Spartak Moskwa lepszy w Nalcziku


Dobiegła końca 21. kolejka Premier Ligi. W poniedziałek swoje mecze rozegrała większość drużyn rywalizujących w europejskich pucharach. W najciekawszym starciu Spartak Moskwa pokonał imiennika z Nalcziku 2:0. Pod nieobecność Wellitona ciężar zdobywania bramek na swoje barki wziął jego rodak, Ari.


Udostępnij na Udostępnij na

Mecz zdecydowanie lepiej rozpoczął się dla gospodarzy. Już w pierwszej minucie po akcji Leandro Kazbekowi Gietierijewowi udało się minąć Andrija Dzikania i kopnąć piłkę w kierunku pustej bramki. Tam jednak przytomnie interweniował Martin Stranzl. Niedługo potem dośrodkowywać próbował Aiden McGeady, lecz sytuację wyjaśnili obrońcy. W odpowiedzi kolejną dobrą akcję przeprowadził Nalczik. Podanie Dawida Siradze do Władimira Diadiuna przejął Suchy, który podał do Dzikania. Zrobił to jednak zbyt lekko i tylko przytomności swojego bramkarza czeski defensor może zawdzięczać, że Diadiun nie otworzył wyniku.

Gracz miejscowych w 16. minucie miał kolejną okazję. Wdarł się w pole karne moskwian, gdzie gości uratowała ofiarna interwencja Stranzla. Pięć minut później nieoczekiwanie padł gol dla gości. Kibiców ze stolicy celnym strzałem w radość wprawił zastępujący Wellitona na szpicy Ari. Nalczik szybko chciał się odgryźć, lecz Jewgienij Makiejew przerwał atak Gietierijewa. Nieco później strzałem z dystansu szczęścia próbował Golić, lecz piłka minęła bramkę Dzikania. Tymczasem rozgrywający dobre zawody austriacki defensor zażegnał kolejne niebezpieczeństwo pod swoim polem karnym, powstrzymując Wasina.

Niedługo po tym szanse na podwyższenie wyniku zmarnowali Ibson i Ari. W odpowiedzi pod „szesnastką” przyjezdnych uaktywnił się Wasianowicz, lecz jego podania okazywały się niecelne i trafiały do adresatów. Do końca pierwszej połowy odnotować warto jeszcze niewykorzystaną okazję Stranzla. Na przerwę zespoły Spartaków schodziły przy prowadzeniu moskwian 1:0.

Na początku drugiej części przycisnęli miejscowi. Z ich początkowych ataków jednak niewiele wynikało. W 54. minucie podopieczni trenera Jurija Krasnożana otrzymali wymarzoną okazję do wyrównani. Po przewinieniu Makiejewa i Suchego na Diadiunie sędzia odgwizdał rzut karny dla Nalcziku. Do piłki podszedł Leandro da Silva. Brazylijczyk przymierzył i uderzył tam, gdzie na jego nieszczęście na piłkę czyhał Dzikań. Gospodarze nadal atakowali, lecz defensywa gości spisywała się bez zarzutu. Po kwadransie gry w tej części wzmocnił ją Rienat Sabitow, zmieniając kontuzjowanego Aleksandra Szeszukowa.

Z czasem miejscowi zaczęli opadać z sił. Wyraźnie brakowało im pomysłu na rozegranie piłki. Akcje, jak ta Leandro z 64. minuty, w której troszkę za mocno zagrał do Siradze, należały do rzadkości. Wszystkie piłki lecące w kierunku bramki moskwian padały łupem świetnie dysponowanego tego dnia Dzikania. Po drugiej stronie udało się stworzyć zagrożenie po rzucie wolnym Aleksa, lecz defensorzy gospodarzy sobie z nim poradzili. Trener Krasnożan, chcąc wprowadzić ożywienie w przedniej formacji, wprowadził za feralnego strzelca „jedenastki”, Gogitę Goguę. Po niepewnej interwencji ukraińskiego golkipera Gruzin miał swoją pierwszą okazję do zdobycia gola. Mało brakowało, by po rykoszecie futbolówka wpadła do siatki, lecz na miejscu był bramkarz gości.

Niedługo po tym rozstrzygnęły się losy spotkania. Po minięciu kilku rywali McGeady zagrał na głowę Ariego, a ten po raz drugim w tym starciu pokonał Otto Fredriksona. W 84. minucie mniej słynny ze Spartaków miał okazję na gola z rzutu wolnego. Jednak i Ricardo Jesus nie poradził sobie z Dzikaniem. Po drugiej stronie obrońcy ledwo zablokowali uderzenie Żano Ananidzego, a Fredrikson obronił dobitkę znajdującego się na spalonym Ibsona. Żaden atak nie zmienił już rezultatu i Spartak Moskwa pokonał imiennika z Nalcziku 2:0. Dla stołecznych oznacza to przedłużenie iluzorycznych nadziei na występ w Lidze Mistrzów. Gracze Krasnożana muszą znaleźć receptę na spadek formy, gdyż może ich to wyeliminować z przyszłorocznej rywalizacji w pucharach.

W pozostałych niedzielnych meczach: Zenit zremisował bezbramkowo z Terekiem, a CSKA pokonał 1:0 Sibir.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze