Stal Rzeszów wraca po 28 latach na zaplecze ekstraklasy. Chce iść po więcej!


Stalowcy wreszcie przypieczętowali wyczekiwany awans. Teraz zaczynają myśleć o 1. lidze

28 kwietnia 2022 Stal Rzeszów wraca po 28 latach na zaplecze ekstraklasy. Chce iść po więcej!
Krzysztof Porębski / PressFocus

Stal Rzeszów od początku sezonu 2021/2022 była jednym z głównych kandydatów do awansu do 1. ligi. Runda jesienna tylko umocniła te prognozy, bo rzeszowianie nie mieli sobie równych. Wiosną wręcz tylko oczekiwano na przypieczętowanie awansu i wreszcie udało się tego dokonać w meczu z Hutnikiem Kraków. Stalowcy wracają po 28 latach na zaplecze ekstraklasy, a teraz chcą jeszcze więcej. Czy wkrótce zobaczymy ich w ekstraklasie?


Udostępnij na Udostępnij na

Przed startem sezonu dyrektor sportowy rzeszowian – Jarosław Fojut – deklarował jasno: – W tym sezonie najważniejsze są dwa słowa – awans sportowy, awans 2022 – co jest celem właściciela klubu Rafała Kalisza.

Stal Rzeszów wykonała zadanie i w 30. kolejce zapewniła sobie awans po remisie 3:3 z Hutnikiem Kraków. Po 28 latach Stalowcy wracają na zaplecze ekstraklasy. Teraz jest czas na świętowanie, ale za kilka dni rozpocznie się kolejny etap wielkiego planu właściciela klubu. W nim drużyna ze stolicy Podkarpacia ma grać w ekstraklasie i awansować do europejskich pucharów.

Panie prezesie, melduję wykonanie zadania

Takimi słowami sezon w 2. lidze może zakończyć Jarosław Fojut. Do niedawna jeszcze piłkarz Stali Rzeszów, a obecnie jej dyrektor sportowy, był jednym z twórców awansu. Postawienie na niego sprawiło, że rzeszowianie zyskali odpowiedniego człowieka na łącznika między piłkarzami a władzami klubu. Przed sezonem jasno deklarował walkę o Fortunę 1. Ligę i chciał być rozliczony za transfery. Młody dyrektor wziął na siebie odpowiedzialność za kupionych piłkarzy. I raczej nikt nie ma większych pretensji do Fojuta, który pomógł Danielowi Myśliwcowi zbudować mistrzowską drużynę.

Stal Rzeszów słusznie zapracowała na awans. W 30 meczach jedynie trzykrotnie schodziła z boiska bez punktów. Lekka nerwówka w rundzie rewanżowej sprawiła jeszcze dodatkowe podziały oczek, więc rzeszowianie zanotowali w sumie sześć remisów. Patrząc na ich dorobek bramkowy, to nikt nie zdobywał więcej goli w eWinner 2. lidze. Stalowcy nie mieli jednego wyraźnego lidera w postaci wybitnego snajpera. Mimo to mogą oni przebić dorobek punktowy i bramkowy wcześniejszych mistrzów 2. ligi. Do końca sezonu zostały jeszcze cztery kolejki, a rzeszowianie mogą okazać się lepsi choćby od Rakowa Częstochowa, który pięć lat temu wywalczył promocję do 1. ligi.

Jak można ocenić Stal Rzeszów w obecnym sezonie? Czy faktycznie to był ligowy nokaut? A co z nerwową wiosną? O to zapytaliśmy Macieja Szcześniewskiego, komentatora meczów 2. ligi oraz 3. ligi. – Stal zdominowała rozgrywki w tym sezonie. W zasadzie od połowy rundy jesiennej można było zakładać, że tylko kataklizm jest w stanie spowodować, iż nie awansuje bezpośrednio. Wyciągnięto właściwe wnioski z poprzedniego, nieudanego sezonu. Wykazano się cierpliwością i teraz stalowcy zbierają tego owoce.

Nie nazwałbym tego nerwami na wiosnę, raczej Stal po prostu zbyt łatwo traciła bramki. Po części było to pokłosiem przewagi w tabeli i brakach w koncentracji. Po części rywale też włożyli sporo sił w rozpracowanie drużyny trenera Myśliwca, znali już jej atuty.

Daniel Myśliwiec największym ojcem sukcesu

Wspominaliśmy już powyżej, że Stal Rzeszów nie miała jednego wyraźnego lidera na boisku, który zbierałby hurtowo gole i asysty. Najlepszym strzelcem drużyny jest Damian Michalik z 11 bramkami i dziewięcioma asystami, ale blisko niego są: Krzysztof Danielewicz, Patryk Małecki i Andreja Prokić z ośmioma golami. Ta wymieniona trójka też zapisuje się wysoko na liście asystentów. Daniel Myśliwiec przede wszystkim zbudował mocny kolektyw, który połączył mieszankę doświadczonych piłkarzy i młodzieży.

Właściciel klubu włożył bardzo duże pieniądze w akademię działającą przy klubie. Przez to do zespołu zaczynają trafiać ciekawi młodzi zawodnicy, a w przyszłości ma to być główne źródło zasilania Stali w nowych i przydatnych piłkarzy. Młodym trzeba doświadczenia, dlatego Jarosław Fojut pomógł w odpowiednim doborze wzmocnień w postaci graczy z przeszłością w ekstraklasie i w 1. lidze. Ale żeby to wszystko dobrze poukładać, trzeba mieć odpowiedniego trenera. Takim jest Myśliwiec, który preferował ofensywny futbol. Zgodnie z myślą władz zespołu. Dodatkowo rzeszowski szkoleniowiec okazał się człowiekiem dobrze spinającym ze sobą podopiecznych.

Już dzisiaj zaczyna porównywać się go do Marka Papszuna, który do ekstraklasy wprowadził Raków, przebijając się przez niższe szczeble ligowe. Myśliwiec nie miał do tej pory wybitnej kariery trenerskiej. Ma dopiero 36 lat, a zaczynał jako analityk w Legii Warszawa. Przez pewien czas był asystentem trenerów w kilku klubach, m.in. w Górniku Łęczna czy Arce Gdynia. Samodzielną pracę rozpoczął od Lechii Tomaszów Mazowiecki, ale prawdziwy test dostał w Wólczance Wólka Pełkińska. W tej małej ekipie z Podkarpacia, grającej na poziomie 3. ligi, był obserwowany przez obecne władze Stali. Wszystko przez to, że Wólczanka jest klubem współpracującym ze stalowcami. Dobre wyniki, a przede wszystkim taktyka i styl gry przekonały ekipę z Rzeszowa do postawienia na niego.

Myśliwiec pracuje w Stali od grudnia 2020 roku. Nawet mimo wcześniejszych niepowodzeń i braku awansu do 1. ligi pozostawiono go na stanowisku. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, a już dzisiaj jego pracy przyglądają się drużyny z wyższych lig. Teraz trudno sobie wyobrazić, żeby ktoś wyciągnął go z Rzeszowa. – Daniel Myśliwiec to dobry fachowiec, ale też zapłacił frycowe w poprzednim sezonie, w którym pod koniec było nerwowo. To go zahartowało i w tym sezonie dużo poprawił w kwestiach taktycznych – dodaje Szcześniewski.

Jest to bardzo specyficzny człowiek i trener. Ma określone charakterystyczne podejście do pracy, zawodników oraz mediów. Jest to typowy przedstawiciel nowej szkoły trenerów. Nie zamordysta, ale moderator, który ma pomóc świadomym zawodnikom odnieść sukces, a nie być bezwzględnym tyranem. Inna sprawa, że możliwości personalne, jakie ma w swoim zespole, są bardzo duże względem pozostałych zespołów w 2. lidze. Zobaczymy, jak poradzi sobie w 1. lidze. To będzie poniekąd weryfikacja jego pracy i rozwoju.

Stal Rzeszów idzie po więcej

Zgodnie z oczekiwaniami władz klubu Stal Rzeszów w Fortunie 1. Lidze ma długo nie gościć. Ambicje klubu sięgają wyżej, co też pokazano na fecie po wywalczeniu awansu na zaplecze ekstraklasy. Hasło „idziemy po więcej” ma być myślą przewodnią klubu w przyszłym sezonie. Może jeszcze nie od razu zostanie zaatakowana ligowa czołówka, ale stalowcy nie mają długo zostawać na tym poziomie ligowym.

Obecny skład daje nadzieję na spokojne utrzymanie w 1. lidze. Swoją siłę pokazał przede wszystkim w rundzie jesiennej, która była zdecydowanie lepsza dla rzeszowian. Stal potrafiła na tyle zdominować rozgrywki 2. ligi, że faktycznie wydaje się gotowa na grę wyżej. Ale jeżeli chce się myśleć o czymś więcej, to będą konieczne wzmocnienia. Dzisiaj jeszcze w stolicy Podkarpacia piłkarze świętują, ale zapewne Fojut i jego podopieczni zaczynają operację: Fortuna 1. Liga.

W zasadzie od wakacji zeszłego roku mówiło się o sprowadzeniu snajpera z krwi i kości. Nie udało się wtedy znaleźć odpowiedniego kandydata, nawet mimo testowania kilku zawodników. Teraz w 1. lidze będzie konieczne wzmocnienie tej pozycji. Mimo tego, że Damian Michalik wykonywał świetną robotę, to trzeba jeszcze znaleźć kogoś bardziej bramkostrzelnego. Z Rzeszowa ktoś będzie musiał odejść, dlatego ostatnie kolejki będą decydować o losie zawodników, którzy do tej pory nie pokazali się zgodnie z oczekiwaniami.

Jest rekord do pobicia. Górnik Polkowice w zeszłym sezonie, zresztą z trenerem Niedźwiedziem, zrobił 76 punktów, a my mamy już pewne 72. Brakuje więc jeszcze kilku punktów. Ja chcę grać o coś, a podobnie mają koledzy z drużyny. Teraz nie wiemy, jaki będzie skład na te ostatnie spotkania, czy będą zmiany, czy nie, natomiast mamy jakościowych chłopaków też na ławce i na pewno nie zaniżą poziomu. To jest właśnie siła Stali w tym sezonie, co już kiedyś podkreślałem.Piotr Głowacki, kapitan Stali Rzeszów dla Nowiny24

Co czeka przyszłego pierwszoligowego beniaminka? – Stabilizacja organizacyjna to klucz w dzisiejszej piłce. Stal takową ma, więc jest podwalina pod coś więcej niż 1. liga. Wzmocnienia są potrzebne na kilku pozycjach (napastnik, środek obrony). Myślę, że w klubie już czynią starania, by takie wzmocnienia były. Przykłady Skry czy Łęcznej pokazują, że wchodząc z 2. ligi do 1. ligi z marszu można być nawet kandydatem do baraży. Nie zdziwię się, jeśli tak będzie w przypadku rzeszowian. A potem? Kto wie. Pożyjemy, zobaczymy, ale raczej jestem dobrej myśli, jeśli chodzi o Stal. W perspektywie dwóch, czterech lat zobaczymy ją w ekstraklasie – odpowiada Szcześniewski.

Pod względem organizacyjnym kibice nie powinni mieć większych zmartwień. Stadion Miejski został dostosowany do wymogów gry w 1. lidze za sprawą awansu Resovii i konieczności gry na tym obiekcie. Prawdopodobnie mogą czekać tylko jakieś drobne poprawki. W Rzeszowie pod względem organizacyjnym wypadają lepiej stalowcy, którzy idą według planu długofalowego. W przypadku Resovii jest sportowo dobrze, ale władze muszą nadrabiać organizacyjnie. Na ten moment drużyna nie może grać na swoim stadionie, który wymaga kompletnej przebudowy. Do tego przydałaby się jej jeszcze pomoc władz miasta, ale to już historia na inny artykuł.

Do tej pory Stal dobrze trafiała z transferami. Rzeszowianie mają sporo czasu na przeanalizowanie swoich potrzeb i odpowiednie wzmocnienie zespołu. W przeszłości jako beniaminek w 2. lidze stalowcy od razu włączyli się do walki o awans. Czy tak będzie też w 1. lidze? Przyszłość pokaże, ale na razie w Rzeszowie jest święto. A dodatkowym powodem do radości będą jeszcze derby Rzeszowa na poziomie pierwszoligowym. Stali udało się dogonić swoją sąsiadkę, ale czy uda się ją łatwo przeskoczyć?

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze