TOP 10 najbardziej rozczarowujących piłkarzy ekstraklasy w tym sezonie


Kilku piłkarzy ekstraklasy miało w tym sezonie zaprezentować nową jakość. Oczekiwania kibiców zostały jednak zweryfikowane

23 maja 2022 TOP 10 najbardziej rozczarowujących piłkarzy ekstraklasy w tym sezonie
Mateusz Kostrzewa/Legia.com

Za nami kolejny sezon ekstraklasy. Nasza rodzima liga jak zwykle przyniosła ze sobą wiele zaskoczeń. Niespodziewanie słabo zagrały Legia Warszawa i Wisła Kraków. Nadspodziewanie dobrze grali z kolei Radomiak Radom czy Warta Poznań. Tym razem skupimy się jednak na największych niewypałach tego sezonu.


Udostępnij na Udostępnij na

Stworzyliśmy ranking dziesięciu piłkarzy, którzy najbardziej rozczarowali w tym sezonie ekstraklasy. Oto oni:

10. Artur Boruc

Arturowi Borucowi należy się szacunek za całokształt kariery i jego wkład w nie tak liczne sukcesy Legii z ostatnich dwóch lat. Jednak końcówka jego kariery jest zupełnie nieudana. 42-latek na początku sezonu nie był w stanie ratować klubu w trudnych sytuacjach. Później długo nie grał z powodu kontuzji. Najmocniej sobie nagrabił w meczu z Wartą Poznań, kiedy bezmyślnie uderzył Dawida Szymonowicza we własnym polu karnym i zarobił za to czerwoną kartkę. Potem do pierwszego składu nie wrócił, nawet na ostatni mecz w sezonie (podobno z powodu niezapłaconej kary za wcześniej wspomniany wybryk).

Boruc nie pomagał sobie też w mediach społecznościowych. Co chwilę kogoś obrażał. Na jego celowniku znaleźli się m.in. sędziowie, a przed meczem z Jagiellonią nawet mieszkańcy Podlasia. Nie tak można sobie było wyobrażać ostatni sezon wielokrotnego i zasłużonego reprezentanta Polski.

9. Adam Hlousek

Czy ktoś pamięta, że ten piłkarz w tym sezonie wrócił do Polski? Raczej nie. Słusznie – Hlousek zagrał w jedynie dziesięciu spotkaniach w barwach Bruk-Betu Termaliki Nieciecza, a do tego głównie wchodził na boisko z ławki rezerwowych. Było wiadomo, że Czech nie reprezentuje już tego poziomu co przed laty w Legii Warszawa, jednak nadal wydawał się ciekawym transferem. Przypomnijmy, że przed odejściem do Termaliki Hlousek grał przecież w Viktorii Pilzno, później w niemieckim Kaiserslautern.

Z Małopolski Czech wyjechał już po pierwszej części sezonu. Trafił do Fastav Zlin, gdzie grał nieco częściej.

8. Dominik Furman

W poprzednim sezonie doświadczony pomocnik był ostoją Wisły Płock. Jeśli on dobrze grał, wtedy cały zespół był w stanie wykrzesać z siebie maksimum. Tym razem najpierw Maciej Bartoszek, potem Pavol Stano byli w stanie obejść się bez Furmana. Sam piłkarz po pierwszej części sezonu irytował się, że problem z dyspozycją ma nie tylko on, lecz cały zespół. Rok 2022 był już nieco lepszy w jego wykonaniu, ale i tak trzeba postawić przy jego postaci duży minus. Zwłaszcza porównując go do Mateusza Szwocha czy Rafała Wolskiego, których forma od pewnego czasu zwyżkuje.

7. Adriel Ba Loua

Jak na najdroższego piłkarza w historii klubu Adriel Ba Loua nie pokazał zbyt wiele. Oczywiście Lech zdobył mistrzostwo, a Iworyjczyk znajdował się w systemie rotacyjnym Macieja Skorży. Nie zmienia to faktu, że piłkarz za 1,2 miliona euro powinien być wyróżniającą się postacią w „Kolejorzu”. Za kontrast może posłużyć ubiegły sezon w Viktorii Pilzno – tam skrzydłowy na przestrzeni całego sezonu osiągnął o wiele lepsze liczby (i zagrał więcej minut, chociaż też rzadko grywał pełne 90 minut). Nie można odejmować temu zawodnikowi potencjału, ale na razie wydaje się niewarty tylu wydanych pieniędzy.

6. Lirim Kastrati

Kolejny przepłacony zawodnik. O ile w przypadku Ba Louy nie ma dramatu, to w przypadku Kosowianina już jest. Na początek okazało się, że jest on skłócony z trenerem Michniewiczem. Później, mimo wielu szans otrzymywanych od Aleksandara Vukovicia, nie był w stanie pokazać na boisku absolutnie niczego. Fani nie mogli nawet zauważyć mitycznej szybkości zawodnika z Bałkanów, którą przecież tak zachwalał prezes Mioduski.

Jako rozczarowania można w tym sezonie wymienić wielu zawodników Legii, ale to Kastrati jest jednym z tych, którzy na problemy sami sobie zapracowali.

5. Michal Skvarka

Słowak był jednym z tych piłkarzy, których sprowadzono specjalnie na życzenie Adriana Guli. W drużynach tego trenera pomocnik był kapitanem i praktycznie najważniejszą postacią. Ekstraklasa jednak zweryfikowała go negatywnie. Skvarka nie potrafił prosto kopnąć piłki, do tego często stawał się zupełnie niewidoczny na boisku.

Biorąc pod uwagę, że mimo kiepskiej dyspozycji Gula ciągle wystawiał go w pierwszym składzie, pomocnik szybko stał się jednym z pierwszych kozłów ofiarnych wśród wymagających kibiców „Białej Gwiazdy”. Jerzy Brzęczek postanowił później lekko ograniczyć liczbę minut tego piłkarza na boisku, ale Wisła i tak spadła z ligi.

Jewhen Konoplyanka przenosi się do Cracovii – transferowy hit w PKO Ekstraklasa

4. Jewhen Konoplyanka

Przejście Ukraińca do Cracovii na pewno nie było tak efektowne jak transfer Podolskiego do Górnika, ale nadal robiło wrażenie. W końcu mieliśmy do czynienia z wielokrotnym reprezentantem swojego kraju z przeszłością w Bundeslidze. Nawet mimo ostatnich nieudanych sezonów Ukrainiec wydawał się wartością dodaną dla krakowskiej drużyny.

Konoplyanka dostał trochę szans do gry, często podchodził do stałych fragmentów gry. Niestety nic z tego nie wynikało. Często stawał się niewidoczny w trakcie gry. W ostatnim meczu sezonu (z Legią Warszawa), gdy dostawał piłkę, zawsze spowalniał akcję. Cracovia niedawno ogłosiła, że ofensywny zawodnik zostaje w Polsce na przyszły sezon. Pod względem marketingowym jest to ciekawy ruch klubu, ale pod względem sportowym pojawiają się wątpliwości.

3. Enis Fazlagić

22-latek miał być godnym następcą Aschrafa El Mahdiouiego w Wiśle Kraków. Macedończyk podobno kosztował pół miliona euro. Tak w niego wierzono, że dostał kontrakt aż do 2026 roku. Ówczesny dyrektor sportowy Tomasz Pasieczny zapowiadał, że to piłkarz z ogromnym potencjałem.

Potencjał może faktycznie jest, lecz na razie nieobjawiony. Za kadencji Adriana Guli zawodnik z Bałkanów regularnie grał w pierwszym zespole, chociaż od początku było widać przepaść w umiejętnościach w porównaniu do poprzednika z Holandii. Tak samo jak w przypadku Skvarki Jerzy Brzęczek powoli próbował odstawiać tego zawodnika od pierwszego składu.

Fazlagić w tym zestawieniu znalazł się wyżej od Skvarki, bo po nim spodziewano się chyba jeszcze więcej niż po Słowaku.

Rauno Sappinen – miał być hit, wyszedł kit? Trudne początki Estończyka w Polsce

2. Rauno Sappinen

O Estończyku sami pisaliśmy, że może być jednym z najlepszych napastników ekstraklasy. W Estonii był poziom wyżej od wszystkich zawodników z ligi. W Polsce okazał się wielkim niewypałem transferowym.

Początkowo Sappinen był chętnie wystawiany do pierwszego składu przez Waldemara Fornalika. Jednak po kilku meczach zagranych bez większego zaangażowania szybko trafił na ławkę. Przy Kamilu Wilczku wyglądał na zawodnika o wiele gorszego i mniej skutecznego. Zresztą o to nie było trudno – przecież Sappinen przez pół roku nie strzelił choćby jednej bramki. W odpowiedzi na to niepowodzenie transferowe trener lekko zmodyfikował taktykę i zawodnik, który miał zawojować naszą ligę, pod koniec sezonu nawet nie powąchał murawy.

1. Mahir Emreli

Zawodnik z Azerbejdżanu chyba stanowi najgorsze możliwe uosobienie nieudanego transferu. Na początek czarował kibiców swoją bramkostrzelnością i otwartością. W mediach społecznościowych każdy zachwycał się gwiazdą, która była w stanie wygryźć ze składu nawet Tomasa Pekharta.

Potem okazało się, że Mahir Emreli lubi poimprezować. Do tego w kryzysowych momentach Legii nie był w stanie dać z siebie czegokolwiek – na boisku brakowało egzekutora, który swoją bramką dałby chociaż nadzieję. Do tego szybko popadł w konflikt z Czesławem Michniewiczem. Gdy okazało się, że Dinamo Zagrzeb chętnie pozyska krnąbrnego zawodnika, warszawiacy długo nie zwlekali i pozbyli się problemu. Teraz mierzą się z nim w Chorwacji – tam Emreli również, łagodnie mówiąc, nie imponuje. Biorąc pod uwagę, że przychodził do mistrza Polski, z którym miał zawojować europejskie puchary oraz być jego najjaśniejszą postacią, jest to największe rozczarowanie.

Podsumowanie

W klasyfikacji znaleźli się głównie zawodnicy, którzy dopiero niedawno dołączyli do naszej ligi. Wszystko dlatego, że każdy z nich miał pod względem umiejętności „zjadać” resztę piłkarzy z ekstraklasy. Rzeczywistość pokazała, że często są oni od nich nawet słabsi, a do tego brakuje im ambicji.

Ranking też jest w pewien sposób urozmaicony. Równie dobrze można było umieścić w nim połowę składu Wisły Kraków i drugą połowę jedenastki Legii Warszawa. Na uwagę zasługiwało także kilku piłkarzy Śląska Wrocław.

Warto też dodać, że powyżsi zawodnicy nie są najgorszymi piłkarzami, którzy grali w naszym kraju. Są u nas zdecydowanie gorsi grajkowie, ale akurat wobec tej dziesiątki część fanów na pewno miała większe oczekiwania. Zarządy ich klubów z pewnością też – w wielu przypadkach ich pozyskanie kosztowało wiele tysięcy, jak nie milionów euro.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze