Stal Rzeszów nowym liderem II ligi – zaskoczenie czy naturalna kolej rzeczy?


Chociaż Stal Rzeszów jest dopiero drugi sezon w II lidze, to wyrasta na jednego z faworytów do awansu na zaplecze ekstraklasy

4 października 2020 Stal Rzeszów nowym liderem II ligi – zaskoczenie czy naturalna kolej rzeczy?
Krzysztof Porębski / PressFocus

Spotkanie Stali Rzeszów ze Skrą Częstochowa na papierze zapowiadało się niezwykle ciekawie. Będący wówczas na trzecim miejscu w tabeli gospodarze podejmowali największą niespodziankę II ligi. "Żurawie" ostatecznie pokonały gości 3:2, lecz częstochowianie sprawili im niezwykle dużo problemów. Nie zmienia to faktu, że Stal Rzeszów, chociaż w II lidze jest dopiero drugi sezon, staje się jednym z najpoważniejszych kandydatów do awansu do Fortuna 1. ligi.


Udostępnij na Udostępnij na

Czas pokaże, czy „Stalowcy” zaprezentują wysoką formę przez cały sezon. Zwłaszcza że starcia z najtrudniejszymi rywalami dopiero przed nimi.

Powrót na szczebel centralny

Chociaż Stal Rzeszów istnieje od 1944 roku, to jej najwyższym miejscem w historii była 7. lokata w I lidze w sezonie 1965/1966. Od kampanii 1975/1976 rzeszowianie występują natomiast na niższych szczeblach rozgrywkowych. W ostatnim czasie jednakże kibice Stali mieli wiele powodów do optymizmu. W czerwcu 2019 roku ich drużyna zapewniła sobie awans na szczebel centralny po pięciu latach gry w III lidze. Promocja nie przyszła łatwo. „Żurawie” zapewniły ją sobie dopiero w ostatnim meczu, kiedy to pokonały Podhale Nowy Targ 2:1. 

Do II ligi Stal weszła bezpardonowo. Jako beniaminek sprawiła wiele problemów bardziej doświadczonym na tym poziomie rozgrywkowym drużynom, zdobywając ostatecznie 51 punktów. 13 zwycięstw, sześć remisów oraz 15 porażek pozwoliło zająć wysokie szóste miejsce, które gwarantowało grę w barażach o zaplecze ekstraklasy. W samym turnieju Stal sprawiła sporą niespodziankę, pokonując w półfinale faworyzowany GKS Katowice 2:0.

W finale natomiast, w którym zmierzyli się z rywalem zza miedzy, Resovią, pokonani zostali dopiero po rzutach karnych. Beniaminek był więc o krok od historycznego wydarzenia, czyli awansu do I ligi. Ostatni raz Stal występowała na zapleczu ekstraklasy w sezonie 1993/1994, lecz tym razem promocja przeszła „Żurawiom” obok nosa. Już w zeszłym roku pisaliśmy o dobrej postawie Stali Rzeszów.

Stal Rzeszów z marszu podbija 2. ligę

Stal Rzeszów w obecnej kampanii

Do tego sezonu Stal przystępowała więc w zupełnie innej roli. Niczym Raków Częstochowa dwa szczeble wyżej – chociaż są w lidze dopiero drugi sezon, trzeba ich uważać za czołową drużynę. Wydawać by się jednak mogło, że rzeszowianie nieznacznie osłabili się kadrowo. Zespół opuścili między innymi Artur Pląskowski, Łukasz Mozler czy Damian Sierant, którzy byli dość ważnymi zawodnikami w poprzednim sezonie. W ich miejsce sprowadzono natomiast takich graczy jak niezwykle doświadczony Jarosław Fojut czy Rafał Maciejewski, który występował ostatnio w Świcie Nowy Dwór Mazowiecki. 

Co więcej, Stal jest prowadzona przez nowego trenera. W marcu tego roku pracę stracił Janusz Niedźwiedź, który pracował w klubie przez półtora roku oraz wypracował awans na szczebel centralny. – To jedna z najtrudniejszych decyzji, jakie podjęliśmy w ostatnim czasie. Trener Janusz Niedźwiedź wniósł do klubu, na boisku i poza nim, bardzo wiele. Jego pasja, oddanie dla Stali Rzeszów i konsekwencja w działaniu pozostaną w naszej pamięci – napisał klub w oficjalnym oświadczeniu. W jego miejsce w maju zatrudniony został Krzysztof Łętocha, który wcześniej prowadził Stal w latach 2007–2008 oraz 2013–2014. Wspólnie z nim drużyną operuje Marcin Wołowiec, który po zwolnieniu Niedźwiedzia pełnił obowiązki pierwszego trenera.

Pierwsze kolejki pokazały jednakże moc, jaką dysponuje klub z Rzeszowa. W siedmiu spotkaniach Stal wygrała aż pięciokrotnie i ma na swoim koncie jeden remis oraz porażkę. Odprawione z kwitkiem przez „Żurawi” zostały takie drużyny jak Górnik Polkowice, Znicz Pruszków czy pokonani aż 5:0 Błękitni Stargard. Sposób na Stal znalazła natomiast Olimpia Grudziądz, która, co ciekawe, nie radzi sobie najlepiej w II lidze. Spadkowicz pokonał rzeszowian 1:0. Podobna sytuacja wydarzyła się w 5. kolejce, kiedy to będąca bez zwycięstwa Olimpia Elbląg zremisowała bezbramkowo ze „Stalowcami”. 

Starcie ze Skrą Częstochowa

W kończącej się siódmej kolejce do Rzeszowa przyjechała największa niespodzianka oraz niewiadoma II ligi, Skra Częstochowa. Drużyna, która w zeszłym sezonie ledwo się utrzymała, mając na swoim koncie punkt więcej od ostatecznie zdegradowanej Stali Stalowa Wola. W obecnej kampanii częstochowianom idzie jednakże znacznie lepiej. Wygrali bowiem już cztery spotkania, w tym z Chojniczanką Chojnice, która jest murowanym faworytem do awansu. Jedyna porażka przytrafiła im się z Wigrami Suwałki, które również są jedną z najsilniejszych ekip. W starciu ze Stalą Skra Częstochowa nie stała więc na straconej pozycji.

Mecz ten już w pierwszych minutach udowodnił, że będzie stał na wysokim poziomie. Obie drużyny dysponują bardzo dobrą obroną. Stal przed tym spotkaniem straciła zaledwie dwie bramki, a Skra trzy. W 4. minucie Stal była blisko objęcia prowadzenia, lecz stojący w bramce Skry Mikołaj Biegański wybronił strzał z najbliższej odległości. Gospodarze udowodnili, że dysponują również dobrym golkiperem. Wiktor Kaczorowski bowiem kilkukrotnie wybronił sytuacje, które wręcz powinny skończyć się golem. W pierwszej części meczu obie drużyny zaprezentowały solidną grę w obronie, co pokazuje, jak dobrze radzą sobie te zespoły w tym aspekcie.

Stal Rzeszów pokazała swoje mocne, jak i słabe strony

Jeśli chodzi o ofensywę, to Stal większość swoich ataków przeprowadzała prawą stroną. Grający na tej pozycji Wiktor Kłos kilkukrotnie zagrywał w pole karne, co niekiedy sprawiało spore problemy zawodnikom Skry. W drugiej części spotkania rzeszowianie bezlitośnie wykorzystali błędy w defensywie, które przytrafiły się gościom. Najpierw w 51. minucie Marcel Kotwica wykorzystał opieszałość obrońców Skry przy uderzeniu w poprzeczkę, co pozwoliło mu dobić piłkę do bramki. Dwie minuty później w swoje 27. urodziny Łukasz Góra zupełnie niepilnowany otrzymał piłkę po długim podaniu i bez przyjęcia uderzył nie do obrony. Te dwie akcje oraz rzut karny w pierwszej części spotkania spowodowały, że Stal prowadziła aż 3:0. 

Tak wysoki wynik sprawił jednakże, że „Żurawie” straciły czujność. W 75. minucie Adam Mesjasz zdobył kontaktową bramkę po rzucie rożnym. Kilkanaście minut później po strzale głową Kamil Wojtyra doprowadził do wyniku 3:2. Chociaż Stal zagrała dobre spotkanie, to strata czujności mogła się dla nich bardzo źle skończyć. – Było to najtrudniejsze spotkanie, jakie mieliśmy możliwość rozegrać w tym sezonie. Kosztowało nas bardzo dużo sił. Widać było, że pod koniec meczu tych sił zaczęło nam brakować dosyć mocno, ale charakter naszego zespołu jest na tyle mocny, że pozwolił dowieźć zwycięstwo, które bardzo cieszy. Przeciwnik postawił nam bardzo wysoko poprzeczkę, ale bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa, bo zameldowaliśmy się teraz na pierwszym miejscu w tabeli ocenił to spotkanie Marcin Wołowiec. 

Najbliższe spotkania

Chociaż Stal ma w październiku dość łaskawy terminarz, to będzie musiała udowodnić, że nie znajduje się na fotelu lidera przypadkowo. Już 10 października czeka ich starcie w Krakowie z Garbarnią. Następnie do Rzeszowa przyjadą rezerwy Śląska Wrocław. Pod koniec miesiąca natomiast przeciwnikiem Stali będzie KKS Kalisz, który dość niespodziewanie rozprawił się z Motorem Lublin aż 3:0. We wszystkich trzech starciach „Żurawie” będą faworytem, lecz II liga znana jest z tego, że potrafi być niezwykle wyrównana oraz pełna niespodzianek. Czas pokaże, czy Stal Rzeszów podoła temu zadaniu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze