Stomil w obliczu ofensywnej posuchy


Piłkarze „Dumy Warmii" zdobyli wiosną zaledwie jedną bramkę

30 marca 2024 Stomil w obliczu ofensywnej posuchy
Mateusz Kurpiewski

Stomil Olsztyn nie zdołał jeszcze wygrać na wiosnę. Olsztynianie ugruntowują swoją pozycję w strefie spadkowej, tracąc już do bezpiecznej lokaty pięć punktów. „Duma Warmii” posiada także najgorszą ofensywę w całej ligowej stawce. Jak wygląda kadrowa sytuacja ekipy w kontekście obsady pozycji napastnika?


Udostępnij na Udostępnij na

Osuwają się w dół

Z każdym kolejnym tygodniem Stomil Olsztyn coraz wyraźniej grzęźnie w odmętach strefy spadkowej rozgrywek 2. ligi. „Duma Warmii” nie zainkasowała jeszcze w tym roku kompletu punktów. Całkowity dorobek olsztynian na przestrzeni rundy wiosennej wynosi zaledwie dwa oczka. 

Dramatyczna postawa Stomilu kosztowała posadę trenera Bartosza Tarachulskiego. 48-latek trafił do Olsztyna przed rozpoczęciem zimowych przygotowań, prowadząc drużynę w zaledwie czterech spotkaniach o punkty. Już po trzeciej z rzędu porażce (0:1 z Pogonią Siedlce), umowę ze szkoleniowcem rozwiązano. 

Na pierwszy rzut oka takowe posunięcie można by określić mianem nieco impulsywnego. W praktyce drużyna pod wodzą byłego napastnika nie tylko nie imponowała, co wręcz jawnie męczyła widza absolutnym brakiem wizji i pomysłu. Miejsce Tarachulskiego na ławce zajął, zatem dotychczasowy asystent i żywa legenda klubu Grzegorz Lech.

Mając na względzie obecną sytuację sportową, celem w najbliższych 10 meczach jest utrzymanie Stomilu w II lidze. Grzegorz Lech podejmuje się misji, która ma szansę powieść się m.in. przy wsparciu i zaangażowaniu wszystkich osób w Stomilu, jak i tych, którzy na co dzień kibicują i wspierają Dumę Warmii – komentował w rozmowie z oficjalną stroną klubu prezes „Dumy Warmii”, Arkadiusz Tymiński. 

Lech jest już czwartym trenerem Stomilu w trwającym sezonie. I o ile w spotkaniu przeciwko Chojniczance Chojnice (0:1) „efekt nowej miotły” nie zdziałał cudów, o tyle starcie w Kaliszu (0:0) mogło napawać już kibiców umiarkowanym optymizmem. Do pełni szczęścia wciąż brakuje jednak regularnych zdobyczy punktowych. 

Bez bramek, bez okazji

Sprawne oko czytelnika mogło wychwycić już zapewne nieco niepokojącą anomalię, związaną z postawą Stomilu w rundzie wiosennej. Otóż „Duma Warmii” po raz ostatni zdobyła bramkę… w 21. kolejce. Mowa tu zatem o pierwszym spotkaniu na wiosnę, a konkretnie domowym starciu przeciwko Wiśle Puławy (1:1). To właśnie wówczas piłkę do siatki rywali wpakował Piotr Kurbiel, wpisując się na listę strzelców już w 7. minucie spotkania.  

Od tej pory, a zatem nieprzerwanie przez pięć kolejnych pojedynków (oraz lwią część szóstego), Stomil nie zdołał ukłuć przeciwnika. Przekłada się to jednocześnie na 533 minuty bez bramki, nie wliczając czasu doliczanego przez sędziego. I nie wynika to zresztą ze szczególnej nieskuteczności – „Duma Warmii” miała najzwyczajniej niewiele okazji strzeleckich.  

Pod wodzą trenera Tarachulskiego Stomil oddał łącznie dwanaście celnych strzałów na bramkę. Przekłada się to jednocześnie na średnią czterech celnych uderzeń na mecz (uwzględniając, że sześć z nich miało miejsce w spotkaniu przeciwko Wiśle Puławy, statystyka wygląda jeszcze mizerniej). Sumarycznie, olsztynianie są w trwającym sezonie najgorszą ofensywą ligi (dwadzieścia jeden zdobytych bramek). 

Identyczną średnią Stomil legitymuje się także za kadencji trenera Lecha, jednakże w tym miejscu warto podkreślić wizualną zmianę w grze całej drużyny. Z umiarkowanych pozytywów, „Duma Warmii” jest już w stanie narzucać rywalom wymagające warunki, czy to okresowo, czy nawet nieco dłużej. 

Kadrowe dylematy

Przyjrzyjmy się zatem kadrowemu potencjałowi drużyny w kontekście obsady pozycji ofensywnych. W Stomilu brak na ten moment postaci wyróżniającej się pod kątem strzeleckiego dorobku. Tytuł lidera dzierżą w tej kwestii Piotr Kurbiel i wahadłowy Filip Wójcik (po cztery trafienia). 

Nad samym Kurbielem warto pochylić się nieco głębiej, albowiem od półtora roku jest to przeważnie etatowa „dziewiątka” Stomilu. I o ile 28-latek nierzadko był już krytykowany za swoją grę, tak w zeszłym sezonie obronił się suchymi liczbami. Kurbiel trafiał wówczas do siatki dziesięciokrotnie, dokładając do tego trzy ostatnie podania. 

W trwającym sezonie sytuacja nie wygląda już tak kolorowo. Radomianin nie jest co prawda typowym goleadorem, lecz nie zaspokaja to całkowicie dość jawnego niedosytu wobec strzeleckiego dorobku piłkarza. W kontekście obsady pozycji napastnika alternatywą miał być wiosną Dawid Retlewski.  

Kibice wiązali ze sprowadzonym zimą napastnikiem niemałe nadzieje, co biorąc pod uwagę liczby notowane przez niego w barwach Wisły Puławy, absolutnie nie dziwi (dziewięć zdobytych jesienią). Po przeprowadzce do Olsztyna Retlewski nie zdołał jednak wpisać się na listę strzelców ani razu. Od dwóch tygodni piłkarz leczy zresztą uraz, a jego gotowość do gry w sobotnim spotkaniu z Hutnikiem stoi pod znakiem zapytania. 

Tercet napastników uzupełnia ponadto młodzieżowiec Bartosz Florek. 19-latek rozegrał w tym sezonie piętnaście spotkań ligowych (większość w mocno okrojonym wymiarze czasowym), trafiając do siatki raz. Od kilku tygodni Florek jest pierwszym wyborem w kontekście obsady pozycji numer dziewięć – dotychczas bez efektów w postaci kolejnych bramek. 

Czy „Duma Warmii” zacznie wkrótce regularnie punktować, zachowując finalnie ligowy byt? Sytuacja jest skomplikowana, a niezbędne będzie w tym kontekście rozwiązanie przysłowiowego worka z bramkami. Kto weźmie na siebie ciężar odpowiedzialności za powodzenie arcytrudnego zadania? 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze