Piłkarze Korony Kielce opuszczali stadion przy Ściegiennego w dobrych nastrojach. Dwóch z nich, Maciej Tataj oraz Paweł Sobolewski, docenili marznących przy wyjściu dziennikarzy i chętnie z nimi porozmawiali.
Udało dowieźć się trzy punkty do końca spotkania…
Maciej Tataj: Jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. Dobry początek, dwa razy po 1:0, dwa razy Pavol Stano. Cieszymy się ze zwycięstwa i dzięki niemu będzie nam łatwiej w kolejnych meczach.
Oficjalnie nie strzeliłeś jeszcze bramki, nieoficjalnie, premierową zdobyłeś w ósmej minucie.
Bardzo chciałbym strzelić gola jak najszybciej, niestety muszę jeszcze na to poczekać. W każdym nowym klubie mija trochę czasu, trzy, albo cztery mecze, zanim się przełamię. Czekam dalej i będę starał się z całych sił, by zdobyć pierwszą bramkę. Mam nadzieję, że z dobrym skutkiem.
W końcówce Polonia bliska była strzelenia gola…
Na pewno. W ostatnich minutach było nerwowo ze względu na kartkę Michała Zielińskiego, były nerwy, rzeczywiście goście przejęli inicjatywę. Ale dowieźliśmy do końca 1:0 i to jest najważniejsze.
Jak z perspektywy boiska oceniasz wpływ pogody na grę?
Aura zaskoczyła nas. Mimo tego, iż murawa była bardzo dobrze przygotowana, śnieg niewątpliwie przeszkadzał w grze obydwu drużynom, być może z tego wynikało sporo strat i niedokładności.
Wykonaliście plan maksimum. Dwa zwycięstwa na własnym stadionie Korona odniosła w ciągu całej poprzedniej rundy, teraz, już po dwóch spotkaniach wyrównaliście to osiągnięcie…
To świadczy o tym, że idziemy w dobrym kierunku, będziemy starali się dalej wygrywać. Teraz czeka nas mecz w Krakowie.
Liczysz na miejsce w wyjściowym składzie?
Cóż… Myślę, że każdy trenuje, jest w kadrze, czy meczowej osiemnastce po to, by grać. Mam taką nadzieję, przez najbliższy tydzień będę robił wszystko, aby tak było.
Jesteś usatysfakcjonowany z występu?
Przede wszystkim cieszę się ze zwycięstwa drużyny. Jako napastnik zawsze jednak będę dążył do strzelenia bramki, nie inaczej jest w tym przypadku. Nie mogę być do końca usatysfakcjonowany. Szkoda, że nie została uznana moja bramka, z początku spotkania. Cóż, na razie nie udało się.
Sędzia chyba nie miał najlepszego dnia…
Moim zdaniem były trzy kontrowersyjne sytuacje, moja bramka, potem nieodgwizdany karny (prawidłowo zdobyty gol w ósmej minucie – nieuznana przez sędziego oraz ewidentny faul Pavola Stano na Macieju Bykowskim – przyp. red. ), czerwona kartka dla Michała też się nie należała, żółta to wszystko. Byłem bardzo blisko tej sytuacji, więc mówię obiektywnie.
Chwilę później przy wyjściu pojawił się Paweł Sobolewski, który również narzekał na warunki atmosferyczne:
– Było ciężko grać piłką, cokolwiek z nią zrobić na boisku, dlatego trzeba było ten mecz wybiegać. Polonia ruszyła na nas po straconej bramce, co spowodowało, że musieliśmy dodatkowo biegać. Ale jesteśmy na boisku właśnie po to, by cały mecz „zapierdzielać” i o to chodzi.
W pierwszym meczu była wiosna, może nawet lato (śmiech), zaś w tym meczu była zima… Ale nie narzekajmy, wygraliśmy i cieszymy się z tego. Reszta nas nie interesuje.
Za tydzień bardzo trudny mecz w Krakowie, Cracovia też będzie prawdopodobnie walczyła o utrzymanie, będzie to dla nas kolejny ważny sprawdzian.