro. O tym, jak mają wyglądać te zmagania, napisaliśmy TUTAJ.
Federacje chcą pouczać kluby
Zarówno FIFA, jak i UEFA chcą moralizować światowych gigantów, ba, chcą ich zaszantażować wykluczeniem z lig, a ich piłkarzom zablokować udział w meczach reprezentacyjnych i turniejach. Przecież to totalny bezsens i absurd. Osoby, które same nie są do końca uczciwe, które przez lata kierowały się tylko jak największym zarobkiem, mają pretensje do klubów, że te robią to samo. Idealnie pasuje tutaj mem ze Spidermanem.
FIFA wywiozła mistrzostwa świata do Kataru, powiększyła turniej do 48 drużyn narodowych. UEFA natomiast zwiększyła Euro do 24 ekip. Poszczególne federacje wywożą swoje superpuchary poza granice kraju i organizują mecze w godzinach przystępnych dla Azjatów i Amerykanów. I to wszystko dla pieniędzy. Gdyby federacje te były uczciwe i faktycznie ich nadrzędnym celem była piłka nożna, to dziś mogłyby mówić, co jest dobre, a co złe, a tak są na straconej pozycji.
Grupa największych skrzyknęła się nie wczoraj, nie tydzień temu, ale już kilkanaście dobrych miesięcy temu. Cały czas się dogadywali, ustalali szczegóły i doszli do wniosku, że należy działać. Pandemia tylko wszystko przyspieszyła. Kluby, tworząc Superligę, oddzielają się od biedaków niczym Polak od wiatru nad polskim morzem. Dodatkowo pozbywają się pośrednika w postaci europejskiej federacji. Po prostu dostaną większy kawałek tortu z tytułu praw telewizyjnych.
Co na to UEFA?
Działacze stoją pod ścianą. Otwarcie trzeba sobie powiedzieć, że jest to potężny kryzys, którego szybko i sprawnie się nie ugasi. Florentino Perez, prezes Realu Madryt, wraz z innymi szefami podjęli decyzję, od której nie ma już odwrotu. UEFA wspierana między innymi przez FIFA może pisać sobie ckliwe, moralizujące oświadczenia, ale nic im to nie da. Szantaż? Też nie.
Czołowe ligi bez swoich największych klubów? Nikt sobie tego nie wyobraża, a przecież to ma być jedna z kar wymierzona przez europejską federację do spółki z krajowymi związkami. Totalna głupota. Oglądalność Premier League, Serie A, a w szczególności La Liga poleci na łeb, na szyję. Telewizje zażądają renegocjacji swoich umów. Domino ruszyło jak w przypadku koronawirusa. Prędko nie wyhamuje, o ile w ogóle. Ogromne straty wizerunkowe i pieniężne.
Dlatego inteligentni ludzie z UEFA skierowali swoje „prośby” do piłkarzy, aby ci wpłynęli na zespoły. Ale to jest jeszcze głupsze. W tym całym zamieszaniu oni akurat mają najmniej do powiedzenia. Federacja oczekuje od nich tego, że sprzeciwią się swoim pracodawcom, którzy płacą im ogromne sumy. Pod płaszczykiem niezagrania na wielkich turniejach chcą wymusić na wielkiej dwunastce cofniecie się przed Superligą.
Poważnie? Przecież gdyby tak się stało, to wyniki mistrzostw Europy i świata będą wypaczone. Organizacja tychże turniejów pozbawiona będzie sensu. Byłby to kolejny cios dla UEFA i FIFA, i to zadany przez nich samych. Kolejna strata ogromnych pieniędzy.
Jednak rozumiem federacje. Kierują się swoim interesem, a w nim jest trzymanie wszystkiego pod swoim przewodnictwem. Muszą jakoś zareagować, bo słabo to wyjdzie, gdy nie sprzeciwią się powstaniu Superligi. Ale prawda jest taka, że kluby złapały UEFA w rozkroku i nie zamierzają puścić. To one teraz rozdają karty. Wyczuły słabość rządzących europejska piłką, dla których jedynym rozsądnym wyjściem jest pójście na ugodę. W każdym innym przypadku skończy się to fatalnie.
Superliga. Czy to dobry pomysł?
Aleksander Ceferin i jego współpracownicy muszą zdawać sobie z tego sprawę, że szantaże, zmuszanie zbuntowanych klubów na nic się zda. Może tylko wszystko przyspieszyć. Założycieli Superligi mają świadomość, że ludzie kochają oglądać wielkie marki, w których grają najlepsi piłkarze na świecie. Mają również świadomość tego, że telewizje są za wspomniane marki zapłacić krocie.
Nasuwa się jednak pytanie, czy to po prostu się nie znudzi? Bo ile można oglądać spotkania z udziałem samych topowych zespołów? Tydzień w tydzień będą rozgrywane hitowe starcia. Od zbyt dużej ilości słodyczy też robi się niedobrze i tak może być właśnie w tym przypadku. Na takie mecze po prostu czekało się bowiem z utęsknieniem, a teraz mogą stać się zwykłą szarą codziennością.
W tym momencie podchodzę do tego projektu dość sceptycznie. Ani nie jestem nastawiony wobec niego krytycznie, ani też nie popieram go całym sobą. Piłka nożna, w której się zakochałem, już dawno przestała funkcjonować. Zdążyłem się do tego przyzwyczaić. Nie łudzę się, że w futbolu chodzi tylko o sport. Chodzi tylko o pieniądze, dlatego potrafię zrozumieć te kluby. Myślą, jak ogromne korporacje, którymi zresztą są, prawda?
Nie mam zamiaru bojkotować tej całej Superligi, bo i tak gdy przyjdzie co do czego, to odpalę sobie spotkanie chociażby pomiędzy Realem Madryt a Manchesterem United. Powiem więcej, zrobią to setki milionów, a może nawet miliard ludzi na świecie. Każdy głosuje swoim pilotem. Można przestać śledzić piłkę nożną, ale prawda jest taka, że prawdziwi fani jednej czy drugiej drużyny czy też osoby po prostu kochające futbol będą sobie odpalać te mecze.
***
Jeśli chodzi o polskie kluby, to zupełnie nic się nie zmieni. Dalej będziemy na szarym końcu piłkarskiej Europy. Dalej nie będziemy potrafili awansować do europejskich pucharów, które swoją drogą – zakładając, że Superliga wystartuje – ulegną zmianie. Zakładam, że dojdzie do gruntownej reformy, ponieważ Liga Mistrzów zostanie pozbawiona swoich fundamentów, bez których na pewno się zawali. Ale kibice polskich drużyn mogą spać spokojnie. Ta cała Superliga nam nie grozi. W sumie to nic nam nie grozi oprócz kolejnej porażki w eliminacjach.