101 lat historii, 25 sezonów spędzonych w najwyższej klasie rozgrywkowej, 702 mecze, 645 punktów (przy dwóch punktach za zwycięstwo), 875 strzelonych goli. To dorobek Szombierek w ówczesnej I lidze, która w latach ich chwały była odpowiednikiem dzisiejszej ekstraklasy. No i najważniejsze – jeden tytuł mistrzowski. „Zieloni” w najwyższej lidze grali pięciokrotnie, ale największe sukcesy przypadły na lata 70. i 80.
Szombierki założono jesienią 1919, a więc rok po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Klub w pierwszych latach nazywał się Poniatowski Szombierki. Nazwa odzwierciedlała patriotyzm i przywiązanie do Polski. Na wstępie warto skorygować bzdurę, która pojawia się od czasu do czasu w internecie, jakoby Szombierki miały w pierwszych latach działalności występować w niższych ligach niemieckich. Niewiele wiadomo o tym okresie, ale z całą pewnością tak nie było. W niższych ligach niemieckich występował natomiast SV Schomberg 22, który przez jakiś czas korzystał z tego samego boiska, co Szombierki. „Szombry” występowały w polskich Mistrzostwach Obwodu Bytomskiego, a następnie, po ich wygraniu, w mistrzostwach klasy A.
W 1921 roku, po III powstaniu śląskim, Bytom i jego okolice w wyniku plebiscytu znalazły się w granicach Niemiec. Struktury Poniatowskiego rozwiązała administracja niemiecka, a potem nadeszła II wojna światowa. Po jej zakończeniu klub reaktywowali działacze z lat 1920-1922. Dość szybko stał się on jednym z głównych punktów na piłkarskiej mapie Polski.
A po wojnie…
„Szombry” w najwyższej klasie rozgrywkowej zadebiutowały tuż po wojnie, w 1947 roku. System rozgrywek mocno różnił się od obecnego, a jego oficjalną nazwą były mistrzostwa Polski w piłce nożnej. Mistrzostwa były rozgrywkami przejściowymi – oprócz wyłonienia mistrza Polski posłużyły też za kwalifikacje do tradycyjnej ligi. Sezon 1948 był więc pierwszym powojennym sezonem rozegranym w systemie mecz i rewanż pomiędzy wszystkimi uczestnikami ligi.
Szombierki w mistrzostwach w 1947 zagrały w grupie I (były trzy), w której zajęły szóste miejsce (na dziewięć), co nie dało im przepustki do udziału w lidze w 1948. Do tej załapał się natomiast ich lokalny rywal – Polonia, z którym „Zieloni” w derbach dwukrotnie w tamtym sezonie przegrali (0:1 i 3:4). Warto zwrócić uwagę na fakt, że pierwsze mecze derbowe z Polonią miały miejsce już w roku 1920. Odbyły się dwa takie spotkania. Pierwsze, towarzyskie, wygrały Szombierki 4:1. Drugie starcie to już oficjalne rozgrywki (wspomniane Mistrzostwa Obwodu Bytomskiego) i ponowne zwycięstwo „Zielonych” – tym razem 3:0.
Pojawiają się przy tej okazji dyskusje na temat tego, co łączy przedwojenną Polonię z tą powojenną, która jest kontynuatorem tradycji Pogoni Lwów. Nie będziemy się jednak na tym skupiać, bo dziś piszemy o Szombierkach. Temat oficjalnych dat i wydarzeń sprzed lat jest niezwykle skomplikowany, głównie z powodu ubogich źródeł i niewielkiego przywiązania do takich szczegółów przedwojennych działaczy. Widzimy to choćby na przykładzie Cracovii, która przed wybuchem II WŚ podawała rok 1907 jako datę założenia klubu. Po wojnie zmieniła 1907 na 1906. Wróćmy zatem do Szombierek.
Kolejny sezon (1947/1948) Ślązacy zakończyli na drugim miejscu w lidze okręgowej, nazywanej też klasą A. Nie miała ona nic wspólnego z dzisiejszą okręgówką. De facto była drugim poziomem rozgrywkowym. Razem z Lechią Gdańsk bytomianie awansowali do I ligi.
Druga wizyta w elicie przypadła zatem na rok 1949. Wtedy grano w Polsce systemem wiosna-jesień. Drużyna funkcjonowała wówczas pod nazwą Górnik Szombierki, jako że Szombierki nie były wtedy jeszcze dzielnicą Bytomia, ale oddzielną miejscowością. Częścią Bytomia stały się w roku 1951. Ta druga wizyta to okazja do kolejnych derbów – tym razem „Szombry” na wyjeździe wygrały 2:1, w rewanżu przed własnymi kibicami przegrywając 0:3. Beniaminek z Górnego Śląska zdołał utrzymać się w lidze, zajmując ostatnie bezpieczne miejsce, a o szczebel niżej powędrowała Polonia Bytom i drugi z beniaminków – Lechia. Sezon 1950 to przedostatnie miejsce i pierwszy spadek Szombierek z elity.
Złota era
Szombierek w elicie nie było aż 23 lata. Klub tułał się głównie po II lidze, ale zaliczył też dwa sezony w III lidze. Powrót do I ligi nastąpił w 1963, a już dwa lata później „Szombry” zdobyły pierwszy w swojej historii medal, zajmując w lidze drugie miejsce, za plecami Górnika Zabrze. W kolejnych latach „Zieloni” nie potrafili ustabilizować formy, dwukrotnie zajmując czwarte miejsce, przeplatając je miejscami nr dziewięć, dziesięć czy jedenaście. Powolny zjazd zakończył się kolejnym spadkiem do II ligi w sezonie 1971/1972. Banicja trwała jednak tylko rok. Szombierki wygrały II ligę i obrały kurs na najwspanialsze lata w swojej historii.
Pierwsze trzy sezony to rozpaczliwa walka o utrzymanie. Niezwykle ciekawa sytuacja miała miejsce w sezonie 1974/1975. Szombierki zajęły 11. miejsce (liga liczyła wtedy już 16 zespołów), zdobywając 26 punktów, czyli tyle samo ile… zespoły z miejsc 12, 13, 14, 15 i 16. Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że ówczesne zasady punktacji (2 za zwycięstwo, 1 za remis) zmniejszały różnice w tabeli między drużynami i zwiększały prawdopodobieństwo osiągnięcia równej liczby punktów. Utrzymanie Szombierkom dał lepszy od rywali bilans bramkowy.
Następnie mieliśmy trzy sezony w kratkę (miejsca 9., 12. i 4.), ale to, co wydarzyło się w kolejnych dwóch sezonach, wszyscy sympatycy Szombierek wspominają ze łzą w oku. Spora część z nich zna te historie jedynie z opowieści, kronik i książek, bo zwyczajnie nie było ich wtedy jeszcze na świecie. Począwszy od sezonu 1979/1980 „Szombry” zaczęły pisać złote zgłoski w klubowej historii.
W ostatnim sparingu przed wspomnianym wyżej sezonem 1979/1980 bytomianie pokonali olimpijską reprezentację Polski, więc nie mieli być chłopcami do bicia. Na początek ligi Szombierki dostały jednak czwórkę do zera od Wisły w Krakowie. Nie był to zatem imponujący start, ale w kolejnych dziesięciu meczach zielona maszyna rozjechała niemal wszystkich swoich rywali.
„Zieloni” nie przegrali ani razu, notując w tej serii aż dziewięć zwycięstw i remis. Ofiarami podopiecznych Huberta Kostki padły Górnik Zabrze (18 tysięcy widzów na trybunach stadionu Szombierek), Ruch Chorzów, Zawisza, Widzew, Lech, Stal Mielec (w barwach której grali m.in. Zygmunt Kukla, Andrzej Szarmach i Grzegorz Lato), Odra Opole, Zagłębie Sosnowiec i GKS Katowice. Nie dała pokonać się jedynie lokalna rywalka – Polonia. W spotkaniu derbowym na obiekcie Szombierek wyrównujący gol Janusza Sroki był 600. golem „Zielonych” w I lidze. W tych dziesięciu spotkaniach Szombierki straciły zaledwie cztery gole, strzelając ich aż 19. Szombierki były liderem już od meczu 6. kolejki z „Kolejorzem”. Gonili je Śląsk i Legia.
Barbórkowe lanie
Mistrzostwo nie wydawało się po tej kapitalnej serii jedynie mrzonką. Po chwilowej zadyszce (porażki z Arką i ŁKS-em) „Szombry” gościły we Wrocławiu w meczu na szczycie. Katastrofa to mało powiedziane – Śląsk wygrał 4:0 (gol m.in. Tadeusza Pawłowskiego) i odbił pozycję lidera Szombierkom. Trzy porażki z rzędu, tylko jeden zdobyty gol – wydawało się, że sensacja sezonu kończy swoją jazdę bez trzymanki i wraca pokornie za plecy największych, co dziennikarze sportowi tłumaczyli głównie słabszą dyspozycją Romana Ogazy. Nic z tego!
Wtedy, w piętnastej serii gier, tuż przed trzymiesięczną przerwą w rozgrywkach, „Szombry” gościły w Bytomiu Legię. Śląsko-warszawskie starcia miały wtedy bardzo silny podtekst polityczny i mobilizacja z obu stron zawsze była maksymalna. Śląskimi klubami polska piłka wtedy stała – w opisywanym sezonie w I lidze mieliśmy wtedy, oprócz Szombierek, Górnik Zabrze, Ruch Chorzów, GKS Katowice, Polonię Bytom, a do tego Odrę Opole.
Tak, wiemy, dziś Opole nie znajduje się w województwie śląskim, jednak historycznie to właśnie to miasto było stolicą Górnego Śląska i jego sercem, o czym często, z powodu mocno kontrowersyjnego podziału administracyjnego, często zapominamy. A jeśli jesteśmy już przy tym podziale, to warto odnotować też obecność w I lidze w tamtym sezonie Zagłębia Sosnowiec. Nie będziemy się teraz, nomen omen, zagłębiać w niuanse polityczno-geograficzne i wzajemną śląsko-zagłębiowską niechęć. Naszym celem jest podkreślenie, że prawie połowę ligi tworzyły wtedy kluby z jednego, niewielkiego, ale jakże bogatego w piłkę regionu.
Wróćmy więc do bytomsko-warszawskiego pojedynku z 4 grudnia 1979 roku. W Barbórkę, święto górników, Górniczy Klub Sportowy Szombierki rozniósł bardziej renomowanego rywala aż 5:0. W 12. minucie, po golach Janusza Sroki i Eugeniusza Nagiela, było 2:0. Jeszcze przed przerwą trzecią bramkę dołożył Roman Ogaza. Ten sam Ogaza w drugiej połowie dołożył dwa trafienia. Poniżej zestawienie ocen piłkarzy z katowickiego Sportu. Najwyższą notę dostał tylko Ogaza, a reszta ekipy Szombierek dostała szóstki i siódemki. Surowi byli wtedy dziennikarze, ale ocenianie graczy w prasie należało wówczas do rzadkości, więc ten arkusz to rarytas.
Szombierki, dzięki porażce Śląska w Gdyni, spędziły zimę na fotelu lidera. Nikt drużyny z Bytomia już wtedy nie lekceważył, ale wciąż nie uważano jej za faworyta do tytułu. Śląsk tracił do zawodników Kostki tylko punkt, a mocna grupa pościgowa w składzie Wisła, Górnik, Arka, Legia – cztery oczka.
Początek rundy wiosennej to dwa remisy (nie do końca udał się rewanż z Wisłą – było 1:1 po golu Sroki), a następnie trzy zwycięstwa. Trzy stracone gole w pięciu meczach – ktoś mówił, że mistrzostwa wygrywa się obroną? Remis był wtedy wart 50% zwycięstwa, był więc traktowany jak cenny okaz i nikt na podział punktów nie narzekał.
W tych pięciu spotkaniach przyszła bardzo cenna wygrana w derbach z Polonią i to na jej terenie. „Szombry”, po dwóch golach Stefana Herisza, wygrały 2:0. Polonia szorowała wtedy po dnie tabeli, a porażka z Szombierkami była początkiem jej końca w I lidze (na sześć lat, choć po awansie w 1986 w następnym sezonie znowu poloniści spadli) – w pozostałych 11 meczach spadkobierczyni Pogoni Lwów zdobyła zaledwie dwa punkty (tylko trzy strzelone gole przy 23 straconych).
Pierwsza wiosenna porażka przyszła w Łodzi. Będący w dobrej formie Widzew pokonał bytomian 2:0. Gola na 1:0 zdobył Krzysztof Surlit. Strzelił go swojemu bratu – Wiesławowi – który był w tym szczególnym sezonie bramkarzem Szombierek.
W ostatniej części sezonu bytomianie grali w kratkę, choć w miarę regularnie punktowali. Ponownie wygrali z Zawiszą, Odrą Opole (po tym zwycięstwie przewaga nad Śląskiem i Legią sięgnęła pięciu punktów), GKS-em Katowice i Arką, dokładając po drodze kilka remisów i raz przegrywając. Po zwycięstwie nad gdynianami już tylko katastrofa mogła odebrać Szombierkom mistrzostwo. Tej katastrofy nie było, ale tytuł dał „Zielonym”… ŁKS.
31 maja łodzianie przyjechali na zaległe spotkanie do Warszawy. Po bramce Galanta wywieźli ze stolicy dwa punkty. Pewny utrzymania, wciąż walczący o podium i puchary Łódzki KS zakończył matematyczne szanse Śląska i Legii na koronę mistrzowską. Po raz pierwszy, i do tej pory ostatni, Szombierki zostały mistrzem Polski. Legia na pocieszenie zdobyła w tamtym sezonie Puchar Polski, pokonując w Częstochowie Lecha aż 5:0. Szombierki odpadły już w swoim pierwszym meczu (1/16 finału) po porażce ze Starem Starachowice.
Pewne tytułu Szombierki przegrały dwa ostatnie mecze – ze Śląskiem i Legią – co i tak nie mogło już zmienić ich sytuacji w tabeli. Wicemistrzem, wykorzystując potknięcia wrocławian i warszawian – został Widzew. Brązowy medal powędrował na Łazienkowską. Z ligi spadły GKS Katowice i Polonia. Warto zatrzymać się na chwilę przy stosunkach Szombierek z Polonią, bo te raczej nigdy nie należały do najlepszych. Szombierki jako klub dzielnicowy były traktowane nieco z góry, to Polonia była w bytomskiej społeczności ważniejsza. Znowu – nie będziemy tego roztrząsać przez następne trzy akapity, ale ta rywalizacja w 1980 roku przejawiła się dość dziwnym podejściem bytomskiej prasy. Ta, pomimo mistrzostwa Polski wywalczonego przez Szombierki, w swoich artykułach więcej miejsca poświęcała… spadkowi Polonii.
Bilans Szombierek w sezonie? 16 zwycięstw, siedem remisów, siedem porażek. Dopiero czwarta ofensywa ligi, ale za to najlepsza obrona, do spółki z Odrą Opole, która skończyła na 9. miejscu. Architekci tego sukcesu? Grzechem byłoby ich nie wymienić: Wiesław Surlit, Henryk Sośnica, Andrzej Mierzwiak, Andrzej Gruszka, Janusz Sroka, Paweł Janik, Jan Byś, Rudolf Wojtowicz, Roman Ogaza, Eugeniusz Nagiel, Stefan Herisz, Stanisław Kwaśniowski, Janusz Sobol, Bogdan Włodarczak, Grzegorz Skiba, Joachim Wieczorek, Józef Matura, Wojciech Rabenda i oczywiście dyrygent tej zielonej orkiestry – Hubert Kostka.
Europejskie wojaże
Szombierki wywalczyły więc prawo udziału w Pucharze Europejskich Mistrzów Krajowych, co było odpowiednikiem dzisiejszej Ligi Mistrzów. Z tą różnicą, że wtedy naprawdę w tym pucharze grali mistrzowie, a nie drużyny z czwartych miejsc. Mistrz Polski trafił na turecki Trabzonspor (nie było wtedy rundy grupowej). W Turcji Trabzon wygrał 2:1 (dla Szombierek trafił Joachim Wieczorek), ale w rewanżu „Zieloni” nie pozostawili złudzeń, kto jest lepszy. Jan Byś, Roman Ogaza i Janusz Sroka – 3:0 i Turcy mieli puchar z głowy.
II runda była niestety tą ostatnią. Naszpikowana lokalnymi gwiazdami CSKA Sofia w dwumeczu rozniosła „Szombry” 5:0. Trzy gole zdobyła legenda klubu – Cwetan Jonczew. Po golu dołożyli Radosław Zdrawkow i Spasa Dżewizow i bytomianie mogli skupić się na lidze.
A w tej ponownie było bardzo dobrze, choć nie tak dobrze, jak rok wcześniej. Szombierki zajęły ostatnie miejsce na podium, oglądając plecy Wisły (wicemistrzostwo) i Widzewa (mistrzostwo). Moment chwały nie minął więc tak szybko. Szombierki zagrały w sezonie 1981/1982 w Pucharze UEFA. Losowanie nie było dla nich łaskawe, bo trafili na Feyenoord, który był zdecydowanym faworytem. Szombierki stawiły jednak opór Holendrom i do ostatnich minut rewanżu zachowywały szansę na awans. W Rotterdamie Polacy przegrali 0:2, ale w Bytomiu po 54 minutach gry było 1:0 dla „Zielonych” po golu Ogazy. W końcówce wyrównał jednak Karel Bouwens i sprawę zamknął.
Upadek i reanimacja
Kolejne sezony to już niestety powolny zjazd. W 1984 roku Szombierki spadły do II ligi, dwukrotnie do elity wracając, ale na krótko i bez większych sukcesów. W sezonie 1992/1993 (to ten ze skandalami na koniec ligi, którą ostatecznie wygrał Lech, bo mecz Legii z Wisłą unieważniono) Szombierki ostatecznie opuściły najwyższy szczebel rozgrywkowy w Polsce i od tamtej pory grają w niższych ligach. 1997 to spadek do III ligi, 1998 – do czwartej, 2006 – do okręgówki.
Na wiele sposób próbowano ratować sytuację, dwukrotnie próbując fuzji. Najpierw w 1997, z inicjatywy władz miasta i Bytomskiej Spółki Węglowej, połączono Szombierki z… Polonią, co nie tylko dzisiaj, ale i wtedy wydawało się poronionym pomysłem. Zrobiono to wbrew działaczom i kibicom „Szombrów”. Ten dziwny twór, w którym Szombierki ewidentnie były traktowane „po macoszemu” (mecze głównie przy Olimpijskiej, koszulki wyłącznie w barwach Polonii) przetrwał tylko półtora rok, funkcjonując jako… Polonia/Szombierki Bytom (drużyna występowała w II lidze). Po rozłączeniu klubów Szombierki zostały de facto bez drużyny, ponieważ wyżej wspomniana hybryda została przemianowana na „Polonię”, a wszyscy zawodnicy pozostali piłkarzami Polonii, bez żadnej rekompensaty dla Szombierek.
Klub reaktywowano we wrześniu 1999 jako Towarzystwo Sportowe Szombierki, które przejęło tradycję GKS-u Szombierki. Nowa drużyna wystartowała od IV ligi.
W 2007 był też pomysł fuzji z GKS-em Katowice, który nie wypalił. Całość miała jednak na celu ratowanie głównie licencji drużyny z Katowic. 10 marca 2007 roku z powodów głównie finansowych, ale i przez brak zaangażowania drużyny, Szombierki wycofały drużynę seniorów z ligi okręgowej. Obiekty „Zielonych” przejął bytomski OSiR, a drużynę reaktywowano w B-klasie. Cztery awanse w sześć lat pozwoliły „Szombrom” zameldować się siedem lat temu w III lidze, w której ekipa z Bytomia spędziła trzy sezony.
Trzy kolejne lata to walka o powrót do III ligi – miejsca odpowiednio trzecie, drugie i szóste. Najbliżej awansu „Zieloni” byli w sezonie 2017/2018, kiedy skończyli ligę cztery punkty za Ruchem Radzionków. W obecnym sezonie, który – jak na złość – najpewniej nigdy nie zostanie dokończony, Szombierki są liderem. Po 15 meczach mają dwa oczka przewagi nad Unią Kosztowy. Przy Modrzewskiego z niecierpliwością wyczekują więc decyzji PZPN-u w kwestii pozostałej części sezonu.
Lata świetności „Szombry” mają już dawno za sobą. Maja też za sobą wyboistą drogę od momentu spadku z I ligi do miejsca, w którym są teraz. Stary, wysłużony i dziś już mało imponujący, ale ciągle niezwykle klimatyczny stadion, noszący w sobie uśpione wspomnienia z dawnych lat; niewielka, ale zaangażowana społeczność wokół klubu, względna stabilizacja i gra na piątym poziomie ligowym to dzisiejsza rzeczywistość „Zielonych”. Szombierki to jednak kawał historii polskiej piłki, to jeden z najbardziej niespodziewanych i niedocenianych mistrzów naszego kraju i warto o nich pamiętać, żeby ocalić je od zapomnienia.
Mała uwaga: opisana sytuacja, kiedy mała tabela decydowała o spadku to był sezon 1977/78. Mecz z olimpijską reprezentacją (5-2) to był nie tyle sparing, co turniej z okazji 60-lecia klubu. Grały tam jeszcze: Grecka Kastoria (trenowana przez Kazimierza Górskiego) i bułgarski Sliven. Wiem, bo oglądałem te mecze na własne oczy. Pamiętam doskonałą atmosferę tego wydarzenia.