TOP 10 najlepszych ekstraklasowych transferów sezonu


Ranking najlepszych transferów dokonanych przez kluby z ekstraklasy w sezonie 2022/2023

30 maja 2023 TOP 10 najlepszych ekstraklasowych transferów sezonu
Mateusz Kostrzewa

Sezon ekstraklasy 2022/2023 zakończony! Emocji było wiele. Tak jak wiele było transferów. Duża część z nich była bardzo przydatna w kontekście całego sezonu. O niektórych kibice woleliby zapomnieć... Dzisiaj o tej pierwszej grupie transferów. O zawodnikach, którzy w nowych barwach w swoim debiutanckim sezonie spisali się szczególnie dobrze...


Udostępnij na Udostępnij na

Jak sam tytuł artykułu wskazuje, przed nami dziesiątka najlepszych ekstraklasowych transferów w minionym sezonie. Wliczamy w to zarówno okienko letnie, jak i to zimowe w połowie sezonu. Nie ma więc znaczenia długość stażu zawodnika czy kwota, za jaką przybył. Liczy się wpływ na zespół, a w przypadku każdego z wymienionej listy był on ogromny!

10. Patryk Makuch (Cracovia)

Na pierwszy ogień reprezentant Cracovii, który przyszedł w ramach wewnętrznego ekstraklasowego transferu z Miedzi Legnica. Patryk Makuch od początku do niemal samego końca sezonu trzymał równy, a żeby go nie skrzywdzić, rzeknę, że ponadprzeciętny poziom. W korzystniejszych dla „Pasów” momentach jeden z najlepszych na boisku – w tych nieco słabszych grał cały czas solidnie. To, że jest drugim najlepszym strzelcem zespołu po Michale Rakoczym i czwartym najczęściej wychodzącym na boisko zawodnikiem z Cracovii, wiele pokazuje. Makuch cieszył się ogromnym zaufaniem – oddawał je w liczbach, ale przede wszystkim w świetnych występach.

Krakowianie bardzo mocno na nim polegali. To potwierdza chociażby fakt, iż żaden zawodnik nie ma aż tylu wygranych pojedynków z rywalem. Nie jest on pierwszy pod tym względem tylko w zestawieniu klubowym. Również ma najwięcej triumfów w grze jeden na jeden w całej ekstraklasie! I choć Cracovia ostatecznie nie będzie grała w europejskich pucharach, kibice na pewno będą dobrze wspominać ten sezon. Przeciętny ekstraklasowy widz będzie kojarzyć „Pasy” z widowiskową i przebojową grą, co gwarantowali właśnie zawodnicy typu Makucha. Przechodził za 550 tys. euro – dziś jest wart dużo więcej.

9. Nene (Jagiellonia Białystok)

Nene, a raczej „specjalista od strzałów z dystansu”, przychodził do Jagiellonii z portugalskiej Santa Clara za darmo, ponieważ kończył mu się kontrakt. Deal życia? Na pewno! Bo obok tych oczywistych liderów „Jagi”: Marca Guala, Jesusa Imaza i Zlatana Alomerovicia, właśnie 27-latek zasługuje na wymienianie go z nimi jednym tchem. Ale czemu tu się dziwić? Jest to bardzo techniczny, ale przede wszystkim posiadający bajeczne uderzenie pomocnik. Wszedł do składu niemal od razu, bez żadnych kompleksów i pewnie byłby wyżej w tej klasyfikacji, gdyby jego klub punktował lepiej. Niemniej sezon i tak miał bardzo udany. Białostoczanie w ataku byli pewnego rodzaju fenomenem (48 bramek – piąty najlepszy wynik w całej ekstraklasie). Duża w tym zasługa Nene.

Jego wizytówką, jak już wspomniałem, są gole po strzałach z daleka. W sumie miał ich w tym sezonie pięć. To stanowi oczywiście najlepszy wynik spośród wszystkich graczy naszej ligi. Do tego można dodać, że bramki w jego wykonaniu były arcyistotne. Gol otwierający ich dorobek strzelecki w zremisowanym z Rakowem Częstochowa meczu, po jednej bramce w dwóch spotkaniach na wagę kolejno zwycięstwa i remisu z Miedzią Legnica, aż wreszcie gol wyrównujący stan meczu z Górnikiem Zabrze (ostateczny wynik – 2:1 dla Jagiellonii).

Nie ma wątpliwości, iż bez niego dużo trudniej byłoby w ogóle myśleć o utrzymaniu. Co dopiero jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że w tym sezonie spędził na murawie 2444 minuty… Najwięcej spośród wszystkich pomocników swojego klubu. Był w nim świetnym spoidłem.

8. Davo (Wisła Płock)

Piłkarz na miejscu ósmym w tym rankingu już nie gra w ekstraklasie od kilku miesięcy. Konkurencja była taka mała czy on był aż taki wybitny? Bez wątpienia był to jak na ekstraklasę piłkarz zjawiskowy. Dlatego zdecydowanie druga odpowiedź. Wpływ Hiszpana na zespół Wisły Płock w rundzie jesiennej, którą w całości spędził właśnie w barwach „Nafciarzy”, był olbrzymi. Tak duży, że gdyby został do końca sezonu, pewnie dziś byłby w tym rankingu rozważany nawet na podium. Przede wszystkim również Wisła raczej utrzymałaby się w lidze z dość dużą nawiązką nad dolną częścią stawki.

Samo to, że przecież aż przez osiem kolejek tego sezonu Wisła Płock cieszyła się z pozycji lidera ekstraklasy! Jego zimowe odejście nie było strzałem w stopę… Bardziej potężnym uderzeniem w serce wszystkich sympatyków „Nafciarzy”. Od tamtej pory wszystko zaczęło się sypać… Dlaczego Wisła Płock spadła z ligi? Brak tam było tak naprawdę lidera. Postaci, która w słabszym dla zespołu momencie będzie w stanie pociągnąć go do zwycięstw.

Nie ma co sprowadzać tego spadku w całości do odejścia Davo. Inni istotni zawodnicy Wisły również albo opuścili klub w podobnym czasie, albo po prostu zatracili formę z genialnej rundy jesiennej. Niemniej nie ma co ukrywać, że jego sprzedaż była zdecydowanie najbardziej zauważalna. Na przykładzie Yeboaha i Śląska Wrocław można sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby Davo jednak dalej grał w barwach „Nafciarzy”. Posiadając dziesięciu piłkarzy w przeciętnej formie i jednego „kozaka”, naprawdę możliwe jest utrzymanie…

7. Grzegorz Tomasiewicz (Piast Gliwice)

Miniony sezon 2022/2023 był bardzo burzliwy w gliwickim Piaście. W końcu „Piastunki” aż przez łącznie 18 kolejek znajdowały się w strefie spadkowej. W konsekwencji po pięciu latach bardzo dobrej pracy zwolniony został Waldemar Fornalik. Za niego przyszedł Aleksandar Vuković, który natychmiast odmienił oblicze gliwickiej drużyny. Poprawiło się wszystko i każdy zawodnik…

Z piątej drużyny tego sezonu można wyróżnić przede wszystkim Grzegorza Tomasiewicza, który po słabej jesieni (choć tu głównie przez słaby kolektyw) stał się z miejsca liderem środka pomocy. Trener Aleksandar Vuković ma to do siebie, że nie dokonuje wielu zmian. Dlatego też ten zawodnik grał najwięcej ze wszystkich z tego rankingu. W Piaście Gliwice jest pod tym względem trzeci (zagrał 3024 minuty). Ominął tylko jeden mecz ze względu na zawieszenie.

Ogólnie grał na tyle dobrze, że dziś trudno wyobrazić sobie Piast bez niego. Od przyjścia serbskiego menadżera jest on jednym z czołowych pomocników ligi. Jest to przykład zawodnika od wielu zadań. Świetnie broni, ma bardzo dobry przegląd pola i czasem potrafi nawet strzelić. W kontekście całego burzliwego sezonu był bardzo przydatny.

6. Bartosz Mrozek (Stal Mielec)

Drugi w lidze pod względem obronionych strzałów, trzeci, jeżeli chodzi o czyste konta… Według wielu pierwszy, jeśli weźmiemy pod uwagę bramkarzy w PKO BP Ekstraklasie. W naszym rankingu jest szósty. Bartosz Mrozek zagrał bowiem między słupkami bardzo dobry, żeby nie powiedzieć, że genialny sezon. Aż można się było dziwić, że Lech Poznań wypożyczył de facto swojego najlepszego golkipera, próbując za niego beznadziejnie grającego Artura Rudko, przeciętnego Dominika Holca i całkiem niezłego, patrząc na cały sezon, Filipa Bednarka. Nawet ten ostatni miewał jednak chwiejne momenty w tym sezonie. Podczas gdy Bartosz Mrozek w Stali Mielec wyrósł na jednego z najlepszych na swojej pozycji w całej lidze.

Oprócz genialnych interwencji, nieraz chroniących Stal przed stratą bramek i punktów, Bartosz Mrozek może pochwalić się świetną grą nogami. Oddał ze wszystkich bramkarzy w tym sezonie najwięcej celnych podań… Coś jeszcze trzeba przytoczyć? Mrozek udowodnił swoją jakość na tyle, że spokojnie powinien sobie wywalczyć miejsce w swoim macierzystym klubie, Lechu, w przyszłym sezonie. Za to Stal Mielec bez niego może mieć bardzo trudno, aby w przyszłym sezonie się utrzymać. Znalezienie godnego następcy będzie graniczyło z cudem. Był bezapelacyjnie najlepszym zawodnikiem mielczan w sezonie 2022/2023. To on dał im utrzymanie.

5. Bartosz Nowak (Raków Częstochowa)

Nie Ivi Lopez, żaden Fabian Piasecki czy Vladislavs Gutkovskis… Najlepszym, jeżeli chodzi o klasyfikację kanadyjską w Rakowie Częstochowa, był w tym sezonie transfer z Górnika Zabrze, Bartosz Nowak. Bez wątpienia dołożył od siebie cegiełkę, a nawet dużą cegłę w kwestii mistrzostwa Polski. To dzięki niemu „Medaliki” nie musiały bać się o skuteczność. Mimo że przecież Papszun nie dysponował bogatą w dobrych napastników kadrą. Wspomniani Piasecki czy Gutkovskis obecnie niestety nie gwarantują liczb na satysfakcjonującym dla klubu o takich ambicjach poziomie. Nie wspominając już o takim Sebastianie Musioliku…

29-latek świetnie brał jednak na siebie ciężar wykańczania sytuacji. Do tego dokładał także asysty i liczne kreacje szans dla kolegów z drużyny. Duża część akcji w minionym sezonie toczyła się z jego mniejszym bądź większym udziałem. Trzeba przyznać, że już w Górniku było w nim widać potencjał do bycia na absolutnie najwyższym ekstraklasowym poziomie. W Rakowie tylko to potwierdził, ale także stał się bardziej wszechstronnym zawodnikiem. Papszun nie dawał mu zawsze grać – nie zawsze również od pierwszej minuty. Niemniej wyciągnął z niego to, co najlepsze. Skutki? 11 goli i pięć asyst w barwach „Medalików”. Zdecydowanie najlepszy sezon w jego karierze. I pod względem indywidualnym i drużynowym. Dlatego w tym rankingu musiał się znaleźć.

4. Paweł Wszołek (Legia Warszawa)

Czwarty, tuż za podium, w tym rankingu znalazł się piłkarz Legii Warszawa. Już w tej chwili mogę zdradzić, że to nie ostatni zawodnik wicemistrza Polski na tej liście. Choć zdarzały mu się mecze, w których był dość niewidoczny, ogólnie okazał się świetnym transferem warszawiaków. Już w poprzednim sezonie brylował, kiedy był wypożyczony z Unionu Berlin. Definitywne przejście na Łazienkowską wyszło z dużą korzyścią i dla niego, i dla klubu. Siedem bramek i dziesięć asyst. To sprawia, że w tej chwili w klubowej klasyfikacji kanadyjskiej zajmuje drugie miejsce (tuż za Josue). Nie dość, że odbudował się tutaj po odbiciu się od ściany w postaci Bundesligi, to Legia Warszawa za sprawą jego świetnej gry wygrała Puchar Polski i zajęła drugie miejsce w lidze.

Liczby odzwierciedlają jego formę. Pawła Wszołka zapamiętamy z wielu popisów w tym sezonie. I nie chodzi tu tylko o pamiętny występ w programie telewizyjnym Familiada… Przede wszystkim na boisku pokazał, że jest jednym z najlepszych wahadłowych w ekstraklasie. Śmiało niektórzy mogą go umieścić nawet w najlepszej jedenastce tego sezonu. Gdy „Wszołi” jest w formie, trudno znaleźć na niego mocnych. Wszedł w sezon fantastycznie i poza drobnymi potknięciami trzymał formę – topową.

3. Rafał Augustyniak (Legia Warszawa)

Rafał Augustyniak zdobył z warszawiakami wicemistrzostwo i Puchar Polski. Trzeba przyznać, że dość mocno się do tych sukcesów przysłużył. O ile wejście miał dość przeciętne, o tyle z meczu na mecz zaczął wyglądać coraz lepiej. W sezonie spędzonym w Legii dał się bowiem poznać jako bardzo solidny obrońca, bez którego tak naprawdę trudno dziś wyobrazić sobie pierwszy skład. Można powiedzieć, że w wielu meczach był najlepszym punktem defensywnego tercetu.

Ribeiro dopiero po czasie zaczął grać na miarę oczekiwań, a Rose od początku sezonu, delikatnie mówiąc, nie może poszczycić się zbyt dobrą formą (zresztą wcześniej też nie dawał oznak dobrej gry). To sprawiało, że Runjaic w pewnym momencie musiał go wystawiać na boisku. Ale nie oszukujmy się… Nawet gdyby ta kadra nie była tak wąska, i tak grałby regularnie. Do bardzo udanych występów w defensywie dodawał zresztą również liczby… Żaden nominalny środkowy obrońca nie ma w tym sezonie ekstraklasy więcej bramek od niego (4). 29-latek to walczak, co pokazał w pamiętnym meczu, kiedy stracił ząb. Również jednak lider bez opaski kapitańskiej i niebywale skuteczny zawodnik. I w defensywie, i w ofensywie.

2. John Yeboah (Śląsk Wrocław)

Ósme miejsce Davo, który grał dla spadkowicza, Wisły Płock, a występujący w barwach bijącej się o utrzymanie Stali Mielec Bartosz Mrozek na szóstej lokacie. W czym te wybory są zbieżne z drugą lokatą w tym rankingu? Otóż ich wpływ na zespół wyglądał w podobny sposób. To kolejny przykład tego, jak jeden zawodnik jest w stanie pociągnąć cały zespół do sukcesów.

Tu chodzi o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. I nie ma co ukrywać, że bez niego Śląsk prawie na pewno nie utrzymałby się w lidze. Tego można być niemal pewnym. Samo to, że pod względem goli jest on na pierwszym miejscu spośród wszystkich graczy „Wojskowych”, coś już pokazuje. Tak samo fakt, że wchodził w największą liczbę dryblingów i wypracowywał sobie i kolegom najwięcej akcji w całym zespole. Prawdziwy człowiek orkiestra! Wszystko, co dobre w ataku, wychodziło właśnie od niego.

Nie dziwią więc pogłoski o wielkim zainteresowaniu jego osobą ze strony innych, lepszych od Śląska klubów. W tym Rakowa Częstochowa. Gdyby tam przeszedł, pewnie jak najbardziej by sobie poradził. Sądząc po tym, jak szło mu w jednym z aktualnie najgorszych zespołów w lidze, jak wprowadził się do ekstraklasy i jak długo trzymał poziom, można stwierdzić, że tak naprawdę w każdym polskim zespole znalazłby swoje miejsce… Na dłuższą metę nawet w pierwszym składzie każdego ofensywnego kolektywu. John Yeboah aktualnie przewyższa Śląsk Wrocław, który po tym sezonie wiele mu zawdzięcza. Biorąc jeszcze pod uwagę, że był to debiutancki sezon, tym bardziej można łapać się za głowę ze zdumienia. Wybitny gracz, za którym cały Wrocław by tęsknił, gdyby ten odszedł…

1. Stratos Svarnas (Raków Częstochowa)

Zaszczytne pierwsze miejsce należy się tylko jednej osobie. Tej widocznej w tytule akapitu. Może nietypowo, bo jednak zawodnik defensywny. Trzeba jednak powiedzieć, że sprowadzony latem z AEK-u Ateny Stratos Svarnas idealnie sprawdził się w obronnym tercecie Marka Papszuna i mistrzowskiego Rakowa. Nigdy w historii defensywa tego klubu nie wyglądała tak dobrze. W końcu „Medaliki” straciły w ekstraklasie jedynie 24 bramki (najmniej spośród wszystkich drużyn), co jest niejako potwierdzeniem tej tezy. I duża w tym zasługa Stratosa Svarnasa. Wiele osób nawet zgodnie uznaje go za nie dość, że najlepszy transfer sezonu, to jeszcze najlepszego defensora ekstraklasowych rozgrywek 2022/2023. Całkowicie zasłużenie!

25-latek znajduje się w niemal każdej najlepszej jedenastce sezonu. Nie popełniał w końcu żadnych rażących błędów i był bardzo pewnym punktem układanki Papszuna. W przypadku już byłego trenera Rakowa wielu miało problem, aby zrozumieć jego pomysł na futbol. Tymczasem on bezproblemowo zaaklimatyzował się i jak wcześniej wspomniałem – był w tej obronie liderem przez duże „L”. Był tylko wypożyczony, ale oczywiście Raków go wykupił. Spisał się tu na tyle dobrze, że musi zostać w Częstochowie. Przed nimi w końcu historyczny moment – pierwszy raz w historii będą grali o awans do Ligi Mistrzów. Stratos Svarnas jest gwarancją pewności i stabilizacji, która będzie „Medalikom” w tym momencie szczególnie potrzebna.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze