Przykuci do przeciętności. Wraca stare, (nie)dobre Zagłębie Lubin


Czy Zagłębie kiedykolwiek będzie „jakieś”?

8 listopada 2023 Przykuci do przeciętności. Wraca stare, (nie)dobre Zagłębie Lubin
Tomasz Folta

Zagłębie Lubin, jak zresztą co roku, było przez niektórych stawiane w roli kandydata na czarnego konia nowego sezonu PKO BP Ekstraklasy. Na obecnym etapie rozgrywek zawodnicy „Miedziowych” wyglądają jednak tak, jakby mieli już zarezerwowane wakacje, a samej drużynie nie zagraża ani spadek, ani (o zgrozo!) puchary. A przypominamy, mamy dopiero listopad. Ostatnie beznadziejne popisy podopiecznych Waldemara Fornalika mogą zwiastować gorące tygodnie na Dolnym Śląsku.


Udostępnij na Udostępnij na

Uniwersum polskiej piłki obrodziło w wiele klasyków, a do bycia jednym z nich aspiruje „cykl życia Zagłębia Lubin”. Co roku z obozu „Miedziowych” wydobywają się podobne głosy. Duże nadzieje, głośne transfery, teraz, po kolejnym cudownym utrzymaniu, na pewno będzie lepiej. W końcu wydaje się, że w Lubinie jest wszystko, co potrzebne, aby odnieść sukces. Przynajmniej na papierze. Sezon 2023/2024 rozpoczął się dla zespołu z Dolnego Śląska dość pozytywnie, natomiast hurraoptymizm szybko został zastąpiony przez zwątpienie, a problem wydaje się wielowymiarowy.

Panie Fornalik! Co dalej?

Na jednej z pomeczowych konferencji Waldemar Fornalik zanegował tezę, jakoby jego zespół dopadł kryzys. Patrząc na ligową tabelę można się z nim zgodzić. Problem zaczyna się, gdy temat ten postanowi się zgłębić. Z jednej strony 7. miejsce i 20 zdobytych punktów po 14 kolejkach to niezły wynik, jak na drużynę, która sezon temu broniła się przed spadkiem. Z drugiej jednak rok temu, kiedy Zagłębie prowadził Piotr Stokowiec, w swoim dorobku miało zaledwie trzy punkty mniej.

Największym zarzutem w kierunku doświadczonego „Kinga” jest styl. Zagłębiem rządzą w tym sezonie dwie rzeczy: szczęście i niesamowity pragmatyzm. Nie było takiego meczu, w którym „Miedziowi” kompletnie przeważaliby nad rywalem, a wiele spotkań udawało się przysłowiowo „przepychać”. Fornalik wychodzi najwidoczniej ze starego jak świat założenia, że z przodu zawsze coś wpadnie, ważne by zabezpieczyć tyły. I dotychczas tak było. Zwycięstwa z Wartą, Puszczą czy Pogonią, choć wygrane po 1:0, przybliżały zespół do czołówki tabeli. Zagłębie w żadnym z tych spotkań nie było stroną dominującą, dawało się spychać pod własną bramką, gdzie nieraz ratowała ich poprzeczka, czy brak skuteczności rywali. Szczęście w końcu przestało dopisywać.

Tomasz Folta

Biorąc pod uwagę ostatnie potyczki, ekipa z Dolnego Śląska ma ogromny problem z kreowaniem sytuacji strzeleckich. W spotkaniach z Cracovią w Pucharze Polski i Rakowem, podopieczni Waldemara Fornalika oddali łącznie JEDEN celny strzał na bramkę rywala. Trudno wskazać jednoznaczną przyczynę. Można zaryzykować, że w kadrze Zagłębia znajdują się na tyle jakościowi zawodnicy, że potrafiliby trafić w prostokąt o wymiarach 7,32m na 2,44m. Do myślenia mogą dawać więc wybory personalne.

Arkadia Lubin

I tu można zahaczyć o dobrze znany temat, czy Zagłębie Lubin to klub, w którym zarobisz, a się nie narobisz. Fornalikowi można zarzucić kilka rzeczy na przestrzeni roku na Dolnym Śląsku, ale nawet on, ubrany w piłkarskie korki, ruszałby się po boisku żwawiej, niż jego piłkarze w meczu z Rakowem. Skandalem jest to, w jaki sposób drużyna pozorowała grę obronną przy bramce Johna Yeboaha na 0:2. To, co wyczyniał Michał Nalepa prosi się o pomstę do nieba, a to samo można powiedzieć o jego kolegach z tercji defensywnej, jak i tych ustawionych wyżej.

Podobno lepiej mądrze stać, niż głupio biegać. Zagłębie przebiegło aż 10km mniej od swojego rywala. Dość oryginalny pomysł na zaskoczenie aktualnego mistrza Polski na własnym terenie. Wina leży po stronie sztabu przygotowania motorycznego, czy zawodników, którzy pokazują, że z dnia na dzień można obniżyć swoje umiejętności? Od początku sezonu obserwujemy regres formy czy to Sokratisa Dioudisa, czy to Kacpra Chodyny. Może w Lubinie wciąż panuje mentalność zespołu ze środka tabeli i nikt i nic nie są w stanie tego zmienić?

Nową jakość do drużyny miały wprowadzić letnie transfery. Pożegnano się z takim zawodnikiem, jak Filip Starzyński, który, chociaż mając status legendy klubu, nie przekładał już swojej pozycji na boisko. Na Dolny Śląsk ściągnięto za to nazwiska, które chciałaby mieć w swojej szatni niejedna drużyna z PKO BP Ekstraklasy. Pytanie, czy nie zostały popełnione błędy w planowaniu zespołu, ponieważ wspomniane transfery nie zupełnie się na obecnym etapie bronią.

***

Po odejściu Łukasza Łakomego to Damian Dąbrowski, według założeń, miał załatać lukę po utalentowanym młodym pomocniku. Różnice między tymi dwoma graczami są jednak widoczne gołym okiem. Są to zawodnicy o kompletnie różnym profilu. I tak, dane PKO BP Ekstraklasy mówiły o tym, że były pomocnik Pogoni Szczecin liderował pod względem statystyki celnych podań, lecz na ogół były one adresowane do Bartosza Kopacza i na odwrót. Grając w duecie czy to z Marko Poletanoviciem, czy Tomaszem Makowskim, Zagłębie Lubin traci niemal całkowicie kreatywność płynącą ze środka pola.

Tomasz Folta

Lekiem na problemy defensywy „Miedziowych” mieli być zarówno Michał Nalepa, jak i Mikkel Kirkeskov. Jeden zaliczył spadek z Lechią Gdańsk, a o podpis drugiego zabiegał Śląsk Wrocław. Dziś w stolicy Dolnego Śląska nikt z powodu braku Duńczyka nie płacze. Były zawodnik Piasta Gliwice zalicza brutalny powrót do naszej rodzimej ligi. Objeżdża go każdy przeciwnik, który ma chociaż minimalne pojęcie o bieganiu. Sam stary znajomy Waldemara Fornalika nie daje nic więcej, oprócz szeroko pojętej przeciętności. Efekty pracy dyrektora Burlikowskiego po raz kolejny należą do wątpliwych, a kibice Zagłębia przeżywają kolejny rok stagnacji.

Zagłębie Lubin – o co tak naprawdę walczy?

Przy obecnej formie, jaką prezentują beniaminkowie, niewiele drużyn powinno martwić się o swój ligowy byt. Pytanie, czy o to w Lubinie chodziło? Przed sezonem mówiono, że dodatkową furtką, przez którą Zagłębie wróci do czołówki, będzie Puchar Polski. Jest listopad, a „Miedziowi” drugi rok z rzędu kończą swoją przygodę w tych rozgrywkach na 1/16 finału. Przy takiej dyspozycji czołówka ligi odjedzie w mgnieniu oka.

Pod znakiem zapytania stoi też kwestia finansowania przez Spółkę Skarbu Państwa, w której lada moment może dojść do zmian na najwyższych stanowiskach. Jak bardzo możliwe jest ukręcenie kurka z pieniędzmi, którymi tak hojnie obdarowywano coraz to kolejnych zawodników? Nie pozostaje nic więcej, niż zapytać: quo vadis, Zagłębie?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze