Trzy tuzy i underdog. Dla kogo Puchar Polski kobiet?


Rozgrywki Pucharu Polski kobiet wkraczają w decydującą fazę

22 kwietnia 2021 Trzy tuzy i underdog. Dla kogo Puchar Polski kobiet?
Artur Kraszewski/UKS SMS Łódź

Chętnych jak co roku była masa, ale na placu boju pozostała już tylko najlepsza czwórka. Puchar Polski kobiet w sezonie 2020/2021 trafi w ręce piłkarek Czarnych Sosnowiec, TME UKS SMS-u Łódź, Górnika Łęczna bądź UKS 3 Weronica Staszkówka Jelna. I o ile obecność w półfinale rozgrywek trzech czołowych drużyn ekstraligi kobiet dziwić nie może, o tyle pierwszoligowy rodzynek ma niepowtarzalną szansę na napisanie pięknej pucharowej historii.


Udostępnij na Udostępnij na

Choć oczywiście także dla pozostałych ekip trofeum ma bardzo duże znaczenie. Obrońcą tytułu jest Górnik Łęczna. Przed rokiem pokonał w finale Czarnych Sosnowiec, dla których była to trzecia z rzędu porażka w decydującym meczu. Z kolei dla łódzkiej drużyny będzie to czwarty występ w najlepszej czwórce rozgrywek na przestrzeni ostatnich sześciu lat. Żaden jednak jak dotąd nie zakończył się w finale.

Człapiący lider

Rekordzista pod względem zdobytych Pucharów Polski (11) i do ostatniej soboty zespół, na którego w lidze nie było mocnych. Czarni Sosnowiec, po latach bez medalu z najcenniejszego kruszcu, mają przełamać wszelkie klątwy w obecnym sezonie. Zadanie do łatwych należeć jednak nie będzie. W lidze ostatnia porażka sprawiła, że margines błędu częściowo się skurczył, a w pucharze liderki ekstraligi kobiet sprawiają wrażenie człapiących do finału.

Początek drogi w Pucharze Polski podopiecznych Sebastiana Stemplewskiego zgodnie z oczekiwaniami był jednak spacerkiem. Zwycięstwo 3:0 po walkowerze na niekorzyść Sparty Daleszyce, która nie stawiła się na mecz z powodu braku wystarczającej liczby zawodniczek, a następnie zaaplikowane pięć bramek Skrze Częstochowa. Łatwe trudnego początki, bo z wygodnej windy w stronę finału Pucharu Polski Czarne musiały przenieść się na strome schody.

I od sensacji było o krok już w 1/8 finału. Starcie z bardzo ambitnym UJ-em Kraków, 90 minut bez goli, 30 dodatkowe także i zadecydowała nerwówka. Nerwówka, którą lepiej wytrzymały liderki ekstraligi kobiet, które awansowały do ćwierćfinału dopiero po rzutach karnych.

A tam, przynajmniej w teorii, miała dokonać się formalność. Po drugiej stronie co prawda lider zaplecza ekstraligi, który w lidze jak dotąd przegrał tylko raz, ale to mimo wszystko dalej rywal z niższej półki. Jednak Tarnovia Tarnów poprzeczkę zawiesiła bardzo wysoko i po pół godzinie gry zdecydowane faworytki meczu miały już dwa gole straty. Wyrachowanie i doświadczenie ostatecznie wzięły jednak górę – Czarne wyprowadziły trzy bolesne ciosy w stronę pierwszoligowca i czwarty raz z rzędu zameldowały się w półfinale Pucharu Polski.

Stary, dobry Górnik

Ekstraliga kobiet, Puchar Polski, Liga Mistrzów. Górnik Łęczna w tym sezonie grać musiał na wszystkich frontach. Bardzo napięty terminarz, potyczki między innymi z Paris Saint-Germain w najbardziej prestiżowych rozgrywkach Europy – to wszystko musiało chociaż w pewnym stopniu odbić się na grze i wynikach obecnego mistrza Polski. I się odbiło – Górnik już na początku sezonu ligowego potracił punkty, co znacznie wpłynęło na jego obecną sytuację w tabeli.

Ale za to w Pucharze Polski piłkarki z Łęcznej przejechały się po wszystkich dotychczasowych rywalach. W czterech rundach łącznie 23 strzelone gole, raptem dwa stracone. Liczby mówią same za siebie. Mistrzynie Polski, dla których obronienie tytułu mistrzowskiego z poprzednich lat leży już raczej w sferze marzeń (strata do Czarnych Sosnowiec w lidze wynosi 10 punktów, a oba bezpośrednie mecze wygrały liderki tabeli), nacisk z pewnością położą na rozgrywki pucharowe.

Wczorajsze starcie wygrane z Rekordem Bielsko-Biała 5:0 było kolejnym pokazem siły zespołu dopiero co przejętego przez trenera Roberta Makarewicza. – Naszym celem jest awans do finału Pucharu Polski, a środowy mecz będzie kolejnym krokiem, by udowodnić sobie i naszym kibicom, że ten sezon nie jest jeszcze stracony – mówił dla Gksgornik.leczna.pl przed spotkaniem ćwierćfinałowym Pucharu Polski nowy trener Górnika. Pierwszy krok w stronę spełnienia planu wzorowy. Kolejny jednak z pewnością nie będzie łatwiejszy.

Przełamać klątwę półfinału Pucharu Polski

Piąte miejsce w lidze i półfinał Pucharu Polski. Dwie ściany mogłoby się wydawać nie do sforsowania przez TME UKS SMS Łódź. Każda seria jednak, nawet ta najgorsza, kiedyś musi mieć swój koniec. I piąte miejsce w lidze na pewno łodzianki w tym sezonie zostawią już za sobą. 12 punktów przewagi nad piątym Śląskiem Wrocław to zaliczka nie do roztrwonienia. Do całkowitego przełamania pozostaje już zatem sforsowanie bramy, za którą czeka finał Pucharu Polski.

TME UKS SMS Łódź – w drodze po medalowe marzenia w ekstralidze kobiet

Choć droga do niego już do tej pory nie była usłana różami. Zaczęło się utopijnie zwycięstwem 11:0 nad AZS UW Warszawa, lecz potem podopieczne Marka Chojnackiego musiały mierzyć się ze znacznie poważniejszymi rywalkami. W 1/16 finału był bratobójczy, wygrany 1:0 w końcówce mecz z drugim zespołem SMS-u, a w 1/8 hitowa rywalizacja z Medykiem Konin, ostatecznie jednak gładko wygrana przez łodzianki 3:0.

W ćwierćfinale zaś TME UKS SMS Łódź jako jedyny mierzyć się musiał z zespołem z tej samej klasy rozgrywkowej – GKS-em Katowice. A obie drużyny podchodziły do spotkania po wyczerpujących starciach ligowych sprzed czterech dni. – Mecz w Szczecinie był bardzo wyczerpujący, co można było zauważyć po naszym dzisiejszym zmęczeniu. Tempo tego meczu było dość intensywne, więc odczułam dzisiaj w pewnych momentach jego trudy – mówiła nam po wczorajszym spotkaniu Pucharu Polski jedna z bohaterek TME UKS SMS-u Łódź Gabriela Grzybowska, która przy pierwszym golu świetnie dograła piłkę na głowę strzelczyni jednego z dwóch goli dla łodzianek – Anny Rędzi.

GKS Katowice obijał szkielet bramki Oliwii Szperkowskiej (wybranej na MVP meczu), SMS zaś wykorzystał swoje szanse z początku meczu i wygrał 2:0. – Wynik ustaliłyśmy już w 12. minucie, więc mogłyśmy w jakiś sposób się cofnąć i oddać trochę gry GKS-owi, co nie oznacza, że nie stwarzałyśmy sobie dogodnych sytuacji – opisywała Grzybowska. Mimo że otwarcie także trener Marek Chojnacki przyznał, że jego zespół nie rozegrał najlepszego spotkania, to wczorajszy pragmatyzm SMS-u wystarczył na awans do Pucharu Polski.

Pucharu, który w zespole TME UKS SMS Łódź traktowany jest tak samo poważnie jak liga. I choć w łódzkim środowisku dużo mówi się, że półfinałowym rywalem wiceliderek ekstraligi kobiet z pewnością będzie Górnik Łęczna, to Gabrysia Grzybowska ze spokojem podchodzi do poniedziałkowego losowania. – Nie mam wymarzonego przeciwnika, ponieważ uważam, że każda drużyna jest w naszym zasięgu – mówiła 18-latka.

Pierwszoligowy underdog, który nie chce budzić się ze snu

Lider ekstraligi kobiet, obecny mistrz Polski, młoda rewelacja tego sezonu. OK, taki skład półfinalistów Pucharu Polski dziwić nie może. Ale UKS 3 Weronica Staszkówka Jelna? Niedzielny kibic ekstraligi najpierw sprawdzi, czy to nie błąd, a potem wygoogluje, skąd właściwie wzięła się ta drużyna. Obecność pierwszoligowca w gronie najlepszej czwórki pucharu to niemałe zaskoczenie. Ale czy ktoś powiedział, że na tym ma się zakończyć przygoda największej sensacji tegorocznych rozgrywek?

UKS 3 Weronica Staszkówka Jelna zajmuje dopiero 10. miejsce w 1. lidze, więcej meczów jak dotąd tam przegrała, niż wygrała. Jednak w Pucharze Polski gra znakomicie. Zwycięstwo nad Sokołem Kolbuszowa Dola 3:2, pokonanie Polonii Środa Wielkopolska 3:0 i hokejowa potyczka w 1/8 finału z Unifreze Górzno zakończona wynikiem 8:4. Fakt faktem, żaden z owych rywali nie może być uznany wielką marką w kobiecej piłce nożnej, ale spotkanie ćwierćfinałowe ze Sportis KKP Bydgoszcz miało już być właściwą weryfikacją możliwości pierwszoligowca.

I było. Po 90 minutach bydgoszczanki tylko remisowały 2:2 z grającym poziom niżej rywalem, a do tego kończyły mecz w dziesiątkę. A w dogrywce to pierwszoligowa drużyna mimo przegrywania 2:3 była w stanie zadać dwa nokautujące ciosy, które zapewniły jej zwycięstwo 4:3 i historyczny awans do półfinału Pucharu Polski. Piękna i niespodziewana historia, która wcale nie musi mieć swojego finału w przedostatniej fazie rozgrywek.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze