Triumf Monterrey nad Esperance


Monterrey FC pokonało 3:2 drużynę Esperences Tunis i kończy klubowe mistrzostwa świata na piątym miejscu. Gole dla gospodarzy zdobyli Mier, De Nigris oraz Zavala. Natomiast trafienia dla Tunezyjczyków zaliczyli Ndjeng i Mouelhi.


Udostępnij na Udostępnij na

Rywalizacja drużyn z Meksyku i Tunezji była określana jako mecz zespołów, które są największymi przegranymi klubowych mistrzostw świata i pozostaje im tylko walka o to, aby nie zostać ostatnią ekipą prestiżowego turnieju.

Pierwsza połowa spotkania Monterrey FC – Espérance Tunis nie była pokazem pięknej i widowiskowej gry. Chociaż na trybunach Toyota Stadium znajdowało się kilku skautów bardziej renomowanych klubów, to piłkarze obu drużyn nie kwapili się do zdecydowanych ataków na bramkę swoich rywali. Pierwszą dogodną okazję do zdobycia gola mieli Meksykanie. Za sprawą Luisa Pereza już w 6. minucie Moez Ben Cherifa mógł zaprezentować swoje umiejętności bramkarskie. Golkiper najlepszej drużyny Afryki udanie interweniował i niebezpieczeństwo pod jego bramką zostało zażegnane. Rywale z Tunisu zdołali odpowiedzieć pięć minut później. Jonathana Orozco niesygnalizowanym strzałem próbował zaskoczyć Wajdi Bouazzi. Jednak uderzenie pomocnika okazało się niecelne i cała akcja spaliła na panewce.

Prawdziwe emocje były w ostatnim kwadransie pierwszej części meczu. Właśnie w tym okresie gry padły gole, które w znacznym stopniu wpłynęły na widowisko meczu o piąte miejsce w rozgrywkach. Pierwsi bramkę zdobyli zawodnicy „Mkachkha”. Po zagraniu z głębi pola futbolówkę przejął Yannick Ndjeng, który przepchnął obrońcę swoich rywali i oddał mocny strzał, po którym ostatecznie piłka zatrzepotała w siatce bramki strzeżonej przez Orozco i to drużyna z Afryki objęła prowadzenie w spotkaniu. To jednak były dobre złego początki.

W 39. minucie spotkania do wyrównania stanu meczu doprowadził Hiram Mier. 22-latek popisał się ładnym uderzeniem z powietrza po małym oblężeniu bramki Esperance Tunis i wynik 1:1 stał się faktem. Gdy wydawało się, że piłkarze obu drużyn zejdą do szatni na przerwę z wynikiem remisowym, to dośrodkowanie Cardozo z rzutu rożnego strzałem głową wykorzystał Aldo De Nigris i na odpoczynek po pierwszych trzech kwadransach gry w lepszych nastrojach schodzili zawodnicy z Ameryki Północnej.

Druga odsłona rozpoczęła się znakomicie dla nominalnych gospodarzy. Zaledwie dwie minuty po tym, jak sędzia zagwizdał po raz pierwszy w drugiej części meczu, na listę strzelców wpisał się Jesus Zavala, który wykorzystał bardzo dobre podanie widocznego w tym spotkaniu Aldo De Nigrisa i Meksykanie wyszli na prowadzenie 3:1. Chwilę później gola kontaktowego mógł zdobyć Khalil Chemmam, jednak obrońca zespołu prowadzonego przez Nabila Maaloula pogubił się przy strzale i stadion w Toyocie obiegł tylko jęk zawodu. Kolejnego gola ekipa z Monterrey mogła zdobyć w 52. minucie spotkania. W tym właśnie czasie wyśmienitym uderzeniem wyróżnił się Sergio Santana, lecz tym razem kibice meksykańskiej drużyny nie mogli radować się ze zdobycia gola i tablica świetlna w dalszym ciągu pokazywała wynik 3:1.

Na kwadrans przed końcem nadzieję w serca fanów tunezyjskich wlał Khaled Mouelhi, który wykorzystał rzut karny. Jednak to wszystko, na co było stać drużynę z Tunezji. Mimo że tuż przed końcem regulaminowego czasu gry Youssef Msakni i Oussama Darragi starali się pokonać bramkarza swoich adwersarzy, to efektu w postaci kolejnych goli zespół ze stolicy Tunezji nie miał. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną Monterrey FC, który kończy klubowe mistrzostwa świata na piątym miejscu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze