Trzy powody, dla których Puszcza Niepołomice się utrzyma


Przedstawiamy argumenty za tym, że to Puszcza Niepołomice pozostanie w PKO BP Ekstraklasie

25 maja 2024 Trzy powody, dla których Puszcza Niepołomice się utrzyma
Oscar Mrozowski/Puszcza Niepołomice

Przed ostatnią kolejką sensacyjny beniaminek wciąż może pożegnać się z ekstraklasą po jednym sezonie. Istnieją jednak poważne przesłanki ku temu, iż ta romantyczna historia zakończy się happy endem. Gra u siebie, gdzie szanse na zwycięstwo znacząco wzrastają, a przede wszystkim pomoże mu determinacja, którą przez cały sezon pokazywała w każdym meczu. Oto trzy powody, dla których Puszcza Niepołomice się utrzyma.


Udostępnij na Udostępnij na

Już w sobotę zakończymy sezon PKO BP Ekstraklasy 2023/2024. Znamy już dwóch spadkowiczów, a kto będzie tym trzecim pechowcem? W walkę o utrzymanie zamieszanych jest kilka drużyn i każda z nich ma pewne przesłanki ku temu, że to nie ona podzieli los Ruchu i ŁKS-u. Oto trzy powody, dla których Puszcza Niepołomice się utrzyma.

Powtarzalny i skuteczny styl Puszczy kluczem do sukcesu

Puszcza Niepołomice nie gra może najbardziej zjawiskowego futbolu w PKO BP Ekstraklasie. Niektórzy by nawet powiedzieli, że jest on rodem z XIX wieku. Nie zmienia to jednak faktu, że jest on szalenie skuteczny. Drużyna Tomasza Tułacza nie szuka kwadratury koła, tylko skupia się na tym, co jej wychodzi najlepiej – znakomite wykorzystywanie stałych fragmentów gry (najwyższy procent goli po SFG w PKO BP Ekstraklasie – ponad 50%) oraz perfekcyjne zorganizowanie.

W ostatnim czasie przynosi jej to spore korzyści. Nie licząc porażki z Pogonią Szczecin, w ostatnich spotkaniach regularnie zgarnia przynajmniej oczko. Mało tego, w ostatnim miesiącu dwa razy zwyciężyła z bezpośrednimi przeciwnikami o utrzymanie. Sądzimy, że na tak ważny mecz, który decyduje o być albo nie być w najwyższej klasie rozgrywkowej, zawodnicy będą jeszcze bardziej zmotywowani i skupieni na zrealizowaniu celu. Pomoże im w tym sprawdzony sposób gry, który akurat pod Piasta powinien dobrze się wpasować.

Grają u siebie, a jak wygrywają swoje mecze, to właśnie w Krakowie

Gdyby „Żubry” miały udać się do Gliwic, to nasze obawy byłyby dużo większe, bo w delegacjach uciułały ledwie 11 punktów na 51 możliwych. Na szczęście niepołomiczanie u siebie to zupełnie inna drużyna. 26 punktów na 48 wygląda dużo lepiej, co w tabeli domowej plasowałoby ich na 12. miejscu. Na osiem ligowych zwycięstw w sezonie aż sześć z nich miało miejsce na stadionie Cracovii, na którym rozgrywają swoje mecze.

Ostatni raz Puszcza u siebie przegrała mecz w… listopadzie ubiegłego roku z Pogonią, w którym fatalny występ zanotował Łukasz Sołowiej. Gdy do tego dołożymy fakt, że na wyjazdach gliwiczanie nie prezentują się imponująco, to istnieje bardzo duża szansa na to, że beniaminek z województwa małopolskiego może zdobyć komplet punktów, który da mu utrzymanie niezależnie od innych scenariuszy.

Bo czas zwieńczyć tę piękną przygodę happy endem

Może to nie jest argument do końca sportowy, ale drużyna Tomasza Tułacza naprawdę zaskoczyła wszystkich. Miała być łatwym dostarczycielem punktów, a po jej spadku wszyscy by zaakceptowali taki stan rzeczy. Miała to być cenna lekcja dla wszystkich maluczkich, że ekstraklasa choć lubi takie historie, to często je brutalnie weryfikuje.

Tymczasem „Żubry” nie dość, że nie szorują po dnie tabeli, to są o włos od utrzymania. Oszukały wszystkich ekspertów, którzy w programach oczywiście życzyli Puszczy jak najlepiej, ale nie przewidywali innego scenariusza niż spadek. Panowie, zaszliście już tak daleko, że teraz naprawdę wielką stratą byłoby zaprzepaszczenie tego, co dotychczas osiągnęliście.

***

Już bardzo niewiele dzieli niepołomiczan od osiągnięcia historycznego dla nich sukcesu. Mało tego, piłkarscy bogowie kalendarza sprawili, że ich dwaj bezpośredni rywale w walce o utrzymanie jadą na trudne tereny. Korona Kielce uda się na Bułgarską, skąd musi wywieźć trzy punkty, by liczyć na utrzymanie. Warta Poznań spróbuje zaś zepsuć fetę mistrzowską Jagiellonii.

Sami przyznacie, że trafienie na króla remisów Piasta Gliwice wcale nie wydaje się tak straszną przeszkodą jak taka „Jaga”. Ich szanse na spadek wynoszą zdaniem analityka Piotra Klimka 3,5%. Dlatego czas dokończyć dzieła i po ostatnim gwizdku z Piastem fetować tryumf godny Napoleona. Taki przecież przydomek w Niepołomicach zasłużenie otrzymał trener Tułacz.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze