Stomil Olsztyn sezon ligowy zaczyna najgorzej od lat!


Stomil Olsztyn przegrywa trzeci mecz w sezonie i w tabeli ma aktualnie zero punktów. Nad klubem coraz wyraźniej pojawia się widmo walki o utrzymanie

15 sierpnia 2021 Stomil Olsztyn sezon ligowy zaczyna najgorzej od lat!
Łukasz Sobala / PressFocus

Stomil Olsztyn po trzech kolejkach jest jedyną drużyną w stawce, która nie zdobyła jeszcze ani jednego punktu. Olsztynianie na inaugurację sezonu polegli u siebie z Chrobrym Głogów 1:2. Wynik nie był optymistyczny, optymistyczna była za to gra Stomilu. W średnich nastrojach piłkarze wybrali się w długą podróż do Jastrzębia, gdzie podejmowali GKS Jastrzębie. Gra znów była bardziej zadowalająca od wyniku, ponieważ piłkarze z Olsztyna ulegli rywalom 0:1. I w tabeli zajmowali 17. miejsce na 18 drużyn. Ze sportową złością przyszedł czas na starcie z Arką Gdynia u siebie przy alei Piłsudzkiego 69a. Wynik nie pozostawia złudzeń – coś nie funkcjonuje.


Udostępnij na Udostępnij na

Stomil Olsztyn poniósł trzecią ligową porażkę i obecnie zajmuje ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Po meczu niezadowolenia nie kryli kibice i zapewne zawodnicy, których mowa ciała nie pozostawiała złudzeń co do ich uczuć.

Inauguracja sezonu

Ta rozpoczęła się w znakomitej atmosferze. Stadion został zapełniony niemal w 100%, oczywiście przy zachowaniu zasad bezpieczeństwa związanych z Covid-19. Pomimo pogody, która nie dopisała, kibice bawili się znakomicie i głośno oklaskiwali swoich ulubieńców. Nastroje jednak nieco ostygły, gdy goście zdobyli najpierw pierwszą, a potem drugą bramkę. Wynik do przerwy 0:2. Po przerwie podopieczni trenera Adriana Stawskiego ruszyli do ataku i w 70. minucie debiutujący w tym spotkaniu Merveille Fundambu pięknym strzałem zdobył bramkę na 1:2. Wcześniej sytuację miał też Łukasz Moneta, który minął bramkarza i gdy pozostało tylko skierować piłkę do pustej bramki, trafił w boczną siatkę. Na usprawiedliwienie zawodnika dodamy, że nie miał łatwego zadania, ponieważ strzał był oddawany z bardzo ostrego kąta.

Takim wynikiem zakończył się też cały mecz. Zawodnicy na pewno byli rozczarowani, ponieważ rywal był w ich zasięgu, ale zabrakło komunikacji w obronie i skuteczności w ataku. Piłkarze po końcowym gwizdku podeszli pod trybunę, gdzie zostali przyjęci gromkimi brawami. Wspominał też o tym Krzysztof Bąkowski w wywiadzie dla portalu Stomilolsztyn.pl

– Tutaj duże wrażenie zrobili na mnie fani Stomilu, bo faktycznie przez cały pierwszy mecz krzyczeli, dopingowali i starali się nas zmotywować nawet po dwóch straconych bramkach. Miłe było też to, że po meczu podeszliśmy do nich i nas wspierali. Powiedzieli, że są z nami, że na dobre i na złe będą z nami, więc uważam to za duży plus tego klubu. I mam nadzieję, że kibice będą z nami przez cały sezon. Będą nas dopingowali, bo to jest po prostu nasz 12. zawodnik – stwierdził bramkarz.

Brak VAR-u odbiera punkty

Sędziowie nie rozpieszczają olsztyńskiego klubu, a przynajmniej tak twierdzą sympatycy i prawdopodobnie sztab trenerski, który kilkukrotnie był już upominany żółtą kartką czy nawet wyrzuceniem z ławki trenerskiej za krytyczne opinie dotyczące decyzji sędziów. Stomil Olsztyn stracił też na braku VAR-u przy okazji ich spotkań. Według PZPN-u od września nowoczesna technologia ma być dostępna już podczas każdego spotkania Fortuna 1. Ligi.

„Duma Warmii” ma jednak tego pecha, że na żadnym z trzech spotkań ta technologia nie była dostępna. Przy okazji meczu z Chrobrym w końcówce meczu w polu karnym mógł być faulowany zawodnik olsztynian, ale sędzia nie użył gwizdka, więc karnego nie było. Jeden punkt piłkarze Stomilu stracili przy okazji 2. kolejki z GKS-em Jastrzębie. 93. minuta, stykowa sytuacja w polu karnym, jeden z piłkarzy z Olsztyna zabrał piłkę rywalowi i tu rozlega się gwizdek arbitra – rzut karny! Daniel Rumin ustawił piłkę na 11. metrze i pewnie zdobył bramkę na wagę trzech punktów.

Wątpliwości co do słuszności jedenastki miał trener Adrian Stawski i sami zawodnicy. Tak trener olsztynian podsumował podyktowany rzut karny: – Dla mnie kuriozalny, naprawdę kuriozalny rzut karny, którego nie powinno być, i to mówię z całym sercem i pewnością, że tego karnego nie było. Takich stykowych sytuacji jest tak naprawdę pełno i nie wiem, boczny sędzia był bardzo blisko, niby nie widział. Główny podjął decyzję, trudno.

Taką samą opinię ma też bramkarz Stomilu: – Na pewno duży niedosyt, bo graliśmy bardzo dobrze przez cały mecz, ale czegoś zabrakło. Ten niefortunny karny w 93. minucie, szczerze, bardzo wątpliwy. 

Arka Gdynia, czyli kolejny wypadek przy pracy

Nie jest tajemnicą, że kibice obu klubów mają ze sobą tak zwaną 'kosę”, więc spotkanie miało status podwyższonego ryzyka, a na meczu pojawiła się zwiększona liczba policji, straży pożarnej, karetek pogotowia medycznego i ochroniarzy. Przy wejściu na stadion była także wzmożona kontrola, a ochroniarze jeszcze czujniej niż zwykle sprawdzali, czy nikt nie wnosi środków pirotechnicznych lub innych niedozwolonych przedmiotów. Nie udało się to w 100%, ale na pewno zmniejszyło liczbę tego typu środków, które w trakcie meczu zostały użyte „tylko” raz, powodując lekkie zadymienie. Pomimo tego i niezadowalających wyników kibice tłumnie przybyli na stadion kibicować zawodnikom. Frekwencja na stadionie to 2094 kibiców gospodarzy i ponad 200 na trybunie gości.

Mecz zaczął się dla Stomilu Olsztyn dość przeciętnie. To Arka częściej była przy piłce i przeprowadzała więcej groźnych ataków. W miarę upływu czasu gra stawała się monotonna, a nikt znacząco nie przeważał. Częściej atakowali piłkarze gości, ale znakomicie dysponowany był Krzysztof Bąkowski, który wyrastał na jednego z najlepszych na boisku. W 66. minucie Stomil Olsztyn mógł wyjść na prowadzenie, ponieważ sędzia podyktował rzut karny za zagranie ręką Arkadiusza Kasperkiewicza. Do jedenastki podszedł Wojciech Reiman. Uderzył lekko w prawą stronę i bramkarz obronił strzał. W ten sposób gospodarze zaprzepaścili najlepszą okazję w całym meczu.

Dalej mecz toczył się bez większej historii. Piłkarze z Gdyni oddawali strzały, a te przelatywały obok bramki albo kończyły w rękach golkipera. Nadszedł czas na doliczony czas gry. Na tablicy sędziego technicznego widniała cyfra cztery, o tyle minut dłużej miał trwać mecz. W pierwszej z czterech minut Stomil Olsztyn miał aut lekko przed linią środkową boiska. Piłka została źle wyrzucona i przejął ją zawodnik Arki Gdynia, który ruszył z jedną z ostatnich akcji meczu. Na nieszczęście piłkarzy Adriana Stawskiego po tej akcji padła jedyna bramka w tym spotkaniu.

Komentarz trenera

Niestety popełniamy po raz kolejny błąd, który tak naprawdę nie może się wydarzyć. W jednej sytuacji robimy dwa błędy, bo w niskiej strefie aut miał wyrzucać Beniamin Czajka, a nie Jonatan Straus, wyrzucił to Straus, trzeba przyznać, że nie przemyślał tego do końca. Końcówka spotkania, rzut z autu rzucony do środka, nikt tej piłki nie chciał i dostajemy bramkę. To nie jest żaden pech, żeby było to jasne. Po prostu zrobiliśmy karygodny błąd, który na tym poziomie nie może się wydarzyć. Taką piłkę wyrzuca się po linii, żeby oddalić, żeby się ustawić na dwie minuty do końca – tak wypowiedział się Adrian Stawski o straconej bramce.

Pozytywy

Do tej grupy należy trójka nowoprzybyłych zawodników. Krzysztof Bąkowski, Merveille Fundambu i Simba Jonathan Bwanga. Każdy z nich występuje na innej pozycji, ale wszyscy są naprawdę znakomici w swoim fachu. Krzysztof Bąkowski to 18-letni bramkarz, który do Stomilu przyszedł z Lecha Poznań na zasadzie rocznego wypożyczenia. W dotychczasowych spotkaniach prezentuje się coraz lepiej. Sezon zaczął od drobnego błędu, gdy zawiodła komunikacja z linią obrony i został przelobowany. Mecz z GKS-em Jastrzębie był w jego wykonaniu lepszy, a z Arką niemal bezbłędny, bo nie można winić go za stratę gola.

Merveille Fundambu

Jest pierwszym z dwójki zawodników, którzy do Polski zostali sprowadzeni przez Krzysztofa Stanowskiego i swoje pierwsze kroki stawiali w prowadzonym przez niego klubie – KTS-ie Weszło. Pomocnik z Demokratycznej Republiki Konga grał już wcześniej w 1. lidze, do której był wypożyczony do Radomiaka Radom, a później Widzewa Łódź. Nie udało mu się tam podbić rozgrywek, ale początki w Stomilu Olsztyn wyglądają bardzo dobrze. W jego grze widać dużo luzu, którego momentami brakuje reszcie zespołu, a z kibicami przywitał się bramką, która jest na razie jedynym golem klubu w rozgrywkach.

Jonathan Simba Bwanga

Drugi z zawodników, którzy w przeszłości występowali w barwach KTS-u Weszło. Dzisiejszy mecz był jego debiutem w „Dumie Warmii” oraz na drugim poziomie rozgrywkowym. Podobnie jak Krzysztof Bąkowski do Olsztyna przyszedł na zasadzie wypożyczenia. W aktualnym okienku transferowym został zawodnikiem ekstraklasowego Radomiaka Radom, a teraz został wypożyczony, aby ograć się na nieco niższym szczeblu ligowym, ponieważ wcześniej grał w… A-klasie.

Nie przeszkodziło mu to jednak w prezentowaniu odpowiedniego poziomu sportowego. W meczu z Arką Gdynia był najjaśniejszą postacią olsztyńskiej defensywy i pozostawił po sobie dobre wrażenie. Nie bał się wejść na wślizgu, aby przeciąć podanie czy zdecydowanie odebrać piłkę.

***

Kibice Stomilu z pewnością nie spodziewali się fajerwerków w wykonaniu swojego zespołu, ale też nie przypuszczali, że klub po trzech kolejkach znajdzie się w tak trudnej sytuacji. Nie jest kolorowo, a sprawę pogarsza terminarz: Korona Kielce, Widzew Łódź, ŁKS Łódź. Zespoły te do tej pory pozostają niepokonane, więc piłkarze nie będą mieli łatwego zadania, a nad klubem coraz mocniej pojawia się widmo walki o utrzymanie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze