Niestety, ale Szymon Żurkowski nie może zaliczyć do udanych wejścia do ekipy "Violi". Zawodnik, który w ekstraklasie prezentował się bardzo dobrze, w oczach wielu miał wszystko, aby się przebić we Włoszech. Jeden z najlepszych pomocników naszej ligi dodatkowo pokazał się z bardzo dobrej strony w trakcie młodzieżowych mistrzostw Europy odbywających się na Półwyspie Apenińskim. Patrząc na to, jak w Italii cenią sobie naszych piłkarzy, można było myśleć, że do Florencji ściągają gracza pierwszego składu.
Jednak nic bardziej mylnego. Na tę chwilę „Żurek” odbija się od włoskiej ściany i wiele wskazuje na to, że zimą będzie szukał ewakuacji z Florencji. Nic nie zapowiada, aby w najbliższych miesiącach jego sytuacja w „Violi” miała ulec zmianie. Jeden z największych polskich talentów jest w dużych tarapatach i kto wie, czy nie będzie musiał się ratować wypożyczeniem bądź transferem. Natomiast dlaczego Szymon Żurkowski i jego przygoda we Włoszech to na razie klapa?
Konkurencja w drugiej linii
Wraz z pojawieniem się Rocco Commisso w Fiorentinie rozpoczęła się fala zmian. Nowy właściciel jest amerykańskim miliarderem, który marzy o odbudowaniu potęgi Fiorentiny. Klub od lat jest pogrążony w kryzysie i nie może się z niego wydostać. Commisso wszedł do Florencji cały na biało i pierwsze efekty jego dofinansowania ujrzeliśmy w letnim okienku transferowym.
„Liliowi” w swoje szeregi wyłącznie do drugiej linii sprowadzili Ericka Pulgara i Kevina Prince’a-Boatenga. Dodatkowo z wypożyczenia wrócili Gaetano Castrovilli czy Sebastian Cristoforo, a w klubie czekali Marco Benassi i Milan Badelj. Już w tamtym momencie wielu osobom zapaliła się czerwona lampa. Szymon Żurkowski przy tak ciekawych nazwiskach nie mógł liczyć na granie od deski do deski. Jednak wciąż można było realnie wierzyć w to, że po przepracowaniu kilku miesięcy i przy potencjalnych problemach rywali były piłkarz Górnika złapie trochę minut.
Natomiast okazało się zgoła inaczej. Erick Pulgar, Milan Badelj i Gaetano Castrovilli stworzyli jeden z najciekawszych tercetów w lidze, który dla ich klubowych rywali jest murem nie do przebicia. Vincenzo Montella rzadko rotuje tymi piłkarzami. Jedynie w meczu z Hellasem zarówno Pulgar, jak i Castrovilli nie pojawili się w kadrze meczowej, jednak wtedy pauzowali za nadmiar żółtych kartek. Nawet wówczas Szymon Żurkowski nie podniósł się z ławki i nie dostał okazji do gry od początku.
Gwoździem do trumny we Florencji okazało się starcie z Cittadellą w Pucharze Włoch. „Viola” była na papierze wyraźnym faworytem tego starcia i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że ten mecz będzie idealną okazją dla Żurkowskiego. Niestety Polak ponownie jedynie zagościł na ławce rezerwowych. Właśnie wtedy polskie i włoskie media zaczęły trąbić o potencjalnym transferze.
Szymon Żurkowski niegotowy na Serie A?
Wiele wskazuje na to, że w oczach Vincenzo Montelli Szymon Żurkowski nie jest gotowy na grę w Serie A. Po samym pomocniku widać, że kiedy pojawiał się na murawie, trudno mu było się odnaleźć. Sprawiał wrażenie nieco zagubionego dziecka, dla którego gra ze starszymi kolegami jest zbyt szybka i wymagająca. Natomiast co o samym zawodniku mówi trener Montella?
– Wygląda niesamowicie pod względem wydolnościowym. Z każdym dniem rośnie i miejmy nadzieję, że będzie to procentować. Jednak ma on wciąż bardzo dużo braków. Musi się rozwinąć zwłaszcza pod względem taktycznym. Oprócz tego ma wiele do poprawy, ale widać, że ma duży potencjał. Posiada wiele cech, które go wyróżniają na tle innych piłkarzy, co jest bardzo istotne – mówił w październiku o byłym piłkarzu Górnika trener Fiorentiny.
Niestety, ale od tamtej pory wiele się nie zmieniło. Wręcz można odnieść wrażenie, że jest coraz gorzej. Kolejni rywale do gry zaskarbiają sobie zaufanie Montelli, a Żurkowski wciąż nie jest w stanie przekonać legendarnego piłkarza. Po takich słowach trenera trudno wierzyć, że jest to przykład Bartosza Bereszyńskiego, który pierwsze pół roku u Marco Giampaolo spędził w zamrażarce. Szymon Żurkowski w oczach Montelli i kibiców wygląda na piłkarza niegotowego na granie w Serie A. Jeżeli w tej chwili odszedłby z klubu, nikt we Florencji nie płakałby za Szymonem.
Wypożyczenie ostatnią deską ratunku?
Czy wypożyczenie bądź transfer jest dla byłego reprezentanta kadry Czesława Michniewicza jedyną furtką do regularnej gry? Może zwolnienie przeciętnie radzącego sobie i siedzącego na beczce z prochem Montelli by coś dało? Mariusz Pudzianowski zna już odpowiedź na to pytanie. To by nic nie dało. Kadra Fiorentiny jest na tyle mocna, że nawet przyjście nowego trenera nie sprawi, że Szymon Żurkowski zacznie regularnie grać. Polak obecnie jest bardzo nisko w hierarchii i patrząc na to, z jakimi nazwiskami się mierzy, nie ma się czemu dziwić.
Jednak gdzie powinien się udać Szymon Żurkowski? Jeżeli chce zaistnieć we Florencji, zapewne obierze kierunek na Serie B. Trudno by było znaleźć zimą klub Serie A, w którym „Żurek” mógłby z miejsca zostać piłkarzem pierwszego składu. Nawet Brescia czy Spal okupujące dno tabeli mają bardzo solidnie obsadzoną drugą linię. Więcej o problemach Żurkowskiego i zwolnieniu Montelli mówiliśmy w ostatniej odsłonie Calcio pod lupą.
Calcio pod lupą #5: Inter króluje we Włoszech, Brescia sięga dna
Wypożyczenie wydaje się ostatnią deską ratunku dla Szymona Żurkowskiego. Polak stał się ofiarą rywalizacji we Florencji, co w połączeniu z jego brakami taktycznymi powoduje, że nie może liczyć na regularną grę. Natomiast kto wie, może niczym Bartłomiej Drągowski po wypożyczeniu wróci do łask i stanie się ważnym piłkarzem „Liliowych”?